Ci, co świętości święcie przestrzegają…

C

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywają:

Biskup Grzegorz Suchodolski – Biskup Pomocniczy Diecezji siedleckiej;

Ksiądz Wojciech Bazan, Prefekt w Zespole Szkół Katolickich, działających w moim rodzinnym mieście, Białej Podlaskiej. Ksiądz Wojtek jest moim dobrym Kolegą, jeszcze z czasów seminaryjnych.

Obu Jubilatom życzę wszelkiego Bożego błogosławieństwa i zapewniam o modlitwie!

I już niedługo wyruszam na kolejny dyżur duszpasterski na Uczelni – dzisiaj w gmachu przy ulicy 3 Maja 54, na Wydziale Nauk Ścisłych i Przyrodniczych. Wieczorem zaś u nas Msza Święta o godzinie 19:00, po czym adoracja Najświętszego Sakramentu w ciszy, do godziny 21:00. Tak jest co środę. Jakby co, to zapraszam!

Tymczasem jednak, zapraszam do wsłuchania się w Boże słowo, aby odkryć, co Pan do mnie konkretnie dziś mówi. Niech Duch Święty przyjdzie w pomocą w odkryciu tegoż przesłania!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Środa 32 Tygodnia zwykłego, rok I,

Wspomnienie Św. Leona Wielkiego, Papieża i Doktora Kościoła,

10 listopada 2021.,

do czytań: Mdr 6,1–11; Łk 17,11–19

CZYTANIE Z KSIĘGI MĄDROŚCI:

Słuchajcie, królowie, i zrozumiejcie,

nauczcie się, sędziowie ziemskich rubieży.

Nakłońcie ucha, wy, co nad wieloma panujecie

i chlubicie się mnogością narodów,

bo od Pana otrzymaliście władzę,

od Najwyższego panowanie:

On zbada uczynki wasze i zamysły wasze rozsądzi.

Będąc bowiem sługami Jego królestwa, nie sądziliście uczciwie

aniście prawa nie przestrzegali,

ani poszli za wolą Boga,

przeto groźnie i rychło natrze On na was,

będzie bowiem sąd surowy nad panującymi.

Najmniejszy znajdzie litościwe przebaczenie,

ale mocnych czeka mocna kara.

Władca wszechrzeczy nie ulęknie się osoby

ani nie będzie zważał na wielkość.

On bowiem stworzył małego i wielkiego

i jednakowo o wszystkich się troszczy,

ale możnym grozi surowe badanie.

Do was więc zwracam się, władcy,

byście się nauczyli mądrości i nie upadli.

Bo ci, co świętości święcie przestrzegają,

dostąpią uświęcenia,

a którzy się tego nauczyli,

ci znajdą słowa obrony.

Pożądajcie więc słów moich,

pragnijcie, a znajdziecie naukę.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Zmierzając do Jerozolimy Jezus przechodził przez pogranicze Samarii i Galilei.

Gdy wchodził do pewnej wsi, wyszło naprzeciw Niego dziesięciu trędowatych. Zatrzymali się z daleka i głośno zawołali: „Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami”.

Na ich widok rzekł do nich: „Idźcie, pokażcie się kapłanom”. A gdy szli, zostali oczyszczeni.

Wtedy jeden z nich widząc, że jest uzdrowiony, wrócił chwaląc Boga donośnym głosem, upadł na twarz do nóg Jego i dziękował Mu. A był to Samarytanin.

Jezus zaś rzekł: „Czy nie dziesięciu zostało oczyszczonych? Gdzie jest dziewięciu? Żaden się nie znalazł, który by wrócił i oddał chwałę Bogu, tylko ten cudzoziemiec”.

Do niego zaś rzekł: „Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła”.

Tylko pozornie pierwsze czytanie skierowane jest wyłącznie do rządzących i tych, którym powierzono odpowiedzialność nad dużymi ludzkimi społecznościami. Owszem, w rozumieniu dosłownym usłyszanych pouczeń, tak to dokładnie brzmi, dlatego może skłonni jesteśmy zwolnić się z konieczności zrozumienia tych słów i wzięcia ich głęboko do serca.

Skoro bowiem słyszymy: Słuchajcie, królowie, i zrozumiejcie, nauczcie się, sędziowie ziemskich rubieży. Nakłońcie ucha, wy, co nad wieloma panujecie i chlubicie się mnogością narodówto łatwo nam wytłumaczyć sobie, że przecież my nie tylko nad wieloma nie panujemy, ale nad nikim nie panujemy, bo wypełniamy spokojnie zadania, związane ze swoim powołaniem; robimy, co do nas należy i nie w głowie nam sprawowanie jakiejkolwiek władzy nad kimkolwiek! A już nad wieloma?…

Jednak jakaś wewnętrzna intuicja podpowiada nam, że gdyby to czytanie rzeczywiście zupełnie nas w żaden sposób nie dotyczyło, to nie pojawiłoby się w liturgii Słowa Mszy Świętej i nie stanowiłoby przedmiotu refleksji, jaką wszyscy mamy podjąć. Skoro jednak się pojawiło i wszyscy go słuchamy, to znaczy, że coś nam Pan chce powiedzieć przez ten fragment Księgi Mądrości.

I nawet, jeżeli nie jesteśmy sędziami ziemskich rubieży nad wieloma nie panujemy, i nie chlubimy się mnogością narodów, to jednak podlegamy takim, którzy mają nad nami władzę. Sami ich wybieramy, albo – jak w przypadku władzy duchownej – są do nas posyłani i może czasami odnosimy wrażenie, albo nawet jesteśmy wewnętrznie głęboko przekonani, że ten czy ów „posiadacz władzy” w sposób rażący jej nadużywa i traktuje swoich podwładnych w sposób lekceważący, arogancki, bezduszny…

Może sami czujemy się przytłoczeni zachowaniem naszych przełożonych, albo nie rozumiemy dziwnych decyzji i działań władzy samorządowej lub państwowej. Bo przynajmniej niektóre z tych działań noszą wyraźne znamiona jakiejś gry interesów, walki o zysk, walki o władzę – często za cenę ludzkiej krzywdy! Niekiedy czujemy się osobiście dotknięci przez takie działania naszych rządców – jesteśmy przekonani, że ta krzywda dotknęła nas bezpośrednio! I cóż wtedy?

Zwykle wtedy poddajemy się zwątpieniu, rozgoryczeniu, żywiąc przekonanie, że z całą sytuacją nic się nie da zrobić i już całkowicie jesteśmy skazani na niesprawiedliwość ze strony rządzących.

A właśnie w takiej sytuacji mamy sobie przypomnieć dzisiejsze pierwsze czytanie, by znaleźć motywy pocieszenia i nadziei, że sytuacja wcale nie jest dla nas taka ostateczna i bez wyjścia, bo ci, którzy nami rządzą i którym się rzeczywiście niekiedy wydaje, że są panami życia i śmierci swoich podwładnych, tak naprawdę mają nad sobą władzę – i to taką władzę, która nie podlega żadnej ludzkiej ocenie, nie ulega też żadnym ludzkim wpływom, której się nie da skorumpować, która jest absolutnie sprawiedliwa i przed którą trzeba będzie zdać sprawę z pełnienia tej cząstki władzy, która chwilowo została im powierzona.

Wydaje się, że wielu pełniących ową cząstkę ziemskiej władzy – tak naprawdę niewielką i ograniczoną czasowo – faktycznie nie ma w ogóle świadomości, że ma nad sobą inną władzę, przed którą trzeba będzie zdać rachunek. Kiedy bowiem powierzono im jakąś funkcję, a „w pakiecie” jeszcze dostali wygodny gabinet i dostojne biurko, a do tego może służbowy samochód z kierowcą, to już jakby Pana Boga za piętę złapali! Mają swoje „pięć minut” w historii ludzkości. Niemalże cały świat mają u swych stóp.

Oczywiście, to wszystko jest małe i śmieszne – i, na szczęście, nie dotyka wszystkich, pełniących różne funkcje w naszych społecznościach. Bo – podkreślmy jeszcze raz: na szczęście – nie brakuje na stanowiskach i u władzy ludzi naprawdę wielkich duchem, pokornych, posłusznych Bogu i kierujących się Jego zasadami. Chociażby Patron dnia dzisiejszego jest tego przykładem. Postawą takich ludzi się budujemy, za nich Bogu dziękujemy i wspieramy ich modlitwą. Takich chcielibyśmy mieć zawsze u wszelkiego rodzaju sterów.

I dobrze byłoby, żebyśmy o tych naszych oczekiwaniach względem innych pamiętali szczególnie wtedy, kiedy to nam zostanie powierzona jakaś funkcja, czy stanowisko. Bo wtedy zwykle bardzo szybko zapomina się o tym, czego to się od innych oczekiwało i jakie to wymagania innym się stawiało. Sobie je postawić jest już dużo trudniej.

W tym kontekście, Boże słowo z dzisiejszego pierwszego czytania niesie naprawdę ważne wskazania i naukę, skierowaną do nas wszystkich. Po pierwsze właśnie tę, że możemy być spokojni wobec różnych negatywnych postaw osób mających nad nami władzę. Oni też mają nad sobą władzę – nie tylko ziemską, przed którą mogą jakoś tam odpowiedzialności uniknąć, ale przede wszystkim Boską, przed którą na pewno będą musieli odpowiedzieć.

Ta świadomość niesie wielkie pocieszenie i pozwala zachować spokój nawet w obliczu największych „przekrętów” tych, którzy nami rządzą. Możemy jedynie – a nawet powinniśmy – modlić się o opamiętanie dla nich i o tę świadomość, że kiedyś staną przed ową Najwyższą Władzą.

Natomiast musimy sobie dziś uświadomić i to, że nam także została powierzona konkretna odpowiedzialność za innych – jeżeli nie w jakimś szerokim wymiarze, to na pewno w rodzinie, w gronie przyjaciół lub najbliższych współpracowników. Jesteśmy na pewno odpowiedzialni za wychowanie kogoś, za danie drugiemu dobrego przykładu – jesteśmy odpowiedzialni za siebie nawzajem. Każdy z nas w takim, czy innym wymiarze, odpowiedzialność ową piastuje. I z tej odpowiedzialności także przyjdzie nam zdać sprawę. Nie wolno nam o tym zapomnieć!

Nie wolno nam zapomnieć, że wszystko otrzymujemy z ręki Pana i przed Nim odpowiadamy za tych, których On sam nam powierzył. Nie możemy zapomnieć o tym, że wszyscy jesteśmy w Jego ręku i że to On sam udziela nam wszelkich dobrych natchnień do należytego wywiązania się z odpowiedzialności nam powierzonej. A bardzo często otrzymujemy też dary wyjątkowe i nadzwyczajne – jak dar uzdrowienia, który dziś otrzymało dziesięciu trędowatych, a za który podziękował tylko jeden z nich, i to w dodatku Samarytanin…

Niech jego postawa będzie dla nas przykładem i przypomnieniem, że za wszystko mamy dziękować Panu i wszystko, co w naszym życiu się dzieje, odnosić bezpośrednio do Niego. To nie my jesteśmy panami świata, nie od nas się świat zaczął i na nas się nie skończy, nie my również mamy nad nim absolutną władzę. Jesteśmy w ręku Boga! On jest naszym Panem!

Dobrze jest o tym pamiętać – bez względu na to, jaką doczesną władzę przyszłoby nam pełnić, czy jakimi ziemskimi zaszczytami zostaniemy obdarzeni, czy jakie dary i dobra staną się naszym udziałem. Wszystko mamy od Niego – i to On jest naszym Panem!

Dobrze o tym wiedział i swoją postawą potwierdził Patron dnia dzisiejszego, Święty Papież Leon Wielki.

Urodził się około 400 roku, w Toskanii. Papież Celestyn I mianował go archidiakonem. Od młodości wyróżniał się tak wielką erudycją i zdolnościami dyplomatycznymi, że nawet jako zwykły akolita wysyłany był przez Papieża do ważnych misji, jak chociażby – z poufną misją do Świętego Augustyna, Biskupa Hippony. W czasie jednego z takich wyjazdów, kiedy przebywał jako legat papieski w Galii, sam niespodziewanie został obrany Papieżem, po śmierci Sykstusa III, w roku 440.

Pontyfikat Papieża Leona przypadł na czasy licznych sporów teologicznych i zamieszania pośród hierarchii kościelnej. Musiał on zatem zwalczać liczne herezje oraz tendencje odśrodkowe, podejmowane przez episkopaty Afryki Północnej i Galii. To wtedy bowiem Pelagiusz głosił, że Chrystus wcale nie przyniósł odkupienia z grzechów, a Nestoriusz twierdził, że w Jezusie mieszkały dwie osoby.

Poprzez swoich legatów, w roku 451, brał Leon udział w Soborze w Chalcedonie – tym Soborze, który ustalił najważniejsze elementy doktryny chrystologicznej, przyjął bowiem wiarę w jednego Chrystusa w dwu naturach, obu niezmiennych i nieprzemieszczalnych, ale także nierozdwojonych i nierozdzielnych. Obie natury razem – jak ostatecznie wówczas stwierdzono tworzyły jedną osobę.

Ponadto, Leon doprowadził do uznania prymatu Stolicy Piotrowej zarówno przez cesarza zachodniego Walentyniana III, jak i przez Konstantynopol. Cesarz Walentynian III ogłosił edykt postanawiający, że zarządzenia Stolicy Apostolskiej muszą być uważane za prawo, co w praktyce oznaczało prymat jurysdykcyjny Biskupa Rzymskiego. Leon wprowadził zasadę liturgicznej, kanonicznej i pastoralnej jedności Kościoła. Za jego czasów powstały pierwsze redakcje zbiorów oficjalnych modlitw liturgicznych w języku łacińskim.

Wielkim jego dokonaniem była obrona Italii i samego Rzymu przed najazdami barbarzyńców. W roku 452 wyjechał naprzeciw Attyli, króla Hunów, i jego wojsk, wstrzymując ich marsz i skłaniając do odwrotu. W trzy lata później podjął pertraktacje ze stojącym u bram Rzymu Genzerykiem, królem Wandalów. Niestety, król nie dotrzymawszy umowy, złupił Wieczne Miasto. Był ponadto Papież obrońcą kultury zachodniej. Wszystkie tu wyliczone jego zasługi sprawiły, iż jako pierwszy Papież w historii otrzymał przydomek „Wielki”.

Zmarł w dniu 10 listopada 461 roku, w Rzymie, w siedemdziesiątym roku życia. Został pochowany w portyku Bazyliki Świętego Piotra. Zachowało się po nim dwieście listów i sto przemów, wygłoszonych do Rzymian podczas różnych świąt. Wszystkie one pozwalają poznać wiedzę teologiczną Papieża oraz ówczesne życie liturgiczne. W roku 1754 Benedykt XIV ogłosił Świętego Leona Wielkiego – Doktorem Kościoła.

A oto mały fragment jego twórczości, zaczerpnięty z jednego z kazań, a pokazujący dobrze jego duchowość. Czytamy tam takie oto słowa:

Choć cały Kościół Boży został uporządkowany według stopni, tak aby różnorodność członków przyczyniała się do zachowania całości Mistycznego Ciała, to jednak – jak powiada Apostoł – wszyscy stanowimy jedno w Chrystusie. Nikt też nie jest oddzielony od drugiego spełnianym urzędem tak dalece, aby najmniejsza nawet część ciała pozbawiona była łączności z Głową.

Tak więc, umiłowani, w jedności wiary i Chrztu szczycimy się jedną wspólnotą oraz wspólną godnością […]. Wszystkim, odrodzonym w Chrystusie, znak Krzyża nadaje godność królewską, namaszczenie zaś Duchem Świętym wyświęca na kapłanów. Wszyscy zatem chrześcijanie, pełni Ducha i mądrości, powinni mieć świadomość, że przysługuje im – z wyjątkiem szczególnego zadania naszej posługi – godność królewska oraz udział w urzędzie kapłańskim.

Cóż bowiem jest bardziej królewskiego niż to, że dusza Bogu oddana potrafi kierować swoim ciałem? I cóż jest bardziej kapłańskiego, jak poświęcić Panu czyste sumienie i złożyć na ołtarzu serca nieskalaną ofiarę pobożności? A chociaż dzięki łasce Bożej wszystko to jest własnością wszystkich, to jednak jest rzeczą świętą i chwalebną, abyście się radowali rocznicą mego wyniesienia – jakby swoją własną chwałą. W ten sposób niechaj w całym Kościele doznaje czci jeden Sakrament kapłaństwa, który wraz z wylaniem świętego oleju obficiej wprawdzie spłynął na wyższe stopnie, ale też nieskąpo zstąpił na niższe.

Przeto, umiłowani, jeśli uczestnictwo w tym wielkim darze stanowi dla nas podstawę do wspólnej radości, to jednak nasza radość będzie bardziej prawdziwa i wzniosła, jeśli nie będziecie zwracać uwagi na naszą skromną osobę, ale raczej całą bystrością umysłu rozważać będziecie chwałę Świętego Piotra.

Niechaj ten dzień będzie poświęcony nade wszystko temu, na którego Źródło wszelkich łask wylało swe obfite dary. Wiele otrzymał on sam, a nikt nie dostąpił czegokolwiek bez jego pośrednictwa, pomimo iż Słowo Wcielone zamieszkało już pośród nas i Chrystus ofiarował już siebie dla zbawienia rodzaju ludzkiego.” Tyle z wypowiedzi Świętego Papieża Leona Wielkiego.

Wsłuchani w jego słowa i wpatrzeni w świetlany przykład jego świętości, ale też skupieni na Bożym słowie dzisiejszej liturgii, zapytajmy samych siebie, czy i my mamy także stałą świadomość obdarowania przez Boga – i czy stale za nią dziękujemy? Czy ta świadomość skutecznie powstrzymuje nas przed wywyższaniem się nad innymi?…

2 komentarze

  • …”przyjął bowiem wiarę w jednego Chrystusa w dwu naturach, obu niezmiennych i nieprzemieszczalnych, ale także nierozdwojonych i nierozdzielnych. Obie natury razem – jak ostatecznie wówczas stwierdzono – tworzyły jedną osobę”…
    Abtrakadabra… Nawet dobry wojak Szwejk by czegoś podobnego nie wymyślił. ale… skoro 1+1+1 = 1…

    • Dla jednych jest to abrakadabra, dla innych – wiara w Syna Bożego, Boga – Człowieka, Wcielone Słowo Ojca Przedwiecznego. Każdy wybiera, co chce. I za czym w swoim życiu pójdzie. I co zobaczy po śmierci: Oblicze Syna Bożego, czy… abrakadabrę…
      xJ

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.