Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Doktor Paweł Bucoń, Sędzia Sądu Najwyższego, Pracownik naukowy KUL, a tak w ogóle to mój dobry Kolega z czasów wspólnej służy lektorskiej. Życzę Jubilatowi, żeby zawsze rozwijał i wzmacniał tego wielkiego ducha, z jakiego jest znany! Obiecuję modlitwę!
Moi Drodzy, dzisiaj w niektórych naszych kościołach – tych, których data poświęcenia nie jest znana – obchodzona jest rocznica poświęcenia kościoła i czytania są z tego wspomnienia. Tam, gdzie jest znana, obchodzona jest kolejna Niedziela zwykła. Ja zamieszczam rozważanie do 31 Niedzieli zwykłej.
I właśnie już zachęcam do pochylenia się nad tym Słowem. Niech Duch Święty pomoże nam go słuchać – jak o tym dzisiaj samo Słowo mówi.
Na głębokie i radosne przeżywanie dnia Pańskiego niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
31 Niedziela zwykła, B,
31 października 2021.,
do czytań: Pwt 6,2–6; Hbr 7,23–28; Mk 12,28b–34
CZYTANIE Z KSIĘGI POWTÓRZONEGO PRAWA:
Mojżesz tak powiedział do ludu: „Będziesz się bał Pana, Boga swego, zachowując wszystkie Jego nakazy i prawa, które ja tobie rozkazuję wypełniać, tobie, twym synom i wnukom, po wszystkie dni życia twego, byś długo mógł żyć.
Słuchaj, Izraelu, i pilnie tego przestrzegaj, aby ci się dobrze powodziło i abyś się bardzo rozmnożył, jak ci przyrzekł Pan, Bóg ojców twoich, że ci da ziemię, opływającą w mleko i miód.
Słuchaj, Izraelu, Pan, Bóg nasz, Pan jest jedyny. Będziesz miłował Pana, Boga twojego, z całego serca swego, z całej duszy swojej, ze wszystkich swych sił. Niech pozostaną w twym sercu te słowa, które ja ci nakazuję”.
CZYTANIE Z LISTU DO HEBRAJCZYKÓW:
Bracia: Wielu było kapłanów poprzedniego Przymierza, gdyż śmierć nie zezwalała im trwać przy życiu. Jezus, ponieważ trwa na wieki, ma kapłaństwo nieprzemijające. Przeto i zbawiać na wieki może całkowicie tych, którzy przez Niego zbliżają się do Boga, bo zawsze żyje, aby się wstawiać za nimi.
Takiego bowiem potrzeba nam było arcykapłana: świętego, niewinnego, nieskalanego, oddzielonego od grzeszników, wywyższonego ponad niebiosa, takiego, który nie jest obowiązany, jak inni arcykapłani, do składania codziennej ofiary najpierw za swoje grzechy, a potem za grzechy ludu. To bowiem uczynił raz na zawsze, ofiarując samego siebie.
Prawo bowiem ustanawiało arcykapłanami ludzi obciążonych słabością, słowo zaś przysięgi, złożonej po nadaniu Prawa, ustanawia Syna doskonałego na wieki.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:
Jeden z uczonych w Piśmie zbliżył się do Jezusa i zapytał Go: „Które jest pierwsze ze wszystkich przykazań?”
Jezus odpowiedział: „Pierwsze jest: «Słuchaj Izraelu, Pan, Bóg nasz, Pan jest jedyny. Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą.» Drugie jest to: «Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego.» Nie ma innego przykazania większego od tych”.
Rzekł Mu uczony w Piśmie: „Bardzo dobrze, Nauczycielu, słusznieś powiedział, bo Jeden jest i nie ma innego prócz Niego. Miłować Go całym sercem, całym umysłem i całą mocą i miłować bliźniego jak siebie samego daleko więcej znaczy niż wszystkie całopalenia i ofiary”.
Jezus widząc, że rozumnie odpowiedział, rzekł do niego: „Niedaleko jesteś od królestwa Bożego”. I już nikt więcej nie odważył się Go pytać.
Do swego ludu tak powiedział Mojżesz: Słuchaj, Izraelu, i pilnie tego przestrzegaj, aby ci się dobrze powodziło i abyś się bardzo rozmnożył, jak ci przyrzekł Pan, Bóg ojców twoich, że ci da ziemię, opływającą w mleko i miód.
A później jeszcze tak powiedział Mojżesz: Słuchaj, Izraelu, Pan, Bóg nasz, Pan jest jedyny. Będziesz miłował Pana, Boga twojego, z całego serca swego, z całej duszy swojej, ze wszystkich swych sił. Niech pozostaną w twym sercu te słowa, które ja ci nakazuję.
Kiedy zaś jeden z uczonych Piśmie zapytał: Które jest pierwsze ze wszystkich przykazań?, tak mu odpowiedział Jezus: Słuchaj Izraelu, Pan, Bóg nasz, Pan jest jedyny. Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą.» Drugie jest to: «Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego.» Nie ma innego przykazania większego od tych”.
Moi Drodzy, na co zwróciliśmy uwagę w tych wypowiedziach? Zapewne na to, na co chociażby zwrócił ją uczony w Piśmie, gdy rzekł do Jezusa: Bardzo dobrze, Nauczycielu, słusznieś powiedział, bo Jeden jest i nie ma innego prócz Niego. Miłować Go całym sercem, całym umysłem i całą mocą i miłować bliźniego jak siebie samego daleko więcej znaczy niż wszystkie całopalenia i ofiary. Jezus zresztą uznał tę jego odpowiedź, bo powiedział: Niedaleko jesteś od królestwa Bożego.
Nie zmienia to jednak faktu, że wypowiedź Mojżesza i Jezusa łączy jedno i to samo wezwanie. Jakie? Zauważyliśmy? Oczywiście: Słuchaj, Izraelu! Shema Israel! We wszystkich, przywołanych tu wypowiedziach, właśnie to wezwanie pojawia się na pierwszym miejscu. I chociaż my w większym stopniu koncentrujemy uwagę na kwestii miłości Boga i bliźniego, czy – jak w przypadku pierwszego czytania – na kwestii zachowywania Bożych przykazań, to jednak nie możemy nie zauważyć tego mocnego wezwania, jakim zarówno Mojżesz, jak i Jezus swoją wypowiedź rozpoczęli: Słuchaj, Izraelu! – Shema Israel!
A zatem – słuchaj! To pierwsze wezwanie, które niejako otwiera drogę do przyjęcia innych pouczeń. Jeżeli bowiem człowiek nie zacznie słuchać, jeżeli nie zechce słuchać, to na nic zdadzą się choćby najmądrzejsze pouczenia i najpiękniejsze słowa. One może nawet zachwycą, albo spowodują chwilę zadumy, jednak niczego nie spowodują w sercu człowieka, jeżeli ten nie będzie chciał słuchać.
A mówimy tutaj o czymś więcej, aniżeli tylko o odebraniu kilku dźwięków, układających się w jakieś słowa – jedynie po to, by stwierdzić, że oto ktoś coś powiedział, my to usłyszeliśmy i stwierdzamy, że faktycznie: jakieś słowa zostały wypowiedziane, jakieś dźwięki trafiły do naszych uszu. Tutaj chodzi o coś znacznie więcej: tu chodzi o przyjęcie sercem – całym swoim sercem – konkretnego przekazu, konkretnego pouczenia, a tak naprawdę: o przyjęcia samego Boga, który w tych słowach przychodzi do człowieka.
Rozumiejąc w taki sposób owo: Shema Israel!, nie mówimy jedynie o zakodowaniu treści kilku lub kilkunastu wyrazów, ale o otwarciu serca na Boga, który w ten sposób przychodzi do człowieka z darem swojego zbawienia, z darem swojej miłości – po prostu: z darem samego siebie! Tak, moi Drodzy, w swoim Słowie i przez swoje Słowo Bóg sam udziela się człowiekowi, przychodzi do niego, udziela mu ze swego serca.
Dlatego Shema Israel! oznacza tak wiele, bo oznacza wezwanie do przyjęcia Boga ze wszystkim, co przynosi On człowiekowi i co mu daje. W tym kontekście, Shema Israel! oznacza: otwórz swe serce, o Izraelu; otwórz swój umysł, człowieku; otwórz się cały na Boże dary, Ludu Boży! Jakże to wielkie wezwanie, jakże to wielkie zobowiązanie, a jednocześnie – jak wielki to zaszczyt, że Bóg mówi do człowieka, tak bardzo go w ten sposób obdarowując i wynosząc na tak wysoki poziom, bo traktując go jako kogoś godnego swojej uwagi i swojej miłości.
Jeżeli bowiem mówimy coś do kogoś, angażując w to całe swoje serce i siłę perswazji, to znaczy, że uważamy, iż człowiek ów zasługuje na to nasze zaangażowanie i że może się dać przekonać do naszych argumentów, może je przyjąć, a nawet wprowadzić w życie. W ten sposób pomiędzy nami może zaistnieć jakaś prawdziwa więź, bliskość. Właśnie dlatego, że ten drugi usłyszy i zrozumie, iż chcemy mu coś ważnego powiedzieć, a nade wszystko uzna, iż w jego sercu jest dla nas miejsce i w tym sercu zechce niejako udzielić nam gościny.
Tak zatem, wezwanie: Shema Israel!, które my – odnosząc do siebie samych i do naszej rzeczywistości – możemy wyrazić poprzez: „Słuchaj, człowieku!”; „Słuchaj, chrześcijaninie!”, oznacza naprawdę bardzo dużo! I wnika bardzo głęboko w serce człowieka – tego drugiego człowieka, do którego chcemy mówić, któremu chcemy przekazywać bardzo ważne sprawy.
Właśnie bowiem wtedy, kiedy człowiek przejmie się owym Shema! – Słuchaj!, wówczas można mu przekazać prawdę o miłości Boga i bliźniego, także wezwanie do przestrzegania Bożych przykazań, a wreszcie powiedzieć mu o wszystkich, tak różnych i ważnych sprawach, które winien on sobie wziąć do serca jako chrześcijanin, jako uczeń Chrystusa.
Jest więc owo: Shema! – Słuchaj! niejako bramą do serca człowieka, a może precyzyjnej: otwarciem bramy do serca człowieka, aby można było obdarzyć je całym bogactwem Bożym. Jeżeli ta brama nie zostanie otwarta, jeżeli owo: Shema! – Słuchaj! nie zostanie uwzględnione, czyli jeżeli zabraknie otwartości nie tylko uszu, ale nade wszystko umysłu i serca, to choćby wypowiadano nawet najbardziej wzniosłe i podniosłe pouczenia i najbardziej święte i mądre stwierdzenia – na nic to wszystko!
Bo to przepłynie gdzieś, ponad głowami, puszczone mimo uszu – w ogóle nie dotknie serca. Jakże więc ważne jest, moi Drodzy, głębokie przejęcie się owym: Shema! – Słuchaj! Jakże ważne jest, żebyśmy naprawdę – ale tak naprawdę – chcieli słuchać! Abyśmy nie tylko słyszeli – dźwięk, głos, brzmienie – ale abyśmy też rozumieli, brali sobie do serca, przejęli się do głębi! Czyli, żebyśmy nie tylko słyszeli, ale i usłyszeli. Abyśmy stale słuchali…
Zauważmy, uczony w Piśmie z dzisiejszej Ewangelii właśnie za to został przez Jezusa doceniony, że był wśród tych, którzy słuchali. Sposób, w jaki skomentował pouczenie Jezusa, wyraźnie pokazał, że gdzieś głęboko w sercu, te słowa rozważał, miał na ich temat coś ważnego do powiedzenia, przeto na pewno otworzył swoje serce – na ile tylko mógł szeroko – na Boże słowa.
Niestety, Izraelici, do których przemawiał Mojżesz, mieli ze słuchaniem Bożych pouczeń, wezwań i napomnień, bardzo duże problemy. Dlatego właśnie często nie słuchali. Do perfekcji sztukę owego „niesłuchania” doprowadzili uczeni w Piśmie i faryzeusze, którzy przecież doskonale znali Pisma święte, Boże zasady i przepisy. Potrafili je z pamięci cytować, nauczali ich innych, wydawało się więc, że to oni będą mistrzami w słuchaniu tegoż Słowa!
Niestety, okazało się, że nawet doskonała znajomość świętych Pism i doskonała orientacja w przepisach Prawa Mojżeszowego – nie spowodowały, że według tych zasad i przepisów starali się żyć. Jedyne, co sprawiała owa doskonała znajomość, to instrumentalne posługiwanie się Prawem Bożym, aby trzymać w szachu i strachu ludzi, zupełnie nie zorientowanych w tak wielkiej liczbie namnożonych przepisów.
Mówimy zatem o poważnym problemie, jaki naród wybrany – na czele ze swoją elitą – miał ze słuchaniem. Z pewnością, jest to jakimś ostrzeżeniem i przypomnieniem dla nas. My bowiem – przyjaciele i uczniowie Jezusa – nie mamy innej możliwości zjednoczenia z Nim, zbliżenia się do Niego, jak poprzez słuchanie właśnie, i to rozumiane w sposób najgłębszy z możliwych.
Wszak Jezus Chrystus – to wcielone Słowo Ojca Przedwiecznego, Słowo, które Ciałem się stało. W drugim zaś dzisiejszym czytaniu, Autor Listu do Hebrajczyków przekonuje, że wielu było kapłanów poprzedniego Przymierza, gdyż śmierć nie zezwalała im trwać przy życiu. Jezus, ponieważ trwa na wieki, ma kapłaństwo nieprzemijające. Przeto i zbawiać na wieki może całkowicie tych, którzy przez Niego zbliżają się do Boga, bo zawsze żyje, aby się wstawiać za nimi.
Właśnie, owo «zbliżanie się do Niego», trwanie z Nim w jedności, nie inaczej może się dokonywać, jak tylko poprzez słuchanie, rozumiane jako otwarcie całego swego serca i umysłu, otwarcie całego siebie – na przyjście Jezusa.
Moi Drodzy, tak powinniśmy słuchać swego Boga. Każde Jego słowo powinno trafiać wprost do głębin naszego serca! Nie jest dobrze, jeżeli Boże słowa „przelatują” nad nami, gdzieś ponad naszymi głowami, a my niby je słyszymy – w takim sensie, że ktoś nam je czyta, albo sami czytamy i wiemy, że „coś jest czytane” – ale w ogóle nie bierzemy tych słów do siebie, zatem również nie odnosimy ich do swego życia. Koniecznie coś z tym trzeba zrobić!
Bo z umiejętnością słuchania Boga wiąże się umiejętność słuchania drugiego człowieka – słuchania się nawzajem. Podkreślmy: słuchania, a więc nie tylko zauważenia, że „ktoś coś tam” powiedział, ale brania sobie głęboko do serca tego, co ten ktoś powiedział. Otwierania się na niego samego. Przyznajmy, że mamy z tym coraz większy problem…
Ileż to bowiem razy doświadczyliśmy sytuacji, w której z przekonaniem i przejęciem coś komuś mówiliśmy, ten słuchał i wydawało się, że przyjął naszą wiadomość, zrozumiał ją, jakoś wewnętrznie przetworzył… Tymczasem, za jakiś czas okazywało się, że nic nie zakodował, nie zapamiętał, albo potraktował to jako jedną z pięciu tysięcy informacji, które każdego dnia bombardują go z każdej strony.
Bo na tym chyba, moi Drodzy, polega cały ten problem ze słuchaniem, jaki obecnie mamy: na natłoku informacji! Na przesycie informacji, płynących do nas z telewizji, radia, internetu… Szczególnie z internetu! Oczywistym jest, że człowiek nie jest w stanie tego wszystkiego przyjąć, przetworzyć, a więc tak naprawdę – słuchać tego wszystkiego. Niestety, na tym cierpi dialog małżeński, dialog rodzinny, dialog wśród współpracowników, albo w gronie studenckim, czy szkolnym.
Bo sprawa, którą nasi bliscy chcą nam przekazać, powiedzieć nam, przenieść ze swego serca, z głębi swoich przeżyć, do naszego serca – staje się jedną z tysięcy informacji, dlatego niejako z automatu zostaje redukowana, potraktowana niemalże jako spam. A z tego rodzą się potem konflikty w małżeństwie, konflikty w naszych lokalnych społecznościach…
Mamy więc spory problem ze słuchaniem – Boga i siebie nawzajem. Podkreślmy w tym momencie, że zarówno jedno, jak i drugie słuchanie, wymaga pokory, otwartości serca. Jeżeli my tylko i wyłącznie chcemy mówić i mówić, i mówić, żeby do końca wypowiedzieć to, co mamy do powiedzenia – bo przecież to jest najważniejsze i najmądrzejsze! – a w ogóle nie jesteśmy zainteresowani, zaciekawieni tym, co Bóg, czy drugi człowiek, ma nam do powiedzenia, to właśnie wtedy rodzą się te problemy. Ale też bardzo dużo na tym tracimy!
Bo przecież słuchanie Boga niezwykle człowieka ubogaca. Przede wszystkim – kształtuje i wzmacnia jego wiarę. Wszak – jak mówi Pismo – wiara rodzi się ze słuchania: ze słuchania słowa Bożego!
Natomiast słuchanie drugiego człowieka jest wyrazem miłości do niego. Czyż nie jest tak, że samym uważnym i pełnym szacunku wysłuchaniem drugiego – można mu bardzo pomóc? Nawet, jeżeli nie będziemy wiedzieli, co odpowiedzieć, co poradzić – samym uważnym wysłuchaniem jego problemów, jego bólów; tego wszystkiego, co przepełnia jego serce, a czym chce się z nami w zaufaniu podzielić: czyż to nie jest ogromna pomoc, jaką możemy mu okazać?
Moi Drodzy, uczmy się tej trudnej sztuki! Tak, trudnej – może w obecnym czasie jednej z najtrudniejszych! Uczmy się słuchać: nie tylko słyszeć dźwięki słów, ale uważnie słuchać, a więc otwierać swoje serce i umysł na to, z czym przychodzi do nas Bóg i z czym przychodzi drugi człowiek…
Shema Israel! Słuchaj Izraelu! Słuchaj, chrześcijaninie! Słuchaj, człowieku…
Nie rozumiem. Dlaczego pierwszym jest przykazanie miłości Boga. Nie rozumiem. Jest czymś naturalnym ,że Bóg jest kimś najważniejszym. Początkiem i końcem. Wszystkim co ma znaczenie ale tę miłość , trudno mi sobie zwizualizować . Dużo łatwiej do bliźniego i to przykazanie ja bym postawiła na pierwszym miejscu jednak …rozum mi podpowiada ,że jeśli jestem coś warta, moje życie ma jakieś znaczenie to tylko wtedy gdy moje drogi , moje rozumowanie jest wynikiem Jego nauki. Gdy moje drogi idą Jego drogami. Może jestem tą niedobrą córką, krnąbrną, swoimi idącą ścieżkami ale wiedzącą ,że chociaż odeszłam daleko to On a dokładnie jego rady na życie pomagają, pozwalają mi zasypiać i budzić się szczęśliwą. Może nie trzeba , nie jest koniecznym,wyznanie miłości a miłość , która tak często jest milczeniem. i gdy wydaje się za późno …w miłości do Boga to co wydaje się za późno jest wszak początkiem i jeśli tu na ziemi nie odważyłam się, nie umiałam powiedzieć Bogu o miłości a tam w pierwszych słowach to wyznam….samo się wyzna…jeśli nasze drogi się splatają.
Ja myślę, że w samym tym komentarzu jest odpowiedź na pytanie, postawione na jego początku…
xJ
Gdzie ta miłość do bliźniego? Gdzie czas dla Boga? Ostatnio usłyszałam na kazaniu, że nawet najbliżsi, rodziny przestały się spotykać na uroczystościach. Powód znany. Ktoś powiedział, że może pogrzeb to moment na spotkanie się najbliższych. Wysłuchać bliźniego. Każdy tylko chce mówić, a słuchać?
Dziękuję za ten komentarz.
A z okazji urodzin składam serdeczne życzenia, dużo zdrowia i Bożego błogosławieństwa w dalszej pracy.
Niech Bóg prowadzi.
Wiesia.
Wsłuchałam się w Twoją wypowiedź Wiesiu i też obserwuję zanikającą więź rodzinną…
Dziękuję Ci, za przypomnienie o urodzinach naszego Drogiego Księdza Jacka, któremu życzę ciągłego wsłuchiwania się w głos Ducha Świętego i spełniania Jego natchnień a i pomimo solidnego, wysokiego wykształcenia osobistego, przyjmowania również ciągle pouczeń Ducha Świętego. Szczęść Boże, Księże Jacku.
Drogi Księże Jacku, słuchający i rozkminiający niejednokrotnie moje myśli, komentarze i nieudolne próby wyrażania swojego poglądu na otaczającą nas rzeczywistość, przyjmij i ode mnie życzenia urodzinowe.
Niech Maryja prowadzi Cię zawsze do swojego Syna, kodeńską wrażliwością, Jaśkowską pobożnością, akademicką cierpliwością, a nad tym wszystkim niech będzie obecny codzienny powiew Ducha Świętego. Szczęść Boże.🙏
Co do więzi rodzinnych – to pełna zgoda. W tym kontekście, wydaje się, że pogrzeb w rodzinie to niekiedy naprawdę wielkie dobrodziejstwo – pomimo bólu rozstania… Bo można się zatrzymać i zapytać o sens życia, o kierunek tego codziennego pędu, w trakcie którego niekiedy niemalże rozdeptujemy drugiego człowieka, także tego najbliższego… Oby Pan nie musiał uciekać się do takich środków, jak pogrzeb właśnie, aby nas do siebie nawzajem zbliżać…
A co do życzeń – to bardzo za nie dziękuję! I za Waszą bliskość serc, której doświadczam na co dzień, nie tylko w urodziny, czy imieniny… Odnosząc się zaś do bardzo oryginalnych stwierdzeń Rafała, powiem tylko, że nad tą „Jaśkowską pobożnością” muszę jeszcze sporo popracować… Nad cierpliwością zresztą też… Dlatego dziękując za modlitwę – nieustannie o nią proszę.
xJ
Ile nam zostało etapów ziemskiej drogi?
Ile serc poranionych, zmrożonych przez czyn złowrogi?
Ile grobów jeszcze wykopiesz swoją miną?
Aby doświadczyć, że Twoje selfi nie jest już kolejną witaminą.
To wszystko przemija gdzieś w wirtualnej chałupie,
We wnętrzu człowieka rośnie kamień i łupie,
Kłamstwo z prawdą do wyścigu staje,
Co rzeczywistością jest, a co ją tylko udaje.
Spieszymy się wszędzie, ale nie do Boga,
Wmawiamy sobie, że to jeszcze nie tędy droga,
Najpierw miłość, dom, hobby i kariera,
A potem i tak problemy przychodzą, których czas niestety nie zabiera.
Dzisiaj wspominamy już tych, którzy odeszli,
Zastanawiając się co oni w duszy Bogu zanieśli,
W ostatnich dniach ziemskiego bytowania,
Czy byli wtedy daleko czy blisko swego Pana?
Na nic zdadzą się im kolejne wiązanki i lampiony,
Jeśli człowiek będzie tkwił w grzechu utopiony,
To tak jakbyśmy rdzę złotem przykrywali,
Albo w dziurawej kieszeni drobnych szukali.
Ani jedno ani drugie nie daje nadziei,
dla duszy potrzebującej światła nic się nie zmieni,
Wejdźmy dziś głębiej niż tylko na cmentarze,
I poszukajmy w Ewangelii co słowo nakaże.
Słuchaj …….. ! po co zostałeś powołany do życia ziemskiego,
aby pełnić wolę Boga Jedynego,
Kochaj Go całym swym sercem i duszą,
a życie dla bliźniego wszystkie ciemności rozkruszą.
Dzięki! Szczególnie za te słowa:
„Na nic zdadzą się im kolejne wiązanki i lampiony,
Jeśli człowiek będzie tkwił w grzechu utopiony,
To tak jakbyśmy rdzę złotem przykrywali,
Albo w dziurawej kieszeni drobnych szukali.”
Bardzo mocne! I prawdziwe!
xJ
Mocno spóźniony dołączam do życzeń urodzinowych dla Ks. Jacka. Niech Bóg prowadzi!
Mocno spóźniony – dziękuję! I odwzajemniam modlitwą!
xJ