Ojcowskiej miłości wystarczy wszystkim…

O

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywają:

Ksiądz Artur Pióro, mój Kolega kursowy,

Ksiądz Artur Wojtkowicz, także mój Kolega, tylko nie kursowy;

Artur Strzeżysz – za moich czasów: Lektor w Celestynowie;

Artur Pacek – do niedawna: Mechanik, opiekujący się z oddaniem moim samochodem.

Wszystkim Solenizantom życzę, by w Bogu zawsze widzieli Ojca, do którego ze wszystkim i zawsze mogą się zwrócić. Będę się dla Nich o to modlił.

Dzisiaj także przeżywamy dwudziestą piątą rocznicę Beatyfikacji Wincentego Lewoniuka i Dwunastu Towarzyszy – Unitów Podlaskich – Męczenników z Pratulina. To właśnie na tej Uroczystości miałem zaszczyt asystować w liturgii na Placu Świętego Piotra, a potem zamienić dwa zdania z Ojcem Świętym Janem Pawłem II. Niech Błogosławieni Męczennicy Podlascy wypraszają męstwo w wierze całej naszej Diecezji, całej naszej Ojczyźnie i całemu Kościołowi!

Moi Drodzy, rozmowy, jakie prowadzę z Władzami Rektorskimi i Dziekańskimi siedleckiej Uczelni napawają wielkim optymizmem. Doświadczam ogromnej życzliwości i otwartości serc i drzwi – mogę już dzisiaj wchodzić na Wydziały! Trzeba jednak dopracować pewne szczegóły logistyczne, ale to są już naprawdę drobiazgi. Bardzo też ucieszyłem się ze zgody Pani Prorektor Barbary Biesiady – Drzazgi na umieszczanie informacji o Duszpasterstwie Akademickim na stronie internetowej naszej Uczelni i na fb. Bogu niech będą dzięki! I dobrym Ludziom także!

Moi Drodzy, Ksiądz Marek z Siostrami jest w Nowosybirsku, gdzie odbędą się rekolekcje dla Księży i Sióstr z całej tamtejszej Diecezji. Zakończą się one obchodami święta trzydziestolecia Diecezji i odnowienia struktur kościelnych po siedemdziesięciu latach komunizmu. Rekolekcje te połączone będą z rozmowami duszpasterskimi na tematy tak ważne dla życia religijnego Kościoła na Syberii.

Dlatego proszę Wszystkich o duchową mobilizację: módlmy się o dobre i liczne owoce duchowe tego czasu! Będę o tym przypominał w najbliższych dniach. Z tego też powodu w najbliższy piątek nie będzie słówka z Syberii.

A teraz już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Co konkretnie mówi do mnie Pan? Z jakim przesłaniem się zwraca? Duchu Święty, podpowiedz…

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Środa 27 Tygodnia zwykłego, rok I,

6 października 2021.,

do czytań: Jon 4,1–11; Łk 11,1–4

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA JONASZA:

Gdy Bóg przebaczył Niniwitom, nie podobało się to Jonaszowi i oburzył się. Modlił się przeto do Pana i mówił: „Proszę, Panie, czy nie to właśnie miałem na myśli, będąc jeszcze w moim kraju? Dlatego postanowiłem uciec do Tarszisz, bo wiem, żeś Ty jest Bóg łagodny i miłosierny, cierpliwy i pełen łaskawości, litujący się nad niedolą. Teraz, Panie, zabierz, proszę, duszę moją ode mnie, albowiem lepsza dla mnie śmierć niż życie”.

Pan odrzekł: „Czy uważasz, że słusznie jesteś oburzony?”

Jonasz wyszedł z miasta, zatrzymał się po jego stronie wschodniej, tam uczynił sobie szałas i usiadł w cieniu, aby widzieć, co się będzie działo w mieście. A Pan Bóg sprawił, że krzew rycynusowy wyrósł nad Jonaszem po to, by cień był nad jego głową i żeby mu ująć jego goryczy. Jonasz bardzo się ucieszył tym krzewem. Ale z nastaniem brzasku dnia następnego Bóg zesłał robaczka, aby uszkodził krzew, tak iż usechł.

A potem, gdy wzeszło słońce, zesłał Bóg gorący, wschodni wiatr. Słońce prażyło Jonasza w głowę, tak że osłabł. Życzył więc sobie śmierci i mówił: „Lepiej dla mnie umrzeć aniżeli żyć”.

Na to Bóg rzekł do Jonasza: „Czy słusznie się oburzasz z powodu tego krzewu?”

Odpowiedział: „Słusznie gniewam się śmiertelnie”.

Rzekł Pan: „Tobie żal krzewu, którego nie uprawiałeś i nie wyhodowałeś, który w nocy wyrósł i w nocy zginął. A czyż Ja nie powinienem mieć litości nad Niniwą, wielkim miastem, gdzie znajduje się więcej niż sto dwadzieścia tysięcy ludzi, którzy nie odróżniają swej prawej ręki od lewej, a nadto mnóstwo zwierząt?”

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Gdy Jezus przebywał w jakimś miejscu na modlitwie i skończył ją, rzekł jeden z uczniów do Niego: „Panie, naucz nas się modlić, jak i Jan nauczył swoich uczniów”.

A On rzekł do nich: „Kiedy się modlicie, mówcie:

«Ojcze, święć się imię Twoje,

przyjdź Królestwo Twoje.

Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj

i przebacz nam nasze grzechy,

bo i my przebaczamy każdemu, kto nam zawini;

i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie»”.

Dość dziwnie modlił się Jonasz do Boga po tym, jak Niniwitom darowana została kara. Mówił: Proszę, Panie, czy nie to właśnie miałem na myśli, będąc jeszcze w moim kraju? Dlatego postanowiłem uciec do Tarszisz, bo wiem, żeś Ty jest Bóg łagodny i miłosierny, cierpliwy i pełen łaskawości, litujący się nad niedolą.

Właśnie, co miał tak naprawdę na myśli? I dlaczego postanowił uciec do Tarszisz? Dlatego, że Bóg jest łagodny i miłosierny, cierpliwy i pełen łaskawości, litujący się nad niedolą? To – w rozumieniu Jonasza – źle?

Chyba tak, skoro stawia zarzuca to dziś Bogu i podaje jako powód opuszczenia Go w sposób wręcz demonstracyjny. A już stwierdzenie: Teraz, Panie, zabierz, proszę, duszę moją ode mnie, albowiem lepsza dla mnie śmierć niż życie po tym, jak Bóg okazał ludziom swoje miłosierdzie, to chyba przesada! Aż tak był oburzony z powodu dobroci Boga? Sam Bóg go zresztą o to zapytał: Czy uważasz, że słusznie jesteś oburzony?

I żeby jakoś dogłębniej zrozumieć intencje Boga, został Jonasz postawiony w bardzo konkretnej sytuacji, która miała mu lepiej uzmysłowić, dlaczego Bóg tak, a nie inaczej, rozstrzygnął sprawę Niniwy.

Otóż, najpierw otrzymał osłonę przed upałem w postaci krzewu rycynusowego, pod którym mógł się schronić i nieco od skwaru odetchnąć. Za jakiś czas jednak ten krzew usechł, podgryziony przez szkodnika. A wtedy Jonasz znowu uderzył w płacz i lament: Lepiej dla mnie umrzeć aniżeli żyć. Na co Bóg znowu zareagował pytaniem: Czy słusznie się oburzasz z powodu tego krzewu?, na co z kolei ten odpowiedział naburmuszony: Słusznie gniewam się śmiertelnie.

Dosłownie – jak małe dziecko! Jak taki rozkapryszony malec, któremu zabrano zabawkę, albo rodzic pogroził mu palcem za złe zachowanie, a ten potem chodzi nabzdyczony dwie godziny. Doprawdy, bardzo to dziwne nastawienie proroka, który ma pretensje do Boga za to, że jest On dobry i miłosierny dla ludzi.

Wydaje się bowiem, że szczególnie w Starym Testamencie Boga raczej się bano, był On bowiem kategoryczny i zasadniczy w swoich rozstrzygnięciach. Z pewnością, musimy tu uwzględnić kontekst, a konkretnie – wielobóstwo, wyzwane przez kraje ościenne i różne sposoby traktowania tychże bóstw przez owe ludy. Dlatego Bóg dopominał się dla siebie jednoznacznego szacunku i nie pozwalał na różne ekscesy ze strony swojego narodu, zsyłając rozmaite kary.

Częściej właśnie z takim obrazem Boga spotykamy się w Starym Testamencie, co nie znaczy, że był On kimś innym od tego Boga, do którego my się dzisiaj zwracamy. Ale – właśnie – inaczej się do Boga wówczas zwracano i inaczej Go postrzegano. Zapewne przypominamy sobie – z czasu wędrówki Izraelitów przez pustynię – taką sytuację, w której to drżąca i dymiąca góra, z której miał przemawiać Bóg, wywoływała tak paniczny strach Izraelitów, że błagali Mojżesza, by tylko on z Bogiem rozmawiał, gdyż oni ze strachu zaraz poumierają.

To dopiero Jezus – chociażby w dzisiejszej Ewangelii – ukazał nam Boga, swego Ojca, jako naszego Ojca, do którego tak właśnie możemy i powinniśmy się zwracać: Ojcze Tym bardziej więc dziwi, że w przypadku całej sprawy z Jonaszem i z Niniwą role zostały jakby zamienione: to Jonasz był rozgniewany, a Bóg starał się go „udobruchać”. Właśnie dlatego tłumaczył mu spokojnie: Tobie żal krzewu, którego nie uprawiałeś i nie wyhodowałeś, który w nocy wyrósł i w nocy zginął. A czyż Ja nie powinienem mieć litości nad Niniwą, wielkim miastem, gdzie znajduje się więcej niż sto dwadzieścia tysięcy ludzi, którzy nie odróżniają swej prawej ręki od lewej, a nadto mnóstwo zwierząt?

Owo nieodróżnianie rąk – jak się domyślamy – oznacza prostotę tych ludzi i takie przekonanie Boga, że może niejednokrotnie nie ze złej woli popadali w grzechy, ale z jakiejś niefrasobliwości, może i głupoty… Dlatego Bóg tak bardzo chciał dać im szansę – a Prorok tak bardzo nie chciał. Na szczęście, Bóg i z Niniwą sobie poradził, i z Prorokiem.

Jak ten dobry Ojciec, który z dobrotliwym uśmiechem przygląda się dąsom swego rozkapryszonego dziecka. A jednocześnie, tak mądrze poucza to swoje oporne dziecko i tłumaczy, dlaczego postąpił tak, a nie inaczej. W końcu, ojciec – każdy ojciec – wie więcej i więcej rozumie, niż jego dziecko. Dlatego to rodzice wychowują dziecko, chociaż też można w jakimś sensie – oczywiście, właściwie rozumianym – mówić o procesie odwrotnym. Jednak to rodzice biorą na siebie odpowiedzialność za nauczenie życia swoich dzieci.

Niedobrze, jeżeli dziecko zamyka na tę naukę swoje serce i nie da sobie nic powiedzieć. Niedobrze też, jeżeli dziecko gniewa się za dobroć, okazaną przez rodziców innym dzieciom w rodzeństwie – zazdrości tego dobra, chciałoby go tylko dla siebie. Taka postawa, moi Drodzy, nam także grozi: właśnie owa zazdrość z powodu czyjegoś powodzenia w życiu; z powodu dobra, jakie ten drugi otrzymał, a znowu złośliwa satysfakcja, kiedy temu drugiemu powinęła się noga. Nie tak postępują dzieci Ojca Niebieskiego.

Jak słyszymy, w prośbach, które zawiera w sobie Modlitwa Pańska – bo tak przecież nazywamy tę piękną modlitwę, której dzisiaj uczy nas Jezus – zawarte zostały wszystkie najważniejsze potrzeby człowieka: zarówno te potrzeby duchowe, jak i materialne. O to wszystko mamy się zwracać do Boga, jako naszego Ojca – głęboko ufając, że Ojcowskiej miłości i dobroci wystarczy wszystkim.

Naprawdę, nie ma potrzeby nikomu niczego zazdrościć…

5 komentarzy

  • Niniwa to tu i teraz. „Jezus powiedział: Ja jestem dobrym pasterzem. Dobry pasterz daje życie swoje za owce. Najemnik zaś i ten, kto nie jest pasterzem, którego owce nie są własnością, widząc nadchodzącego wilka, opuszcza owce i ucieka, a wilk je porywa i rozprasza; /najemnik ucieka/ dlatego, że jest najemnikiem i nie zależy mu na owcach. Ja jestem dobrym pasterzem i znam owce moje, a moje Mnie znają, podobnie jak Mnie zna Ojciec, a Ja znam Ojca. Życie moje oddaję za owce. AMEN.

  • Dziwny ten Jonasz…już w pierwszym rozdziale wyraża niechęć do nakazów Boga, jakby przewidywał, że Bóg jest dobrym dla wszystkich również dla pogan,… Czy to zazdrość, czy zawiść nim kieruje, chce Boga posiąść na wyłączność, dla siebie , dla swojego kraju…. Bóg uparcie dotyka Jego serca, ale na krótko… Dziś znów widzimy ciemne oblicze Jonasza…
    Ta historia Jonasza daje mi do dużo do myślenia… do zastanowienia się nad własnym zachowaniem…jak służę Bogu..
    4.10. o godz. 20:58 otrzymałam sms ” Witaj Aniu! Czy mogłabyś przeczytać Czytanie w środę ” na Mszy Świętej. Odpowiedź odesłałam o 21:22. ” Tak, mogę!” Przez ten czas zastanawiałam się , ” czy posłużyć Bogu i ludziom”… W tym czasie zajrzałam na ” Niezbędnik katolika” , zapoznałam się z treścią dzisiejszego Czytania… i treść Jego dotknęła mojego serca. Bóg je dotknął…
    Wkrótce dostałam odpowiedź m.i. ” Dziękuję za Twoje otwarte serce, że chcesz zawsze służyć Panu z radością „

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.