Wierzysz, że mogę to uczynić?…

W

Szczęść Boże! Moi Drodzy, pozwólcie, że jutro rano napiszę więcej w słowie wstępnym, bo dzisiaj nieco się spieszę. Zapraszam Was na Rekolekcje adwentowe do Brzezin – do Parafii, gdzie Proboszczem jest mój Przyjaciel, Ksiądz Mariusz Szyszko. Do niedzieli tam będę i Was zapraszam do bycia tam sercem – i do wspólnej rekolekcyjnej pracy.

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

REKOLEKCJE ADWENTOWE

Dzień 1 – Piątek 1 Tygodnia Adwentu,

3 grudnia 2021.,

do czytań: Iz 29,17–24; Mt 9,27–31

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:

To mówi Pan Bóg:

Czyż nie w krótkim już czasie

Liban zamieni się w ogród,

a ogród za bór zostanie uznany?

W ów dzień głusi usłyszą słowa księgi,

a oczy niewidomych, wolne od mroku

i od ciemności, będą widzieć.

Pokorni wzmogą swą radość w Panu,

i najubożsi rozweselą się w Świętym Izraela,

bo nie stanie ciemięzcy, z szydercą koniec będzie,

i wycięci będą wszyscy, co za złem gonią:

którzy słowem przywodzą drugiego do grzechu,

którzy w bramie stawiają sidła na sędziów

i powodują odprawę sprawiedliwego z niczym.

Dlatego tak mówi Bóg domu Jakuba,

który odkupił Abrahama:

«Odtąd Jakub nie będzie się rumienił

ani oblicze jego już nie przyblednie,

bo gdy ujrzy swe dzieci,

dzieło mych rąk, wśród siebie,

ogłosi imię moje jako święte.

Wtedy czcić będą Świętego Jakubowego

i z bojaźnią szanować Boga Izraela».

Duchem zbłąkani poznają mądrość,

a szemrzący zdobędą pouczenie”.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Gdy Jezus przechodził, szli za Nim dwaj niewidomi, którzy głośno wołali: „Ulituj się nad nami, Synu Dawida”.

Gdy wszedł do domu, niewidomi przystąpili do Niego, a Jezus ich zapytał: „Wierzycie, że mogę to uczynić?”.

Oni odpowiedzieli Mu: „Tak, Panie”.

Wtedy dotknął ich oczu, mówiąc: „Według wiary waszej niech się wam stanie”.

I otworzyły się ich oczy, a Jezus surowo im przykazał: „Uważajcie, niech się nikt o tym nie dowie”. Oni jednak skoro tylko wyszli, roznieśli wieść o Nim po całej tamtejszej okolicy.

W imię Boga w Trójcy Świętej jedynego, wsparci wstawiennictwem Matki Najświętszej i Świętego Jana Chrzciciela – naszych Przewodników po drogach adwentowego przygotowania, a także wstawiennictwem naszych Świętych Patronów, na czele ze Świętym Sebastianem, Patronem naszej Parafii – rozpoczynamy Święte Rekolekcje adwentowe Roku Pańskiego 2021.

U progu tego niezwykłego czasu, całym sercem witam Wspólnotę parafialną w Brzezinach, na czele w Jej Proboszczem i – jak już wiecie – moim Przyjacielem „od piaskownicy”, Księdzem Mariuszem Szyszko. To właśnie z powodu tej przyjaźni miałem już radość spotykać się z Wami kilkukrotnie, w ramach zastępstwa za Księdza Proboszcza, cieszę się zatem, że mogę być u Was po raz kolejny, a Księdzu Proboszczowi dziękuję za zaproszenie.

Chciałbym ten dobry i święty czas przeżyć także jako swoje Rekolekcje adwentowe – pomimo tego, że sam będę je głosił. Bo sensem jakichkolwiek Rekolekcji nie jest samo tylko przemawianie takiego, czy innego księdza, który przybył do parafii na zaproszenie proboszcza – i teraz dopiero pouczy on ludzi, jak mają właściwie postępować; jak i co mają myśleć i mówić.

Przypomina mi się w tym kontekście opowieść pewnego Proboszcza, jak to pewien Rekolekcjonista – skądinąd starszy i doświadczony Kapłan, powszechnie ceniony i często zapraszany na różnego rodzaju rekolekcje i misje – wyjeżdżając z jego Parafii, po zakończeniu Rekolekcji, powiedział do Proboszcza: „Zatem, ja Ci tu, drogi Proboszczu, wszystko w Parafii jako tako poustawiałem, a Ty teraz tylko tego nie popsuj!”

Oczywiście, że to nie o to chodzi – i obiecuję, że ja tak Waszemu Księdzu Proboszczowi na pożegnanie nie powiem. Sam bowiem będę chciał ten dobry czas wraz z Wami przeżywać, będę brał do serca Słowo, jakim Pan każdego dnia nas obdaruje i razem z Wami będę podejmował rekolekcyjną pracę.

Tak, moi Drodzy, Rekolekcje – czy to adwentowe, czy wielkopostne – to bardzo konkretna i bardzo intensywna praca nad sobą. Praca duchowa, wsparta modlitwą, a ukierunkowana Bożym słowem. I do takiej pracy chciałbym dzisiaj Was zaprosić i zachęcić, obiecując ze swej strony, że także się w nią włączę.

A ponieważ już wspomniałem, że modlitwa będzie niezwykle ważną jej częścią składową – o ile nie najważniejszą – przeto do modlitwy wzajemnej, wszystkich za wszystkich, chciałbym dzisiaj wszystkich Was zaprosić. Proszę, abyście modlili się – po pierwsze – o dobre owoce tego czasu, o dobre i konkretne postanowienia na koniec dla nas wszystkich.

Ale także modlić się będziemy za tych, którzy chcieliby być tu z nami, ale nie mogą, bo wiek lub stan zdrowia – lub inne, naprawdę ważne przeszkody – nie pozwalają im na to. Wszystkie te Osoby serdecznie pozdrawiamy i zapewniamy o naszej duchowej łączności, prosząc Ich także, aby taką łączność z nami zachowywali. A chorych i ciepiących prosimy, aby chociaż cząstkę swojego cierpienia ofiarowali w intencji tych naszych Świętych Rekolekcji – o dobre i trwałe ich owoce.

Trzecią intencją naszej modlitwy będzie szturmowanie Nieba za tych, którzy w naszych spotkaniach mogliby uczestniczyć, a nie chcą. Z jakiegokolwiek powodu. Nie roztrząsamy tego, nie osądzamy ich, tylko modlimy się o to, aby czasu swego spotkania z Panem nie zostawiali na jakieś, bliżej nie określone: „kiedyś tam”, może na czas późnej starości, bo starości mogą po prostu nie dożyć, albo czymkolwiek innym życie może ich zaskoczyć, a wówczas… No, cóż…

Ale też nie o to chodzi, aby tu mówić o jakimś strachu i żeby to strach przed karą lub Sądem Bożym motywował czyjąś pobożność. Nie! Modlimy się dla tych Osób o to, aby w Jezusie odnalazły swego Przyjaciela i Powiernika, któremu naprawdę, bez żadnych obaw, mogą powierzyć swoje życie. To jest zatem trzecia intencja naszej modlitwy.

I wreszcie, proszę, abyśmy modlili się za naszych Spowiedników – i wszystkich Spowiedników i Rekolekcjonistów adwentowych, gdziekolwiek posługujących, bo mają teraz naprawdę dużo pracy. Dziękujemy Im za tę pracę i modlimy się dla Nich o światło Ducha Świętego – i o cierpliwość. Ja także, jako Rekolekcjonista, powierzam się Waszym modlitwom.

Moi Drodzy, w tych właśnie intencjach modlić się będziemy codziennie – bardzo o to proszę! – natomiast mam taki zwyczaj na każdych Rekolekcjach, że każdego dnia umawiam się z Uczestnikami na jedną wspólną modlitwę. To znaczy, modlimy się tak, jak każdy umie i lubi się modlić, natomiast wyznaczamy sobie jedną modlitwę, którą odmówimy w swoich domach, dla podkreślenia solidarności i jedności między nami. A odmówimy ją w domach, a nie tu, w kościele, po to, aby właśnie tam, w naszych domach, także poczuć atmosferę Rekolekcji – a nie tylko poczuć, ale ją w ogóle zaprowadzić i „zarazić” nią swoich Domowników.

Proszę zatem, aby dzisiaj taką naszą wspólną modlitwą była Koronka do Bożego Miłosierdzia. Wiem, że wielu z Was ją codziennie odmawia. To proszę dzisiaj odmówić drugą, tę rekolekcyjną. Bardzo zachęcam do odmówienia jej wspólnie – w gronie rodziny, czy może z sąsiadami. Ale i indywidualne odmówienie także będzie w wielkiej cenie. Ja sam tutaj obiecuję, że także ją odmówię. Proszę o przekazanie tej mojej prośby Osobom chorym i starszym, którzy pozostają w domach, aby i oni także włączyli się we wspólną modlitwę.

A przechodząc już do naszych rozważań i refleksji, to chcąc, by nie były mówieniem o wszystkim naraz, tylko żeby były jakoś ukierunkowane, chciałby zaproponować hasło – taką główną myśl tego czasu – oraz hasła na każdy dzień, będące częścią tego hasła głównego. Oczywiście, wyprowadzamy je ze słowa Bożego tych dni, nie będziemy dobierać jakichś szczególnych czytań, tylko wsłuchujemy się dokładnie w to, co dzisiaj, jutro i pojutrze Pan będzie do nas mówił w liturgii Kościoła. Bo to jest właśnie Jego słowo do nas.

Nie dobieramy sobie jakiegoś innego, może bardziej „wygodnego”, czy pasującego – nie! Wsłuchujemy się, co Pan do nas mówi w tych dniach, w których mamy radość przeżywać Święte Rekolekcje.

I właśnie z dzisiejszej Ewangelii chciałbym wyprowadzić główne hasło. Jak słyszeliśmy, kiedy dwaj niewidomi głośno prosili Jezusa o ratunek, o uzdrowienie, Jezus skierował do nich pytanie: Wierzycie, że mogę to uczynić? Oni z całym przekonaniem odpowiedzieli: Tak, Panie. I zostali uzdrowieni. I właśnie owo pytanie Jezusa, tylko skierowane indywidualnie do każdej i każdego z nas, chciałbym uczynić głównym hasłem naszych Rekolekcji: WIERZYSZ, ŻE MOGĘ TO UCZYNIĆ?… A hasłem na dziś uczyńmy odpowiedź niewidomych: TAK, PANIE.

Jutro hasłem dnia będą słowa z jutrzejszego pierwszego czytania: TO JEST DROGA, IDŹCIE NIĄ!, w niedzielę zaś, w ostatnim dniu naszych Rekolekcji, hasłem będą słowa z niedzielnego drugiego czytania: CORAZ BARDZIEJ I BARDZIEJ. Takie może dziwne słowa, wyrwane z większej całości, ale w niedzielę usłyszymy je w kontekście i odniesiemy do naszego życia.

W niedzielę również, na zakończenie rozważania, pojawi się pytanie o konkretne nasze postanowienie z tych Rekolekcji. Będzie chwila ciszy i każdy w swoim sercu będzie mógł takie postanowienie podjąć. Warto już od dzisiaj zacząć zastanawiać się, jakie ono będzie. Jedno i konkretne. Będę jeszcze o tym jutro wspominał. Na koniec zaś każdego rozważania pojawią się pytania, skierowane do naszego serca, a wynikające z rozważanego słowa.

Tak zatem, moi Drodzy, Jezus pyta dziś Ciebie i mnie: WIERZYSZ, ŻE MOGĘ TO UCZYNIĆ? Odpowiedź niewidomych z Ewangelii była jednoznaczna i konkretna: TAK, PANIE. Krótko i na temat. Jaka – w tym kontekście – będzie moja odpowiedź? Jak słyszymy, pytanie to Jezus postawił dwóm niewidomym, którzy usilnie prosili Go o uzdrowienie. Nie wiemy, dlaczego akurat Jego o to prosili.

Zapewne, coś słyszeli o cudach, dokonywanych przez tego wędrownego Nauczyciela, który głosił takie niezwykłe, nowe rzeczy. Dzisiaj słyszymy, że szli za Nim, musieli zatem coś słyszeć. I musieli nabrać przekonania, że jest On naprawdę kimś niezwykłym – i że faktycznie jest w stanie to uczynić. Co uczynić? Powiedzmy jasno: sprawić cud! Tak, oni Go prosili Go o cud!

My dzisiaj, słuchając tej Ewangelii, uznajemy to za coś dość oczywistego: poprosili Jezusa, a my przecież wiemy, że wielu cudów dokonał On w czasie swojej ziemskiej działalności, więc czemu im miałby im go nie sprawić?… To my dzisiaj, moi Drodzy, możemy sobie tak powiedzieć. Bo już znamy historię życia Jezusa i wiemy, jakich cudów i znaków dokonywał, dlatego może nawet nie zaskakuje nas specjalnie, że dokonał i tego uzdrowienia. Ot, jedno z wielu…

Ale postawmy się w sytuacji tamtych dwóch ludzi. Dla nich sytuacja ta była o tyle trudna, że dotyczyła ich osobiście, a nie jakichś mitycznych postaci, opisanych na kartach tej, czy innej księgi. To oni osobiście byli dotknięci nieszczęściem ślepoty. I zapewne wiele modlili się do Boga o uzdrowienie, ale ono nie następowało. A teraz nagle dotarło do nich, że w zasięgu ich ręki i ich głosu – bo nie powiemy, że wzroku; chyba, że duchowego – jest ktoś, kto może ich biedzie zaradzić.

Czy od razu postanowili się do Niego zwrócić? Czy nie było obaw, że może się ośmieszą, bo okaże się, że On wcale nie jest taki skuteczny, albo może w ich przypadku nie okazać się dość skuteczny?… Chyba jakieś tego typu obawy musieli w swoim sercu żywić, skoro Jezus zapytał ich wprost: Wierzycie, że mogę to uczynić? Tak, jakby chciał się przekonać, czy naprawdę wierzą, czy jednak tylko połowicznie, uznając Jego pomoc za jakąś ewentualność, a jeżeli się nie uda, to dalej będą szukać.

Nie, Jezus pyta wprost: Wierzycie, że mogę to uczynić? A oni odpowiadają – także wprost i bardzo szczerze, bardzo ufnie: Tak, Panie.

A ja – czy wierzę? A Ty, droga Siostro, drogi Bracie – wierzysz? Wierzysz, że Jezus naprawdę może uleczyć Twoją duchową ślepotę, ale i inne dolegliwości duchowe, a nawet cielesne – jeśli tylko taka będzie Jego wola? Jezus o to dzisiaj pyta Ciebie i mnie? WIERZYSZ, ŻE MOGĘ TO UCZYNIĆ?

A czy wierzysz, że wizja, ukazana w dzisiejszym pierwszym czytaniu, to nie jest tylko piękna baśń dla grzecznych dzieci, ale to naprawdę obietnica pokoju i harmonii, jaka zapanuje w Mieście Bożym, na końcu czasów? Oto słyszymy dzisiaj wspaniałą zapowiedź Proroka Izajasza: W ów dzień głusi usłyszą słowa księgi, a oczy niewidomych, wolne od mroku i od ciemności, będą widzieć. Pokorni wzmogą swą radość w Panu, i najubożsi rozweselą się w Świętym Izraela, bo nie stanie ciemięzcy, z szydercą koniec będzie, i wycięci będą wszyscy, co za złem gonią: którzy słowem przywodzą drugiego do grzechu, którzy w bramie stawiają sidła na sędziów i powodują odprawę sprawiedliwego z niczym. I jeszcze: Duchem zbłąkani poznają mądrość, a szemrzący zdobędą pouczenie… Czy to jest w ogóle możliwe?

Wszak my dobrze widzimy, co się wokół nas dzieje, co się dzieje w naszej Ojczyźnie – jaki bałagan, jakie konflikty, kłótnie, szarpanie się polityków, ale i wojny sąsiedzkie, napięcia międzyludzkie! A co się dzieje na wschodniej granicy! A co się dzieje w Europie, a co się dzieje w świecie!

Tymczasem, Prorok Izajasz, dzień po dniu, od pierwszych dni Adwentu, mami nas zapowiedziami szczęścia i takiej zgody pomiędzy ludźmi oraz pomiędzy ludźmi, a całym otaczającym światem, że tylko wzdychać z zachwytu. Tyle, że życie pokazuje co innego i rzeczywistość wokół nas wygląda inaczej. To tak to w końcu jest: prawda to, czy bajanie?… Skoro ma być tak pięknie, to czemu teraz jest tak… byle jak?

A jeżeli już naprawdę ma tak być, to kiedy i gdzie? I kto doświadczy tego szczęścia: wszyscy, czy tylko wybrani – rodzina prezesa i znajomi dyrektora – jak to często jest w życiu?…

Zadajemy takie pytania w swoim sercu, albo ich nawet nie zadajemy, tylko słuchamy owych zapowiedzi już trochę obojętnie, na zasadzie, że skoro Prorok tak napisał i mamy takie czytanie, to trzeba tego wysłuchać, ale zaraz wrócimy do swoich zajęć i życie potoczy się swoim torem.

Tymczasem, Jezus pyta dzisiaj Ciebie i mnie: WIERZYSZ, ŻE MOGĘ TO UCZYNIĆ? Tak, również to, czyli zaprowadzić pokój w otaczającym świecie, ale – przede wszystkim – w moim sercu? Czy wierzę w to – ja, osobiście – że dla Jezusa nie ma rzeczy niemożliwych? Czy wierzę, że On wszystko – ale to totalnie wszystko – może w moim życiu poprzestawiać i poustawiać, uporządkować? Czy wierzę, że naprawdę może mi pomóc z rozwiązaniu problemów, które piętrzą się przede mną każdego dnia, a może wręcz narastają? Czy ja w to wierzę?…

Odpowiedź niewidomych była krótka, ale bardzo konkretna i jednoznaczna: TAK, PANIE. Co muszę zrobić, żeby tak samo odpowiedzieć? Ale nie tylko powiedzieć dla samego powiedzenia – niejako „na odczepnego” – ale żeby naprawdę uwierzyć, że Jezus może TO uczynić? TO – czyli dokładnie wszystko! W tym także – bo to mnie najbardziej interesuje – wszystko TO, co dotyczy mojego życia i moich problemów.

Moi Drodzy, czy my dzisiaj nie za bardzo ufamy wszystkim innym, tylko nie Jezusowi? Także w kontekście zamieszania z wirusem, jakie mamy od dwóch prawie lat, ale i w kontekście każdego innego zamieszania i zawirowania w naszym życiu: Czy my nie za bardzo ufamy wszelkiej maści ekspertom telewizyjnym i internetowym specjalistom „od wszystkiego”, którzy za nas o wszystkim pomyślą i jeszcze dokładnie powiedzą, co my mamy myśleć?… Czy już nas głowa nie boli od tego medialnego bełkotu?

A skoro tak, to może czas najwyższy zacząć bardziej słuchać Jezusa i Jemu uwierzyć? Może ten czas, który przeznaczamy na oglądanie i słuchanie dwadzieścia pięć raz na dzień tych samych informacji, płynących z grającego na okrągło telewizora albo z internetu, na który poświęcamy po kilka godzin dziennie – warto przeznaczyć na to, by wziąć do ręki Pismo Święte, albo jakąś dobrą książkę, by zobaczyć, co Jezus na to wszystko? I co On radzi? Jakie On proponuje rozwiązania?…

I może zacząć się tak bardzo serdecznie i ufnie modlić, aby to On rozwiązywał nasze problemy! Może trzeba uporządkować swoje serce, oczyścić je z grzechu i stale oczyszczać – poprzez systematyczną Spowiedź, odbywaną nie rzadziej, jak co miesiąc – aby móc stale, na każdej Mszy Świętej, przyjmować Komunię Świętą?

A może trzeba więcej rozmawiać z Jezusem – tak po prostu, spontanicznie, w swoim sercu, swoimi słowami – i mówić Mu o tym, co boli, co niepokoi, z czym nie dajemy sobie rady? Może już czas najwyższy właśnie do Niego się zwrócić, a wyłączyć telewizor – jeżeli nie całkiem, to jednak ograniczyć ślęczenie przed nim – i także ograniczyć myszkowanie po internecie?…

Może czas najwyższy zdać się tak totalnie na Jezusa i powiedzieć Mu, że już wszystkich innych sposobów spróbowaliśmy i już wszystkich „najmądrzejszych” ekspertów wysłuchaliśmy i już wszystkie „jedynie słuszne” opinie i prognozy poznaliśmy, więc teraz czas na Ciebie, Panie! Może tak właśnie trzeba będzie powiedzieć – może to już ten czas?

On na pewno wtedy postawi pytanie: WIERZYSZ, ŻE MOGĘ TO UCZYNIĆ? Wierzysz – tak naprawdę? Czy tylko tak z grzeczności mówisz, albo dlatego, że Ksiądz tak na Rekolekcjach powiedział?… Czy faktycznie jesteś przekonany, że Ja – i tylko Ja – mogę Ci pomóc, czy jednak tak po cichu myślisz sobie, że spróbujesz ze Mną, ale i innych furtek nie będziesz zamykać, bo gdyby się ze Mną nie udało, to zwrócisz się do tamtych? Czy tak przypadkiem nie myślisz? Czy pokładasz we Mnie całą swoją nadzieję, czy tylko częściowo?… Czy Ty naprawdę wierzysz, że mogę Ci pomóc? WIERZYSZ, ŻE MOGĘ TO UCZYNIĆ?

Moi Drodzy, niech pomocą w znalezieniu odpowiedzi na te pytania będzie praca domowa, jaką dzisiaj zadam – Wam, ale i sobie – a którą zechciejmy wypełnić dzisiaj, do końca dnia. Otóż proszę o wyłączenie dzisiaj telewizora i radia, oraz ograniczenie internetu tylko do tego, co konieczne do pracy lub nauki. Wiem, że to dość radykalna prośba, ale przedkładam ją Wam, abyśmy przekonali się wszyscy, jak wielkim dobrodziejstwem jest cisza…

I właśnie uzyskaną w ten sposób ciszę zechciejmy wykorzystać na dłuższą rozmowę z Bogiem i rozmowę ze sobą nawzajem, w rodzinie; i na lekturę Pisma Świętego, i na lekturę jakiejś dobrej książki, czy artykułu. Spróbujmy! Odważmy się!

A teraz zastanówmy się – w chwili ciszy – nad odpowiedzią na pytanie, jakie stawia nam Pan w haśle tych Rekolekcji: WIERZYSZ, ŻE MOGĘ TO UCZYNIĆ? A zatem:

Co jest dzisiaj moim największym problemem, który powoduje moje zmartwienie, lęk w sercu, który nie daje mi spać i normalnie funkcjonować? Czego najbardziej się obawiam?

Jak próbuję radzić sobie z tym lękiem, jak próbuję rozwiązać ten największy mój problem?

Jak często zwracam się w szczerej modlitwie do Jezusa i Jego Matki? Czy nie jest to ostatni ze wszystkich sposobów, jakie podejmuję?…

Po czym konkretnie widać, że moja odpowiedź na pytanie Jezusa brzmi: TAK, PANIE – jakie moje czyny i postawy to potwierdzają?

Ulituj się nad nami, Synu Dawida”. Gdy wszedł do domu, niewidomi przystąpili do Niego, a Jezus ich zapytał: „Wierzycie, że mogę to uczynić?”. Oni odpowiedzieli Mu: „Tak, Panie”. Wtedy dotknął ich oczu, mówiąc: „Według wiary waszej niech się wam stanie”…

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.