Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Mateusz Sętorek, zaangażowany – w swoim czasie – w działalność jednej z młodzieżowych Wspólnot. Niech Mu Pan błogosławi i pomaga w codziennym osiąganiu świętości. Zapewniam o modlitwie!
Serdecznie dziękuję Wszystkim, którzy wczoraj – wszystkimi możliwymi drogami – kierowali do mnie życzenia i zapewnienia o modlitwie, z okazji urodzin. Odwdzięczam się moją modlitwą, ale też Mszą Świętą, jaką w najbliższych dniach odprawię w intencji Wszystkich, którzy pamiętali…
Moi Drodzy, w kontekście dzisiejszej Uroczystości i najbliższych dni, zwracam Waszą uwagę na orzeczenie Penitencjarii Apostolskiej: „Odpust zupełny dla osób nawiedzających cmentarz i modlących się, choćby tylko w myśli, za zmarłych przez poszczególne osiem dni, zwykle ustanowiony jedynie na dni od 1 do 8 listopada, dla pożytku wiernych może być przeniesiony na inne osiem dni listopada. Dni te, dowolnie wybrane przez poszczególnych wiernych, mogą być od siebie oddzielone.” Zachęcam do skorzystania z tej możliwości i okazania w ten sposób pomocy Zmarłym.
Powyższy zapis – jak rozumiem – oznacza, że możemy ten odpust zyskiwać przez osiem dni, ale niekoniecznie od 1 do 8, tylko w jakiekolwiek dni, i też niekoniecznie jeden po drugim. Może być osiem którychkolwiek dni, oby w listopadzie. Skorzystajmy z tej możliwości.
A dzisiaj pamiętajmy, że samo odwiedzenie cmentarza nie wystarczy – powinniśmy być na Mszy Świętej. Chyba, że Msza Święta jest właśnie na cmentarzu, ale wtedy też pamiętajmy, że mamy w niej czynnie uczestniczyć. Nie wystarczy bycie na cmentarzu w jej trakcie i pisanie smsów przy grobach swoich Bliskich. Ja wiem, że Wy to dobrze wiecie. Ale przypominajmy o tym wszystkim, którzy zapomnieli o właściwym przeżywaniu dzisiejszej Uroczystości.
A teraz już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem, z pomocą rozważania, które – jak w każdy poniedziałek – przygotował Janek. Bardzo, ale to bardzo Mu za to dziękuję! Za to entuzjastyczne zachęcanie nas do świętości!
Wsłuchajmy się zatem w Boże słowo i przyjmijmy do serca tego przesłanie, jakie Pan do każdej i każdego z nas indywidualnie właśnie dzisiaj kieruje.
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Uroczystość Wszystkich Świętych,
1 listopada 2021.,
do czytań z t. VI Lekcjonarza: Ap 7,2–4.9–14; 1 J 3,1–3; Mt 5,1–12a
CZYTANIE Z KSIĘGI APOKALIPSY ŚWIĘTEGO JANA APOSTOŁA:
Ja, Jan, ujrzałem innego anioła, wstępującego od wschodu słońca, mającego pieczęć Boga żywego. Zawołał on donośnym głosem do czterech aniołów, którym dano moc wyrządzić szkodę ziemi i morzu: „Nie wyrządzajcie szkody ziemi ani morzu, ani drzewom, aż opieczętujemy na czołach sługi Boga naszego”. I usłyszałem liczbę opieczętowanych: sto czterdzieści cztery tysiące opieczętowanych ze wszystkich pokoleń synów Izraela.
Potem ujrzałem wielki tłum, którego nikt nie mógł policzyć, z każdego narodu i wszystkich pokoleń, ludów i języków, stojący przed tronem i przed Barankiem. Odziani są w białe szaty, a w ręku ich palmy. I głosem donośnym tak wołają: „Zbawienie Bogu naszemu, Zasiadającemu na tronie, i Barankowi”.
A wszyscy aniołowie stanęli wokół tronu i Starców, i czworga Zwierząt, i na oblicze swe padli przed tronem, i pokłon oddali Bogu, mówiąc: „Amen. Błogosławieństwo i chwała, i mądrość, i dziękczynienie, i cześć, i moc, i potęga Bogu naszemu na wieki wieków. Amen!”
A jeden ze Starców odezwał się do mnie tymi słowami: „Ci przyodziani w białe szaty kim są i skąd przybyli?” I powiedziałem do niego: „Panie, ty wiesz”. I rzekł do mnie: „To ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku, i opłukali swe szaty, i wybielili je we krwi Baranka”.
CZYTANIE Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO JANA APOSTOŁA:
Najmilsi: Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi i rzeczywiście nimi jesteśmy. Świat zaś dlatego nas nie zna, że nie poznał Jego.
Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy. Wiemy, że gdy się to objawi, będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jaki jest.
Każdy zaś, kto pokłada w Nim nadzieję, uświęca się, podobnie jak On jest święty.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie. Wtedy otworzył swoje usta i nauczał ich tymi słowami:
„Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy Królestwo niebieskie..
Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.
Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.
Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.
Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.
Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.
Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.
Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy Królestwo niebieskie.
Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was, i gdy mówią kłamliwie wszystko złe na was z mego powodu. Cieszcie się i radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w Niebie”.
A OTO SŁÓWKO JANKA:
Dzisiaj, w Kościele Katolickim, obchodzimy Uroczystość Wszystkich Świętych. Możemy z radością powrócić – po rocznej przerwie – do uczestnictwa we Mszy Świętej tego właśnie dnia na cmentarzu. Na pewno w ostatnich dniach posprzątaliśmy groby naszych bliskich. Na pewno również zrobiliśmy większe porządki w naszych domach. Byliśmy w ostatnich dniach na pewno zmęczeni tymi przygotowaniami na dzisiejszą uroczystość.
Lecz musimy, moi Drodzy, zadać sobie bardzo konkretne pytania: Czy również zatroszczyliśmy się czystość naszej duszy? Czy jesteśmy w stanie pomóc tym wszystkim naszym Zmarłym – i nie tylko naszym bliskim, ale i innym – którzy przebywają w czyśćcu?
Właśnie po to dzisiaj obchodzimy tę Uroczystość, abyśmy znów przypominali sobie o życiorysach Świętych. Abyśmy po raz kolejny uświadamiali sobie, że wiele rzeczy, które robimy tu, na ziemi, nie pomaga nam w dążeniu do świętości. Zapewne z wielu nas niejednokrotnie, myśląc o świętości, było przekonanych, że to jest niemożliwe do osiągnięcia. Może inni, ale nie ja. Wielu naszych Zmarłych na pewno również tak mawiało. I zapewne wielu Zmarłych, którzy zostali ogłoszeni Świętymi, tak mawiało.
Św. Jan Paweł II, w orędziu na XV Światowe Dni Młodzieży, 29 czerwca 1999 roku, tak napisał: „Czy dziś można być świętym? Gdybyśmy mieli liczyć wyłącznie na ludzkie siły, cel ten rzeczywiście zdawałby się nieosiągalny.” Właśnie w tym zdaniu, moi Drodzy, mamy klucz do zrozumienia całej sprawy, związanej z dążeniem do świętości. Po prostu, sami jej nie osiągniemy. Sami z siebie nie staniemy się świętymi! Sami siebie nie możemy uświęcać, ani innych nie możemy uświęcać.
To Bóg ma nas uświęcać! To Bóg pomoże nam osiągnąć szczyty świętości! My jednak musimy tego chcieć. Musimy bardzo chcieć być świętymi!
Święci – jak dobrze wiemy – zawsze stawiali na Boga. Bardzo dużo się modlili. Bardzo wiele czasu trwali na rozmowie z Panem. Na wiosnę, kiedy jeszcze miałem nauczanie zdalne, Ksiądz Paweł, mój były Katecheta, zadał nam pytanie, na czym polega istota świętości? Cała Klasa się głowiła. Ja również się głowiłem nad tą odpowiedzią, nawet z moim Księdzem Proboszczem zastanawialiśmy się nad tym pytaniem. Aż w końcu się udało odnaleźć odpowiedź.
Istotą świętości polega na ciągłej naszej osobistej relacji z Panem Bogiem! Oczywiście, wszystkie odpowiedzi, które Klasa mówiła, były poprawne, lecz to wszystko prowadziło właśnie do tej jednej odpowiedzi. I gdy tak później sam sobie nad tym wszystkim myślałem, to stwierdziłem, że to ma naprawdę wielki sens! A potwierdza to postawa Świętych, którzy wiarę w Boga bardzo głęboko i bardzo osobiście przeżywali. Troszczyli się o tę swoją relacje z Panem Bogiem.
W książce o Bł. Carlo Acutisie, o tym wspaniałym młodym Błogosławionym, przeczytałem, że Carlo bał się, że to, co robi, może nie wystarczyć do osiągnięcia świętości. I coraz bardziej się modlił. Coraz bardziej pogłębiał swoją wiarę i relację z Jezusem! Największe wrażenie z jego krótkiego, ale jakże pięknego życia, wywarło na mnie to, że od małego dziecka wiedział, że chce być świętym.
Wielu Jego kolegów, nawet i rodzice, dziwili się, dlaczego Carlo tak pragną chodzić do kościoła. Dlaczego tak otwarcie mówi o Bogu, o swojej wierze. Lecz później zrozumieli, że On od małego dążył do świętości. A możemy powiedzieć, że tę świętość już tu, na ziemi, pokazywał. To nie rodzice Jego do kościoła zaprowadzali, ale to On ich zaprowadzał. On pomógł swoim rodzicom poznać Jezusa!
Każdy Święty, swoim przykładem wiary, kogoś do Chrystusa i do Kościoła przyciągnął. Komuś pomógł umocnić wiarę. I teraz, po trudach doczesnej pielgrzymki, razem mogą cieszyć się chwałą Nieba!
Zachęcam Was, moi Drodzy, aby zapoznawać się z biografiami swoich Patronów. Aby wiedzieć, co nasz Patron osiągnął.
I chciałbym jeszcze zachęcić, abyśmy wszyscy jak najwięcej modlili się za Zmarłych. Z pewnością, wielu z nich jest już w Niebie. Ale pewnie też sporo jest jeszcze w czyśćcu. Oni sami nie mogą sobie pomóc. Lecz my im możemy pomóc. Nasza modlitwa jest bardzo ważna dla nich, bo chcą już się weselić, a nie cierpieć.
Więc zamiast kupować nie wiadomo jakie wiązanki, nie wiadomo, jakie znicze, które i tak wkrótce trzeba będzie wyrzucić, ofiarujmy przede wszystkim naszą modlitwę, która – w przeciwieństwie do wiązanek i zniczy – niesie konkretną pomoc i jest darmowa!
Oczywiście – żebyście mnie źle nie zrozumieli – znicze są ładne i pokazują pamięć o bliskich, że w naszych sercach trwa pamięć o nich. Pięknie dziś będzie wyglądał każdy cmentarz, rozświetlony tyloma lampkami, postawionymi na grobach. Lecz to Zmarłym nie pomoże.
Pomoże im nasza modlitwa! Módlmy się więc za Zmarłych! I sami dążmy wytrwale do świętości, ponieważ do niej jesteśmy wszyscy powołani!
Święci i błogosławieni w Niebie, którzy radujecie się z bliskości Boga, wychwalajcie Jego Boskość na wieki ale też wstawiajcie się za wszystkimi oczyszczającymi i doskonalącymi się z czyśćca, by i Oni jak najprędzej ujrzeli Boże Oblicze i dostąpili miłosierdzia Bożego. Amen.
Niech tak się stanie! Amen
xJ
Księże Jacku, dziś na Mszy Świętej w kościele, klęczący przede mną starszy Pan, podczas konsekracji chleba i wina w Najświętsze Ciało i Krew Pana Jezusa wyciągnął w kierunku Ołtarza swoją rękę, tak jak czynią to Kapłani w koncelebrze. Mam pytanie, czy jeśli ten Pan był emerytowanym kapłanem, ubranym po świecku mógł taki gest i modlitwę wykonać? Ponieważ pierwszy raz spotkałam się z taką rzeczywistością, to chciałabym wiedzieć…
A ja naiwny sądziłem, że do kościoła chodzi się dla zadzierżgnięcia osobistych kontaktów z Bogiem, a nie na przyszpiegi.. O naiwności…
Pan Bóg, dzięki posłudze lekarzy wyostrzył mój wzrok, który pozwala mi widzieć ludzi którzy” stoją ” przede mną, gdy patrzę na Jezusa Eucharystycznego. Tak właśnie było w tym przypadku a wiedza nie zawsze przeszkadza miłości Boga i bliźniego.
To po pierwsze. A po drugie – bardzo ciekaw jestem, co znaczy słowo „przyszpiegi”?… Jakiś ciekawy nowotwór językowy…
Co zaś się tyczy owego człowieka, to raczej nie sądzę, żeby był to kapłan. W naszych polskich warunkach bowiem miałby on bardzo wiele możliwości i miejsc, żeby sobie po cichu Mszę Świętą odprawić – nie musiałby czynić takiej konspiracji.
Tego typu konspiracja niekiedy miała miejsce na Mszach Świętych papieskich, gdzie liczba miejsc dla kapłanów, pragnących koncelebrować, była ograniczona, a wtedy niektórzy, stojący wśród wiernych, wyciągali ręce i tak koncelebrowali. Oczywiście, nie powinni tego tak robić. Jest to niegodne, natomiast – według mojej wiedzy i orientacji – samo Przeistoczenie, dokonane w taki sposób, jest ważne. Nie powinno się go jednak tak dokonywać.
xJ
Dziękuję bardzo za wyjaśnienie. Szczęść Boże.
Może niektórzy bardzo mszę przeżywają? Może chciał poczuć cud przemiany? Kilka razy zdarzyło mi się słyszeć ludzi wypowiadających po cichu słowa konsekracji.
Ojcze nasz także można mówić z wyciągniętymi rękami…
Ewo, w czasie Mszy Świętej jest ” podział ról”, to co wypowiada kapłan, nie może wypowiadać wierny, my współuczestniczymy w Eucharystii ale jej nie koncelebrujemy, bo nie mamy do tego uprawnień. My odpowiadamy na wezwania Kapłana.
Moim zdaniem unoszenie rąk w czasie odmawiania ” Ojcze nas” nie powinno odbywać się na Mszy Świętej, choć wiem , że są sytuacje i miejsca kiedy Kapłan sprawujący Ją, zachęca aby wszyscy unieśli swoje dłonie ku górze i prosili Boga Ojca w modlitwie.
Zapewne Ksiądz Jacek wypowie się autorytatywnie i w tej kwestii o co prosimy..
Aniu, jestem tego świadoma.
Czasami jednak niektórzy się zapominają. Może to było jednorazowe zdarzenie.
Sama ulegam rozproszeniom (choć tego nie chcę) i moją uwagę przykuwają inni ludzie.
Sądzę, że nasze gesty nie zawsze są zamierzone, czasem zdarza się nam zrobić coś niechcący.
Wiem, że niektóre słowa i gesty są przynależne tylko kapłanom.
Niektóre nawet tylko biskupowi.
I nawet, jeśli świecki za bardzo się zagalopuje i wypowie kawałek nie swojej kwestii, to nie sprawi, ze chleb w Ciało Chrystusa się zamieni.
Powtarzanie przez wiernych świeckich słów konsekracji eucharystycznej nie ma sensu, bo nie powoduje żadnych skutków, a wprowadza tylko rozproszenie wśród innych wiernych. Powinniśmy raczej skupić się i w ciszy adorować Jezusa Eucharystycznego, który w tym momencie pojawia się na Ołtarzu. Wznoszenie rąk na Modlitwę Pańską także – według przepisów liturgicznych – jest czynnością celebransa i koncelebransów. Jednak na Mszach Świętych dla grup rekolekcyjnych można sobie pozwolić na więcej gestów. Zresztą, także i na „normalnych” Mszach takie podnoszenie rąk mi akurat zupełnie nie przeszkadza i nie uważam kogoś, kto ten gest stosuje, za jakiegoś „nawiedzonego”. Wprost przeciwnie, wydaje mi się, że jest to człowiek pragnący przeżywać Mszę Świętą w sposób głęboki i pobożny. Co oczywiście nie znaczy, że jak ktoś rąk nie wznosi, to nie przeżywa pobożnie. Generalnie, jestem za przestrzeganiem przepisów liturgicznych. I w liturgii bowiem, i w innych przestrzeniach życia, jestem zdecydowanym przeciwnikiem zasady, że prawo jest po to, by je łamać. Nie, prawo jest po to, by go przestrzegać. Natomiast takie drobne gesty, jeżeli wypływają ze szczerego serca i w szlachetnej intencji, nie są – według mnie – problemem.
O wiele większym problemem są poważne nadużycia, o których w ostatnich miesiącach słyszeliśmy, jak chociażby ta dziwna Msza Święta, która okazała się Mszą Świętą, chociaż od początku nic na to nie wskazywało. Takie traktowanie Kościoła, jak swojego prywatnego folwarku, uważam za gigantyczny problem. Natomiast wznoszenie rąk na „Ojcze nasz” – nie.
Pozdrawiam serdecznie!
xJ
Księże Jacku, dziękuję za wyczerpujące wyjaśnienie.
Cała radość po mojej stronie!
xJ
Uzyskanie odpustu zupełnego jest możliwe codziennie. Przez cały rok. Jeśli tylko tego chcę i spełnię wszystkie warunki.
To prawda. Jest cała paleta pobożnych praktyk, za które Kościół pozwala zyskać odpust. Obyśmy tylko mieli dyspozycję do jego otrzymania – co wcale nie jest takie proste… Jeżeli go jednak otrzymamy, to także możemy go ofiarować za Zmarłych.
Natomiast w tych dniach ważna jest solidarność ze Zmarłymi i modlitwa za Nich – także w miejscu Ich spoczynku. Jakoś tak wewnętrznie odczuwam, że to dla Nich ma znaczenie…
xJ