Który stół ważniejszy?…

K

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywają:

Marian Tomkowicz – mój Nauczyciel łaciny w Liceum im. Kraszewskiego w Białej Podlaskiej, a następnie wieloletni Wójt Gminy Leśna Podlaska;

Marian Nowicki – mój Wujek,

Katarzyna Szewczak – Bliska mi Osoba z Warszawy.

Urodziny natomiast przeżywa Łukasz Lisiewicz, włączający się w swoim czasie w działalność młodzieżowych Wspólnot.

Rocznicę zaś zawarcia sakramentalnego Małżeństwa przeżywają Elżbieta i Jacek Szczotowie. Z Panią Elżbietą współpracowałem w swoim czasie w Katedrze Prawa Sakramentów Świętych, na Wydziale Prawa, na KUL.

Wczoraj natomiast urodziny przeżywali:

Kamil Krupa – za moich czasów: Lektor w Celestynowie,

Siostra Paula (Agnieszka) Bronisz – którą znam jeszcze ze Wspólnoty młodzieżowej na moim pierwszym wikariacie.

Wszystkim świętującym życzę łask z Nieba i wszelkiego Bożego błogosławieństwa, zapewniając o modlitwie!

Dziękujemy Księdzu Markowi za wczorajsze słówko z Syberii! Za wiele cennych, naprawdę bardzo cennych myśli, spośród których ta tytułowa jest tylko jedną z całego bogactwa. I za film, który miałem obejrzeć kiedyś tam, ale jak zacząłem, to mnie „wciągnął” i obejrzałem do końca. I tak, jak polecił Ksiądz Marek, ja także bardzo go Wam polecam: koniecznie obejrzyjcie! Koniecznie!

A żeby nie wybić się z rytmu słówek Księdza Marka, to tutaj jest Jego słówko na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Pochylmy się zatem nad Bożym słowem na dziś. Co konkretnie mówi dziś do mnie Pan? Z jakim przesłaniem zwraca się do mnie osobiście? Duchu Święty – podpowiedz…

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Sobota 2 Tygodnia Wielkanocy,

30 kwietnia 2022.,

do czytań: Dz 6,1–7; J 6,16–21

CZYTANIE Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:

Gdy liczba uczniów wzrastała, zaczęli helleniści szemrać przeciwko Hebrajczykom, że przy codziennym rozdawaniu jałmużny zaniedbywano ich wdowy.

Dwunastu, zwoławszy wszystkich uczniów, powiedziało: „Nie jest rzeczą słuszną, abyśmy zaniedbali słowo Boże, a obsługiwali stoły. Upatrzcież zatem, bracia, siedmiu mężów spośród siebie, cieszących się dobrą sławą, pełnych Ducha i mądrości. Im zlecimy to zadanie. My zaś oddamy się wyłącznie modlitwie i posłudze słowa”.

Spodobały się te słowa wszystkim zebranym i wybrali Szczepana, męża pełnego wiary i Ducha Świętego, Filipa, Prochora, Nikanora, Tymona, Parmenasa i Mikołaja, prozelitę z Antiochii. Przedstawili ich apostołom, którzy modląc się włożyli na nich ręce.

A słowo Boże rozszerzało się, wzrastała też bardzo liczba uczniów w Jerozolimie, a nawet bardzo wielu kapłanów przyjmowało wiarę.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:

Po rozmnożeniu chlebów, o zmierzchu uczniowie Jezusa zeszli nad jezioro i wsiadłszy do łodzi przeprawili się przez nie do Kafarnaum. Nastały już ciemności, a Jezus jeszcze do nich nie przyszedł; jezioro burzyło się od silnego wiatru.

Gdy upłynęli około dwudziestu pięciu lub trzydziestu stadiów, ujrzeli Jezusa kroczącego po jeziorze i zbliżającego się do łodzi. I przestraszyli się. On zaś rzekł do nich: „To Ja jestem, nie bójcie się”. Chcieli Go zabrać do łodzi, ale łódź znalazła się natychmiast przy brzegu, do którego zdążali.

Z jednej strony – wzrastająca liczba uczniów była zjawiskiem bardzo pozytywnym i niosącym radość, z drugiej jednak strony nie dało się uniknąć pojawiających się w związku z tym problemów i napięć. Inaczej bowiem funkcjonuje maleńka wspólnota, a inaczej duża, a inaczej jeszcze większa i wciąż wzrastająca. W tej dużej trzeba bowiem wprowadzić już jakieś zasady, przepisy – jakieś prawo, aby te wzajemne relacje uregulować, by jedni drugim nie wchodzili „w paradę”. Albo na głowę.

A także – żeby nie było uprzywilejowanych i pokrzywdzonych. Nawet, jeżeli nie jest to prawdą i nie ma żadnych uprzywilejowanych, czy pokrzywdzonych, ale przecież my dobrze wiemy, że wcale nie musi ich być, a wystarczy, że ktoś tak się poczuje i tak te sprawy ponazywa – konflikt gotowy! Nawet we wspólnocie religijnej – i nawet tak mocnej duchowo, tak pełnej entuzjazmu i świeżej, jak pierwsze wspólnoty, o których mowa w Dziejach Apostolskich.

Pomimo całego tego entuzjazmu, który był jak najbardziej prawdziwy, pojawiły się zwykłe międzyludzkie napięcia i tarcia – które także były jak najbardziej prawdziwe. Akurat dzisiaj słyszymy, że polegały one konkretnie na tym, iż zaczęli helleniści szemrać przeciwko Hebrajczykom, że przy codziennym rozdawaniu jałmużny zaniedbywano ich wdowy.

Było tak faktycznie, czy nie – nie wiemy. Może zdarzyło się raz, czy drugi, jakieś przeoczenie – ale czy na pewno ze złej woli? Może to tylko zwykłe przeoczenie, a może nawet zmęczenie, wszak – jak słyszymy – jednak liczba uczniów wzrastała, a to niosło ze sobą pewne nowe okoliczności. Nie wiemy, jak było dokładnie – wiemy natomiast, że postanowiono „od ręki” zaradzić tej sprawie. Jak?

Otóż, Dwunastu, zwoławszy wszystkich uczniów, powiedziało: „Nie jest rzeczą słuszną, abyśmy zaniedbali słowo Boże, a obsługiwali stoły. Upatrzcież zatem, bracia, siedmiu mężów spośród siebie, cieszących się dobrą sławą, pełnych Ducha i mądrości. Im zlecimy to zadanie. My zaś oddamy się wyłącznie modlitwie i posłudze słowa”.

Jak słyszymy dalej, rozwiązanie to wszystkim się spodobało, zostało więc wprowadzone, a problem – tym samym – rozwiązany. Czy my dzisiaj zgodzilibyśmy się na takie rozwiązanie? Czy dzisiejszy Kościół – a może inaczej: dzisiejsi obserwatorzy Kościoła i jego „doradcy” – nie zgrzytaliby zębami, że Kościół powinien w pierwszym rzędzie zorganizować pomoc potrzebującym, zbiórkę żywności lub ubrań, powinien zapewnić mieszkania dla uchodźców, oraz pomoc finansową dla tych czy tamtych, a jakieś tam głoszenie Słowa może sobie zostawić na później?… To nie ucieknie – teraz są ważniejsze sprawy.

Tymczasem – dzisiejsza liturgia Słowa jasno i dobitnie pokazuje nam, że to nie tak! Kościół nie jest ośrodkiem pomocy społecznej, instytucją charytatywną, ani centrum wolontariatu. Kościół – owszem – może to wszystko organizować i powinien pomagać potrzebującym, ale Kościół w pierwszym rzędzie jest wspólnotą uczniów Jezusa Chrystusa, podążających z Nim i za Nim – po prostu: Jego drogą – do zbawienia! Pierwszym zadaniem Kościoła jest prowadzić swoich wiernych do zbawienia!

Dlatego o wiele ważniejsze – wręcz fundamentalne – jest w nim głoszenie słowa Bożego i sprawowanie Sakramentów. A wszystko inne – ma z tego wynikać. Bo dopiero wtedy owa działalność charytatywna lub inna będzie miała właściwy kształt i właściwą motywację. Będzie także krokiem na drodze do zbawienia, a nie sposobem na podkreślanie własnego rozdętego „ja”, czy dogadzaniem swojej próżności i pompowaniem własnej pychy, jakim to ja jestem dobroczyńcą ludzkości! Jak ja innym pomagam – oby mnie tylko w mediach pokazali, oby tylko na portalu społecznościowym nie zabrakło jakieś relacji z tej mojej „akcji”.

Moi Drodzy, jeżeli ta pomoc materialna i cała działalność charytatywna, której tak bardzo dzisiejszy świat domaga się od Kościoła, nie będzie osadzona na fundamencie wiary, modlitwy, słuchania Słowa i życia sakramentalnego; jeżeli nie będzie wprost wynikała z głębokiego życia religijnego, wówczas będzie tylko biciem piany, tanim aktywizmem i budowaniem własnej pozycji i własnego prestiżu – kosztem czyjejś biedy, lub krzywdy. Bo wszelkie dobro, jakie podejmujemy, ma sens i przynosi owoce – mówimy oczywiście o trwałych owocach – jedynie wtedy, kiedy jest tworzone z Jezusem i dla Jezusa.

Czyli kiedy płyniemy po tym wzburzonym oceanie ludzkich problemów – wpatrując się w oczy Jezusowi i ufając Mu bezgranicznie, że jest On naprawdę tuż przy nas. Kiedy tylko stracimy sprzed oczu Jezusa, kiedy w Niego zwątpimy, albo też całą uwagę skoncentrujemy na sobie – bądź to na swojej wydumanej potędze i sile, bądź to na swojej słabości – ulegniemy panice, albo zaczniemy nawet tonąć! Tak, jak Apostołowie w dzisiejszej Ewangelii.

Dlatego dobrze byłoby, gdyby wszyscy wierni Kościoła pamiętali, co jest jego główną misją, a co następną w kolejności, wynikającą z tej pierwszej. Dobrze, gdybyśmy wszyscy zawsze o tym porządku pamiętali. Bo wtedy wszędzie wokół – i we wszystkich tych sprawach, o których tu sobie mówimy – będzie panował porządek. Boży porządek.

Wtedy, kiedy do naszych serc dotrze pełne mocy stwierdzenie Jezusa: To Ja jestem, nie bójcie się! Te jednak słowa usłyszymy wtedy, kiedy na pierwszym miejscu będzie właśnie Boże słowo i Sakramenty, a potem – wszystko inne. W przeciwnym bowiem przypadku subtelne słowo Jezusa zostanie zagłuszone przez szum rozkręcanych i nagłaśnianych kolejnych akcji różnego kalibru.

Kościół nie jest od akcji! Kościół jest od wiary, modlitwy, Bożego słowa i Sakramentów – i od dobrych uczynków, które wprost z tego wynikają. Nie odwrotnie! Słowo i Sakramenty to nie doczepka, na jakiś późniejszy, wolniejszy czas, po «obsłużeniu stołów». Najpierw stół eucharystyczny i stół słowa Bożego – a dopiero potem wszystkie inne stoły…

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.