W sprawie przyjścia Pana…

W

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym rocznicę zawarcia sakramentalnego Małżeństwa przeżywają Iwona i Marcin Zagubień – bliscy mi Ludzie, z którymi miałem przyjemność współpracować w Parafii w Celestynowie. Dziękując Im za wszelką życzliwość i bliskość, życzę mocy Bożej i wszelkich natchnień z Nieba. Zapewniam o modlitwie!

A tymczasem, całą Ekipą pozdrawiamy Was serdecznie, moi Drodzy ze spływu kajakowego, a konkretnie: z pierwszego noclegu, na kwaterze u Pana Wojciecha Warcińskiego, w miejscowości Studziany Las, koło Gib. Po Mszy Świętej wsiadamy do kajaków, wypożyczonych od Pana Tomasza Gołkowskiego, mającego tuż obok swoją stanicę wodną – i ruszamy w drogę, do Frącek. Już wczoraj przepłynęliśmy pierwszy dystans, długości około dwunastu kilometrów – z miejsca, do którego Pan Tomasz nas wywiózł, do miejsca noclegu.

Panu naszemu powierzamy ten czas. I już teraz dziękujemy Mu za wspaniałą atmosferę w Grupie. Jest nas szesnaście Osób.

Nie zapominamy w modlitwach o naszych Bliskich – ja pamiętam o Was.

Pochylmy się już nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zatem, co konkretnie mówi dziś do mnie Pan? Z jakim przesłaniem zwraca się do mnie osobiście? Duchu Święty, tchnij!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Wtorek 21 Tygodnia zwykłego, rok II,

23 sierpnia 2022., 

do czytań: 2 Tes 2,1–3a.14–17; Mt 23,23–26

CZYTANIE Z DRUGIEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO TESALONICZAN:

W sprawie przyjścia Pana naszego Jezusa Chrystusa i naszego zgromadzenia wokół Niego, prosimy was, bracia, abyście się nie dali zbyt łatwo zachwiać w waszym rozumieniu ani zastraszyć bądź przez ducha, bądź przez mowę, bądź przez list rzekomo od nas pochodzący, jakoby już nastawał dzień Pański. Niech was w żaden sposób nikt nie zwodzi.

Po to wezwał was przez głoszenie nasze Ewangelii, abyście dostąpili chwały Pana naszego Jezusa Chrystusa. Przeto, bracia, stójcie niewzruszenie i trzymajcie się tradycji, o których zostaliście pouczeni bądź żywym słowem, bądź za pośrednictwem naszego listu. Sam zaś Pan nasz Jezus Chrystus i Bóg, Ojciec nasz, który nas umiłował i przez łaskę udzielił nam niekończącego się pocieszenia i dobrej nadziei, niech pocieszy serca wasze i niech utwierdzi we wszelkim czynie i dobrej mowie.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Jezus przemówił tymi słowami: „Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo dajecie dziesięcinę z mięty, kopru i kminku, lecz pomijacie to, co ważniejsze jest w Prawie: sprawiedliwość, miłosierdzie i wiarę. To zaś należało czynić, a tamtego nie opuszczać. Przewodnicy ślepi, którzy przecedzacie komara, a połykacie wielbłąda.

Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo dbacie o czystość zewnętrznej strony kubka i misy, a wewnątrz pełne są zdzierstwa i niepowściągliwości. Faryzeuszu ślepy! Oczyść wpierw wnętrze kubka, żeby i zewnętrzna jego strona stała się czysta”.

Zarówno Paweł, jak i wszyscy Pasterze młodego Kościoła, musieli się co i raz wypowiadać się w sprawie przyjścia Pana naszego Jezusa Chrystusa i naszego zgromadzenia wokół Niego, jako że od samego Wniebowstąpienia Pańskiego, kiedy to Apostołowie gapili się w Niebo jak wryci, czekając na jakiś znak od Jezusa, a najlepiej na Jego natychmiastowy powrót do nich – młody Kościół ciągle musiał mierzyć się z najróżniejszymi teoriami na temat tegoż powrotu.

Bo ciągle pojawiali się jacyś domorośli prorocy i mędrcy, którzy wygłaszali w tej kwestii najbardziej bałamutne teorie. I dlatego Apostołowie, a w tym Święty Paweł, którzy sami w swoich umysłach i sercach już te sprawy właściwie poustawiali i uporządkowali, teraz jasno i wyraźnie nauczali swoich współwyznawców, jak mają zapatrywać się na tę kwestię.

Paweł czyni to dzisiaj tymi oto słowami zachęty: Abyście się nie dali zbyt łatwo zachwiać w waszym rozumieniu ani zastraszyć bądź przez ducha, bądź przez mowę, bądź przez list rzekomo od nas pochodzący, jakoby już nastawał dzień Pański. Niech was w żaden sposób nikt nie zwodzi. Po to wezwał was przez głoszenie nasze Ewangelii, abyście dostąpili chwały Pana naszego Jezusa Chrystusa. Przeto, bracia, stójcie niewzruszenie i trzymajcie się tradycji, o których zostaliście pouczeni bądź żywym słowem, bądź za pośrednictwem naszego listu.

I wszystko jasne! Nie należy słuchać tych różnych wywrotowych teorii, ani tym bardziej takich teorii nie przypisywać Apostołom, tylko trwać mocno w tym, czego już się w tej sprawie nauczyło; słuchać prawdziwego nauczania Kościoła, a nade wszystko – po prostu trwać w swojej wierze, ciągle pogłębianej i gruntowanej.

I robić swoje! Sumiennie i rzetelnie – robić swoje! W ten sposób przygotowywać się na przyjście Pana, na nastanie Jego dnia. Aby On mógł nas w każdej chwili zastać przygotowanymi.

Czyli na pewno nie w takim stanie ducha, w jakim Jezus widział uczonych w Piśmie i faryzeuszy, do których tak dzisiaj mówił: Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo dajecie dziesięcinę z mięty, kopru i kminku, lecz pomijacie to, co ważniejsze jest w Prawie: sprawiedliwość, miłosierdzie i wiarę. To zaś należało czynić, a tamtego nie opuszczać. Przewodnicy ślepi, którzy przecedzacie komara, a połykacie wielbłąda. Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo dbacie o czystość zewnętrznej strony kubka i misy, a wewnątrz pełne są zdzierstwa i niepowściągliwości. Faryzeuszu ślepy!

Jeżeli Boży Syn ostrzegał ich w taki sposób, zupełnie nie przebierając w słowach, tylko gromiąc z całego serca, aby pobudzić ich do opamiętania i całkowitej przemiany myślenia, to znaczy, że w tym momencie nie byli oni absolutnie gotowi na przyjście Dnia Pańskiego. Gdyby takowy w tym momencie nastał, to mieliby oni prawdziwy problem.

Najgorsze jednak w tym wszystkim jest to, że oni sobie z tego w ogóle nie zdawali sprawy. Właśnie dlatego Jezus dzisiaj mówił tak, jak mówił – nie bawił się w żadną dyplomację, tylko stanowczo, a wręcz mocno gromił obłudę serc, bo widział, jak bardzo poważny jest to problem! Jak bardzo zabrnęli już w swoją nieprawość, fałsz i grzech!

A największy dramat w tym wszystkim nie polegał nawet na samych ich postępkach, które Jezus tak precyzyjnie wyliczył i wskazał, ale na wewnętrznym zacietrzewieniu, uporze i na przekonaniu, że oni zawsze mają rację, że oni zawsze postępują słusznie, że to oni idą właściwą drogą, wszyscy wokół ludzie błądzą. Na tym polegała największa z możliwych przeszkód, jaka może zaistnieć na drodze człowieka do Boga: sam człowiek, jego upór, jego wewnętrzne zamknięcie!

Wszelkie przeszkody i uwarunkowania zewnętrzne, a nawet grzechy, popełniane przez człowieka z ludzkiej słabości, może niewiedzy, może jakiegoś nadmiernego pośpiechu, albo też nadgorliwości – to wszystko da się naprawić, unikać tego na przyszłość i iść właściwą drogą. Ale w przypadku zacietrzewienia i złej woli, a wręcz arogancji i przekonania o własnej nieomylności – wszystko staje się właściwie już rozstrzygnięte i zamknięte.

Nie ma szans na żadną przemianę, jeżeli ktoś z góry ją odrzuca, bo sam wie wszystko najlepiej. I jeszcze innych tak bałamutnie naucza, przekonuje, daje zły przykład. Dla takich Dzień Pański, gdyby nastał, byłby dniem naprawdę tragicznym.

Niech więc to mocne ostrzeżenie, jakie Jezus dzisiaj skierował do uczonych w Piśmie i faryzeuszy, którzy powinni swoją postawą właśnie prowadzić ludzi do Boga, a oni jeszcze od Niego odciągali – poruszy także nasze serca, abyśmy się w każdej chwili naszego życia starali się być przygotowanymi na spotkanie z Panem. Abyśmy nie przykładali ucha do różnych dzisiejszych „proroctw”, głoszonych przez współczesnych nam samozwańczych proroków, którzy „dobrze wiedzą”, kiedy co się stanie w przyszłości bliższej i dalszej, ale byśmy starali się po prostu robić swoje, żyć uczciwie i godziwie, a jeżeli kogoś słuchać, to tylko samego Pana, który mówi do nas przez Pismo Święte oraz przez prawowite nauczanie Kościoła.

I niech to będzie nasz sposób na wszystkie dziwactwa i „cudowności”, które nas dzisiaj otaczają i którymi nas karmią współcześni nam mąciciele. Obyśmy my samie nie byli takimi mącicielami – także dla samych siebie!

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.