Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny świętują:
► należący niegdyś do prowadzonych przeze mnie Wspólnot młodzieżowych:
* Ksiądz Arkadiusz Bylinka,
* Arkadiusz Buczkowski;
►Ksiądz Arkadiusz Zawistowski – znajomy Ksiądz z Diecezji warszawsko – praskiej;
►Arkadiusz Piotrowski – bardzo życzliwy, młody Człowiek, z Parafii w Tłuszczu;
►Arkadiusz Jarosiewicz – mój Kolega z rodzinnej Parafii.
Życzę Świętującym, aby zawsze dali się Jezusowi prowadzić – o czym więcej w rozważaniu. Zapewniam o modlitwie!
Moi Drodzy, chciałbym Wam zaproponować lekturę takich oto artykułów:
https://pch24.pl/jak-tracimy-wolnosc-mocna-analiza-witolda-gadowskiego/
https://pch24.pl/sprawa-barbary-nowak-czego-dowiedzielismy-sie-o-politykach/
Chciałbym zapytać, co Wy na to?
Teraz zaś zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Pomocą w tym dziś i jutro będzie słówko Księdza Leszka. Poprosiłem o tę pomoc, bo mam akurat trochę ważnej pracy, którą muszę szybko skończyć. Dziękuję Księdzu Leszkowi za przygotowanie rozważań!
Niech zatem Duch Święty nas oświeci, abyśmy dobrze odczytali przesłanie, z jakim Pan osobiście do nas – konkretnie do mnie – dzisiaj się zwraca.
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Środa 1 Tygodnia zwykłego, rok II,
12 stycznia 2022.,
do czytań: 1 Sm 3,1–10.19–20; Mk 1,29–39
CZYTANIE Z PIERWSZEJ KSIĘGI SAMUELA:
Młody Samuel usługiwał Panu pod okiem Helego. W owym czasie rzadko odzywał się Pan, a widzenia nie były częste. Pewnego dnia Heli spał w zwykłym miejscu. Oczy jego zaczęły już słabnąć i nie mógł widzieć. A światło Boże jeszcze nie zagasło. Samuel zaś spał w przybytku Pana, gdzie znajdowała się Arka Przymierza.
Wtedy Pan zawołał Samuela, a ten odpowiedział: „Oto jestem”. Pobiegł do Helego, mówiąc mu: „Oto jestem: przecież mnie wołałeś”. Heli odrzekł: „Nie wołałem cię, wróć i połóż się spać”. Położył się zatem spać.
Lecz Pan powtórzył wołanie: „Samuelu!” Wstał Samuel i pobiegł do Helego, mówiąc: „Oto jestem: przecież mnie wołałeś”. Odrzekł mu: „Nie wołałem cię, synu. Wróć i połóż się spać”. Samuel bowiem jeszcze nie znał Pana, a słowo Pana nie było mu jeszcze objawione.
I znów Pan powtórzył po raz trzeci swe wołanie: „Samuelu!” Wstał więc i poszedł do Helego, mówiąc: „Oto jestem: przecież mnie wołałeś”. Heli spostrzegł się, że to Pan woła chłopca. Rzekł więc Heli do Samuela: „Idź spać. Gdyby jednak kto cię wołał, odpowiedz: «Mów, Panie, bo sługa Twój słucha»”. Odszedł Samuel i położył się spać na swoim miejscu.
Przybył Pan i stanąwszy zawołał jak poprzednim razem: „Samuelu, Samuelu!” Samuel odpowiedział: „Mów, bo sługa Twój słucha”.
Samuel dorastał, a Pan był z nim: Nie pozwolił upaść żadnemu jego słowu na ziemię. Wszyscy Izraelici od Dan aż do Beer–Szeby poznali, że Samuel stał się rzeczywiście prorokiem Pana.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:
Po wyjściu z synagogi Jezus przyszedł z Jakubem i Janem do domu Szymona i Andrzeja. Teściowa zaś Szymona leżała w gorączce. Zaraz powiedzieli Mu o niej. On podszedł do niej i podniósł ją ująwszy za rękę. Gorączka ją opuściła i usługiwała im.
Z nastaniem wieczora, gdy słońce zaszło, przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych; i całe miasto było zebrane u drzwi. Uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wyrzucił, lecz nie pozwalał złym duchom mówić, ponieważ wiedziały, kim On jest.
Nad ranem, gdy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne, i tam się modlił. Pośpieszył za Nim Szymon z towarzyszami, a gdy Go znaleźli, powiedzieli Mu: „Wszyscy Cię szukają”.
Lecz On rzekł do nich: „Pójdźmy gdzie indziej, do sąsiednich miejscowości, abym i tam mógł nauczać, bo na to wyszedłem”. I chodził po całej Galilei, nauczając w ich synagogach i wyrzucając złe duchy.
A OTO SŁÓWKO KSIĘDZA LESZKA:
Jezus dzisiaj uzdrawia!
Jak szczególnie wybrzmiewa to w obecnym czasie, w świecie, w którym przyszło nam żyć… Jezus przychodzi do domu Piotra i zastaje jego teściową leżącą w gorączce. Co robi? Bierze ją za rękę i uzdrawia… Ta wstaje i usługuje Jezusowi…
Niesamowite to zdarzenie! Każdy z nas, który miał wysoką gorączkę wie, że nawet jeśli się ją zbije, nasz organizm jest tak wymęczony, tak wyczerpany walką, że potrzebuje regeneracji – snu, odpoczynku… Człowiek nie ma wtedy siły. A gdy Jezus ulecza teściową, ta od razu wstaje i im usługuje!
Widzimy jak wielką moc ma słowo i dotyk Jezusa – Jego obecność: zabiera wszystko co boli, co pali, co nie pozwala nam stanąć wreszcie na nogi. ON uzdrawia i pozwala nam ŻYĆ – PRAWDZIWIE ŻYĆ i cieszyć się z działania dla innych, dla Niego samego. To nie jest tylko zwykłe uzdrowienie ciała, ale to przede wszystkim uzdrowienie duszy człowieka – duszy, która bardzo często cierpi ból o wiele większy od tego fizycznego…
Czasem może się nam wydawać, że nasza gorączka, nasz paraliż jest nie do wyleczenia. Że nic się nie da już zrobić z tym naszym słabym organizmem… Tymczasem, wystarczy delikatny dotyk i słowo Chrystusa – a jesteśmy w stanie góry przenosić! Bóg – poprzez takie uzdrowienie – pragnie być blisko człowieka, pragnie wielkiej bliskości tego wszystkiego, co może wydawać się nawet śmiercią jeszcze za życia.
Bóg przychodzi do człowieka chorego, by dać się poznać jako Bóg MIŁOŚCI – troskliwy Ojciec, któremu nie jest obojętne nasze cierpienie. Kiedy matka widzi swoje dziecko, które przewróciło się na rowerku i ma starte kolana, z których leci krew – od razu biegnie i tuli je do swojego serca. I to przytulenie często ma większe znaczenie i uspokaja dziecko o wiele bardziej, niż ten plasterek, który zaraz przyklei na kolano.
To tylko takie porównanie, ale właśnie w ten sam sposób my mamy przylgnąć, przytulić się do Jezusa, pozwolić Mu, by nas opatrzył, pocieszył – oddać mu nasze rany. Tylko w ten sposób pozwalamy mu wejść w nasze życie. Tylko tak nastąpi nasze uzdrowienie.
To uzdrowienie duchowe to także nasza modlitwa – rozmowa z Bogiem… I o tym też słyszymy w dzisiejszym fragmencie Ewangelii. Nie sposób nie uwierzyć Jezusowi, który jeszcze zanim wstało słońce, udał się na miejsce pustynne i tam się modlił. Tam szukał Boga, szukał Ojca…
Może wydawać się to dziwne: Jezus, który jest Bogiem, musi się modlić? Takie pytanie jednak stawiają ludzie, którzy często mają skrzywiony obraz modlitwy, widząc w niej albo ponury obowiązek, albo mechaniczny proces odmawiania wyuczonych od dziecka modlitw. Zapomnieliśmy o tym, że modlitwa ma być naszym czasem duchowego odpoczynku!!
Jeśli chłopak idzie do dziewczyny, którą kocha, to z nią rozmawia, cieszy się tą rozmową, opowiada, przeżywa coś wspólnie – i ta rozmowa go nie męczy. Bo czy można się zmęczyć spotkaniem z kimś, kogo się kocha? Nie! Jeśli nasze podejście do modlitwy będzie właśnie takie, to ona nigdy nie stanie się przykrym mechanicznym obowiązkiem…
Dzisiejszy człowiek musi na nowo uwierzyć w to, że Bóg objawia się na modlitwie. A współczesny świat nie ułatwia nam rozmowy z Bogiem – wkoło hałas, muzyka, nachalne massmedia, bombardujące wiadomości – ja ciągle coś muszę wiedzieć, coś widzieć, za czymś gonić, by być na bieżąco!
Faktycznie, naszym dziadkom żyło się prościej, bo nie musieli tego wszystkiego wiedzieć! Młodzi ludzie teraz wkoło wrzucają coś na tik toka, czy inne komunikatory, których nie jestem już w stanie ogarnąć! Ciągle coś przeżywają… A gdzie w tym wszystkim miejsce dla Boga?! Gdzie choć chwila ciszy i skupienia?
Jezus udał się na miejsce pustynne – szukał ciszy i spokoju… My też musimy takie miejsce odosobnienia znaleźć – choć przez chwilę, z dala od zgiełku współczesności… Tylko Ty i Bóg – Twój czas na modlitwę, byś mógł spokojnie pozbierać myśli i odetchnąć, spojrzeć na wiele spraw ze spokojem, by usłyszeć Boży głos…
I jeszcze jedna, bardzo ważna myśl, która pojawia się po wysłuchaniu dzisiejszej Ewangelii: Bóg objawia się w drodze! Pójdźmy! – mówi Jezus. To zawołanie do mnie i do Ciebie, które powtarza każdego dnia…
My nieustannie poszukujemy szczęścia. Młodzi najpierw szukają swojego miejsca na ziemi, swojego powołania, drugiej osoby, z którą chcą przeżyć życie… Albo, po prostu, poczucia bezpieczeństwa. Jezus też nie zatrzymywał się w jednym miejscu, ale szedł i ciągle na nowo szukał woli Ojca. Mamy ciągle szukać Boga, bowiem nasze życie jest ciągłą wędrówką – zmieniamy się, dorastamy, dojrzewamy – ale ciągle winien nam towarzyszyć Bóg, a my swoją postawą mamy nieustannie świadczyć, że jest obecny w naszym życiu…
Pojawia się taka pokusa, by stanąć w miejscu, by zachować Boga dla siebie, nie dzielić się Nim z innymi… Jezus ciągle każe iść – nawet jeśli masz coś zacząć na nowo – ale dziel się dobrą Nowiną, działaj, nie spoczywaj na laurach! Mamy iść i głosić Dobrą Nowiną, swoim życiem, słowem – po prostu: całym sobą…
Niestety, ale moje przewidywania sprzed kilku lat, co do obecnego pontyfikatu, coraz bardziej się sprawdzają 🙁
https://www.youtube.com/watch?v=82ASl5tRBcM&t=324s
Dokładnie. Decyzje i myślenie papieża Franciszka są dalekie od Papieży – Jana Pawła II i Benedykta XVI – co z tego wyniknie dalej, nie wiem, ale mam dużo obaw. Co do szczepień i pandemii – wkrótce miną 2 lata odkąd wirus oficjalnie pojawił się u nas. Szczepionki miały rozwiązać problem, a tymczasem nic dobrego z tego nie ma. Również uważam, że to wszystko to jest jakiś eksperyment na nas – zwykłych ludziach, a informacja Kai Godek, jakoby biznes szczepionkowy miał powiązania z wykorzystywaniem tkanek i narządów z żyjących jeszcze płodów aborcyjnych wzbudza moje przerażenie do czego nadal zdolni są ludzie…
Pytanie czy p. Godek jest specjalistą w dziedzinie wirusologii itp nauk?
Czy stanowisko Kongregacji Wiary jest wiążące w kwestii szczepionek?
Czy my jako katolicy mamy to stanowisko brać pod uwagę czy to tylko jakiś dziwny twór ta Kongregacja?
Odnośnie artykułów które Ksiądz zamieścił, moje zdanie jest takie.
Holandia. Nie od dzisiaj ludzie odchodzą od Kościoła. Ten proces trwa już bardzo długo. To nie pandemia jest głównym czynnikiem. Każdy powód jest dobry żeby odejść. Jest to raczej pandemia wygodnictwa i konsupcjonizmu którym podlegamy wszyscy, pandemia ciągłego narzekania i wymyślania często sztucznych problem problemów kiedy w zdecydowanej większości ludziom żyje się naprawdę dobrze.
Kwestia utraty wolności którą podnosi dziennikarz i buntu przeciwko temu. Pytanie jak wg niego ten bunt ma wyglądać? Wiemy, że w świecie rządzą wielkie korporacje. Jak mamy się zbuntować? Nie pójść na zakupy do marketu? Wyjść na ulicę? Kiedy? Wziąć urlop na żądanie i demonstrować? Czy kasjerka z marketu ma się zwolnić z pracy w tejże sieci? Łatwo się pisze gdy jest się znanym, gorzej gdy dotyczy to tzw szarego człowieka.jedyny realny bunt to wybory które wkrótce. Wtedy można się zbuntować i wybrać lepszych a aktualnych odsunąć.
Politycy i ich zachowania. Skąd się oni wzięli? Wybrało ich społeczeństwo. Teraz takich, wcześniej innych. Takie tarcia w koalicji to norma, nic szokującego. Tam też nie wszyscy się zgadzają. Łączy ich wspólny cel, wygranie wyborów. Przecież po to idzie się do polityki aby wygrywać. Ten kto przegrywa nie realnego wpływu na rzeczywistość. Trzeba wygrać wybory aby cokolwiek móc zmienić. Politycy nie wzięli się z kosmosu. To przekrój społeczeństwa po prostu.
Nie miałam czasu zapoznać się z tematem zamieszczonych linków ale po komentarzach moich poprzedników wnioskuję, że są to nabrzmiałe sprawy obecnego świata polityczno – etycznego, moralnego , tudzież naszych wyborów . W co wchodzimy, z czym się identyfikujemy, jakie opinie są nam najbliższe. Przyznam, że za bardzo nie analizuję sytuacji, jestem laikiem, nie znającym się na wielu rzeczach, dlatego nie angażuję się w dyskusję. Angażuję się za to w modlitwę 24-godzinna modlitwa różańcowa o triumf Niepokalanego Serca Maryi, ogólnoświatową .
https://www.youtube.com/watch?v=pCsYXMgLQTw
I to jest piękne że w taki sposób się angażujesz. Myślę, że modlitwa to podstawa. A szczególnie w obecnym czasie.
I ja tak uważam! Dlatego staram się codziennie modlić w tych sprawach, chociaż też staram się mieć swój osobisty punkt widzenia na te sprawy, dlatego czytam tego typu wypowiedzi i staram się je dogłębnie analizować. Także na modlitwie…
Bardzo serdecznie dziękuję za powyższe komentarze – konkretne, rzeczowe, a przede wszystkim: wyrażone w atmosferze wzajemnego szacunku. A właśnie tej kultury dyskusji bardzo brakuje nam w debacie publicznej.
xJ