Pasterzu owiec, które Cię nie chciały…

P

Szczęść Boże! Moi Drodzy, dzisiaj w liturgii przeżywamy Uroczystość Świętego Wojciecha, przeniesioną z soboty, 23 kwietnia, bowiem w sobotę mieliśmy Oktawę Uroczystości Zmartwychwstania. Zatem, dzisiaj przyzywamy wstawiennictwa Świętego Wojciecha, jednego z głównych Patronów naszej Ojczyzny, natomiast dzisiejszych Solenizantów wymieniłem właśnie w sobotę, kiedy to kalendarz wskazywał Ich imieniny. Bo raczej wtedy właśnie swoje imieniny wszyscy obchodzili. Nie mówiąc już o tych, którzy tego dnia przeżywali urodziny, bo to jest tym bardziej jasne.

Natomiast na pewno dzisiaj swoje imieniny przeżywa Pani Doktor Marzena Pazik – Wolska, moja Dentystka, ale przede wszystkim Osoba, z którą świetnie się dogaduję w sprawach wiary i zasad, jakimi powinniśmy się kierować w życiu. Dziękując Pani Doktor za ten nasz świetny kontakt, za wszelką życzliwość i profesjonalną opiekę nad moim… nie zakłóconym uśmiechem (nie zakłóconym przerwami w uzębieniu – tak to nazwijmy…), życzę nieustannej opieki Bożej i wszelkich dobrych natchnień we wszystkim, co Solenizantka każdego dnia podejmuje. Zapewniam o modlitwie!

A tymczasem pozdrawiam Was serdecznie z miejscowości Smolany, w gminie Puńsk, na samej granicy polsko – litewskiej. Tutaj wczoraj rozpoczęliśmy Ogólnopolskie Rekolekcje dla Duszpasterzy Osób Niewidomych i Niedowidzących. Naszym Gospodarzem jest Ksiądz Krzysztof Pachucki, który też miał te Rekolekcje prowadzić, ostatecznie jednak dziś dotrze inny Kapłan, jakiś biblista. Z tego, co wiem, to jest to mój imiennik. A co do reszty, to zobaczymy, co i jak.

Zwołał zaś nas tu wszystkich nieoceniony i niezmordowany Ksiądz Prałat Andrzej Gałka, Krajowy Duszpasterz Niewidomych i Niedowidzących, Świadek życia i świętości Prymasa Tysiąclecia, wyświęcony przez Niego na kapłana, także – Sędzie w Jego procesie beatyfikacyjnym. Może pamiętacie, że Ksiądz Andrzej przewodniczył naszej ostatniej rocznicy Święceń, 15 czerwca ubiegłego roku, w moim Ośrodku Duszpasterstwa Akademickiego, kiedy to także wygłosił poruszające świadectwo o Prymasie. Całość można ponownie zobaczyć tutaj:

https://www.youtube.com/watch?v=8kb6Jh05CX0

Już wczoraj zaczęliśmy snuć wstępne plany co do Rekolekcji przyszłorocznych, ale o tym – nieco później, jak się wszystko wykrystalizuje.

A my dzisiaj, po modlitwach, konferencjach, adoracji i Mszy Świętej – nie zapominając, co oczywiste, o śniadaniu i obiedzie – wyruszymy całą Ekipą do kościoła i kompleksu pokamedulskiego, na Wigrach. Wiem, że dla wielu przybyłych Księży – zwłaszcza z drugiego końca Polski – to będzie ciekawa nowość. Dla mnie już nie, bo to przecież stamtąd zaczynamy nasz coroczny spływ kajakowy.

Natomiast na pewno ciekawym doświadczeniem będzie odwiedzenie tego miejsca w naszym, dobrze już znającym się Gronie. Można bowiem powiedzieć, że stanowimy już mocną Ekipę, która tworzy doskonałą atmosferę na wspólnych spotkaniach, mamy też ze sobą kontakty poza spotkaniami. Z pewnością, duża w tym zasługa naszego Szefa, Księdza Andrzeja Gałki, który taką właśnie atmosferę wśród nas buduje.

Po tym przydługim wstępie, zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdze Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zatem, z jakim konkretnie przesłaniem zwraca się do mnie Pan. Niech Duch Święty pomoże je odkryć.

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Uroczystość Świętego Wojciecha, Biskupa i Męczennika,

Głównego Patrona Polski – przeniesiona z 23 kwietnia,

26 kwietnia 2022.,

do czytań z t. VI Lekcjonarza: Dz 1,3–8; Flp 1,20c–30; J 12,24–26

CZYTANIE Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:

Po swojej męce Jezus dał Apostołom wiele dowodów, że żyje: ukazywał się im przez czterdzieści dni i mówił o królestwie Bożym. A podczas wspólnego posiłku kazał im nie odchodzić z Jerozolimy, ale oczekiwać obietnicy Ojca.

Mówił: „Słyszeliście o niej ode Mnie: Jan chrzcił wodą, ale wy wkrótce zostaniecie ochrzczeni Duchem Świętym”.

Zapytywali Go zebrani: „Panie, czy w tym czasie przywrócisz królestwo Izraela?” Odpowiedział im: „Nie wasza to rzecz znać czas i chwilę, które Ojciec ustalił swoją władzą, ale gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi”.

CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO FILIPIAN:

Bracia: Chrystus będzie uwielbiony w moim ciele: czy to przez życie, czy przez śmierć. Dla mnie bowiem żyć – to Chrystus, a umrzeć – to zysk. Jeśli bowiem żyć w ciele – to dla mnie owocna praca, co mam wybrać? Nie umiem powiedzieć.

Z dwóch stron doznaję nalegania: pragnę odejść i być z Chrystusem, bo to o wiele lepsze, pozostawać zaś w ciele to bardziej dla was konieczne. A ufny w to, wiem, że pozostanę, i to pozostanę nadal dla was wszystkich, dla waszego postępu i radości w wierze, aby rosła wasza duma w Chrystusie przeze mnie, przez moją ponowną obecność u was.

Tylko sprawujcie się w sposób godny Ewangelii Chrystusowej, abym ja, czy to gdy przybędę i ujrzę was, czy też będąc z daleka, mógł usłyszeć o was, że trwacie mocno w jednym duchu, jednym sercem walcząc wspólnie o wiarę w Ewangelię, i w niczym nie dajecie się zastraszyć przeciwnikom. To właśnie dla nich jest zapowiedzią zagłady, a dla was zbawienia, i to przez Boga. Wam bowiem z łaski dane jest to dla Chrystusa: nie tylko w Niego wierzyć, ale i dla Niego cierpieć, skoro toczycie tę samą walkę, jaką u mnie widzieliście, a o jakiej u mnie teraz słyszycie.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:

Jezus powiedział do swoich uczniów: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity.

Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne.

A kto by chciał Mi służyć, niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli ktoś Mi służy, uczci go mój Ojciec”.

Patron dnia dzisiejszego, Święty Wojciech, urodził się około 956 roku, w możnej rodzinie Sławnikowiców, w Czechach. Ojciec jego, Sławnik, był głową możnego rodu. Matka Strzeżysława pochodziła również ze znakomitej rodziny. Wojciech był przedostatnim z siedmiu synów księcia Sławnika. W najstarszym rękopisie imię jego brzmi: Wojetech.

Według pierwotnych planów ojca, Wojciech miał być rycerzem. Ostatecznie o przeznaczeniu go do stanu duchownego – według biografów – zdecydowała choroba. Rodzice złożyli ślub, że gdy syn wyzdrowieje, będzie oddany Bogu na służbę. Nie można tego wykluczyć. Wydaje się jednak, że taki był po prostu zwyczaj w owych czasach, iż gdy można rodzina miała więcej dzieci, przeznaczała je do stanu duchownego na opatów, ksienie czy biskupów.

W 968 roku, Papież Jan XIII, dzięki inicjatywie cesarza Ottona I, ustanowił w Magdeburgu metropolię jako biskupstwo misyjne dla nawracania zachodnich Słowian. Pierwszym arcybiskupem tego miasta został Święty Adalbert. Pod jego opiekę Wojciech został wysłany, gdy miał lat szesnaście, w 972 roku. Na dworze metropolity kształcił się w szkole katedralnej. Tu się też przygotowywał przez długich dziesięć lat do swoich przyszłych duchownych obowiązków. Tam też otrzymał Sakrament Bierzmowania. Z wdzięczności dla metropolity, przybrał sobie jego imię i jako Adalbert figuruje we wszystkich późniejszych dokumentach. Pod tym imieniem jest znany i czczony w Europie.

I to właśnie po śmierci metropolity Adalberta, w roku 981, nasz Patron powrócił do Pragi, po dziesięciu latach pobytu w Magdeburgu. Zastał tam wówczas pierwszego biskupa łacińskiego Pragi i Czech, Dytmara – Niemca, który od roku 973 rządził diecezją. Po jego śmierci, dnia 29 czerwca 983 roku odbyła się konsekracja właśnie Wojciecha na Biskupa Pragi. Był w Czechach pierwszym Biskupem narodowości czeskiej.

Do swojej biskupiej stolicy, Pragi, wszedł boso. Miał wtedy zaledwie dwadzieścia sześć lat. Jego hagiografowie są zgodni, że posiadane przezeń dobra biskupie nie były zbyt wielkie. A dzielił je: na utrzymanie budynków i sprzętu kościelnego, na potrzeby duchowieństwa katedralnego i diecezjalnego, na potrzeby własne, które były w tych wydatkach najmniejsze, i wreszcie także na ubogich. Zaopatrywał ich potrzeby i sam ich odwiedzał, słuchał pilnie ich skarg i próśb, odwiedzał więzienia, a przede wszystkim targi niewolnikami.

Praga leżała bowiem na szlaku ze wschodu na zachód. Handlem ludźmi zajmowali się Żydzi, dostarczając krajom muzułmańskim niewolników. Biograf pisze, że Biskup Wojciech miał mieć pewnej nocy sen, w którym usłyszał skargę Chrystusa: „Oto Ja jestem znowu sprzedany, a ty śpisz?”. Scenę tę przedstawia również jeden z obrazów, zamieszczony na sławnych drzwiach gnieźnieńskich, powstałych około 1127 roku.

Sytuacja Kościoła w Czechach w owym czasie nie była łatwa. Był on uzależniony od kaprysu możnych i władcy. Nie mniejsze kłopoty miał Biskup Wojciech z duchownymi. Wprowadzenie zasad życia wspólnotowego szło opornie wśród duchowieństwa katedralnego.

Kiedy więc Wojciech zobaczył, że jego napomnienia są daremne, a złe obyczaje dalej się szerzą, po pięciu latach rządów, w roku 988, postanowił opuścić swą stolicę. Swoje kroki skierował – między innymi – do Rzymu, aby u Papieża szukać rady i prosić o zwolnienie z obowiązków. Od cesarzowej Konstantynopola otrzymał też znaczny zasiłek w srebrze, by po zrzeczeniu się biskupstwa mieć na swoje utrzymanie. Jednak srebro rozdał między ubogich, a orszak biskupi odprawił do Czech.

Papież Jan XV przyjął z miłością udręczonego Biskupa Pragi. Nie zwolnił go wprawdzie z obowiązków, ale pozwolił mu na czas pewien od nich się oddalić. Wtedy Wojciech zdecydował się wstąpić do benedyktynów w Rzymie. Wszystkie biografie podkreślają, że będąc tam, z wielką pokorą wypełniał wszystkie obowiązki zakonne, jakby od dawna był jednym z mnichów. Przebywał tam do roku 992.

Wtedy to bowiem, na usilne prośby Czechów, postanowił wrócić do nich. Nie na długo jednak, gdyż już wkrótce doszło do ostrego konfliktu z przedstawicielami jednego z możnych rodów, na których Wojciech rzucił klątwę za ich brutalność. Ci odpowiedzieli kolejną, jeszcze większą brutalnością: wymordowali braci Wojciecha, spalili jego rodzinny gród, nawet jemu samemu zagrozili.

Złamany tym wszystkim, po zaledwie niecałych trzech latach udał się potajemnie ponownie do Rzymu. Na Awentynie przyjęto go serdecznie. Papież również okazał mu dużo życzliwości. Niestety, w 996 roku, Jan XV umarł. Po jego śmierci znowu odezwały się głosy niektórych okolicznych biskupów, że Wojciech powinien powrócić do Pragi. Jednak Czesi przysłali mu ostateczną odpowiedź, że nie godzą się na jego powrót. Wtedy nasz Święty udał się do Polski.

Bolesław Chrobry bardzo się z tego ucieszył. Słyszał o nim wiele dobrego. Chciał więc go zatrzymać u siebie jako pośrednika w misjach dyplomatycznych. Kiedy jednak ten stanowczo odmówił i wyraził chęć pracy wśród pogan, urządzono wyprawę misyjną do Prus. Bolesław Chrobry dał Wojciechowi do osłony trzydziestu wojów. Biskupowi towarzyszył tylko jego brat, Błogosławiony Radzim, i subdiakon Benedykt Bogusza, który znał język pruski i mógł służyć za tłumacza. Działo się to wczesną wiosną 997 roku.

Wisłą udał się Wojciech do Gdańska, gdzie przez kilka dni głosił Ewangelię tamtejszym Pomorzanom. Stąd udał się w dalszą drogę. Aby nie nadawać swojej misji charakteru wojennej wyprawy, Wojciech oddalił żołnierzy. Niedługo potem dziki tłum otoczył misjonarzy i zaczął im złorzeczyć. Kiedy Wojciech zorientował się, że Prusy nie chcą nawrócenia, postanowił zakończyć misję powrotem do Polski. Prusacy poszli za nim. Miejsca męczeńskiej śmierci nie udało się uczonym dotąd zidentyfikować, ale mogło to być w okolicy Elbląga.

O tym, jak dokonało się samo męczeństwo, relacjonuje w „Żywocie Świętego Wojciecha” Jan Kanapariusz. Czytamy tam:

Już przy różowym brzasku dzień wstawał, gdy oni w dalszą ruszyli drogę, śpiewaniem psalmów skracając ją sobie i ciągle wzywając Chrystusa, słodką radość życia. Minąwszy knieje i ostępy dzikich zwierząt, około południa wyszli na polanę. Tam podczas Mszy, odprawianej przez Gaudentego, Święty Mnich przyjął Komunię Świętą, a po niej, aby ulżyć zmęczeniu spowodowanemu wędrówką, posilił się nieco. I wypowiedziawszy jeden werset oraz następny psalm, wstał z murawy i zaledwie odszedł na odległość rzutu kamieniem lub wypuszczonej strzały, siadł na ziemi. Tu zmorzył go sen. A ponieważ znużony był długą podróżą, więc całą mocą ogarnął go senny spoczynek.

W końcu, gdy wszyscy spali, nadbiegli wściekli poganie, rzucili się na nich z wielką gwałtownością i skrępowali wszystkich. Święty Wojciech zaś, stojąc naprzeciw Gaudentego i drugiego brata związanego, rzekł: „Bracia, nie smućcie się! Wiecie, że cierpimy to dla imienia Pana, którego doskonałość ponad wszystkie cnoty, piękność ponad wszelkie osoby, potęga niewypowiedziana, dobroć nadzwyczajna. Cóż bowiem mężniejszego, cóż piękniejszego nad poświęcenie miłego życia najmilszemu Jezusowi?”

Z rozwścieczonej zgrai wyskoczył zapalczywy Sicco i z całych sił wywijając ogromnym oszczepem, przebił na wskroś jego serce. Będąc bowiem ofiarnikiem bożków i przywódcą bandy, z obowiązku niejako pierwszą zadał ranę. Następnie zbiegli się wszyscy i wielokrotnie go raniąc nasycali swój gniew. […]

Umęczon był zaś Wojciech, święty i pełen chwały Męczennik Chrystusa, 23 kwietnia, i to w piątek. Stało się tak oczywiście dlatego, aby w tym samym dniu, w którym nasz Pan Jezus Chrystus cierpiał za człowieka, także ten człowiek cierpiał dla swego Boga.” Tyle z opisu śmierci Świętego Wojciecha.

Po pewnym czasie zwrócono się do króla Polski z propozycją oddania ciała Świętego za odpowiednim okupem. Król Polski sprowadził je najpierw do Trzemeszna, a potem uroczyście do Gniezna. Cesarz Otto III, na wiadomość o śmierci męczeńskiej przyjaciela, natychmiast zawiadomił o niej Papieża z prośbą o kanonizację. Była to pierwsza w dziejach Kościoła kanonizacja, ogłoszona przez Papieża, gdyż dotąd ogłaszali ją biskupi danego miejsca. Dokonał jej Sylwester II przed rokiem 999, wyznaczając dzień liturgicznego wspomnienia na 23 kwietnia. Wtedy także zapadła decyzja utworzenia w Polsce nowej, niezależnej metropolii w Gnieźnie, której Patronem został ogłoszony właśnie Święty Wojciech. Jest on Patronem Kościoła w Polsce.

Słuchając słowa Bożego, przeznaczonego na dzisiejszy dzień w liturgii Kościoła – a mając na uwadze burzliwe koleje życia dzisiejszego Patrona – z pewnością zwrócimy uwagę na te oto słowa Jezusa z dzisiejszego pierwszego czytania, z Dziejów Apostolskich: Nie wasza to rzecz znać czas i chwilę, które Ojciec ustalił swoją władzą, ale gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi. Podobnie i Święty Wojciech – nie znał czasu i miejsca swojej posługi, często zmuszony był je zmieniać, ale zawsze trwał przy Panu, zawsze na posterunku, gotowy poświęcić się bez reszty dla dobra swojej misji.

Z kolei w drugim czytaniu, z Listu Apostoła Pawła do Filipian, przywołujemy te słowa: Dla mnie bowiem żyć – to Chrystus, a umrzeć – to zysk. Jeśli bowiem żyć w ciele – to dla mnie owocna praca, co mam wybrać? Nie umiem powiedzieć. Z dwóch stron doznaję nalegania: pragnę odejść i być z Chrystusem, bo to o wiele lepsze, pozostawać zaś w ciele to bardziej dla was konieczne. A ufny w to, wiem, że pozostanę, i to pozostanę nadal dla was wszystkich, dla waszego postępu i radości w wierze, aby rosła wasza duma w Chrystusie przeze mnie, przez moją ponowną obecność u was.

Czyż dokładnie tych samych słów – za Apostołem Narodów – nie powtarzał często w swoim sercu nasz dzisiejszy Patron?… Czyż i on nie doznawał nalegania z wielu strondlatego starał się znaleźć jak najlepsze rozwiązanie sytuacji, w której przyszło mu funkcjonować?

I wreszcie Ewangelia według Świętego Jana, a w niej słowa Jezusa: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity. Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne. A kto by chciał Mi służyć, niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem tam będzie i mój sługa. A jeśli ktoś Mi służy, uczci go mój Ojciec. Czyż nie to właśnie dokonało się w życiu – i w śmierci doczesnej – naszego dzisiejszego Patrona?

pewnością, cennym komentarzem do tych słów są słowa jednego z hymnów dzisiejszej Liturgii Godzin, w których znajdujemy taką oto modlitwę:

Człowieku Boży, który niosłeś płomień

Prawdziwej wiary pogańskim narodom,

Niech twoja wielkość dzisiaj się ukaże

Całemu światu.

Wśród udręk duszy i niezrozumienia,

Palony żarem wewnętrznej rozterki,

Szukałeś Boga idąc drogą krzyża

Za swoim Mistrzem.

Pasterzu owiec, które cię nie chciały,

Odszedłeś od nich wzgardzony i cichy,

Składając siebie Panu na ofiarę

Za ich zbawienie.

Bo jeśli ziarno w ziemię nie upadnie,

Zostaje samo, lecz kiedy obumrze,

Znajduje życie i przynosi plony

W stokrotnych kłosach.

Moi Drodzy, nam też nieraz tak trudno jest żyć zgodnie z zasadami wiary, a jeszcze trudniej – świadczyć o tej wierze przed ludźmi, czy też jej bronić. W czym przykład i postawa Świętego Wojciecha może być dla nas pouczeniem i wsparciem?…

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.