Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Krzysztof Gałązka, należący w swoim czasie do jednej z młodzieżowych Wspólnot. Życzę wszelkiego dobra! I zapewniam o modlitwie!
Za chwilę wyruszam do Katedry siedleckiej, gdzie o godzinie 6:00 odbędzie się Msza Święta przed wyruszeniem Grup siedleckich 41 Pieszej Pielgrzymki Podlaskiej na Jasną Górę. Ta Msza Święta, sprawowana przez Biskupa siedleckiego, traktowana jest jako oficjalne rozpoczęcie Pielgrzymki Podlaskiej, chociaż każda z Grup w Diecezji wyrusza od siebie i dopiero na trasie – dokładnie w Ciepielowie, do którego jeżdżę co niedzielę – wchodzą już na jeden szlak. Dzisiaj natomiast będzie oficjalne rozpoczęcie tegorocznego pielgrzymowania.
Grupa 1 – niegdyś akademicka – będzie połączona z Grupą 2, katedralną, pod jednym Przewodnikiem. Być może, już na trasie, nastąpi połączenie innych Grup, a będzie to zależało od ilością Pielgrzymów. Wczorajsze zapisy pokazały, że nie jest Ich zbyt wielu… Niestety, półtoraroczna „ostrożność” sanitarna w kwestiach kultu zrobiła swoje. A przecież nie została jeszcze całkowicie zaniechana – wciąż jeszcze niektóre piesze pielgrzymki w Polsce odbywają się w formie bardzo okrojonej i przesadnie ostrożnej. Przecież kiedyś ktoś będzie musiał za to odpowiedzieć przed Bogiem, czyż nie?… Cóż… Wierzę, że przynajmniej Pielgrzymka Podlaska z czasem się odrodzi.
Teraz zaś już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Rozważanie – w swoim stylu – przygotował Janek. Bardzo Mu za to dziękuję!
Co zatem mówi do mnie dzisiaj Pan? Z jakim osobistym przesłaniem się zwraca? Duchu Święty, wskaż!
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Poniedziałek 18 Tygodnia zwykłego, rok I,
2 sierpnia 2021.,
do czytań: Lb 11,4b–15; w roku C: Mt 14,13–21
CZYTANIE Z KSIĘGI LICZB:
Na pustyni synowie Izraela mówili: „Któż nam da mięsa, abyśmy jedli? Wspominamy ryby, któreśmy darmo jedli w Egipcie, ogórki, melony, pory, cebulę i czosnek. Tymczasem tu giniemy pozbawieni tego wszystkiego. Oczy nasze nie widzą nic poza manną”.
Manna zaś była podobna do nasion kolendra i miała wygląd bdelium. Ludzie wychodzili i zbierali ją, potem mełli w ręcznych młynkach albo tłukli w moździerzach. Gotowali ją w garnkach lub robili z niej podpłomyki; smak miała taki jak ciastko na oleju. Gdy nocą opadała rosa na obóz, opadała równocześnie i manna.
Gdy Mojżesz usłyszał, że lud narzeka rodzinami, każda u wejścia do swego namiotu, wtedy rozpalił się potężny gniew Pana. To wydało się złe Mojżeszowi. Rzekł więc do Pana:
„Czemu tak źle się obchodzisz ze sługą swoim, czemu nie jesteś dla mnie łaskawy i złożyłeś na mnie cały ciężar tego ludu? Czy to ja począłem ten lud w łonie albo ja go zrodziłem, żeś mi powiedział: «Noś go na łonie swoim, jak nosi piastunka dziecię, i zanieś go do ziemi, którą poprzysiągłem dać ich przodkom»? Skądże wezmę mięsa, aby dać temu całemu ludowi? A przecież przeciw mnie podnoszą skargę i wołają: «Daj nam mięsa do jedzenia». Nie mogę już sam dłużej udźwignąć troski o ten lud, już mi nazbyt ciąży. Jeśli chcesz tak ze mną postępować, to raczej mnie zabij, jeśli jesteś dla mnie łaskawy, bym już nie patrzył na swoje nieszczęście”.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Gdy Jezus usłyszał o śmierci Jana Chrzciciela, oddalił się stamtąd w łodzi na miejsce pustynne, osobno. Lecz tłumy zwiedziały się o tym i z miast poszły za Nim pieszo. Gdy wysiadł, ujrzał wielki tłum. Zlitował się nad nimi i uzdrowił ich chorych.
A gdy nastał wieczór, przystąpili do Niego uczniowie i rzekli: „Miejsce to jest puste i pora już spóźniona. Każ więc rozejść się tłumom: niech idą do wsi i zakupią sobie żywności”.
Lecz Jezus im odpowiedział: „Nie potrzebują odchodzić; wy dajcie im jeść”.
Odpowiedzieli Mu: „Nie mamy tu nic prócz pięciu chlebów i dwóch ryb”.
On rzekł: „Przynieście mi je tutaj”.
Kazał tłumom usiąść na trawie, następnie wziął te pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo, odmówił błogosławieństwo i połamawszy chleby, dał je uczniom, uczniowie zaś tłumom. Jedli wszyscy do sytości i zebrano z tego, co pozostało, dwanaście pełnych koszy ułomków. Tych zaś, którzy jedli, było około pięciu tysięcy mężczyzn, nie licząc kobiet i dzieci.
A OTO SŁÓWKO JANKA:
W dzisiejszym słowie Bożym, które Pan kieruje do nas, słyszymy o mannie z nieba, którą zesłał Pan ludowi izraelskiemu. Nie podobało się ludowi to, że Pan daje im tylko chleb. Oni chcieli też mięsa!
Gdy tak czytałem to dzisiejsze słowo Boże, to pomyślałem, że lud Izraela przypomina tu małe dzieci z zamożnej rodziny, które chcą mieć to samo, co dzieci z bogatszej rodziny, a Bóg przypomina ojca, który stara się i chce być dobrym ojcem i chce, by Go kochali. Właśnie takie porównanie widzę w tym czytaniu.
Bóg chce, aby lud izraelski poznał Go i stara się, aby Go pokochał. Daje swoim dzieciom chleb z nieba pod postacią manny. Lecz dla ludzi to za mało! Za mało jest, aby Boga pokochać.
Wiele osób niewierzących myśli, że Bóg niby taki łaskawy, a mało co daje. Że nie spełnia tego, czego ludzie zapragną. Po co więc marnować czas na Niego? Tymczasem, Bóg obdarowuje nas z umiarem i w sposób odpowiedni do naszych prawdziwych potrzeb. Może więc nie dać wszystkiego, o co akurat w tej chwili prosimy, lecz da nam najpotrzebniejsze łaski. Da nam to, co najbardziej przybliży nas do świętości!
Jednak nam zwykle to nie pasuje i źli jesteśmy, że Bóg nie daje nam tego wszystkiego, o co prosimy, a to zasmuci Boga. Smuci się On, że ludzie nie potrafią dostrzec, że są to właśnie te najbardziej potrzebne łaski, które im pomogą. Które najbardziej są im potrzebne. Bóg z uwagą przygląda się, czy człowiek ma wiarę, że dostanie od Boga łaskę najbradziej potrzebną.
Pewnego razu, na religii mój katecheta opowiedział nam pewne zdarzenie. Otóż, mama jego byłej uczennicy przeżyła wylew. Cudem ją uratowali i krwawienie ustało. I koleżanki powiadomiły Księdza Pawła o tym i Ksiądz Paweł się z nią skontaktował. Podczas rozmowy miała ona wątpliwości, czy mama wyjdzie z tego, czy nie. Ksiądz Paweł zapytał ją wówczas, czy mocno w to wierzy. Ona odpowiedziała, że tak, lecz małe są szanse, że wróci do normalności i do normalnego funkcjonowania. Ksiądz wówczas zadał klasie pytanie, czy to jest wiara?
Ja odpowiedziałem, że nie. To nie jest wiara, bo ona nie ma pewności, czy naprawdę wierzy w to, że mama powróci do funkcjonowania. Ks. Paweł powiedział, że o tym samym w tedy pomyślał.
Zadajmy sobie pytanie, czy wierzę? Czy wierzę bez żadnego ,,ale”? Takiej wiary Bóg od nas oczekuje.
Przed przekazaniem znaku pokoju, podczas Mszy Świętej, kapłan wypowiada takie zdanie: „Prosimy Cię, nie zważaj na grzechy nasze, lecz na wiarę swojego Kościoła”… Dziękujmy Panu za wszystko, co mamy i co nam daje, i wierzmy bez żadnego ,,ale”!
W dzisiejszej Ewangelii, słyszymy dziś o rozmnożeniu chleba i ryb. W Ewangelii pada bardzo mocne zdanie: Nie potrzebują odchodzić; wy dajcie im jeść! Bardzo mnie to zdanie jakoś ruszyło, bo pokazuje, z jakim przekonaniem przemawiał i działał Chrystus. A jednocześnie pokazuje to też, że Kościół to wielka wspólnota, to my wszyscy, trwający w jednosci. Że Kościół to nie tylko Chrystus, Duch Święty i Maryja, lecz i ludzie. My o siebie mamy dbać i dzielić się tym, co mamy, nawet gdybyśmy mieli mało, to i tak powinniśmy dzielić się pożywieniem, czy pieniędzmi.
Raz po rocznicy Komunii Świętej, ze dwa miesiące temu, na zakończenie Mszy Świętej, wszyscy dzielili się chlebem. Po Mszy Świętej podszedł do mnie starszy pan, mający około osiemdziesięciu lat i poprosił, abym urwał sobie kawałek chleba. Podszedł do mnie i chciał się tym chlebem podzielić. Piękna postawa! Nie myślał tylko o sobie, ale i o innych.
I tak jest, moi Drodzy, w dzisiejszej Ewangelii. Ludzie mieli bardzo mało, a po wszystkim zebrali dwanaście koszy ułomków! Apostołowie wtedy nie mieli wystarczającej wiary, lecz po tym wydarzeniu i oni, i pozostali, zebrani tam ludzie, umocnili swoją wiarę. Umocnili ją tym, że stał się wielki cud, jakim było rozmnożenie jedzenia.
Bóg w tej Ewangelii pokazuje, że wiara ma moc. Że dzięki wierze dzieją się cuda! Jezus oczekuje od ludzi choćby maleńkiej wiary, aby móc dokonywać cudów. To pokazuje, jaką wielką moc ma wiara! Tylko to od nas zależy, czy ta wiara będzie wielka. Gdyby nie było wiary, nie byłoby świętości. Nie byłoby powołań.
Na szczęście, ludzie jednak wierzyli, wierzą i będą wierzyć! Nawet, gdyby pozostała garstka ludzi wierzących, to i tak wiara przetrwa. I to dzięki wierze osiągniemy świętość! Osiągniemy to, do czego byliśmy od małego przygotowani. Do tej wielkiej życiowej wędrówki. Nikt z nas nie wie, ile będzie ona trwała, lecz Jezus chce, abyśmy przez całe życie mieli w myślach i powtarzali sobie często, trzy cnoty Boskie: WIARĘ, NADZIEJE I MIŁOŚĆ. Jeżeli będziemy nimi na co dzień żyli, pomogą nam one dotrzeć do Królestwa niebieskiego!
https://m.youtube.com/watch?v=pvQZRCr04bA
Segregacja religijna
Bardzo dobra, prawdziwa i mocna wypowiedź! Dziękuję za namiar!
xJ