Czy prorok może… nie prorokować?…

C

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywa moja Siostrzenica, Emilka Niedźwiedzka. Całym sercem otaczam Ją modlitwą, prosząc dla Niej o wszelkie Boże łaski, by tak, jak dotychczas była radością całej naszej Rodziny. Niech życiowa energia, która ją wręcz rozpiera i intelektualna błyskotliwość – rozwijają się i pomnażają! Niech idzie przez życie pewnym krokiem, wsparta życzliwością Rodziny i Bliskich!

Imieniny przeżywa także Emilia Porzezińska – bardzo życzliwa Osoba z Siedlec, czynnie zaangażowana w działalność naszego Ośrodka Duszpasterstwa Akademickiego.

Urodziny zaś przeżywają:

Marcin Zając – życzliwy Człowiek z Parafii w Miastkowie, zaangażowany w życie tamtejszej Parafii i Gminy;

Łukasz Kędziorek – Lektor z tejże Parafii.

Wszystkich świętujących ogarniam modlitwą, wypraszając wszelkiej Bożej łaskawości – przez wstawiennictwo Matki Bożej Kodeńskiej.

A oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Jutro zaś słówko z Syberii będziemy mieli u siebie, by tak rzec: na miejscu.

Teraz zaś zapraszam już do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Co konkretnie mówi dziś do mnie Pan? Z jakim przesłaniem zwraca się właśnie do mnie – osobiście – właśnie dzisiaj? Duchu Święty, przyjdź, prosimy!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Czwartek 13 tygodnia zwykłego, rok II,

30 czerwca 2022.,

do czytań: Am 7,10–17; Mt 9,1–8

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA AMOSA:

Amazjasz, kapłan z Betel, posłał do Jeroboama, króla izraelskiego, aby mu powiedzieć: „Spiskuje przeciw tobie Amos pośród domu Izraela. Nie może ziemia znieść wszystkich mów jego, gdyż tak rzekł Amos: «Od miecza umrze Jeroboam i Izrael będzie uprowadzony ze swojej ziemi»”.

I rzekł Amazjasz do Amosa: „«Widzący», idź, uciekaj sobie do ziemi Judy. I tam jedz chleb, i tam prorokuj. A w Betel więcej nie prorokuj, bo jest ono królewską świątynią i królewską budowlą”.

I odpowiedział Amos Amazjaszowi: „Nie jestem ja prorokiem ani nie jestem uczniem proroków, gdyż jestem pasterzem i tym, który nacina sykomory. Od trzody bowiem wziął mnie Pan i Pan rzekł do mnie: «Idź, prorokuj do narodu mego izraelskiego».

I teraz słuchaj słowa Pana. Tyś mówił: «Nie prorokuj przeciwko Izraelowi ani nie przepowiadaj przeciwko domowi Izaaka». Dlatego tak rzekł Pan: «Żona twoja będzie nierządnicą w mieście. Synowie zaś i córki twoje od miecza poginą. Ziemię twoją sznurem podzielą. Ty umrzesz na ziemi nieczystej, a Izrael zostanie ze swej ziemi uprowadzony»”.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Jezus wsiadł do łodzi, przeprawił się z powrotem i przyszedł do swego miasta. I oto przynieśli Mu paralityka, leżącego na łożu. Jezus widząc ich wiarę, rzekł do paralityka: „Ufaj, synu, odpuszczają ci się twoje grzechy”.

Na to pomyśleli sobie niektórzy z uczonych w Piśmie: „On bluźni”.

A Jezus, znając ich myśli, rzekł: „Dlaczego złe myśli nurtują w waszych sercach? Cóż bowiem jest łatwiej powiedzieć: «Odpuszczają ci się twoje grzechy», czy też powiedzieć: «Wstań i chodź»? Otóż żebyście wiedzieli, iż Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów”, rzekł do paralityka: „Wstań, weź swoje łoże i idź do domu”.

On wstał i poszedł do domu.

A tłumy ogarnął lęk na ten widok i wielbiły Boga, który takiej mocy udzielił ludziom.

Czy może Prorok nie wypełnić Bożego polecenia, które nakazuje mu głoszenie prawdy – także trudnej prawdy – tym, do których został posłany? Mówiąc krótko: Czy Prorok może nie prorokować? I od razu nasuwa się jeszcze jedno pytanie: Ilu dzisiejszych proroków – Bożych wysłanników, Bożych heroldów – dało się zastraszyć takim właśnie bezprawnym zakazom i faktycznie „poszli sobie” (jak to dzisiaj polecono Amosowi), rezygnując z odważnego głoszenia jedynej Prawdy? Bo po co się narażać, po co wszczynać awantury, po co to… po co tamto?…

Uzasadnień znajdzie się bardzo wiele! I przyjdą one od razu, i o wiele łatwiejsze będą do zastosowania, niż to, że trzeba stanąć kantem do wielkich i ważnych tego świata, do różnych Jeroboamów, by patrząc im prosto w oczy, wypowiedzieć – a może i wykrzyczeć – słowa prawdy, często trudnej. To niełatwe zadanie, a czasami – powiedzmy sobie szczerze – nawet i niebezpieczne…

Bo może się nie skończyć na ustnym ostrzeżeniu, jakie dziś do Amosa skierował Amazjasz. Niejednokrotnie przecież takiemu niewygodnemu prorokowi udzielano „pomocy” w zakończeniu jego misji. Dowodów na to jest aż nadto wiele w dwutysiącletniej historii Kościoła, w tym szczególnie: w dwudziestym wieku.

A jednak ani Amos, ani wielu bohaterskich Bożych wysłanników, nie dało się zastraszyć i nie zrezygnowało z misji, zleconej im przez Pana. Amos tak to wyjaśnił, w odpowiedzi, danej Amazjaszowi: Nie jestem ja prorokiem ani nie jestem uczniem proroków, gdyż jestem pasterzem i tym, który nacina sykomory. Od trzody bowiem wziął mnie Pan i Pan rzekł do mnie: „Idź, prorokuj do narodu mego izraelskiego”.

Czy jest tu coś niejasnego? Czy ktoś tu czegoś nie rozumie? Bo wydaje się, że wszystko jest oczywiste. Amos nawet nie czuł się Prorokiem, nawet nie przypisywał sobie tego tytułu. On się na co dzień zajmował bardzo zwyczajną i codzienną pracą – nacinał sykomory. Zajęcie dla rolnika, może ogrodnika… Ale nie dla Proroka.

Cóż jednak zrobić, kiedy od trzody wziął [go] Pan i kazał prorokować do narodu [Jego] izraelskiego. Polecenie Boże jest w tym momencie ponad wszystkim i całkowicie rozstrzyga kwestię, czy Amos ma prorokować, czy nie. I w niczym nie przeszkadza tu fakt, że faktycznie nie jest on Prorokiem. To nie ma żadnego znaczenia! Podobnie, jak nie ma znaczenia to, że  jego głoszenie nie podoba się Amazjaszowi, a może i Jeroboamowi, a może jeszcze wielu innym ludziom. To nie ma naprawdę żadnego znaczenia – w obliczu tego, że od trzody wziął [go] Pan i kazał prorokować do narodu [Jego] izraelskiego.

Słowo Pana było tu definitywne – podobnie, jak w wydarzeniu, opisanym w dzisiejszej Ewangelii: słowo Jezusa niesie odpuszczenie grzechów. Ale… faktycznie: słowo to sobie może powiedzieć każdy każde. Szczególnie dzisiaj, kiedy wartość ludzkiego słowa spadła do niemal do zera, kiedy słowa tak bardzo się zdewaluowały, to każdy może każdemu powiedzieć cokolwiek – prawdę, lub nieprawdę; słowo życzliwe, lub obelżywe – i co z tego? Jakie tego skutki? Właśnie – praktycznie żadne!

Trudno powiedzieć, czy za czasów Jezusa też tak traktowano ludzkie słowo… Może nie, ale jednak Jezus chce uwiarygodnić to, co mówi, wobec ludzi, którzy Go akurat słuchali i obserwowali, ale także wobec wszystkich, którzy czytać będą fragment Mateuszowej Ewangelii.

I dlatego najpierw wyjawia myśli swoich adwersarzy, co już powinno dać wszystkim do myślenia, a wreszcie – dokonuje uzdrowienia fizycznego, aby udowodnić, że ma władzę dokonać także uzdrowienia duchowego. Pyta przy tym retorycznie: Cóż bowiem jest łatwiej powiedzieć: «Odpuszczają ci się twoje grzechy», czy też powiedzieć: «Wstań i chodź»?

My wiemy, że powiedzieć jest łatwo tak jedno, jak i drugie – nawet nie sposób określić, co łatwiej. Jedno i drugie jest proste. Ale powiedzieć tak, żeby wywołać skutek, o który chodzi, może tylko ten, kto ma władzę od Boga. A Jezus ją właśnie ma.

Dlatego dopowiada: Otóż żebyście wiedzieli, iż Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów”, rzekł do paralityka: „Wstań, weź swoje łoże i idź do domu”. On wstał i poszedł do domu. Zatem, skoro słowo, nakazujące powstanie z łoża, przyniosło wskazany skutek, to należy wyprowadzić z tego prosty wniosek, że i to słowo, które uwalnia od grzechów, także ten skutek przynosi.

Wszak jedno i drugie ma wymiar cudu – przekracza ludzkie możliwości zrozumienia, a tym bardziej dokonania tak jednego, jak i drugiego. Ale taką moc ma właśnie słowo Pana.

I taką miało, kiedy Pan skierował je do Amosa i kazał prorokować, nie zważając na brak wykształcenia, na brak wysokiej pozycji, na brak tytułu Proroka… To wszystko nie miało znaczenia – powtórzmy jeszcze raz refleksje z początku rozważania – kiedy od trzody wziął [go] Pan i kazał prorokować do narodu [Jego] izraelskiego. A jeżeli kazał prorokować – wbrew wszystkim i wszystkiemu – to bez wątpienia dał też potrzebne moce i pomoce, by to zadanie wypełnić.

Obyśmy i my także, moi Drodzy, starali się zawsze poszukiwać i odkrywać, czego w konkretnym momencie historii – naszej osobistej historii, naszego życia – oczekuje od nas Pan? I to właśnie starali się wypełnić. Abyśmy starali się bardzo dokładnie wypełnić Jego wolę.

Jeżeli na modlitwie, albo przy konfesjonale, albo w rozmowie z osobą zaufaną, mądrą, będącą dla nas autorytetem, uświadomimy sobie, że Pan oczekuje od nas czegoś konkretnego: takiego to, a takiego działania, to choćby to było naprawdę trudne i wydawało się niemożliwe do realizacji, to jeżeli tego oczekuje od nas Pan – od razu bierzmy się do roboty!

Nie zważając ani na własne obawy, ani na ludzkie gadanie, ani na okoliczności – zdawać by się mogło: niesprzyjające. Jeżeli czegoś od nas oczekuje Pan, to po prostu zabieramy się za to. Bez chwili wahania!

A już Jego głowa w tym, żeby się udało…

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.