Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa moja Ciocia, Teresa Nowicka, Siostra Taty, mieszkająca w Działdowie. Dziękując za piękne świadectwo Jej pracowitego i pełnego poświęcenia życia, modlę się dla Niej o wytrwałość i pogodę ducha.
Wszelkiego dobra życzę także Patrycji Sakowskiej, należącej do jednej z młodzieżowych Wspólnot – z okazji imienin. I także otaczam modlitwą.
Moi Drodzy, dotarliśmy do Szklarskiej Poręby wczoraj, po godzinie 21:00. Na szczęście, Kuba poprowadził nas szybkimi trasami, jakimi jeszcze nie jechaliśmy – i okazało się, że można przejechać przez Polskę naprawdę bardzo sprawnie. Bogu dzięki!
Natomiast całe zamieszanie, związane z rozlokowaniem, a także fakt, iż byliśmy zaproszeni dzisiaj z Mszą Świętą na godzinę 9:00 do kościoła, a potem na kawę do Księdza Dziekana i urodzinowego torta Księdza Arkadiusza, miejscowego Wikariusza – sprawiły, że słówko zamieszczam dopiero teraz. Mam nadzieję, że jakoś mi to wybaczycie. Obiecuję – w imieniu Janka i swoim – że jutro już będzie wcześniej.
A Ksiądz Marek dzisiaj z posługą duszpasterską w Brzezinach, w Parafii naszego Przyjaciela od młodych lat, Księdza Mariusza Szyszko.
A teraz już zapraszam – wreszcie zapraszam – do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Co dziś mówi do mnie Pan? Z jakim przesłaniem właśnie do mnie się zwraca? Duchu Święty, tchnij!
Na głębokie, pobożne i radosne świętowanie Dnia Pańskiego – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
22 Niedziela zwykła, C,
28 sierpnia 2022.,
do czytań: Syr 3,17–18.20.28–29; Hbr 12,18–19.22–24a; Łk 14,1.7–14
CZYTANIE Z KSIĘGI SYRACYDESA:
Synu, z łagodnością wykonuj swe sprawy, a każdy, kto jest prawy, będzie cię miłował. O ile wielki jesteś, o tyle się uniżaj, a znajdziesz łaskę u Pana. Wielka jest bowiem potęga Pana i przez pokornych bywa chwalony.
Na chorobę pyszałka nie ma lekarstwa, albowiem nasienie zła w nim zapuściło korzenie. Serce rozumnego rozważa przypowieści, a ucho słuchacza jest pragnieniem mędrca.
CZYTANIE Z LISTU DO HEBRAJCZYKÓW:
Bracia: Nie przystąpiliście do dotykalnego i płonącego ognia, do mgły, do ciemności i burzy ani też do grzmiących trąb i do takiego dźwięku słów, iż wszyscy, którzy go słyszeli, prosili, aby do nich nie mówił.
Wy natomiast przystąpiliście do góry Syjon, do miasta Boga żyjącego, Jeruzalem niebieskiego, do niezliczonej liczby aniołów, na uroczyste zebranie, do Kościoła pierworodnych, którzy są zapisani w niebiosach, do Boga, który sądzi wszystkich, do duchów sprawiedliwych, które już doszły do celu, do pośrednika Nowego Testamentu, Jezusa.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Gdy Jezus przyszedł do domu pewnego przywódcy faryzeuszów, aby w szabat spożyć posiłek, oni Go śledzili.
I opowiedział zaproszonym przypowieść, gdy zauważył, jak sobie wybierali pierwsze miejsca. Tak mówił do nich: „Jeśli cię kto zaprosi na ucztę, nie zajmuj pierwszego miejsca; by czasem ktoś znakomitszy od ciebie nie był zaproszony przez niego. Wówczas przyjdzie ten, kto was obu zaprosił, i powie ci: «Ustąp temu miejsca»; i musiałbyś ze wstydem zająć ostatnie miejsce.
Lecz gdy będziesz zaproszony, idź i usiądź na ostatnim miejscu. Wtedy przyjdzie gospodarz i powie ci: «Przyjacielu, przesiądź się wyżej»; i spotka cię zaszczyt wobec wszystkich współbiesiadników. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony”.
Do tego zaś, który Go zaprosił, rzekł: „Gdy wydajesz obiad albo wieczerzę, nie zapraszaj swoich przyjaciół ani braci, ani krewnych, ani zamożnych sąsiadów, aby cię i oni nawzajem nie zaprosili, i miałbyś odpłatę. Lecz kiedy urządzasz przyjęcie, zaproś ubogich, ułomnych, chromych i niewidomych.
A będziesz szczęśliwy, ponieważ nie mają czym tobie się odwdzięczyć; odpłatę bowiem otrzymasz przy zmartwychwstaniu sprawiedliwych”.
Mierząc całą sprawę dzisiejszymi kategoriami, powiedzielibyśmy, że sytuacja, opisana w Ewangelii, nie najlepiej świadczy o Jezusie, jako gościu, przybywającym na ucztę. Jak bowiem wynika z relacji Świętego Łukasza, został On na tę ucztę zaproszony przez przywódcę faryzeuszów, co już należy uznać za wyraz wielkiego otwarcia i życzliwości tegoż ostatniego – jeżeli zważyć na to, jak układały się relacje Jezusa z nimi. A oto jeden z nich zaprasza Go do swego domu, co oczywiście nie umknęło uwagi pozostałym, dlatego – jak słyszymy – śledzili Go.
Nie wiemy też, czy samo zaproszenie wypływało ze szczerych i dobrych intencji samego przywódcy, czy może miało być okazją do tego, by Jezusa przyłapać na jakimś słowie, albo postawić w sytuacji niezręcznej – nie wiemy. Wiemy natomiast, że Jezus zdecydował się z zaproszenia skorzystać, a skoro tak, to przyjmujemy, że albo uwierzył w dobre intencje gospodarza, albo nie uwierzył w nie, ale uznał, że i tak sobie z całą sytuacją poradzi, lub wyprowadzi z niej jakieś dobro.
Tak, czy owak, znalazł się na tej uczcie i… zaczęło się! Co się zaczęło?… Ustawianie gospodarzowi porządku na uczcie – tak to umownie nazwijmy. Jako zaproszony Gość, zaczął bezceremonialnie pouczać gospodarza, jak ma pousadzać przybyłych, a gdyby tego było mało, to jeszcze potem powiedział mu, kogo w ogóle ma zapraszać, a kogo nie zapraszać. Dlaczego tak? Czy to w ogóle wypada? Czy pasuje?
Od strony ludzkiej patrząc – na pewno nie pasuje. I nie wypada. I niezbyt to eleganckie. Musimy jednak ciągle pamiętać i przypominać to sobie, że Jezus nie przyszedł na świat po to, aby dotrzymywać jakichś ludzkich konwenansów i zasad savoir – vivre, ale żeby dokonać zbawienia człowieka. Przeto wszystko, co mówił i czynił, tylko temu było podporządkowane.
Tak, swoją drogą, to raczej możemy być spokojni, że nie uchybił zasadom ludzkiej kultury i nikogo nie obraził, natomiast chciał tych, z którymi wtedy był przy stole – i nas wszystkich, którzy dzisiaj otaczamy Stół Bożego słowa i Stół eucharystyczny – pouczyć w bardzo ważnych sprawach? W jakich?
A w tych właśnie, że jeśli cię kto zaprosi na ucztę, nie zajmuj pierwszego miejsca; by czasem ktoś znakomitszy od ciebie nie był zaproszony przez niego. Wówczas przyjdzie ten, kto was obu zaprosił, i powie ci: „Ustąp temu miejsca”; i musiałbyś ze wstydem zająć ostatnie miejsce. Lecz gdy będziesz zaproszony, idź i usiądź na ostatnim miejscu. Wtedy przyjdzie gospodarz i powie ci: „Przyjacielu, przesiądź się wyżej”; i spotka cię zaszczyt wobec wszystkich współbiesiadników. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony.
Także w tych: Gdy wydajesz obiad albo wieczerzę, nie zapraszaj swoich przyjaciół ani braci, ani krewnych, ani zamożnych sąsiadów, aby cię i oni nawzajem nie zaprosili, i miałbyś odpłatę. Lecz kiedy urządzasz przyjęcie, zaproś ubogich, ułomnych, chromych i niewidomych. A będziesz szczęśliwy, ponieważ nie mają czym tobie się odwdzięczyć; odpłatę bowiem otrzymasz przy zmartwychwstaniu sprawiedliwych.
Czy wreszcie w tych, o których Mędrzec Syracydes, w pierwszym czytaniu, mówi tak: O ile wielki jesteś, o tyle się uniżaj, a znajdziesz łaskę u Pana. Wielka jest bowiem potęga Pana i przez pokornych bywa chwalony; lub kiedy ostrzega: Na chorobę pyszałka nie ma lekarstwa, albowiem nasienie zła w nim zapuściło korzenie; lub kiedy dodaje: Serce rozumnego rozważa przypowieści, a ucho słuchacza jest pragnieniem mędrca.
Z pewnością zauważamy, jak ważne są to sprawy, dlatego nie może nas dziwić, że Jezus uznał je za ważniejsze od tego, by się komuś podobać, lub nie podobać, lub żeby dogodzić jakiejś etykiecie gościnności. Jezus przyszedł na świat, aby zrealizować swoją misję zbawienia świata i człowieka, stąd też wszystko, co czynił i mówił, było częścią składową tej misji. I właśnie taką było również pouczenie, że człowiek prawdziwie wielki jest jednocześnie bardzo pokorny. A może nawet – o tyle jest wielki, o ile jest pokorny.
Człowiek prawdziwie wielki, prawdziwie mądry i prawdziwie święty, nie potrzebuje sztucznego pompowania swojej pozycji, podkreślania swojej wielkości i doceniania swojej wartości. On po prostu jest wartościowy, jest mądry i jest święty. On o tym wie i Bóg o tym wie – i wiedzą o tym inni, mądrzy i dobrzy ludzie, przeto nie musi się na siłę dowartościowywać i nikomu niczego udowadniać.
I nie musi czekać, aż inni go docenią, jakby bez tego nie mógł żyć. Nic z tych rzeczy! Człowiek prawdziwie wartościowy i wewnętrznie bogaty właśnie na tym wygrywa, że jest naprawdę wewnętrznie bogaty, że prezentuje sobą coś istotnego, coś prawdziwego. Nie na pokaz – ale tak naprawdę. I dobrze wie, że tego, co ma w umyśle i w sercu – nikt mu nie odbierze. Dlatego nie potrzebuje zewnętrznego i pustego splendoru.
Przykład takiej właśnie właściwej i pięknej postawy płynie od samego Boga, o czym mówi nam dzisiaj Autor Listu do Hebrajczyków, w drugim czytaniu. Bóg Starego Testamentu – tak Go w tym momencie określmy – objawiał się w sposób potężny, wręcz straszny, chociażby w obrazie drżącej i dymiącej góry, huków i grzmotów. W Jezusie ten dystans został bardzo, ale to bardzo skrócony.
Trudno to określić w ten sposób, że Bóg spokorniał, że zmienił swoje podejście do człowieka. Z całą pewnością, w inny sposób się mu objawia. Ale zawsze z tą samą troską i miłością, jak dawniej, a do tego bardziej na płaszczyźnie ducha, płaszczyźnie wewnętrznej. Autor natchniony tak o tym mówi: Nie przystąpiliście do dotykalnego i płonącego ognia, do mgły, do ciemności i burzy ani też do grzmiących trąb i do takiego dźwięku słów, iż wszyscy, którzy go słyszeli, prosili, aby do nich nie mówił. Wy natomiast przystąpiliście do góry Syjon, do miasta Boga żyjącego.
Moi Drodzy, jeżeli Bóg szuka wszystkich sposobów, aby do nas się zbliżyć, jeżeli tak bardzo zniża się do naszego poziomu, aby jak najbardziej ułatwić nam kontakt ze sobą, to czymś zupełnie niezrozumiałym byłoby nasze wywyższanie się nad innymi. Nad kimkolwiek. Byłoby to czymś zupełnie niezrozumiałym!
Dlatego niech nam dzisiaj – i zawsze – przyświeca dobra rada Mędrca Syracydesa: O ile wielki jesteś, o tyle się uniżaj, a znajdziesz łaskę u Pana.