Największy – niech będzie sługą!

N

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu wczorajszym dziesiątą rocznicę zawarcia sakramentalnego małżeństwa przeżywali Katarzyna i Rafał Szewczakowie, bardzo mi bliscy Ludzie, mieszkający obecnie w Warszawie. Rafał był Lektorem na moim pierwszym Wikariacie. Dziękując Jubilatom za bliskość i dobroć serc, życzę codziennego i wytrwałego budowania atmosfery Świętej Rodziny. Zapewniam o modlitwie!

Wczoraj także urodziny obchodzili:

Biskup Kazimierz Gurda, Pasterz naszej Diecezji;

Ewa Olender, niezwykle życzliwa i pobożna Osoba z Celestynowa, przykładna Żona, troskliwa Mama i jeszcze bardziej troskliwa Babcia.

Niech nasz Pan drogim Jubilatom obficie błogosławi!

Niech też błogosławi Księdzu Markowi w Jego posłudze na Syberii! Wczoraj minęło dwanaście lat od Jego przybycia do Tomska. Dzisiaj jest Surgut. To już dwanaście lat w tym odległym geograficznie, a przecież tak bardzo bliskim duchowo miejscu… Dziękując za wczorajsze słówko z Syberii, życzymy wytrwałości i ciągłego zapału! I o to się dla Księdza Marka modlimy.

Dla Księdza Leszka również – o wszelkie Boże dary! Dziękujemy jednocześnie za dzisiejsze rozważanie.

Wczytajmy się w nie. Niech nam ono pomoże odnaleźć w dzisiejszym Bożym słowie przesłanie skierowane indywidualnie do mnie. Niech Duch Święty w tym pomoże!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Sobota 20 Tygodnia zwykłego, rok I,

Wspomnienie Św. Piusa X, Papieża,

21 sierpnia 2021.,

do czytań: Rt 2,1–3.8–11;4,13–17; Mt 23,1–12

CZYTANIE Z KSIĘGI RUT:

Noemi miała powinowatego, krewnego jej męża, człowieka bardzo zamożnego z rodziny Elimeleka. Nazywał się Booz.

Powiedziała Rut Moabitka do Noemi: „Pozwól mi pójść na pole zbierać kłosy za tym, który mi pozwoli na to”. Odpowiedziała jej Noemi: „Idź, moja córko”, Rut wyszła więc i przyszła zbierać kłosy na polu za żniwiarzami, a przypadkiem tak się stało, że było to pole Booza, który był z rodu Elimeleka.

Powiedział Booz do Rut: „Słuchaj dobrze rnoja córko! Nie chodź zbierać kłosów na innym polu i nie odchodź stąd, ale przyłącz się do moich dziewcząt. Spójrz na pole, na którym pracują żniwiarze, idź za nimi. Oto kazałem młodym sługom, aby ci nie dokuczali. Kiedy będziesz miała pragnienie, idź do naczyń napić się tego, co będą czerpać młodzi słudzy”.

Wtedy Rut padła na twarz, oddając pokłon aż do ziemi, i zawołała: „Dlaczego jesteś dla mnie życzliwy, tak że mnie uznajesz, choć jestem obcą?”

Odpowiedział jej Booz: „Oznajmiono mi dobrze to wszystko, co uczyniłaś swojej teściowej po śmierci swego męża: opuściłaś ojca swego i matkę swoją, i swoją ziemię rodzinną, a przyszłaś do narodu, którego przedtem nie znałaś”.

Booz zaślubił więc Rut i stała się jego żoną. Gdy zbliżył się do niej, Pan sprawił, że poczęła i urodziła syna.

Kobiety mówiły do Noemi: „Niech będzie błogosławiony Pan, który nie pozwolił, aby dzisiaj zabrakło ci powinowatego z prawem wykupu. Imię jego będzie wspominane w Izraelu. On będzie dla ciebie pociechą, będzie cię utrzymywał w twojej starości. Zrodziła go dla ciebie twoja synowa, która cię kocha, która dla ciebie jest warta więcej niż siedmiu synów”. Wzięła Noemi dziecko i położyła je na swym łonie. Ona też je wychowała.

Sąsiadki nadały mu imię. Mówiły: „Narodził się syn dla Noemi”, nadały mu imię Obed. On to jest ojcem Jessego, ojca Dawida.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Jezus przemówił do tłumów i do swych uczniów tymi słowami:

Na katedrze Mojżesza zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze. Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie. Mówią bowiem, ale sami nie czynią. Wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz sami palcem ruszyć ich nie chcą.

Wszystkie swe uczynki spełniają w tym celu, żeby się ludziom pokazać. Rozszerzają swoje filakterie i wydłużają frędzle u płaszczów. Lubią zaszczytne miejsce na ucztach i pierwsze krzesła w synagogach. Chcą, by ich pozdrawiano na rynkach i żeby ludzie nazywali ich Rabbi.

Wy zaś nie pozwalajcie nazywać się Rabbi, albowiem jeden jest wasz Nauczyciel, a wy wszyscy braćmi jesteście. Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten, który jest w niebie. Nie chciejcie również, żeby was nazywano mistrzami, bo tylko jeden jest wasz Mistrz, Chrystus.

Największy z was niech będzie waszym sługą. Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony”.

A OTO SŁÓWKO KSIĘDZA LESZKA:

W dzisiejszym Słowie Jezus zwraca się do tłumów i do uczniów. Ewangelista tym razem podkreśla fakt, że Jezus jednocześnie mówi do jednych i drugich – jest to tym razem wyeksponowane. W ten sposób pokazane zostało, że Jezus mówi do każdego z nas. Jezus dziś nas przestrzega: nie bierzcie przykładu z faryzeuszów i uczonych w piśmie. Dlaczego? Przecież nie neguje ich nauki.

Neguje co innego. Kolejne wersy tego fragmentu Ewangelii dają prostą odpowiedź, którą można streścić w czterech słowach – „mówią jedno, robią drugie”. Faryzeusze robią wszystko na pokaz – są hipokrytami, którzy oceniając innych, zapominają w pierwszej kolejności ocenić siebie, albo oceniają się wyłącznie pozytywnie.

Zobaczmy, że mimo upływu tak wielu lat od czasu, kiedy Jezus opowiedział tę historię, sprawy te ani trochę się nie zdezaktualizowały… Ba, wręcz przeciwnie: współczesne czasy, media, socialmedia, czy lansowane na każdym kroku trendy, wzmogły na sile siłę ich przekazu.

W tym momencie przypomina mi się ciekawe opowiadanie o skromności. Oto pewien stary rabin leży obłożnie chory. Obok siedzą uczniowie i szeptem rozmawiają. Temat rozmowy: bezprzykładne cnoty mistrza. Do uszu chorego dochodziły strzępy pochwał: „Od czasu Salomona nie było mądrzejszego… A jego wiara? Silna i żywa – jak naszego ojca Abrahama… Jego cierpliwość na miarę cierpliwości Hioba… Jego nadzieja? Tylko Mojżesz mu dorównuje”…

Rabbi – mimo tych pochwał – był jednak jakoś nie w humorze. Gdy wyszli uczniowie, żona zapytała, czy słyszał ten chór uwielbienia? „W rzeczy samej” – odparł rabbi. „To dlaczego jesteś taki markotny?” – chciała wiedzieć troskliwa małżonka. „A moja skromność?” – zapytał staruszek – „nikt nie wspomniał o niej”…

Kiedy włączymy choćby na chwilę telewizor, przekonamy się o przerażającej wręcz, bijącej zewsząd pysze i obłudzie. Zwróćmy uwagę, jakich ludzi stawia się nam dzisiaj na autorytety? Robi się to w prosty sposób – te osoby są wszędzie: w programach śniadaniowych, w wiadomościach, w talk show, w programach publicystycznych, gdzie nie mają nic konkretnego do powiedzenia, ale samym dwuminutowym udziałem w wydarzeniu już podnoszą jego rangę…

Celebryci” – to słowo zagościło już w języku polskim na dobre. Jakże często ci celebryci są tak zapatrzeni w siebie, tak pyszni i nastawieni tylko na promocję własnego „ja”. Pycha eliminuje innych z naszego życia – zostajemy tylko my sami, nasze „ja”, które trzeba lansować i zaspokajać, by móc funkcjonować. Pycha zamyka na prawdę, manipuluje człowiekiem, zamyka serca, nasycając egoizm, stający się wyznacznikiem działań. A tymczasem – jak mawiają – „pycha do piekła wpycha”!

Pycha i egoizm pokazują się bardzo wyraźnie w dzisiejszym świecie. Celebryci wyznaczają trendy – zachowań, ubioru, wypowiadania się… A ludzie – jak te gąbki – chłoną to wszystko, odtwarzają bezmyślnie zasłyszane w mediach tezy, nie poddając ich przy tym żadnej analizie… To co w telewizji powiedzieli – to przecież „sama i absolutna prawda”! Kłamstwo, powtórzone tysiąc razy, staje się dla wielu jedyną prawdą!

Tylko, że te prawdy głoszone są bardzo często jedynie na pokaz, są obłudne – nie ma w nich szczerości. Życie pokazuje, że mówi się jedno, a robi drugie – tak jak czynili to faryzeusze… Pyszni, zapatrzeni w siebie, wymagający od innych, od siebie tylko tyle, ile trzeba, żeby się dobrze pokaz… Obłuda. Wszechobecna. Mecząca.

Potrzeba nam dużo odwagi, żeby nie przyjmować wszystkiego tego, co do nas mówią… My doskonale wiemy, kto ma być dla nas Drogowskazem, czyje prawdy są najważniejsze… To JEZUS. Jego SŁOWO ma nas w życiu kierować, pokazywać, jak i gdzie iść…

To prawda, że trudno jest żyć według zasad, które coraz bardziej wychodzą z mody, są wyśmiewane, uważane za staroświeckie i zaściankowe. Trudno jest być innym od świata, który kreowany przez mainstreamowe media, pędzi do przodu w pysze i egoizmie. Trudno jest w tym wszystkim płynąć pod prąd… Boimy się oceny ludzi, że postrzegani będziemy za fanatyków religijnych, bo nie zgadzamy się z zarzucającymi nas zewsząd laickimi trendami…

Jednak z prądem płyną tylko śmieci! Nie warto być „fajnym” na pokaz. To zła droga! Jeśli Bóg jest na pierwszym miejscu, to wszystko inne jest na właściwym miejscu – i żadne zaszczyty nie są w stanie dobrze poukładanej hierarchii wartości zrujnować. Pamiętajmy o tym!

Faryzeizm może dotykać nas każdego dnia. Ludzie wrzucają mnóstwo zdjęć, piszą teksty na portalach społecznościowych, mówią, co akurat robią, fotografują się z odpowiednimi osobami… Kształtują alternatywną rzeczywistość… Ale często to tylko fikcja – papier i internet przyjmą wszystko… Nie dajmy się zwariować, pilnujmy się i sami stawiajmy sobie często pytania, z jaką intencją coś robię… By inni o mnie mówili same dobre rzeczy, czy z potrzeby serca? To dotyczy każdego z nas – mnie i Ciebie, bowiem współczesny świat, narzucający tempo i trendy, nie pozwala nam na spokojną i rzeczową analizę.

Potrzeba nam tej analizy otaczającego nas świata – by odpowiednio dobierać autorytety, nie szukać ich wśród pysznych i zapatrzonych w siebie celebrytów, bywalców mediów. Najlepszym autorytetem i drogowskazem jest Jezus Chrystus. Żyjąc Jego nauką, nigdy nie zbłądzimy.

I potrzeba nam tego pilnowania siebie samego, by nie popaść w obłudę i nie stać się kserem popularnych i lansowanych zachowań. Jezus nas w tym umocni!

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.