Dominus benedicet in pace!

D

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, dzień wczorajszy to dzień imienin Adama i Ewy. W związku z tym, był to dzień świąteczny dla kilku bliskich mi Osób.

A są to:

Ksiądz Kanonik Adam Turemka – Proboszcz Parafii w Miastkowie;

Ksiądz Adam Potapczuk – mój Poprzednik na wikariacie w tejże Parafii;

Ksiądz Doktor Adam Kulik – mój Kolega jeszcze z czasów seminaryjnych i Współpracownik na wikariacie w Żelechowie;

Ksiądz Adam Woźniak – włączający się w swoich czasach kleryckich w działalność moich Wspólnot młodzieżowych;

Ksiądz Adam Karcz – Kolega i Współlokator w czasach seminaryjnych;

Ksiądz Adam Pietrusik – Kolega jeszcze z czasów seminaryjnych;

Ojciec Adam Sobiech – Kapucyn, za czasów mojej młodości: wieloletni Gwardian klasztoru i Rektor kościoła Świętego Antoniego w Białej Podlaskiej;

Ksiądz Adam Juszczyński – Proboszcz Parafii Wandów w Dekanacie żelechowskim;

Ksiądz Adam Klimek – w swoim czasie włączający się w Duszpasterstwo Akademickie w Siedlcach;

Brat Adam Makarewicz – Oblat z Kodnia;

Adam Kobielus – emerytowany Nauczyciel z Żelechowa, Członek Ekipy liturgicznej, która w swoim czasie pełniła posługę Słowa w czasie liturgii Mszy Świętej;

Adam Szczepański – Organista w siedleckiej Katedrze, z którym wspólnie ustalamy oprawę muzyczną uroczystych Mszy Świętych, sprawowanych w intencji naszej Uczelni;

Adam Końca – Lekarz, z którym niekiedy konsultuję różne sprawy medyczne;

Adam Klimek – Lektor z mojej rodzinnej Parafii;

Ewa Olender – Osoba niezwykłej życzliwości i dobroci, Mama Szymona – jednego z moich Lektorów z Celestynowa;

należące przed laty do moich Wspólnot młodzieżowych:

* Ewa Rudnik,

* Ewa Gmitrzak ;

Ewa Biernacka – moja Znajoma z Parafii Żelechów;

Ewa Sądej – moja Koleżanka jeszcze z czasów młodości, a obecnie Redaktor „Naszego Dziennika”;

Ewa Odziemczyk – Mama mojego Lektora Filipa, bardzo życzliwa i zaangażowana Osoba z Parafii w Miastkowie.

Urodziny natomiast w dniu wczorajszym obchodzili:

Ksiądz Łukasz Kałaska – pochodzący z Parafii w Trąbkach, a należący przed laty do istniejącej tam Wspólnoty młodzieżowej;

Mateusz Mochnacz – mój Znajomy z Białej Podlaskiej, Syn mojego Kolegi z grona Ministrantów i Lektorów naszej rodzinnej Parafii.

Dzisiaj zaś urodziny przeżywa Michał Szczypek, należący w swoim czasie do Wspólnoty młodzieżowej w Trąbkach.

Wszystkim świętującym wczoraj i dzisiaj życzę obfitości błogosławieństwa Bożego! Zapewniam o modlitwie!

Z całego serca dziękuję Księdzu Markowi za wczorajsze słówko z Syberii! Dziękuję za niezwykle głębokie i mądre rozważanie wspaniałej Pieśni Zachariasza – pieśni rycerskiej, pełnej mocy, zagrzewającej do walki! Przyznaję, że do tej pory tak o niej nie myślałem, chociaż faktycznie – jak wspomniał Ksiądz Marek – odmawiam ją codziennie.

Dziękujemy za świąteczne życzenia i na daleką Syberię – daleką, a przecież tak duchowo bliską – posyłamy nasze serdeczne życzenia, wsparte modlitwą, aby tam, w Surgucie, Jezus narodził się w każdym sercu i zaniósł tam swój pokój, wraz z darem radości i nadziei!

O to będę się dla Księdza Marka i Jego Parafii, oraz dla Was wszystkich, tak bardzo mi bliskich – modlił się w czasie Pasterki, sprawowanej po raz pierwszy w moim Ośrodku Akademickim w Siedlcach. Zdecydowałem się po raz pierwszy na taką celebrę, bez względu na to, ile Osób przyjdzie. Nie chcę jednak, aby nasza Kaplica była zamknięta w tak ważną i świętą Noc. I stąd myśl o Pasterce, której intencją będzie modlitwa za Was, moi Drodzy.

A rozważanie dzisiejsze stanowić będzie słowo, jakie wygłoszę na Pasterce. Tam również zawieram życzenia, z jakimi chciałbym się do Was zwrócić.

Teraz zatem zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem Mszy Świętej w nocy. Niech każda i każdy z nas znajdzie w nim konkretne przesłanie, skierowane właśnie do siebie. Niech Duch Święty pomoże je odkryć.

Na radosne i głęboko pobożne świętowanie tej wielkiej radości – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Uroczystość Narodzenia Pańskiego – Msza w nocy,

25 grudnia 2021.,

do czytań: Iz 9,1–3.5–6; Tt 2,11–14; Łk 2,1–14

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:

Naród kroczący w ciemnościach

ujrzał światłość wielką;

nad mieszkańcami kraju mroków

zabłysło światło.

Pomnożyłeś radość,

zwiększyłeś wesele.

Rozradowali się przed Tobą,

jak się radują we żniwa,

jak się weselą

przy podziale łupu.

Bo złamałeś jego ciężkie jarzmo

i drążek na jego ramieniu,

pręt jego ciemięzcy

jak w dniu porażki Madianitów.

Albowiem Dziecię nam się narodziło,

Syn został nam dany,

na Jego barkach spoczęła władza.

Nazwano Go imieniem:

Przedziwny Doradca, Bóg Mocny,

Odwieczny Ojciec, Książę Pokoju.

Wielkie będzie Jego panowanie

w pokoju bez granic

na tronie Dawida

i nad Jego królestwem,

które On utwierdzi i umocni

prawem i sprawiedliwością,

odtąd i na wieki.

Zazdrosna miłość Pana Zastępów tego dokona.

CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO TYTUSA:

Ukazała się łaska Boga, która niesie zbawienie wszystkim ludziom i poucza nas, abyśmy wyrzekłszy się bezbożności i żądz światowych rozumnie i sprawiedliwie, i pobożnie żyli na tym świecie, oczekując błogosławionej nadziei i objawienia się chwały wielkiego Boga i Zbawiciela naszego, Jezusa Chrystusa, który wydał samego siebie za nas, aby odkupić nas od wszelkiej nieprawości i oczyścić sobie lud wybrany na własność, gorliwy w spełnianiu dobrych uczynków.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

W owym czasie wyszło rozporządzenie Cezara Augusta, żeby przeprowadzić spis ludności w całym państwie. Pierwszy ten spis odbył się wówczas, gdy wielkorządcą Syrii był Kwiryniusz. Wybierali się więc wszyscy, aby się dać zapisać, każdy do swego miasta.

Udał się także Józef z Galilei, z miasta Nazaret, do Judei, do miasta Dawidowego, zwanego Betlejem, ponieważ pochodził z domu i rodu Dawida, żeby się dać zapisać z poślubioną sobie Maryją, która była brzemienna.

Kiedy tam przebywali, nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. Porodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie.

W tej samej okolicy przebywali w polu pasterze i trzymali straż nocną nad swoim stadem. Naraz stanął przy nich anioł Pański i chwała Pańska zewsząd ich oświeciła, tak że bardzo się przestraszyli. Lecz anioł rzekł do nich: „Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu: dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz Pan. A to będzie znakiem dla was: Znajdziecie Niemowlę, owinięte w pieluszki i leżące w żłobie”.

I nagle przyłączyło się do anioła mnóstwo zastępów niebieskich, które wielbiły Boga słowami:

Chwała Bogu na wysokościach,

a na ziemi pokój ludziom,

w których ma upodobanie”.

DWUDZIESTEGO PIĄTEGO GRUDNIA, W DWUDZIESTYM DZIEWIĄTYM DNIU KSIĘŻYCOWYM, GDY MINĘŁO WIELE LAT OD STWORZENIA ŚWIATA, GDY BÓG STWORZYŁ NIEBO I ZIEMIĘ, I UCZYNIŁ CZŁOWIEKA NA SWÓJ OBRAZ, I WIELE WIEKÓW OD CZASU, GDY PO POTOPIE NAJWYŻSZY POZWOLIŁ ZABŁYSNĄĆ TĘCZY, BĘDĄCEJ ZNAKIEM PRZYMIERZA POKOJU; GDY UPŁYNĘŁY WIEKI OD WYJŚCIA NASZEGO OJCA W WIERZE, ABRAHAMA, Z UR CHALDEJSKIEGO, TRZYNAŚCIE WIEKÓW OD WYJŚCIA IZRAELITÓW Z EGIPTU POD PRZEWODEM MOJŻESZA, OKOŁO TYSIĄC LAT OD NAMASZCZENIA DAWIDA NA KRÓLA IZRAELA, W SZEŚĆDZIESIĄTYM PIĄTYM TYGODNIU WEDŁUG PROROCTWA DANIELA, W EPOCE STO DZIEWIĘĆDZIESIĄTEJ CZWARTEJ OLIMPIADY, W SIEDEMSET PIĘĆDZIESIĄTYM DRUGIM ROKU OD ZAŁOŻENIA RZYMU, W CZTERDZIESTYM DRUGIM ROKU RZĄDÓW CESARZA OKTAWIANA AUGUSTA, GDY W CAŁYM ŚWIECIE KRÓLOWAŁ POKÓJ – JEZUS CHRYSTUS, KRÓL ODWIECZNY, SYN PRZEDWIECZNEGO OJCA, PRAGNĄC UŚWIĘCIĆ ŚWIAT SWOIM PRZYJŚCIEM, BĘDĄC POCZĘTYM ZA SPRAWĄ DUCHA ŚWIĘTEGO, SPĘDZIWSZY W ŁONIE MATKI DZIEWIĘĆ MIESIĘCY, RODZI SIĘ W BETLEJEM JUDZKIM Z MARYI DZIEWICY, STAJĄC SIĘ CZŁOWIEKIEM. TAKIE JEST NARODZENIE NASZEGO PANA JEZUSA CHRYSTUSA WEDŁUG LUDZKIEJ NATURY.

Tymi oto słowami wielkiej Kalendy o Narodzeniu Jezusa rozpoczyna się zwykle Pasterkę, sprawowaną przez Ojca Świętego, na Watykanie. Słowa tej niezwykłej nowiny napełniają dzisiaj radością także nasze serca!

Brzmią niezwykle patetycznie, uroczyście i podniośle, bo mówią o przyjściu Króla. Stąd taka uroczysta formuła, umiejscawiająca owo przyjście w bardzo konkretnym kontekście historycznym – na tle historii zbawienia, historii biblijnej i historii świata. W podobnym, uroczystym tonie, utrzymane jest dzisiejsze pierwsze czytanie.

I choć już wielokrotnie o tym mówiłem przy okazji Pasterki, i na blogu swoim wielokrotnie pisałem, to i tym razem serce nakazuje mi wspomnieć, że od czasów młodości, od czasów służby lektorskiej w mojej rodzinnej Parafii, kiedy to miałem radość odczytywać te właśnie słowa – do dzisiaj, kiedy jako kapłan mogę je komentować w homilii, wywołują one we mnie jakieś mocne poruszenie, chyba nawet mocniejsze od uroczystych i wielkich słów Kalendy, przed chwilą odczytanej.

Bo Kalenda – choć wieści radość z Narodzenia Pana – jest jednak słowem ludzkim, a pierwsze czytanie, z Proroctwa Izajasza, to słowo Boże. Bóg sam obwieszcza światu – a w czasie, kiedy te słowa były pisane: zapowiadał światu – przyjście Tego, którego obdarzono tytułami: Przedziwny Doradca, Bóg Mocny, Odwieczny Ojciec, Książę Pokoju. A kiedy się to stało, wówczas naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką; nad mieszkańcami kraju mroków zabłysło światło.

To światło rzeczywiście zajaśniało z wielką mocą – słyszeliśmy to w relacji Świętego Łukasza, który w dzisiejszej Ewangelii tak to opisuje: Naraz stanął przy nich anioł Pański i chwała Pańska zewsząd ich oświeciła, tak że bardzo się przestraszyli. Lecz anioł rzekł do nich: „Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu: dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz Pan. A to będzie znakiem dla was: Znajdziecie Niemowlę, owinięte w pieluszki i leżące w żłobie”.

Przy kim to stanął Anioł Pański? I do kogo skierował słowa pełne pociechy i nadziei? Oczywiście, do pasterzy, a więc do tych najprostszych z prostych – ludzi szczerych, otwartych, pokornych, żyjących na uboczu wielkich spraw tego świata, ludzi zupełnie nieważnych dla świata, albo przynajmniej bardzo mało ważnych.

To właśnie wśród takich Boży Syn przyszedł na świat – jako jeden z nich: na uboczu ludzkich spraw, tak bardzo mało ważny dla świata, że nawet w zwykłej gospodzie nie znalazło się dla Niego miejsce… Dla Władcy świata i wszechświata – nie znalazło się miejsce nawet w zwykłej gospodzie… Dlatego musiała wystarczyć stajnia, lub – jak wolą inni – grota.

Tak, czy owak, nie był to królewski pałac, ani komnaty złotem wyściełane, ani wygodne i ciepłe pielesze, tylko zimna i brutalna rzeczywistość tego świata. W takich warunkach przyszedł Boży Syn, dlatego Jego przyjście od razu rozpoznali i dowiedzieli się o nim ci, którzy tak właśnie żyli: w trudnych warunkach codziennej biedy, często zimna, a często i lekceważenia ze strony wielkich i możnych. Ale właśnie dlatego, że biedacy ci nie byli obciążeni całym światowym blichtrem, dlatego mogli rozpoznać przyjście Pana i zachwycić się światłem, które zostało im ukazane.

Ich oczu nie mamiły błyskotki ziemskich splendorów, dlatego mogli dostrzec blask światła z Nieba. I usłyszeć – także płynący z Nieba – triumfalny śpiew anielski: Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom, w których ma upodobanie!

Ze słowami tymi współgrają inne, które od jakiegoś czasu stały się mi bliskie i staram się do nich często odwoływać – w modlitwie, ale i różnego rodzaju refleksjach i rozważaniach – słowa Psalmu 29, wersetu 11: Dominus virtutem populo suo dabit, Dominus benedicet populo suo in pace! – Pan udzieli mocy swojemu ludowi, Pan pobłogosławi swój lud pokojem!

Tak, Pan obdarzy swój lud wszystkimi możliwymi darami, o ile tylko ów lud zechce je przyjąć. O ile swoje serca otworzy. Bo cała historia świata – w tym także ta najnowsza, nasza historia, dziejąca się od kilkunastu miesięcy – dobitnie pokazuje, że to nie Bóg zapomniał o świecie i o ludziach, ale to świat i ludzie zapomnieli o Bogu.

Dlatego tak trudno przeżywać nam ten czas i wszystkie związane z nim komplikacje, że ufamy głównie sobie i wszelkiego rodzaju szemranym ekspertom, zamiast otwierać swoje serca – i to jak najszerzej – przed Bogiem. Wcale nie odwracamy się od naszych grzechów i złych przyzwyczajeń, a linia podziału, spowodowanego przez obecną sytuację, przebiega często nawet przez sam środek najbliższej rodziny!

Kłócimy się w sprawie oceny obecnej sytuacji, w sprawie szczepionek, masek, sposobów leczenia; w sprawie zdalnego studiowania i zdalnej nauki… Najbliżsi członkowie rodziny, kiedy zaczynają o tym rozmawiać, bardzo często ulegają napiętym emocjom i skaczą sobie do oczu. jednocześnie – jako rzekliśmy – nie widać za bardzo chęci odwrócenia się od swoich grzechów, nie widać głębszego i mocniejszego związania się z Bogiem, bardziej ufnego zwrócenia się do Niego.

Dlatego Święty Paweł, w Liście do swego ucznia Tytusa, tak dzisiaj pisze: Ukazała się łaska Boga, która niesie zbawienie wszystkim ludziom i poucza nas, abyśmy wyrzekłszy się bezbożności i żądz światowych rozumnie i sprawiedliwie, i pobożnie żyli na tym świecie, oczekując błogosławionej nadziei i objawienia się chwały wielkiego Boga i Zbawiciela naszego, Jezusa Chrystusa.

Moi Drodzy, myślę, że te słowa Apostoła akurat dzisiaj zostały nam przez Kościół dane do rozważenia celowo właśnie na ten Mszy Świętej Pasterskiej, na której uroczyście witamy Bożego Syna, przychodzącego do nas. Może niektórym wydaje się, że brzmią one za mało uroczyście i patetycznie – choćby w kontekście pierwszego czytania, albo anielskiego śpiewu, rozlegającego się nad pasterzami, albo wreszcie w kontekście pięknych słów wielkiej Kalendy.

Słowa Apostoła brzmią tak „roboczo”, nawet wręcz surowo, a na pewno – mało świątecznie… Właśnie dzisiaj, w tak uroczystym momencie, słyszymy przypomnienie o grzechach, żądzach światowych, o ludzkiej słabości… Jakby nie było na to wielu innych okazji i tylu innych dni w ciągu roku! Właśnie w takim momencie – taki przekaz.

Tak, właśnie tak, bo my wierzący doskonale zdajemy sobie sprawę, że przeżywanie wielkich tajemnic i wydarzeń zbawczych zupełnie nie ma sensu, jeżeli jest sprowadzone tylko do tego, co zewnętrzne: do tradycji, obrzędowości, zwyczajów, prezentów, zakupów, ozdób, telewizyjnych reklam i rodzinnych spotkań – i właśnie: do tych wszystkich marnych świecidełek, którymi jesteśmy ciągle mamieni…

Jeżeli do tego wszystkiego mamy sprowadzić przeżywanie radości z Narodzenia Pana, to doświadczymy – być może – jakichś wzruszeń i miłych doznań, ale niczego więcej! Przelotne zadowolenie, towarzyszące wolnym dniom w pracy i spotkaniom przy suto zastawionym stole – to nie jest ta prawdziwa radość, o którą by nam najbardziej chodziło. Podobnie zresztą, jak wszystkie światowe świecidełka i błyskotki nijak mają się do mocnego i prawdziwego światła.

A to prawdziwe światło można dostrzec tylko sercem! I tylko takim sercem, które nie jest zagracone tysiącem nieważnych spraw, a już szczególnie – grzechem, pychą, poczuciem samowystarczalności! To właśnie dlatego pasterze – owi najprostsi z prostych – jako pierwsi dostrzegli przyjście Pana. Samo Niebo im to obwieściło – właśnie im!

Na pamiątkę tego faktu, Kościół nazywa Mszę Świętą, sprawowaną w nocy na powitanie Pana – Pasterką. To jest jedyna taka Msza Święta w ciągu roku – pamiętajmy o tym. Nieraz bowiem, w potocznej mowie, słyszy się o „Pasterce noworocznej”, albo o „Pasterce Maryjnej” – na określenie Mszy Świętej, sprawowanej o północy, w jakimś chociażby Sanktuarium…

Otóż, nie ma czegoś takiego, jak „Pasterka Maryjna”, czy „Pasterska noworoczna”. Może być Msza Święta o północy, na powitanie Nowego Roku, ale Pasterka jest jedna: ta właśnie, którą teraz przeżywamy. Już samą swoją nazwą wskazuje na tych, którzy są – zaraz po Jezusie i Jego Rodzicach – głównymi bohaterami tej nocy. Tak, to właśnie oni – raz jeszcze to podkreślmy – najprostsi z najprostszych: pasterze!

Dołączmy dzisiaj do ich grona i radosnymi sercami powitajmy Jezusa Chrystusa, dla nas narodzonego! Przygotowywaliśmy się na to spotkanie przez cały Adwent, uczestniczyliśmy w Roratach, w Rekolekcjach, przystąpiliśmy do Spowiedzi Świętej, realizowaliśmy nasze adwentowe postanowienia… To wszystko na pewno nie było po to, aby się dobrze najeść i przez chwilę ucieszyć prezentem pod choinkę – jakimś świecidełkiem, czy pachnidełkiem, które na moment ucieszy oko, ale już wkrótce się znudzi i nawet nie będziemy o tym pamiętać… Kolejny przedmiot, zagracający mieszkanie… Nie na to przygotowywaliśmy się przez cały Adwent.

W takim razie na co? Na przyjście Jezusa, bo to ono jest najważniejsze, a nie cała świąteczna otoczka. Zdaję sobie sprawę, że nie odkrywam tu niczego nowego, a wręcz do znudzenia powtarzam to, co księża zawsze w homiliach Bożonarodzeniowych mówią. Ale nigdy dość przypominania o tym, co najważniejsze!

Bo to Jezus przyszedł do nas – naprawdę! Dziecię nam się narodziło, Syn został nam dany, na Jego barkach spoczęła władza. Nazwano Go imieniem: Przedziwny Doradca, Bóg Mocny, Odwieczny Ojciec, Książę Pokoju. Wielkie będzie Jego panowanie w pokoju bez granic! Zaprawdę, Dominus virtutem populo suo dabit, Dominus benedicet populo suo in pace! – Pan udzieli mocy swojemu ludowi, Pan pobłogosławi swój lud pokojem!

Niech ten pokój ogarnie wszystkie ludzkie serca! Wszystkie – bez wyjątku! Serce każdej i każdego z nas! I niech ten pokój promieniuje na całą rzeczywistość, w jakiej żyjemy. Niech wpływa na nasze myśli, usuwając z nich wszelkie lęki, obawy i podejrzliwość wobec innych. Niech wybrzmiewa w naszych słowach – dobrych i przyjaznych, zawsze prawdziwych, nigdy obłudnych, kłamliwych czy wulgarnych. Niech świadectwem o nim będą nasze czyny – zawsze nakierowane na dobro drugiego człowieka.

Niech rozjaśnia także nasze spojrzenie, abyśmy w drugim człowieku nie widzieli konkurenta, wroga, lub zagrożenie dla zdrowia, ale brata lub siostrę, umiłowane dziecko Boga, osobę sobie bliską i przyjazną, z którą możemy razem tworzyć i pomnażać dobro, a pokonywać to, co złe i zasypywać rowy podziałów, przebiegających niestety tak często – jako rzekliśmy – przez środek naszych rodzin i naszych domów.

Skoro Boży Syn zaszczycił nas, ludzi, tym, że stał się jednym z nas, stał się Człowiekiem, to trzeba nam uczynić wszystko, co w naszej mocy – wspartej Bożą mocą – byśmy byli dla siebie nawzajem bardziej ludzcy! Aby każdy z nas stawał się Człowiekiem „przez wielkie C”!

Abyśmy wydobyli z głębi serc i pokazali światu to wszystko, co w naszym człowieczeństwie największe, najpiękniejsze i najświętsze! Abyśmy dostrzegli to, co najpiękniejsze w drugim człowieku, czego może on sam w sobie nawet nie dostrzega! Abyśmy zobaczyli, że w ludziach jest naprawdę wiele dobra, wiele szlachetnych intencji, a w kontekście obecnej sytuacji – wiele szczerego pragnienia powrotu do Boga, powrotu do świątyń, do Sakramentów, do jakiejś duchowości i głębi, do tej dobrej normalności…

To nieprawda – na szczęście: nieprawda! – że w ludziach już wszystko zgasło i umarło, że biernie poddają się wszelkim absurdalnym ograniczeniom i zakazom, że stracili całkowicie ducha, że praktycznie zerwali z Kościołem. To nieprawda! Z osobistych rozmów i spotkań z różnymi osobami – duchownymi i świeckimi – widać wyraźnie owo wyrywanie się serc do tego, co głębokie, wartościowe i święte! Obyśmy to dostrzegali, obyśmy sobie nawzajem pomagali to odkrywać, obyśmy to w sobie nawzajem wzmacniali, obdarzając się w ten sposób radością i nadzieją!

A Pan niech nas w tym wspiera, niech nam błogosławi, niech obdarza świat swoim światłem i swoim pokojem. Niech to czyni narodzony dziś dla nas Przedziwny Doradca, Bóg Mocny, Odwieczny Ojciec, Książę Pokoju. Niech wielkie będzie Jego panowanie w pokoju bez granic.

I niech się wypełni w naszym życiu osobistym, w naszym życiu rodzinnym, w naszej wspólnocie sąsiedzkiej, w naszych Parafiach, w naszych szkołach i na naszych uczelniach, w naszych miejscach pracy; w naszej Ojczyźnie i w całym świecie – tym biednym, pogubionym, skłóconym świecie – to, co Autor natchniony zapisał w Psalmie 29, wersecie 11: Dominus virtutem populo suo dabit, Dominus benedicet populo suo in pace! – Pan udzieli mocy swojemu ludowi, Pan pobłogosławi swój lud pokojem!

Niech się tak stanie! Amen

4 komentarze

  • Z mojej inicjatywy byliśmy z dziećmi na Pasterce o 24tej. Ja wiele lat nie wybierałam tej Mszy Świętej. Córka mówiła w drodze powrotnej , że Ona chyba pierwszy raz a zięć jeśli był to jako dziecko i nie pamięta.
    Bardzo ucieszyłam się , że tak się stało. Mszę Świętą sprawował nasz parafianin ks.prałat , dr Roman Walczak, obecnie pracujący jako Radca Nuncjatury Apostolskiej we Włoszech i San Marino. Odwiedza nas rokrocznie z różnych okazji, ja pamiętam Go jeszcze jako ministranta a koncelebrował Mszę Świętą ksiądz Proboszcz i wygłosił okolicznościowe kazanie. Jak przystało na Uroczystość powitania Jezusa, ludzi w górnym kościele było dużo, nie wiem czy nie był udostępniony również kościół dolny ale u Jezusa czuliśmy się wszyscy bezpiecznie i radośnie.
    Szczęść Boże na to dzisiejsze świętowanie wszystkim ludziom dobrej woli ale niech i łaska Jezusa dotknie ludzi złej woli.

  • „zupełnie nie ma sensu, jeżeli jest sprowadzone tylko do tego, co zewnętrzne: do tradycji, obrzędowości, zwyczajów, prezentów, zakupów, ozdób, telewizyjnych reklam i rodzinnych spotkań – i właśnie: do tych wszystkich marnych świecidełek, którymi jesteśmy ciągle mamieni…” – a to prawda, która jest obecna w większości rodzin – niestety. Na pocieszenie dodam, że już 100 lat temu pisał o tym G.K. Chesterton (poza reklamami telewizyjnymi, ale prasowymi). Tak więc nasze czasy pod względem walki z Bogiem nie są jakoś specjalnie wyjątkowe, tak jak je traktujemy, bo na serio bywało już o wiele gorzej i zawsze pojawiała się Boża iskra w tej czy innej postaci, w ten czy inny sposób, za sprawą tego czy innego świętego, Kościół nabierał sił, odżywał …. tak będzie i tym razem.

    • Oczywiście, że będzie! A nawet już jest. Anna wspomniała o dużej liczbie Osób na Pasterce, ja także widzę – w miejscach, w których się obracam – duży napływ ludzi, którzy naprawdę chcą powrotu do Boga i do dobrej normalności. Bogu niech będą dzięki za nich i za ich tęsknotę!
      xj

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.