Emocje są złym doradcą

E

Chrystus Zmartwychwstał! 

Pozdrawiam serdecznie z Surgutu, z Syberii. 

Zapraszam do wspólnego rozmyślania nad Słowem Bożym, choć dziś znowu sytuacja różnych czytań, ponieważ w Europie dziś święto św. Katarzyny Sieneńskiej, a u nas nie Europa, więc tylko wspomnienie. A zatem, w takich sytuacjach mam zasadę ojców Kościoła – „karmię was tym, czym sam żyję”. Więc rozmyślamy z dnia. 

Czytamy więc czytania z dnia, z piątku, 2 tygodnia okresu wielkanocnego. 

Prośmy Ducha Świetego o pomoc i działamy! 

 

Dz 5, 34-42

Pewien faryzeusz, imieniem Gamaliel, uczony w Prawie i poważany przez cały lud, kazał na chwilę usunąć apostołów i zabrał głos w Radzie: «Mężowie izraelscy – przemówił do nich – zastanówcie się dobrze, co macie uczynić z tymi ludźmi. Bo niedawno temu wystąpił Teudas, podając się za kogoś niezwykłego. Przyłączyło się do niego około czterystu ludzi, został on zabity, a wszyscy jego zwolennicy zostali rozproszeni i ślad po nich zaginął. Potem podczas spisu ludności wystąpił Judasz Galilejczyk i pociągnął lud za sobą. Zginął sam, i wszyscy jego zwolennicy zostali rozproszeni.

Więc i teraz wam mówię: Zostawcie tych ludzi i puśćcie ich! Jeżeli bowiem od ludzi pochodzi ta myśl czy sprawa, rozpadnie się, a jeżeli rzeczywiście od Boga pochodzi, nie potraficie ich zniszczyć, i oby się nie okazało, że walczycie z Bogiem». Usłuchali go.

A przywoławszy apostołów, kazali ich ubiczować i zabronili im przemawiać w imię Jezusa, a potem zwolnili. A oni odchodzili sprzed Sanhedrynu i cieszyli się, że stali się godni cierpieć dla Imienia Jezusa.

Nie przestawali też co dzień nauczać w świątyni i po domach i głosić Dobrą Nowinę o Jezusie Chrystusie.

 

J 6, 1-15

Jezus udał się na drugi brzeg Jeziora Galilejskiego, czyli Tyberiadzkiego. Szedł za Nim wielki tłum, bo oglądano znaki, jakie czynił dla tych, którzy chorowali. 

Jezus wszedł na wzgórze i usiadł tam ze swoimi uczniami. A zbliżało się święto żydowskie, Pascha.

Kiedy więc Jezus podniósł oczy i ujrzał, że liczne tłumy schodzą się do Niego, rzekł do Filipa: «Gdzie kupimy chleba, aby oni się najedli?» A mówił to, wystawiając go na próbę. Wiedział bowiem, co ma czynić.

Odpowiedział Mu Filip: «Za dwieście denarów nie wystarczy chleba, aby każdy z nich mógł choć trochę otrzymać».

Jeden z Jego uczniów, Andrzej, brat Szymona Piotra, rzekł do Niego: «Jest tu jeden chłopiec, który ma pięć chlebów jęczmiennych i dwie ryby, lecz cóż to jest dla tak wielu?»

Jezus zaś rzekł: «Każcie ludziom usiąść». A w miejscu tym było wiele trawy. Usiedli więc mężczyźni, a liczba ich dochodziła do pięciu tysięcy.

Jezus więc wziął chleby i odmówiwszy dziękczynienie, rozdał siedzącym; podobnie uczynił i z rybami, rozdając tyle, ile kto chciał. A gdy się nasycili, rzekł do uczniów: «Zbierzcie pozostałe ułomki, aby nic nie zginęło». Zebrali więc i ułomkami z pięciu chlebów jęczmiennych, pozostałymi po spożywających, napełnili dwanaście koszów.

A kiedy ludzie spostrzegli, jaki znak uczynił Jezus, mówili: «Ten prawdziwie jest prorokiem, który ma przyjść na świat». Gdy więc Jezus poznał, że mieli przyjść i porwać Go, aby Go obwołać królem, sam usunął się znów na górę.

 

Zacznijmy od św. Katarzyny, dzisiejszej patronki. Wydaje mi się nawet, że dzisiejsze czytania z dnia, jeszcze lepiej pasują do jej wspomnienia, niż te, które się czyta w Europie. 

Najpierw link do biografii: 

https://brewiarz.pl/czytelnia/swieci/04-29.php3

I z owej biografii kilka słów: 

„Katarzyna jednak już od wczesnej młodości marzyła o całkowitym oddaniu się Panu Bogu. Zamierzała najpierw we własnym domu uczynić sobie pustelnię. Kiedy jednak okazało się to niemożliwe, własne serce zamieniła na zakonną celę. Tu była jej Betania, w której spotykała się na słodkiej rozmowie z Boskim Oblubieńcem. Z miłości dla Chrystusa pracowała nad swoim charakterem, okazując się dla wszystkich życzliwą i łagodną, skłonną do usług. W woli rodziców zaczęła upatrywać wolę ukochanego Zbawcy”.

Zrobić sobie celę, kościół, miejsce modlitwy w swoim sercu, i nawet jeśli nie ma warunków do modlitwym, to schowam się w swoim sercu i mogę się modlić. 

I praca nad charakterem, żeby dla wszystkich być życzliwym, łagodnym, skłonnym do usług. 

Przy czym przeżyła tylko 33 lata. Podejrzewam, że większość czytających te słowa ma więcej niż ona. Na jakim etapie świętości jesteśmy? Szans, czasu, by zrobić coś dobrego mieliśmy więcej niż ona, i…? 

 

Spójrzmy na czytania. Zacznijmy od końca I czytania. 

„A przywoławszy apostołów, kazali ich ubiczować i zabronili im przemawiać w imię Jezusa, a potem zwolnili. A oni odchodzili sprzed Sanhedrynu i cieszyli się, że stali się godni cierpieć dla Imienia Jezusa. Nie przestawali też co dzień nauczać w świątyni i po domach i głosić Dobrą Nowinę o Jezusie Chrystusie”.

Tak, na wszelki wypadek, ich ubiczowali, żeby znali kto tu rządzi, żeby znali swoje miejsce w szeregu i cieszyli się, że ich nie zabili, a tylko ubiczowali… To nic, że za nic, ale żeby się uspokoić, to ich ubiczowali. (Nie jest to chyba jedyny taki przypadek w historii). 

A oni… oni się cieszyli, że stali się godni cierpieć dal Imienia Jezusa. 

Cieszyli się, że stali się godni cierpieć… 

Nie wiem, czy ktoś z Was cierpiał dla imienia Jezusa, cierpiał za wiarę? Może ktoś się gdzieś pośmiał, może powiedział coś przykrego, ale czy kogoś z Was biczowali za Jezusa, za wiarę? A wyobraźmy sobie, że nas ubiczowali… Będziemy się cieszyć, że staliśmy się godni cierpieć dla Jezusa? 

A potem, jak gdyby nigdy nic, poszli i głosili – nie przestawali co dzień nauczać w świątyni i po domach i głosić Dobrą Nowinę o Jezusie Chrystusie! Choć ci co ich ubiczowali – zabronili im… Nam jak coś zabronią, to już zabronią. A oni nic sobie nie robili z tego, że im zabronili. Szli i głosili. Bo kto ma prawo zabronić głosić Ewangelię? Kto ma prawo zabronić mi modlić się, wierzyć? 

Niesamowita siła! Niesamowity entuzjazm wiary, apostolstwa! Jak oni byli przekonali, jak oni kochali Jezusa, jak mocno wierzyli Jego słowom, że byli w stanie tak się zachowywać! 

Bardzo lubię Dzieje Apostolskie. Zawsze mnie zawstydza ta Księga, zawsze mnie zmusza do obudzenia się i działania. Zachęcam, by w całości, jednym tchem przeczytać tę Księgę, którą Kościół daje nam kawałkami (i to nie w całości) w Okresie Wielkanocnym. Jak się ją czyta „od deski do deski”, otwierają się nowe pokłady. Zachęcam.

Można powiedzieć – tak, oni widzieli Jezusa, to był początek, a może trochę idealistycznie napisał św. Łukasz, może trochę koloryzował… 

Św. Katarzyna, żyła 13-14 wieków później, też cierpiała dla Jezusa i się cieszyła, też miała niesamowity entuzjazm wiary i apostolstwa… Można? Można! 

A czemu my nie mamy takiego entuzjazmu? Może Wy macie, to pewnie tylko mi jego brakuje. Jeśli macie to Wam gratuluję! 

A spójrzmy jeszcze na Gamliela. Cóż za mądry człowiek. Poprzednie zdanie, które wczoraj słyszeliśmy (Dz 5, 33) brzmi: „Gdy to usłyszeli, wpadli w gniew i chcieli ich zabić”. I dalej zaczyna się dzisiejsze czytanie – Gamaliel, który ich powstrzymał. Czytamy, że był on człowiekiem poważanym przez cały lud. Zapewne innego by roznieśli, a jego to jednak posłuchali. 

Człowiek który nie poddał się instynktowi stada, który umie panować nad emocjami, dla którego historia jest nauczycielką życia, który umie z kilku stron spojrzeć na sytuację, który rozmyśla, używa rozumu, a nie tylko poddaje się emocjom. Jakiej trzeba dojrzałości, żeby tak postępować. Jakiej trzeba pracy nad sobą, nad swoim charakterem, żeby tak mądrze, trzeźwo, patrzeć na rzeczywistość. 

A spróbujmy dziś tak.

Emocje są złym doradcą. 

I nie tylko takie emocje, jak gniew, złość, ale nawet takie jak radość, zachwyt, mogą być złym doradcą. 

Widzimy to dziś w Ewangelii, po rozmnożeniu chlebów. 

„A kiedy ludzie spostrzegli, jaki znak uczynił Jezus, mówili: «Ten prawdziwie jest prorokiem, który ma przyjść na świat». Gdy więc Jezus poznał, że mieli przyjść i porwać Go, aby Go obwołać królem, sam usunął się znów na górę”.

Piękne emocje, zachwyt, chcą Jezusa obwołać królem… A jednak Jezus ucieka. To nie jest dobra decyzja, to decyzja podjęta w emocjach. 

Takie emocje też trzeba kontrolować, też nad nimi panować. Takie emocje też mogą nas doprowadzić do czegoś złego. 

 

I dzisiejsze rozmnożenie chleba. Zaczynamy lekturę 6 rozdziału Jana. Niebawem mowa Eucharystyczna. Gdzieś niedawno czytałem fragment kazania ks. Pawlukiewicza, który stwierdził, że Pan Jezus jest złym zarządcą, złym administratorem, z każdej pracy by Go zwolnili, bo zawsze zrobi za dużo. Za dużo ryb złowili, za dużo chleba stworzył. Przecież będąc Bogiem mógłby wyliczyć ile będzie trzeba. Nie. Zebrali jeszcze 12 koszów ułomków. Po co aż tyle? 

To jest świadectwo wielkiej hojności Boga. Bóg nie umie dawać mało. Bóg tak nas kocha, że daje w nadmiarze, hojnie. 

Piękny jest w tym temacie fragment Dzienniczka św. s. Faustyny (961): 

„Dziś rano, kiedy odprawiłam swoje ćwiczenia duchowne, zaraz wzięłam się do roboty szydełkiem. Czułam cicho w sercu swoim czułam, że Jezus odpoczywa w nim, ta głęboka, a słodka świadomość obecności Bożej, pobudziła mnie do tego, że rzekłam do Pana: o Trójco Przenajświętsza, mieszkająca w sercu moim, proszę Cię, daj łaskę nawrócenia tylu duszom, ile dziś ściegów zrobię tym szydełkiem. Wtem usłyszałam w duszy te słowa: – córko Moja, za wielkie są żądania twoje. Jezu, przecież Tobie jest łatwiej dać wiele niż mało, – Tak jest, łatwiej Mi jest dać duszy wiele niż mało, ale każde nawrócenie grzesznej duszy wymaga ofiary. A więc Jezu, ofiaruję Ci tę szczerą pracę swoją; nie wydaje mi się ta ofiara za małą, za tak wielką liczbę dusz, przecież Ty, Jezu, przez trzydzieści lat zbawiałeś dusze taką pracą, a ponieważ św. posłuszeństwo zabrania mi pokut i umartwień wielkich, dlatego proszę Cię, Panie, przyjmij te drobiazgi z pieczęcią posłuszeństwa jako rzeczy wielkie. Wtem usłyszałam głos w duszy: – córko Moja miła, czynię zadość prośbie twojej”.

Jezu, przecież Tobie jest łatwiej dać wiele niż mało…

A więc, bierzmy swoje szydełka i do roboty 🙂 

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący, Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen. 

I o modlitwę za mnie proszę. I za życzenia imieninowe (które kiedyś tam były) dziękuję. 

1 maja – Św. Józefa Robotnika. Odpust parafialny w Surgucie. Będziemy świętować i 1 maja i 2 maja. Zapraszam! 

I zapraszam na codzienne Słówko gadane, Słówko z Syberii. Dziękuje Ks. Jackowi, za codzienną reklamę, link. Nasz YouTube kanał ma już 3000 subskrybentów i ta liczba ciągle rośnie. Zwłaszcza zadziwia mnie ilość wejść, słuchaczy rozmyślania po rosyjsku. Bogu niech będą dzięki! 

 

 

Kto nie widział, bardzo polecam film. Genialny, wczoraj obejrzałem. Koniecznie zobaczcie!

 

 

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.