Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny (i to równe czterdzieste – a to się Chłop postarzał!) przeżywa Wojciech Bronisz, za czasów mojego pierwszego wikariatu – Lektor w Radoryżu Kościelnym i członek wspólnoty KSM, a obecnie Mąż i Ojciec, ale też – cały czas, czyli od wtedy do dzisiaj – posługujący na Pieszej Pielgrzymce Podlaskiej w technicznej obsłudze nagłośnienia. Dziękując za życzliwość i bliskość, życzę wytrwałości w wierze i codziennej trosce o Rodzinę i o Ludzi, powierzonych Jego opiece. Zapewniam o modlitwie!
Wszystkich serdecznie pozdrawiam z Kodnia i już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii.
Oto słówko Księdza Marka na dziś:
https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut
Co dziś mówi do mnie Pan? Z jakim osobistym przesłaniem zwraca się właśnie do mnie? Duchu Święty, podpowiedz…
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Środa 17 Tygodnia zwykłego, rok II,
27 lipca 2022.,
do czytań: Jr 15,10.16–21; Mt 13,44–46
CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA JEREMIASZA:
Biada mi, matko moja, żeś mnie porodziła, męża skargi i niezgody dla całego kraju. Nie pożyczam ani nie daję pożyczki, a wszyscy mi złorzeczą.
Ilekroć otrzymywałem Twoje słowa, pochłaniałem je, a Twoje słowo stawało się dla mnie rozkoszą i radością serca mego. Bo imię Twoje zostało wezwane nade mną, Panie, Boże Zastępów.
Nigdy nie zasiadałem w wesołym gronie, by się bawić. Pod Twoją ręką siadałem samotny, bo napełniłeś mnie gniewem. Dlaczego mój ból nie ma granic, a rana moja jest nieuleczalna, niemożliwa do uzdrowienia? Jesteś więc dla mnie zupełnie jak zwodniczy strumień, niepewna woda.
Dlatego to mówi Pan: „Jeśli się nawrócisz, dozwolę, byś znów stanął przede Mną. Jeśli zaś będziesz wykonywać to, co szlachetne, bez jakiejkolwiek podłości, będziesz jakby moimi ustami. Wtedy oni się zwrócą ku tobie, ty się jednak nie będziesz ku nim zwracał. Uczynię z ciebie dla tego narodu niezdobyty mur ze spiżu. Będą walczyć z tobą, lecz cię nie zwyciężą, bo jestem z tobą, by cię wspomagać i uwolnić, mówi Pan. Wybawię cię z rąk złoczyńców i uwolnię cię z mocy gwałtowników”.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Jezus powiedział do tłumów: „Królestwo niebieskie podobne jest do skarbu ukrytego w roli. Znalazł go pewien człowiek i ukrył ponownie. Uradowany poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił tę rolę.
Dalej, podobne jest królestwo niebieskie do kupca poszukującego pięknych pereł. Gdy znalazł jedną, drogocenną perłę, poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił ją”.
Chociaż wypowiedzi Proroka Jeremiasza kojarzą się nam bardziej z taką właśnie skargą, jakiej dziś mamy przykład, oraz podkreślaniem swego bólu i przeszkód, spotykanych na drogach swego życia w czasie pełnienia swej misji, to jednak możemy śmiało i jasno powiedzieć, iż jest to doświadczeniem wszystkich Proroków, ale i wszystkich Apostołów, a wreszcie – wszystkich uczniów i wyznawców Pana.
Owszem, jeden to w swoich wypowiedziach podkreśla bardziej, drugi mniej, ale nie zmienia to faktu, że wszyscy mogliby podpisać się pod słowami Jeremiasza z dzisiejszego pierwszego czytania: Biada mi, matko moja, żeś mnie porodziła, męża skargi i niezgody dla całego kraju. Nie pożyczam ani nie daję pożyczki, a wszyscy mi złorzeczą. Ilekroć otrzymywałem Twoje słowa, pochłaniałem je, a Twoje słowo stawało się dla mnie rozkoszą i radością serca mego. Bo imię Twoje zostało wezwane nade mną, Panie, Boże Zastępów. Nigdy nie zasiadałem w wesołym gronie, by się bawić. Pod Twoją ręką siadałem samotny, bo napełniłeś mnie gniewem. Dlaczego mój ból nie ma granic, a rana moja jest nieuleczalna, niemożliwa do uzdrowienia? Jesteś więc dla mnie zupełnie jak zwodniczy strumień, niepewna woda.
Otóż, właśnie! Prorok przyjmuje Słowo, jakie jest mu darowane – i gotów jest je głosić, bo dla niego samego było ono rozkoszą i radością serca. Tak sam o tym pisze. Tymczasem, z każdej strony doznaje wrogości, nieprzyjaźni, niechęci, a wręcz odrzucenia! Dlaczego? Co takiego i komu zrobił, że przychodzi mu się mierzyć z takimi trudnościami? A wręcz mówi o «bólu, który nie ma granic» oraz o «ranie nieuleczalnej». To naprawdę mocne słowa, wyraziste obrazy! Z taką to skargą zwraca się do Pana. A Pan – cóż na to?
Zapewnia, że go nie zostawi. Zastanawiają nas zapewne słowa: Jeśli się nawrócisz, dozwolę, byś znów stanął przede Mną. Jeśli zaś będziesz wykonywać to, co szlachetne, bez jakiejkolwiek podłości, będziesz jakby moimi ustami. Czyżby Prorok do tej pory tego nie czynił? Zapewne czynił, ale może trzeba, żeby jeszcze raz, na nowo, zaufał Panu i żeby z tych prób, które go spotykają, wyciągnął wnioski dla siebie. I żeby ciągle oczyszczał swoje intencje, swoje motywacje do pełnienia posługi, zleconej mu przez Pana.
Czyli, aby widział w tym Boże dzieło, a nie swoje własne. I jak najmniej koncentrował uwagi na sobie samym, na spotykających go trudnościach i przeciwnościach, jakich doświadcza, ale aby umiał przejść niejako ponad tym wszystkim i zobaczyć większe dobro – wielkie dobro – jakie zawsze przynosi posługa, pełniona w imię Boże.
Zresztą, Pan sam go dzisiaj zapewnia, że wzmocni jego siły, że z nim zawsze będzie, że uczyni go odpornym na wrogie ataki. Tak o tym sam mówi do Jeremiasza: Wtedy oni się zwrócą ku tobie, ty się jednak nie będziesz ku nim zwracał. Uczynię z ciebie dla tego narodu niezdobyty mur ze spiżu. Będą walczyć z tobą, lecz cię nie zwyciężą, bo jestem z tobą, by cię wspomagać i uwolnić, mówi Pan. Wybawię cię z rąk złoczyńców i uwolnię cię z mocy gwałtowników.
Zatem, Bóg będzie z Jeremiaszem, będzie go wspierał, sam będzie prowadził jego sprawy. Kiedy jednak tak się stanie? Wtedy, gdy Jeremiasz zaufa Bogu bezgranicznie i będzie przy Nim trwał – bez względu na to, co go spotka i z jakimi przeszkodami ze strony ludzi przyjdzie mu się mierzyć – wtedy Pan na pewno nie zostawi go samego.
Mówiąc inaczej, mamy tu do rozstrzygnięcia kwestię, jaka wyłania się ze słów Jezusa, wypowiedzianych w dzisiejszej Ewangelii, a mianowicie: ile człowiek jest w stanie poświęcić z siebie – i w ogóle: samego siebie – dla spraw najważniejszych, dla spraw Bożych? I co jest dla niego większym skarbem: jego własne życie i jego psychiczny komfort, zadowolenie, pozycja wśród ludzi – czy jednak Bóg i Jego dzieło?
A może nawet nie stawiając sprawy aż tak jaskrawo, bo tutaj akurat odpowiedzi nasuwają się same i dla człowieka głębokiej wiary powinny być jednoznaczne – to pytanie można sformułować tak: Czy człowiek jest w stanie poświęcić także to, co ze strony ludzi i świata słusznie mu się należy, a więc szacunek, zrozumienie i wdzięczność – dla spraw Bożych? Czy nawet te słuszne i godziwe oczekiwania jest człowiek w stanie odłożyć, aby zyskać bogactwo większe?…
Tyle bowiem może oznaczać sprzedanie przez szczęśliwego znalazcę skarbu na roli – «wszystkiego, co miał». I tyle oznacza sprzedanie przez kupca pereł «wszystkiego, co miał», aby kupić tę jedną, drogocenną perłę.
Moi Drodzy, usłyszmy to wyraźnie i zdajmy sobie sprawę z tego, co mówimy. A mówimy o sprzedaniu WSZYSTKIEGO, a więc o całkowitej rezygnacji z siebie. Tak, mam świadomość, że to bardzo trudne słowa – i bardzo podniosłe, patetyczne, a przez to nie za bardzo możliwe do realizacji, prawda?
A jednak – pomijając ich wysoki ton, a wsłuchując się w treść i starając się zgłębić ich sens – musimy naprawdę starać się ciągle, wręcz codziennie, odpowiadać na to pytanie: Co jest dla mnie skarbem większym i bogactwem bardziej wartościowym: życie moje – czy życie Boże?
Dla ułatwienia odpowiedzi i dla pewnego ośmielenia się w jej poszukiwaniu, powiedzmy sobie, że to nie jest tak, że za każdym razem będzie to kładzenie na szali swego życia – w sensie dosłownym, w sensie ponoszenia męczeńskiej śmierci. Prawdę powiedziawszy, to myśmy się ostatnio odzwyczaili od tego, że wiara i sprawy Boże mogą kosztować coś więcej, niż tylko pokonanie codziennego zmęczenia, a może i lenistwa, by pójść na Mszę Świętą w niedzielę; albo ewentualnie zniesienie kilku złośliwych przytyków ze strony otoczenia. Myśmy się – jakby to dziwnie nie zabrzmiało – odzwyczaili od konieczności składania życia w ofierze.
Dlatego takim panicznym, wręcz irracjonalnym strachem, zareagowaliśmy na tak zwaną „pandemię”, opuszczając kościoły i rezygnując z wszelkich form życia wspólnotowego, także religijnego. Strach o to życie doczesne totalnie nas sparaliżował – a niektórych paraliżuje do dzisiaj, co jest zjawiskiem naprawdę smutnym i przygnębiającym – żeby nie powiedzieć: żenującym.
Ale u źródeł takich zachować – i wielu innych, z których jako chrześcijanie nie jesteśmy zbyt dumni – jest to właśnie, że nie odpowiedzieliśmy sobie na pytanie, co jest dla nas tak naprawdę owym skarbem, ukrytym w roli i co jest tą drogocenną perłą?… I czy bardziej przypominamy Jeremiasza z pierwszej części dzisiejszego czytania, czyli tego uskarżającego się i biadolącego na swój ciężki los – czy tego z drugiej części, kiedy to dotarło do niego, że Bóg go jednak nie zostawi i będzie go osłaniał, o ile tylko on sam na to Bogu pozwoli i Mu po prostu zaufa…
Moi Drodzy, nie uciekniemy od konieczności udzielenia odpowiedzi na te pytania zasadnicze – nie oszukujmy się! Trzeba nam się z nimi mierzyć – i trzeba to czynić odważnie, szczerze, ale i bez obaw. Pan naprawdę nas nie zostawi! On naprawdę pomoże! Poprowadzi i natchnie, a jeśli trzeba – to osłoni i obroni…
” bo jestem z tobą, by cię wspomagać i uwolnić, mówi Pan.” Te słowa Boga wypowiedziane do proroka Jeremiasza biorę dziś do siebie, do swojego serca i wiem, że Pan jest i będzie ze mną , również dziś gdy będę Je czytać na Eucharystii. Bo Pan tak postanowił a ja się nie opieram, stworzył sprzyjające, dogodne okoliczności bym była dziś na Wspólnocie i posługiwała Słowem Pana, mimo iż przedwczoraj poszukałam zastępstwa, bo miało mnie nie być na spotkaniu i wieczornej Mszy Świętej. Bądź uwielbiony Boże w każdej mojej posłudze, niech Twoje Słowo zapada do każdego słuchającego serca i niech je przemienia i napełnia swoim Duchem..
Do tych wszystkich, wyliczonych tu posług, dołączam posługę Komentatorki na naszym blogu. To także bardzo ważna posługa, za którą – Bogu i Annie niech będą dzięki!
xJ