Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Krzysztof Gałązka, należący w swoim czasie do Wspólnoty młodzieżowej w Białej Podlaskiej. Życzę Mu trwania przy Panu. Zapewniam o modlitwie!
Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym za pobożne nawiedzenie swojego kościoła parafialnego można uzyskać tak zwany odpust Porcjunkuli. Należy wypełnić stałe warunki do uzyskania odpustu zupełnego.
Pamiętajmy w modlitwie o Pielgrzymach, wyruszających na Jasną Górę!
A teraz już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:
https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut
A poniżej – słówko Ani. Bardzo serdecznie dziękuję za jego przygotowanie! I ogólnie – za całą Jej wielką życzliwość!
Zatem, co konkretnie mówi dziś do mnie Pan? Z jakim przesłaniem zwraca się do mnie osobiście właśnie dzisiaj? Duchu Święty, rozjaśnij nasze umysły i wzmocnij nasze serca!
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Wtorek 18 Tygodnia zwykłego, rok II,
2 sierpnia 2022.,
do czytań: Jr 30,1–2.12–15.18–22; Mt 14,22–36
CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA JEREMIASZA:
Słowo, z którym Pan zwrócił się do Jeremiasza: „To mówi Pan, Bóg Izraela: «Napisz w księdze wszystkie słowa, jakie powiedziałem do ciebie».
To bowiem mówi Pan: «Dotkliwa jest twoja klęska, nieuleczalna twoja rana. Nikt się nie troszczy o twoją sprawę, nie ma lekarstwa, by cię uzdrowić. Wszyscy, co cię kochali, zapomnieli o tobie, nie szukają już ciebie, gdyż dotknąłem ciebie, tak jak się rani wroga, surową karą. Przez wielką twą nieprawość pomnożyły się twoje grzechy. Dlaczego krzyczysz z powodu twej rany, że ból twój nie da się uśmierzyć? Przez wielką twoją nieprawość i liczne twoje grzechy to ci uczyniłem».
To mówi Pan: «Oto przywrócę znowu namioty Jakuba i okażę miłosierdzie nad jego siedzibami. Miasto zostanie wzniesione na swych ruinach, a pałace staną na swoim miejscu. Rozlegną się stamtąd hymny pochwalne i głosy pełne radości. Pomnożę ich, by ich nie ubywało, przysporzę im chwały, by nimi nikt nie pogardzał. Jego synowie będą tak jak dawniej i jego zgromadzenie powstanie wobec Mnie; ukarzę natomiast wszystkich jego ciemięzców. A jego władca będzie spośród niego, panujący jego będzie od niego pochodził. Zapewnię mu dostęp do Siebie, tak że się zbliży do Mnie. Bo kto inaczej miałby odwagę zbliżyć się do Mnie?» – mówi Pan.
Wy będziecie moim narodem, a Ja będę waszym Bogiem”.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Skoro tłum został nakarmiony, Jezus zaraz przynaglił uczniów, żeby wsiedli do łodzi i wyprzedzili Go na drugi brzeg, zanim odprawi tłumy. Gdy to uczynił, wyszedł sam jeden na górę, aby się modlić. Wieczór zapadł, a On sam tam przebywał. Łódź zaś była już sporo stadiów oddalona od brzegu, miotana falami, bo wiatr był przeciwny.
Lecz o czwartej straży nocnej przyszedł do nich, krocząc po jeziorze. Uczniowie, zobaczywszy Go kroczącego po jeziorze, zlękli się myśląc, że to zjawa, i ze strachu krzyknęli.
Wtedy Jezus odezwał się do nich: „Odwagi, Ja jestem, nie bójcie się”.
Na to odpowiedział Piotr: „Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie”.
A On rzekł: „Przyjdź”.
Piotr wyszedł z łodzi i krocząc po wodzie, przyszedł do Jezusa. Lecz na widok silnego wiatru uląkł się i gdy zaczął tonąć, krzyknął: „Panie, ratuj mnie”.
Jezus natychmiast wyciągnął rękę i chwycił go, mówiąc: „Czemu zwątpiłeś, małej wiary?”
Gdy wsiedli do łodzi, wiatr się uciszył. Ci zaś, którzy byli w łodzi, upadli przed Nim, mówiąc: „Prawdziwie jesteś Synem Bożym”.
Gdy się przeprawili, przyszli do ziemi Genezaret. Ludzie miejscowi, poznawszy Go, rozesłali posłańców po całej tamtejszej okolicy, znieśli do Niego wszystkich chorych i prosili, żeby przynajmniej frędzli Jego płaszcza mogli się dotknąć; a wszyscy, którzy się Go dotknęli, zostali uzdrowieni.
A OTO SŁÓWKO ANI:
Słowa, mówienie, porozumiewanie się – to rzeczywistości, z którymi mamy do czynienia codziennie. Wypowiadamy niezliczone ilości słów, nie zważając nawet na to, czy mają one sens, czy warto było je wypowiedzieć, czy na pewno były potrzebne w tym miejscu, w tej sytuacji… Czasem nie rozumiemy pewnych słów – mądre, naukowe artykuły czytamy długo, aby „dokopać się” do ich prawdziwego sensu, korzystamy z innych opracowań, aby rozwiać ewentualne wątpliwości.
Ale czasem nie rozumiemy także, albo – co gorsza – nie próbujemy zrozumieć tego, co chciał powiedzieć Pan! Gubimy, albo przeinaczamy słowa, które On do nas kieruje.
Dzisiaj w pierwszym czytaniu Bóg składa obietnicę Izraelowi – obietnicę dobrobytu i powrotu do złotego wieku w historii narodu izraelskiego. Według mnie, Pan dzisiaj mówi też, że swoją nowinę, skierowaną do swego narodu, chce przekazać raz i konkretnie, jasno i wyraźnie, a naród ma te Boże słowa spisać, aby mógł do nich wracać zawsze, kiedy ich będzie potrzebował. Słyszymy to dziś w pierwszym czytaniu: To mówi Pan, Bóg Izraela: Napisz w księdze wszystkie słowa, jakie powiedziałem do ciebie.
Bóg doskonale wie, że słowa – mimo, iż są dla nas ważne i są środkiem naszej komunikacji – często nam umykają i łatwo nam jest zmienić ich znaczenie. Słowo pisane jest bardziej stałe, utrwalone, przez co bardziej dla nas dostępne. Ma większą możliwość docierania do odbiorcy, a przez to – większą moc wiążącą. Dzisiaj Bóg składa nam obietnicę – można powiedzieć: obietnicę na piśmie.
W dzisiejszej Ewangelii pada wiele słów – różnych słów. Słyszymy – między innymi – jak Chrystus uspokaja uczniów, albo rozmawia z Piotrem. Jednak chyba najważniejsze słowa padły po tym, jak Jezus z Piotrem weszli do łodzi. Ci zaś, którzy byli w łodzi, upadli przed Nim, mówiąc: Prawdziwie jesteś Synem Bożym.
Uczniowie, widząc chodzenie Chrystusa po wodzie, uświadomili sobie, kim On naprawdę jest. Oni jeszcze wielokrotnie zapomną to, co w tym momencie powiedzieli – zapomną w szczególności pod krzyżem… Nie zapisali sobie jeszcze wtedy tych słów w sercach.
Słowa są naszą codziennością, dbajmy więc o to, aby miały dla nas sens, abyśmy pilnowali tego, co komuś obiecujemy i zawsze dotrzymywali składanych obietnic – tak, jak zwykle zachowujemy to, co deklarujemy na piśmie…
Jezus po cudownym nakarmieniu chlebem i rybami odprawił uczniów i ludzi i „wyszedł sam jeden na górę, aby się modlić. Wieczór zapadł, a On sam tam przebywał” Pewnie podziękował Ojcu, zrelacjonował wydarzenie, prosił o moc na następne dni… był to czas Jezusa i Jego Ojca.
Czy ja znajduję czas na bycie sam na sam z Bogiem? Czy mam czas, by czerpać moc, siłę od Ojca, Jezusa czy Ducha Świętego?
Piotra, gdy patrzył na Jezusa i posłyszał Jego głos ” przyjdź”, był w stanie podobnie jak Jezus kroczyć po wodzie. Gdy jednak zatrzymał swe spojrzenie na siłach natury, na wietrze, na morzu „uląkł się” i „zaczął tonąć”. Zewnętrzna sytuacja pozostawała taka sama, ale zmianie uległo nastawienie wnętrza , Piotra.
Czy ja umiem patrzeć tylko na Jezusa w chwilach trwogi, chwilach niepokoju, w chwilach choroby? Czy wołam ” Panie ratuj mnie!” Czy oglądam się na pomoc ludzką bądź o zgrozo, liczę na siebie?.
Bardzo ciekawa refleksja, za którą dziękuję: dopóki patrzymy w oczy Jezusowi – w momentach najtrudniejszych – wówczas wychodzimy z całej sprawy zwycięsko. kiedy jednak odwracamy swój wzrok w kierunku innych ludzi, albo sił natury, czy innych okoliczności – zaraz toniemy. To prawda…
A dodatkowo: zawsze fascynuje mnie to Jezusowe trwanie na rozmowach z Ojcem. On, który sam jest Bogiem, potrzebował bliskości i jedności ze swoim Ojcem… Czyż tym bardziej nam nie powinno na tym zależeć?…
xJ
Najlepsze jest to że jak Go poprosimy żebyśmy byli z Ojcem, to będziemy to mieli. A wystarczy jedno nasze słowo, ale szczere, wypływające z pałającego serca, zamiast setek modlitw mówionych bez miłości.
Całym sercem podpisuję się pod tą refleksją: jedno słowo z miłością – zamiast bezmyślnej i pustej paplaniny…
xJ