Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Grzegorz Sosnowski, należący w swoim czasie do Wspólnoty młodzieżowej w Wojcieszkowie.
Imieniny natomiast przeżywa Iza Izdebska, należąca w swoim czasie do jednej z młodzieżowych Wspólnot.
Obojgu życzę wszelkiego dobra, o które będę się dla Nich modlił. Niech Im Bóg błogosławi!
A ja dzisiaj – zamiast dyżuru duszpasterskiego na Wydziale Nauk Ścisłych, przy ul. 3 Maja w Siedlcach – będę uczestniczył w uroczystości nadania doktoratu honoris causa Panu Profesorowi Andrzejowi Koteckiemu.
Taka uroczystość to zawsze duże wydarzenie na każdym uniwersytecie. Wspomnę tylko, że Doktorem honoris causa siedleckiej Uczelni jest Ksiądz Biskup Henryk Tomasik – jakby to dumnie nie brzmiało: mój Poprzednik w funkcji Duszpasterza Akademickiego.
Dzisiejszą uroczystość organizuje oczywiście Rektorat i cała Uczelnia, ale z inicjatywy Dziekana Wydziału Agrobioinżynierii i Nauk o Zwierzętach, Pana Profesora Doktora habilitowanego Marka Gugały, z którym mam świetne relacje i który nie wyobrażał sobie innej sytuacji, jak ta właśnie, że ja także będę uczestniczył w dzisiejszym wydarzeniu.
Nie ukrywam, że jest to dla mnie duży zaszczyt, za który jestem bardzo wdzięczny, ale też traktuję to jako jeden ze sposobów mojego „zżywania się” z Uczelnią, co otwiera drogę do serc zarówno Wykładowców i Pracowników, jak i Studentów.
Innym sposobem – a właściwie pierwszym – ogarniania tej sytuacji jest modlitwa w intencji Środowiska Akademickiego, Duszpasterstwa Akademickiego i Młodzieży w Kościele. W tej intencji – jak co środę – będę dzisiaj odprawiał Mszę Świętą w naszym Ośrodku, a po niej będzie adoracja Najświętszego Sakramentu, w ciszy, do godziny 21:00. Proszę o duchową łączność, a jeśli to możliwe, to i o osobiste uczestnictwo.
Moi Drodzy, poniżej jest link do relacji ze Mszy Świętej w Sanktuarium Świętego Józefa w Szpakach, z drugiego dnia Nowenny, kiedy to głosiłem także homilię o sprawach obecnie ważnych i aktualnych:
http://podlasie24.pl//losice/kosciol/drugi-dzien-nowenny-do-swietego-jozefa-34817.html
A oto słówko Księdza Marka na dziś:
https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut
Zapraszam zatem do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Co Pan dzisiaj konkretnie do mnie mówi – jaką myśl mógłbym wziąć do serca, jako specjalnie do mnie dzisiaj skierowaną? Duchu Święty, przyjdź i pomóż rozeznać!
Na to poszukiwanie i odkrywanie – i życie Bożym słowem – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Środa 2 Tygodnia Wielkiego Postu,
16 marca 2022.,
do czytań: Jr 18,18–20; Mt 20,17–28
CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA JEREMIASZA:
Niegodziwi rzekli: „Chodźcie, uknujemy zamach na Jeremiasza. Bo przecież nie zabraknie kapłanowi pouczenia ani mędrcowi rady, ani prorokowi słowa. Chodźcie, uderzmy go językiem, nie zważajmy wcale na jego słowa”.
Usłysz mnie, Panie, i słuchaj głosu moich przeciwników. Czy złem za dobre się płaci? A oni wykopali dół dla mnie. Wspomnij, jak stawałem przed Tobą, aby się wstawiać za nimi, aby odwrócić od nich Twój gniew.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Mając udać się do Jerozolimy, Jezus wziął osobno Dwunastu i w drodze rzekł do nich: „Oto idziemy do Jerozolimy: tam Syn Człowieczy zostanie wydany arcykapłanom i uczonym w Piśmie. Oni skażą Go na śmierć i wydadzą Go poganom na wyszydzenie, ubiczowanie i ukrzyżowanie; a trzeciego dnia zmartwychwstanie”.
Wtedy podeszła do Niego matka synów Zebedeusza ze swoimi synami i upadając Mu do nóg, o coś Go prosiła.
On ją zapytał: „Czego pragniesz?”
Rzekła Mu: „Powiedz, żeby ci dwaj moi synowie zasiedli w Twoim królestwie jeden po prawej, a drugi po lewej Twej stronie”.
Odpowiadając Jezus rzekł: „Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić?”
Odpowiedzieli Mu: „Możemy”.
On rzekł do nich: „Kielich mój pić będziecie. Nie do Mnie jednak należy dać miejsce po mojej stronie prawej i lewej, ale dostanie się ono tym, dla których mój Ojciec je przygotował”.
Gdy dziesięciu to usłyszało, oburzyli się na tych dwóch braci. A Jezus przywołał ich do siebie i rzekł: „Wiecie, że władcy narodów uciskają je, a wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie u was. Lecz kto by między wami chciał stać się wielkim, niech będzie waszym sługą. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie waszym niewolnikiem.
Na wzór Syna Człowieczego, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu”.
Trudno o bardziej wyraźne, a wręcz drastyczne zderzenie tego, co Boskie – z tym, co ludzkie; myślenia o dobru innych – z myśleniem wyłącznie o sobie; miłości do innych – z egoistyczną miłością siebie samego; aniżeli to, opisane w dzisiejszej Ewangelii. Jakby dwa zupełnie inne światy!
Z jednej strony, totalne poświęcenie Syna Bożego, który zapowiada cierpienia, jakie mają Go spotkać, a jakie chce On podjąć dla naszego zbawienia; które ma znieść niewinnie, jako Bóg Człowiek, tylko dlatego, by człowiek sam nie ponosił kary za swoje grzechy, a z drugiej strony – mówiąc już tak bardzo wprost i wręcz brutalnie – walka o stołki! Niemalże dosłownie. Bo matka synów Zebedeusza – jak ją określa Ewangelista – dosłownie o to prosiła: o dwa wysokie stanowiska w Królestwie niebieskim dla swoich synów.
Oczywiście, my już dzisiaj wiemy, że kobiecie tej wszystko się pomieszało: porządek doczesny z porządkiem wiecznym; obraz królestw tego świata z obrazem rzeczywistości królestwa Bożego. A to całkowity błąd, bo to w królestwach ziemskich dokonuje się regularna walka o władzę i wpływy.
W ten sposób zdobywa się tam kolejne stopnie awansu, otrzymuje się kolejne, coraz wyższe stołki, z których następnie bardzo szybko się spada – i to z wielkim hukiem – a wówczas następni „szczęśliwcy”, którzy akurat załapali swoje „pięć minut” wspinają się po szczeblach kariery i cieszą się z tego, jak dzieci, zupełnie niepomni na doświadczenia swoich poprzedników, dlatego wydaje się im, że ich „pięć minut” przedłuży się na wieczność, a tymczasem i oni spadają, i też z wielkim hukiem, aż w końcu spadają ci, którzy im te stołki ofiarowali – i tak się kółko kręci. Tak jest w królestwach ziemskich.
Ale nie tak jest w królestwie niebieskim. A jak jest w Królestwie niebieskim? Jezus wyraźnie mówi: Wiecie, że władcy narodów uciskają je, a wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie u was. Lecz kto by między wami chciał stać się wielkim, niech będzie waszym sługą. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie waszym niewolnikiem. Na wzór Syna Człowieczego, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu. I wszystko jasne. Jasne i konkretne.
Ale czy takie oczywiste? I łatwe do przyjęcia? Oj, chyba nie bardzo, skoro oczekiwanie matki Jakuba i Jana – a tak naprawdę, to ich własne ambicje i pragnienia – zostały wyrażone bezpośrednio po tym, jak Jezus mówił o swoim cierpieniu. Dosłownie, po oczach wręcz bije ta rażąca nieadekwatność jednego z drugim: tutaj mowa o cierpieniu i poświęceniu, a odpowiedzią na to jest prośba o wyróżnienie, o zaszczyty, o stołki.
Jezus oczywiście od razu prostuje to myślenie, naprowadzając je na właściwe tory i pokazując, jak się osiąga zaszczyty w Jego królestwie. Mówi do matki synów Zebedeusza i do nich samych: „Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić?” Odpowiedzieli Mu: „Możemy”. On rzekł do nich: „Kielich mój pić będziecie. Nie do Mnie jednak należy dać miejsce po mojej stronie prawej i lewej, ale dostanie się ono tym, dla których mój Ojciec je przygotował”.
Ciekawa w tym wszystkim jest też reakcja pozostałych uczniów, którzy oburzyli się na tych dwóch braci. Domyślamy się, że nie oburzyli się z tego powodu, że prośba tych dwóch i ich matki była zupełnie nie na miejscu, ale dlatego, że oni sami dla siebie myśleli o tych pierwszych i poczesnych miejscach. A niby dlaczego mieliby je zająć ci dwaj? Czyż ci pozostali – to jacyś gorsi? Dalsza odpowiedź Jezusa, a szczególnie zdanie: Nie tak będzie między wami, wyraźnie wskazuje, że wszyscy podobnie myśleli, jak Jakub i Jan.
Widzimy zatem, że pierwszym wymogiem i warunkiem do osiągnięcia Królestwa niebieskiego, zajęcia w nim poczesnego miejsca, jest zmiana myślenia. Przestawienie się ze spojrzenia czysto ludzkiego – na Boże. To nie jest łatwe. Ale tylko ta jedna droga prowadzi do Nieba: droga poświęcenia, miłości do Boga i do drugiego człowieka. Także – droga cierpienia…
Tą drogą szedł Prorok Jeremiasz, o czy sam tak mówi w pierwszym czytaniu: Usłysz mnie, Panie, i słuchaj głosu moich przeciwników. Czy złem za dobre się płaci? A oni wykopali dół dla mnie. Wspomnij, jak stawałem przed Tobą, aby się wstawiać za nimi, aby odwrócić od nich Twój gniew. O jakim głosie przeciwników mówi?
O tym: Chodźcie, uknujemy zamach na Jeremiasza. Bo przecież nie zabraknie kapłanowi pouczenia ani mędrcowi rady, ani prorokowi słowa. Chodźcie, uderzmy go językiem, nie zważajmy wcale na jego słowa.
I znowu: zderzenie intrygi, a wręcz nienawiści i złośliwości – z miłością i poświęceniem. Czyli – uwzględniając wszystkie zastrzeżenia co do tego porównania – zderzenie ziemi z Niebem. Bo owi przeciwnicy myśleli tylko po ziemsku – i to w najgorszym tego słowa znaczeniu. A zatem: złośliwość – zupełnie nieuzasadniona – wrogość, nienawiść, podstęp. A ze strony Jeremiasza: poświęcenie, wstawiennictwo u Boga za ludźmi, modlitwa za nich, troska o ich zbawienie.
Moi Drodzy, w tym wszystkim, co tu dzisiaj sobie mówimy, nie chodzi bynajmniej o to, aby nabrać przekonania, że droga do Nieba to taki totalny koszmar, cierpienie, ciągłe przeciwności i kłody pod nogi ze strony świata. Owszem, to też jest – i z tym się trzeba liczyć. Ale – bądźmy uczciwi i powiedzmy to szczerze – nie brakuje także radości, uśmiechu, zadowolenia. A wręcz możemy chyba mówić o stałym stanie wewnętrznego szczęścia i pokoju, który przepełnia serce człowieka zjednoczonego z Bogiem – pomimo wszystkich przeciwności, jakie niesie życie.
Nie ma to nic wspólnego z płytkim chwilowym zadowoleniem, tanią wesołkowatością, albo też czysto ludzką satysfakcją, płynącą z osiąganych doczesnych zaszczytów, stanowisk, lub bogactw. To jest stan wewnętrznego pokoju, stan pełnego zjednoczenia z Bogiem, stan prawdziwego szczęścia wewnętrznego, którego nie zakłóci żadne zewnętrzne działanie nawet najbardziej zapiekłych przeciwników.
Taki stan – to właśnie Niebo, którego przedsionek osiągamy już tu, na ziemi, a w całej pełni osiągniemy po tej drugiej stronie. Jednak droga do tego wiedzie nieraz przez trudności i przeciwności, a nawet przez cierpienie. Musimy to wiedzieć. I zmierzyć się z tym.
Na pewno – warto.