Z powodu jego natręctwa…

Z

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny i urodziny przeżywa Marek Dziak, bardzo życzliwy i dobry Człowiek z Miastkowa, Mąż mojej Koleżanki Anetty, z którą razem uczyłem w Liceum Lelewela w Żelechowie, a Ojciec dwóch Lektorów, Maćka i Bartka.

Niech Pan pobłogosławi Solenizantowi i jednocześnie Jubilatowi, by zawsze był wytrwały w dobru, wytrwały w modlitwie, wytrwały w pracy. Więcej o tym w rozważaniu. A ja zapewniam o swojej serdecznej modlitwie.

Moi Drodzy, w związku z dzisiejszym wspomnieniem liturgicznym, serdecznie zachęcam do wspólnotowej modlitwy różańcowej! Jeżeli nie możemy pójść do kościoła lub kaplicy, to jednoczmy się w naszych rodzinach, albo w sąsiedztwie, albo w jakichś małych wspólnotach. Módlmy się żarliwie.

Szczególnie pamiętajmy o Księdzu Marku i Siostrach, przebywających na rekolekcjach w Nowosybirsku. Niech to spotkanie zaowocuje wielorakim dobrem w Ich posłudze!

Przypominam także, iż dzisiaj mamy pierwszy czwartek miesiąca, co skłania nas do modlitwy za – i o – kapłanów i osoby konsekrowane. Moi Drodzy, w tym roku aż o piętnaście procent spadła liczba Osób, które zgłosiły się do seminariów i zakonów. Oczywiście, to tylko statystyka, ale problem jest. I to nie taki, że Bóg przestał powoływać, tylko że ludzie nie słyszą Jego zaproszenia. Dlatego potrzeba naszej wytrwałej modlitwy także w tych intencjach!

Teraz zaś zapraszam do refleksji nad Bożym słowem, co oby nas doprowadziło do odpowiedzi na pytanie: Co Pan konkretnie dzisiaj do mnie mówi i czego ode mnie dziś oczekuje?

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Czwartek 27 Tygodnia zwykłego, rok I,

Wspomnienie Najświętszej Maryi Panny Różańcowej,

7 października 2021.,

do czytań: Ml 3,13–20a; Łk 11,5–13

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA MALACHIASZA:

Bardzo przykre stały się wasze mowy przeciwko Mnie”, mówi Pan. „Wy zaś pytacie: «Cóż takiego mówiliśmy między sobą przeciw Tobie?» Mówiliście: «Daremny to trud służyć Bogu. Bo jakiż pożytek mieliśmy z tego, żeśmy wykonywali polecenia Jego i chodzili smutni w pokucie przed Panem Zastępów? A teraz raczej zuchwałych nazywamy szczęśliwymi, bo wzbogacili się bardzo ludzie bezbożni, którzy wystawiali na próbę Boga, a zostali ocaleni»”.

Wtedy mówili między sobą ludzie bojący się Boga, a Pan uważał i to posłyszał. Zapisano to w Księdze Wspomnień przed Nim dla dobra bojących się Pana i czczących Jego imię. „Oni będą moją własnością, mówi Pan Zastępów, w dniu, w którym będę działał, a będę dla nich łaskawy, jak jest litościwy ojciec dla syna, który jest mu potrzebny. Wtedy zobaczycie różnicę między sprawiedliwym a krzywdzicielem, między tym, który służy Bogu, a tym, który Mu nie służy.

Bo oto nadchodzi dzień palący jak piec, a wszyscy pyszni i wszyscy wyrządzający krzywdę będą słomą, więc spali ich ten nadchodzący dzień, mówi Pan Zastępów, tak że nie pozostawi po nich ani korzenia, ani gałązki. A dla was, czczących moje imię, wzejdzie słońce sprawiedliwości i uzdrowienie w jego promieniach”.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Jezus powiedział do swoich uczniów: „Ktoś z was, mając przyjaciela, pójdzie do niego o północy i powie mu: «Przyjacielu, użycz mi trzy chleby, bo mój przyjaciel przybył do mnie z drogi, a nie mam co mu podać». Lecz tamten odpowie z wewnątrz: «Nie naprzykrzaj mi się. Drzwi są już zamknięte i moje dzieci leżą w łóżku. Nie mogę wstać i dać tobie».

Mówię wam: Chociażby nie wstał i nie dał z tego powodu, że jest jego przyjacielem, to z powodu jego natręctwa wstanie i da mu, ile potrzebuje.

I Ja wam powiadam: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajdzie, a kołaczącemu otworzą.

Jeżeli którego z was, ojców, syn poprosi o chleb, czy poda mu kamień? Albo o rybę, czy zamiast ryby poda mu węża? Lub też gdy prosi o jajko, czy poda mu skorpiona? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec z nieba da Ducha Świętego tym, którzy Go proszą?”

Przesłanie dzisiejszego pierwszego czytania można by streścić w pytaniu, czy opłaca się w ogóle służyć Bogu? Co człowiek tak naprawdę na tym zyskuje? Czy nie jest tak, że to bezbożni i niegodziwi ciągle wychodzą „na swoje”, a prawi i sprawiedliwi – jak ci naiwni – zawsze przegrywają?

Oto do uszu Pana doszły takie słowa owych sprawiedliwych: Daremny to trud służyć Bogu. Bo jakiż pożytek mieliśmy z tego, żeśmy wykonywali polecenia Jego i chodzili smutni w pokucie przed Panem Zastępów? A teraz raczej zuchwałych nazywamy szczęśliwymi, bo wzbogacili się bardzo ludzie bezbożni, którzy wystawiali na próbę Boga, a zostali ocaleni.

Trudno było Bogu tego słuchać, dlatego stwierdził: Bardzo przykre stały się wasze mowy przeciwko Mnie. A w innym tłumaczeniu: Wasze mowy przeciwko Mnie są zuchwałe, na co ludzie – jak to zwykle w takich sytuacjach – pytają: Cóż takiego mówiliśmy między sobą przeciw Tobie? To taka częsta postawa człowieka, przyłapanego na jakimś złym słowie, albo złym czynie: „A cóż ja takiego powiedziałem? A cóż ja złego zrobiłem? Nic złego nie miałem na myśli. Albo zostałem źle zrozumiany.”

Tymczasem jednak, Bóg dobrze usłyszał, co między sobą mówili sprawiedliwi. Nawet – jak słyszymy – zapisano to w Księdze Wspomnień przed Nim dla dobra bojących się Pana i czczących Jego imię. Nic nie wiemy na temat tej Księgi Wspomnień – po prostu, Bóg odniósł do siebie te słowa, dobrze je zapamiętał i przejął się nimi. Dlatego też pociesza sprawiedliwych, mówiąc o nich: Oni będą moją własnością, mówi Pan Zastępów, w dniu, w którym będę działał, a będę dla nich łaskawy, jak jest litościwy ojciec dla syna, który jest mu potrzebny. Wtedy zobaczycie różnicę między sprawiedliwym a krzywdzicielem, między tym, który służy Bogu, a tym, który Mu nie służy.

Kiedy się to stanie? Kiedy przyjdzie dzień palący jak piec, a wszyscy pyszni i wszyscy wyrządzający krzywdę będą słomą, więc spali ich ten nadchodzący dzień. Los sprawiedliwych natomiast będzie zupełnie inny. Słyszymy: A dla was, czczących moje imię, wzejdzie słońce sprawiedliwości i uzdrowienie w jego promieniach.

To właśnie Boża sprawiedliwość okaże się tym słońcem, które rozjaśni życie ludzi dobrych i Bogu posłusznych. Wszystkie mroki – także te mroki wątpliwości i obaw, wyrażanych powyżej – zostaną rozproszone. Trzeba jednak, aby sprawiedliwi w swej sprawiedliwości wytrwali, aby nie załamywali się tak szybko, nie poddawali się tak łatwo!

Może nam się to wydawać dziwne, ale Jezus wyraźnie naucza – dzisiaj, ale nie tylko dzisiaj – że w relacjach z Bogiem mamy być wytrwali, a wręcz natarczywi, czy natrętni! Na przykładzie przyjaciela, który przychodzi nocą, aby poprosić o trzy chleby dla swojego gościa, akurat przybyłego – Jezus zachęca do natarczywości w proszeniu Boga o wszelkie dobro dla siebie.

Naprawdę, jeżeli się weźmie pod uwagę kontekst kulturowy i logistyczny tej opowieści, to zobaczymy, o czym tak naprawdę jest mowa. Bo nam się może wydawać, że wstać – nawet w środku nocy – i dać owe trzy chleby, to przecież żaden problem.

Tymczasem, kto był w Ziemi Świętej i widział przykładowe miejsce zamieszkania średnio sytuowanej rodziny, to wie, że często w pomieszczeniu, w którym taka rodzina mieszkała, wszyscy spali razem, na kamiennej podłodze, w której wydrążony był tak zwany silos, a więc nisza dla przechowywania żywności. Była to taka naturalna lodówka. Wgłębienie to przykryte było zwykle kamienną płytą, na której rozkładano maty i na nich dopiero pokładała się cała rodzina, a nierzadko także zwierzęta, mieszkające razem z gospodarzami.

I teraz wyobraźmy sobie taką pobudkę w środku nocy po to, aby z tego silosu wyjąć trzy chleby i – tak po prostu – dać je przybyszowi… Ileż to zamieszania przy tym powstaje! A jednak – jak mówi Jezus – chociażby [gospodarz] nie wstał i nie dał z tego powodu, że jest jego przyjacielem, to z powodu jego natręctwa wstanie i da mu, ile potrzebuje.

Moi Drodzy, musimy sobie chyba tak szczerze powiedzieć, że my faktycznie zbyt łatwo się poddajemy, zbyt szybko rezygnujemy z ubiegania się o to, co dla nas ważne i co nam potrzebne. Nie jesteśmy wytrwali w modlitwie, nie jesteśmy wytrwali w pracy, chcielibyśmy „zaraz i od razu”, a jak nie mamy, to narzekamy, krytykujemy, załamujemy się… Tymczasem zaś – właśnie wytrwali osiągają wiele! Wytrwali w pracy, wytrwali w modlitwie, wytrwali w dobru!

W pierwszym czytaniu Bóg przekonuje nas, że naprawdę warto być wytrwałym w dobru. To nie jest oznaką naiwności i słabości – i to nie jest tak, że tylko owi niesprawiedliwi, a zwłaszcza różni kombinatorzy i cwaniacy, wychodzą „na swoje”, a sprawiedliwi ciągle tylko tracą i przegrywają. To nie jest prawdą, bo jeżeli nawet na tym świecie miałoby nie dojść do jakiegoś sprawiedliwego rozstrzygnięcia w tym względzie, to na pewno w dzień palący jak piec wszystko się wyrówna i wyjaśni.

Natomiast doświadczenie życiowe podpowiada nam, że nie trzeba czekać aż do tego dnia ostatniego, bo już na tym świecie niejednokrotnie sprawy przybiorą właściwy obrót. Tylko trzeba być wytrwałym w dobru, wytrwałym w pracy, wytrwałym w modlitwie.

A mówimy sobie to wszystko w dniu, w którym wspominamy Matkę Bożą Różańcową.

Wspomnienie to zostało ustanowione na pamiątkę zwycięstwa floty chrześcijańskiej nad wojskami tureckimi, odniesionego pod Lepanto, nad Zatoką Koryncką, w dniu 7 października 1571 roku. Sułtan turecki Selim II pragnął podbić całą Europę i zaprowadzić w niej wiarę muzułmańską.

Ówczesny Papież – Święty Pius V, gorący czciciel Matki Bożej – usłyszawszy o zbliżającej się wojnie, ze łzami w oczach zaczął zanosić żarliwe modlitwy do Maryi, powierzając Jej swą troskę podczas odmawiania Różańca. I oto doznał wizji: zdawało mu się, że znalazł się na miejscu bitwy pod Lepanto. Zobaczył ogromne floty, przygotowujące się do starcia, nad nimi zaś ujrzał Maryję, która patrzyła na niego spokojnym wzrokiem. I rzeczywiście: nieoczekiwana zmiana wiatru uniemożliwiła manewry muzułmanom, a sprzyjała flocie chrześcijańskiej. Udało się powstrzymać inwazję Turków na Europę.

Zwycięstwo było ogromne. Po zaledwie czterech godzinach walki zatopiono sześćdziesiąt galer wroga, zdobyto połowę okrętów tureckich, uwolniono dwanaście tysięcy chrześcijańskich galerników.

Papież Pius V – świadom, komu zawdzięcza cudowne ocalenie Europy – uczynił dzień 7 października Świętem Matki Bożej Różańcowej i zezwolił na jego obchodzenie w wybranych kościołach. Jednak Papież Klemens XI, w podzięce za kolejne zwycięstwo nad Turkami, odniesione pod Belgradem, w 1716 roku, rozszerzył to święto na cały Kościół. A w roku 1883, Leon XIII wprowadził do Litanii Loretańskiej wezwanie: „Królowo Różańca Świętego – módl się za nami”, zalecając, by w kościołach odmawiano Różaniec przez cały październik.

Odmawiamy zatem tę piękną modlitwę – w październiku i nie tylko w październiku – ucząc się w ten sposób wytrwałości w zwracaniu się do Pana. Bo któraż modlitwa bardziej, niż Różaniec Święty, takiej wytrwałości uczy? Ciągłe, rytmiczne, medytacyjne powtarzanie „Zdrowaś Maryjo…”, z jednoczesną refleksją nad kolejnymi tajemnicami życia Jezusa i Jego Matki – uczy nas takiego codziennego, cierpliwego i wytrwałego podążania drogą Bożą w naszym życiu.

A to naprawdę ma sens! Naprawdę! I bardzo się opłaca…

2 komentarze

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.