Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Pozdrawiamy serdecznie z Syberii, z Surgutu.
Dziś słowo przygotowała s. Joanna. Dużo dziś wątków i powodów, by napisać. Trochę nam się siostry rozchorowały, ale wracają już do zdrowia. Polecamy nasze Siostry i wszystkich chorych modlitwom, zwłaszcza dziś. Zapraszam do wspólnego porozmyślania nad Słowem Bożym i innymi treściami.
Niech was błogosławi Bóg Wszechmogący, Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen.
1 Krl 11, 29-32; 12, 19
Gdy pewnego razu Jeroboam wyszedł z Jerozolimy, spotkał go na drodze prorok Achiasz z Szilo, odziany w nowy płaszcz. Sami tylko obydwaj byli na polu.
Wtedy Achiasz zdjął nowy płaszcz, który miał na sobie, porozdzierał go na dwanaście części i powiedział Jeroboamowi: «Weź sobie dziesięć części, bo tak rzekł Pan, Bóg Izraela: Oto wyrwę królestwo z ręki Salomona, a tobie dam dziesięć pokoleń. Jedno tylko pokolenie będzie miał ze względu na Dawida, mego sługę, i ze względu na miasto Jeruzalem, które wybrałem ze wszystkich pokoleń Izraela».
Tak więc Izrael odpadł od rodu Dawida po dzień dzisiejszy.
Mk 7, 31-37
Jezus opuścił okolice Tyru i przez Sydon przyszedł nad Jezioro Galilejskie, przemierzając posiadłości Dekapolu.
Przyprowadzili Mu głuchoniemego i prosili Go, żeby położył na niego rękę. On wziął go na bok, z dala od tłumu, włożył palce w jego uszy i śliną dotknął mu języka; a spojrzawszy w niebo, westchnął i rzekł do niego: «Effatha», to znaczy: Otwórz się. Zaraz otworzyły się jego uszy, więzy języka się rozwiązały i mógł prawidłowo mówić.
Jezus przykazał im, żeby nikomu nie mówili. Lecz im bardziej przykazywał, tym gorliwiej to rozgłaszali. I przepełnieni zdumieniem mówili: «Dobrze wszystko uczynił. Nawet głuchym słuch przywraca i niemym mowę».
Dzisiejszy dzień jest bardzo bogaty w wydarzenia, którymi można się podzielić. Słowo Boże na dziś, wspomnienie Matki Bożej z Lourdes i dla nas, Sióstr od Aniołów, dziś mija 105 lat od przejścia do Pana, założyciela naszego Zgromadzenia, Sługi Bożego Wincentego Kluczyńskiego. Spróbuję to wszystko zmieścić w tym słowie.
W dzisiejszym rozważaniu nad Słowem Bożym dzielę się komentarzem ks. Jarosława Gąsiorka z Ukrainy, akurat na dziś pisał na rosyjski blog, więc je tłumaczyłam, to niech i dla Was będzie rozważaniem na dziś.
Niżej rozważanie ks. Jarosława.
Bohaterem dzisiejszej Ewangelii jest człowiek głuchoniemy to znaczy pozbawiony możliwości komunikowania się ze światem, odgrodzony od innych barierą trudną do przebycia (choć oczywiście pozostaje jeszcze wzok, język migowy…). Wydarzenie to ma miejsce w Dekapolu, a więc poza granicami Izraela. Związek dzisięciu miast zamieszkiwali w większości posługujący się językiem greckim poganie. Głuchoniemy może być więc symbolem tych, którzy nie słyszeli jeszcze Słowa Bożego, nie poznali Jedynego Boga.
Przypominają się tu słowa psalmu o bożkach pogańskich, które „Mają usta, ale nie mówią; oczy mają, ale nie widzą. Mają uszy, ale nie słyszą; nozdrza mają, ale nie czują zapachu” (Ps 115,5n), a do nich są podobni ci, którzy im się pokłaniają. Pogański świat Dekapolu pokładał swoją nadzieję w dostatku i rozkoszy, dlatego był głuchy na Słowo Boże. Ale podobne słowa Jezus w innym miejscu odnosi też do niektórych ze swego narodu: „patrząc, nie widzą, a słuchając, nie słyszą ani nie pojmują” (Mt 13,13). Członek Narodu Wybranego, który przestał słuchać Słowa Bożego staje się również niemy – nie umie posługiwać się językiem Bożym, językiem miłości i przestaje być świadkiem Boga.
Jednak człowiek głuchoniemy nie jest pozbawiony możliwości komunikowania się z Bogiem, choć nie słyszy, ale spotyka żywe Słowo Boga – Jezusa Chrystusa – i to Słowo go uzdrawia; przyjmuje on z wiarą Jezusa i pozwala sobie otworzyć uszy. Ewangelia jest Dobrą Nowiną dla każdego człowieka i trzeba ją głosić nawet, a może przede wszystkim, głuchym i ślepym. Uzdrowienie rodzi słowa uwielbienia w ustach świadków: „Dobrze uczynił wszystko…”
Każdy chrześcijanin został kiedyś uzdrowiony przez Jezusa. Podczas chrztu odbywa się obrzęd „effatha”, chrzest otwiera nasze uszy, abyśmy mogli słyszeć pełne miłości Słowo Ojca i otwiera nasze usta, abyśmy mogli Go uwielbiać i głosić całym naszym życiem.
ks. Jarosław Gąsiorek
Dziś, kiedy tak wiele ludzi choruje, boi się cierpienia, boi się śmierci, szczególnie przyzywamy wstawiennictwa Matki Bożej z Lourdes. Matka Boska i nas dziś wzywa do modlitwy Różańcowej i do zaufania Jej Synowi, który uzdrawia kiedy chce i kogo chce. Uczy nas też przyjmować cierpienia, ale po Bożemu, bo to Bóg lepiej wie co dla nas na ten czas jest lepsze.
Arcybiskup Wincenty Kluczyński, w jednym z listów do sióstr napisał tak o cierpieniu: «Krzyże i przeciwności, jakimi nas nawiedza, są znakiem niewymownym, że jesteśmy bliscy Jego Sercu, że czuwa nad nami i prowadzi nas, najpewniejszą i najbezpieczniejszą drogą, do swojej chwały.Niech Mu za to będą dzięki nieskończone. Takie słabe stworzenia, jak ludzie, tylko wsparci na krzyżu mogą iść śmiało i bezpiecznie do nieba».
Sługa Boży arcybiskup Wincenty Kluczyński miał swoje życie bardzo nacechowane cierpieniem, nie tylko zdrowotnie, ale też przez niezrozumienie i prześladowanie, chcąc być wiernym kapłanem Kościoła Katolickiego i metropolitą Mohylewskim w największej diecezji na świecie za rządów carskich. Jego niezłomna wiara i gorliwość apostolska o chwałę Bożą i zbawienie dusz, walka o godność i poszanowanie stanu kapłańskiego, troska o nowe powołania kapłańskie, zaowocowały tym, że u stóp Matki Boskiej Ostrobramskiej w Wilnie, 31 marca 1889, roku założył bezhabitowe Zgromadzenie Sióstr od Aniołów. Główną ideą towarzyszącą zakładaniu Zgromadzenia było formowanie światłych niewiast, które bez zwracania na siebie uwagi, będą pomagać kapłanom w ewangelizacji. „Idźcie, torujcie światu drogę do zbawienia. Idźcie…!”
Ich praca miała polegać na aktywizowaniu świeckich do apostolstwa, działających w społeczeństwie na wzór sieci, pajęczyny. Idea apostolstwa we współpracy ze świeckimi okazała się prekursorska dla współczesnego charakteru pracy Kościoła. Pragnął, by siostry Aniołów nieba i ziemi (tak nazywał kapłanów) współpracowały, współmodliły się i współcierpiały razem z kapłanami. By na wzór aniołów docierały do wszystkich miejsc gdzie kapłan nie może lub nie ma możliwości, by świadczyć o Bogu i podtrzymywać wiarę katolicką.
Jako Arcybiskup był bardzo ojcowski i zatroskany o życie kapłanów, o ich duchowy stan, w jednym z listów do duchowieństwa pisał: „Wiecie dobrze, Bracia drodzy, w jakich ciężkich żyjemy czasach, jak wiara święta i Kościół Katolicki narażone są na tysiączne ze wszech stron pociski, jak dusze ludzkie giną pod ciosami niedowiarstwa i rozkiełzanego zepsucia, jak mrą z głodu duchowego… Gdzie na to wszystko rada, skąd pomoc i nadzieja, jeśli nie od Was, Bracia Kapłani.… Wy jesteście zbawicielami świata – Salvatores mundi. W braku pomocy ze strony kapłanów, bez ich starań i zabiegów, bez ich mozołów, potu i krwi nieraz, modłów, ofiar i łez kapłańskich, świat by się zmienił w istne piekło i zginął. I niebo, i ziemia, wołają do Was: Kapłani Pańscy ratujcie dusze Krwią Bożą nabyte. Stąd zauważyć możecie, Bracia drodzy, jakie to olbrzymie zadanie Wasze, jaki ogrom obowiązków ciąży na Was”. „Ponad chwałę Bożą i zbawienie duszy ludzkiej nie ma nic droższego na ziemi”.
Jako arcybiskup pragnął dotrzeć do każdej parafii, co było niemożliwe ze względów terytorialnych, chociaż wiele zakątków nawiedził, gdzie ludzie nigdy w życiu nie widzieli biskupa a często i latami księdza. Do tych, do których nie mógł dotrzeć pisał listy pasterskie, w których bardzo podkreślał troskę o zbawienie duszy: „Baczni bądźcie na potrzeby Waszej własnej duszy, gdyż jeśli ją zatracicie, na nic dla was wszystko inne”.
Także po ojcowsku i stanowczo przypominał o należnym świadectwie jako katolika i chrześcijanina w tak oziębłym a wręcz antyreligijnym świecie. „Owszem, żądam od Was, żebyście Wy, katolicy, przestrzegali praw i przepisów obowiązkowych, lepiej i poczciwiej aniżeli ktokolwiek inny. Gdy idzie o wiarę waszą, o dobre obyczaje, święte tradycje Wasze, miejcie wtedy wolę z żelaza, gotowi będąc raczej wszystko utracić, aniżeli zejść z drogi sumienia, lecz poza tym bądźcie wzorem prawomyślności i porządku, żeby Was ceniono i szanowano, jako uczciwych obywateli i wiernych poddanych”.
Prośmy Matkę Bożą z Lourdes za wszystkich chorych i cierpiących, by ich złożyła w Sercu Jezusa, a przez wstawiennictwo sługi Bożego abpa Wincentego Kluczyńskiego, o głęboką wiarę i gorliwość apostolską dla nas.
Zachęcam do obejrzenia krótkiego filmiku przedstawiającego życiorys sługi Bożego Wincentego Kluczyńskiego.
https://www.youtube.com/watch?v=OaheK1MfJ1s
Sub Tuum praesidium confugimus, Sancta Dei Genetrix:
nostras deprecationes ne despicias in necessitatibus:
sed a periculis cunctis libera nos semper, Virgo gloriosa et benedicta.
Domina nostra, Mediatrix nostra, Advocata nostra;
Tuo Filio nos reconsilia,Tuo Filio nos commenda, Tuo Filio nos repraesenta.
Sancte Raphael Archangele, ora pro nobis.
Amen.
Widzę, że Elena lubi łacinę. Ja też.
xJ
Odmawiałam Nowennę do Matki Bożej z Lourdes. Dziś powierzyłam Jezusowi Eucharystycznemu wszystkie osoby chore za które się modliłam na Mszy Świętej o 7:30 i podziękowałam, ufna , że Jezus dokona uzdrowienia według swojej woli, które już rozpoczął. Modliliśmy się między innymi za 3letnią wnusię, koleżanki, z bardzo wysoką gorączką . Tata i mama Paulinki byli chorzy na covid. Ósmego dnia nowenny dostałam filmik , jak mała Paulinka śpiewa i tańczy radośnie na cześć Pana.
” Pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie” a jeśli dzieci nie mogą, to proście, błagajcie a Jezus przyjdzie do nich.
I – jeśli dobrze zrozumiałem – tak się właśnie w tym przypadku stało.
xJ