Wiara – to więź z Jezusem!

W

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywają:

Ksiądz Artur Pióro, mój Kolega kursowy;

Ksiądz Artur Wojtkowicz, także mój Kolega, tylko nie kursowy;

Artur Strzeżysz – za moich czasów: Lektor w Celestynowie;

Artur Pacek – do niedawna: Mechanik, opiekujący się z oddaniem moim samochodem;

Artur Dernowski – specjalista od spraw technicznych w naszej Diecezjalnej Telewizji Internetowej FARO TV oraz w Katolickim Radiu Podlasie; Człowiek, na którego pomoc w tym zakresie zawsze mogę liczyć.

Wszystkim Solenizantom życzę, by w Jezusie zawsze mieli swego najbliższego Przyjaciela. Będę się dla Nich o to modlił.

Moi Drodzy, bardzo przepraszam za opóźnienie w zamieszczeniu słówka na dziś, ale od rana dość sporo się dzieje. Zamieszczam już jednak. Pamiętajmy, że dziś pierwszy czwartek miesiąca. Módlmy się za kapłanów i osoby zakonne – i o kapłanów, oraz o osoby zakonne.

A Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zatem, co dziś mówi do mnie Pan? Z jakim konkretnym przesłaniem zwraca się do mnie bardzo osobiście i bardzo konkretnie? Duchu Święty, podpowiedz…

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Czwartek 27 Tygodnia zwykłego, rok II,

6 października 2022.,

do czytań: Ga 3,1–5; Łk 11,5–13

CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO GALATÓW:

O, nierozumni Galaci! Któż was urzekł, was, przed których oczami nakreślono obraz Jezusa Chrystusa ukrzyżowanego? Tego jednego chciałbym się od was dowiedzieć, czy Ducha otrzymaliście na skutek wypełniania Prawa za pomocą uczynków czy też stąd, że daliście posłuch wierze? Czyż jesteście aż tak nierozumni, że zacząwszy duchem, chcecie teraz kończyć ciałem? Czyż tak wielkich rzeczy doznaliście na próżno? A byłoby to rzeczywiście na próżno. Czy Ten, który udziela wam Ducha i działa cuda wśród was, czyni to dlatego, że wypełniacie Prawo za pomocą uczynków, czy też dlatego, że dajecie posłuch wierze?

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Jezus powiedział do swoich uczniów: „Ktoś z was, mając przyjaciela, pójdzie do niego o północy i powie mu: «Przyjacielu, użycz mi trzy chleby, bo mój przyjaciel przybył do mnie z drogi, a nie mam co mu podać». Lecz tamten odpowie z wewnątrz: «Nie naprzykrzaj mi się. Drzwi są już zamknięte i moje dzieci leżą ze mną w łóżku. Nie mogę wstać i dać tobie».

Mówię wam: Chociażby nie wstał i nie dał z tego powodu, że jest jego przyjacielem, to z powodu jego natręctwa wstanie i da mu, ile potrzebuje.

I ja wam powiadam: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajdzie, a kołaczącemu otworzą.

Jeżeli którego z was, ojców, syn poprosi o chleb, czy poda mu kamień? Albo o rybę, czy zamiast ryby poda mu węża? Lub też gdy prosi o jajko, czy poda mu skorpiona? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec z nieba da Ducha Świętego tym, którzy Go proszą”.

Kiedy człowiek wszedł już na drogę Bożą, to nie powinien z niej schodzić. Jeśli ktoś poznał Jezusa, to nie powinien potem udawać, że Go nie zna. Albo żyć tak, jakby Go nie znał. Kiedy ktoś się już przekonał, że droga, na którą wszedł, jest dobra, prawdziwa, wiarygodna i prowadzi do bardzo konkretnego celu – czemu nagle zaczyna z niej schodzić i poszukiwać bezdroży? Albo powracać na drogi, na których wcześniej nie doświadczył szczęścia i które prowadziły go do bardzo różnych celów? Dlaczego teraz miałyby poprowadzić go do tego celu właściwego?

A jednak, pomimo tego, człowiek jakoś tak chętnie wraca do tego, co było; do tego, co zastarzałe, przeszłe, słabe, a niejednokrotnie – także grzeszne…

Tak chyba postawę Galatów widział Święty Paweł, skoro bardzo dramatycznie, a nawet emocjonalnie, zwraca się do nich ze słowami: O, nierozumni Galaci! Któż was urzekł, was, przed których oczami nakreślono obraz Jezusa Chrystusa ukrzyżowanego? Tego jednego chciałbym się od was dowiedzieć, czy Ducha otrzymaliście na skutek wypełniania Prawa za pomocą uczynków czy też stąd, że daliście posłuch wierze? Czyż jesteście aż tak nierozumni, że zacząwszy duchem, chcecie teraz kończyć ciałem? Czyż tak wielkich rzeczy doznaliście na próżno?

Otóż, właśnie! Ci, którzy spotkali Jezusa – żywego i prawdziwego – teraz chcą powrócić do suchej litery Prawa? Nawet, jeżeli wielu nie spotkało się osobiście z Jezusem w Jego fizycznej postaci, to przecież był On i jest żywo obecny w swoim Kościele, a przecież ten Kościół – szczególnie wówczas – bujnie się rozwijał. Jak można było tego nie widzieć, jak można było Jezusa w tym wszystkim nie widzieć i teraz chcieć powrócić do tego, co było – do tego czasu sprzed przyjścia na świat Jezusa?

Przecież świat – od chwili Jego przyjścia – jest już zupełnie inny! I wszystko jest zupełnie inne – cała, otaczająca rzeczywistość! Wszystko jest inne, nowe, odnowione! Jakże więc można wracać do tego, co było wcześniej – jakby się nic nowego nie pojawiło i nic nowego nie dokonało?…

Dlatego Paweł pyta retorycznie: Czy Ten, który udziela wam Ducha i działa cuda wśród was, czyni to dlatego, że wypełniacie Prawo za pomocą uczynków, czy też dlatego, że dajecie posłuch wierze? Dla nas to pewnie jakieś nie do końca zrozumiałe zestawienie, bo przecież my też jesteśmy od dziecka uczeni tego, że mamy dobrymi uczynkami potwierdzać naszą wiarę, że nie wystarczy tylko samo mówienie o wierze, same słowa, zapewnienia i obietnice. A tymczasem, dzisiaj Paweł nam mówi, że uczynki nie mają znaczenia?…

Nie, to nie tak. Dobre uczynki mają wielkie znaczenie, wręcz zasadnicze dla naszego świadectwa, dawanego wierze. One po prostu potwierdzają naszą wiarę. Ale Apostoł dzisiaj mówi o suchym wypełnianiu przepisów starotestamentalnego Prawa – bez żadnego osobistego, serdecznego odniesienia do Boga, a jedynie po to, żeby nie złamać tego Prawa i uniknąć kary. Czyli, nie chodzi o Boga, a o literę – i o własny komfort psychiczny – żeby po prostu nie mieć problemów.

Tymczasem, Jezus osobiście przyszedł do każdej i każdego z nas, aby z każdą i każdym z nas osobiście się spotkać. Żeby z każdą i każdym z nas nawiązać bardzo osobistą, serdeczną, duchową więź! I na tym polega nowość Jego nauki, nowość założonego przez Niego Kościoła.

Skoro Galaci tego nie rozumieją, to znaczy, że w ogóle nie poznali Jezusa, nie spotkali Jezusa… Chociaż słyszeli o Nim i może nawet uważają, że Go znają, wierzą w Niego, a może nawet i są przekonani, że Go kochają – to tak naprawdę wcale Go nie spotkali.

A my – spotkaliśmy? A ja – spotkałem? Ja, który już od tylu lat żyję na tym świecie i od tylu lat jestem człowiekiem wierzącym, praktykującym, modlącym się – czy ja tak naprawdę spotkałem Jezusa, czy tylko spełniam przykazania, które stały się dla mnie już dawno jedynie suchymi przepisami, zapisanymi na papierze, których muszę przestrzegać, żeby się nie znaleźć w piekle.

Jeżeli spotkałem, to na pewno nie będę miał problemu z tym, żeby wziąć sobie do serca Jego dzisiejsze słowa z Ewangelii: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajdzie, a kołaczącemu otworzą. Oraz te: Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec z nieba da Ducha Świętego tym, którzy Go proszą.

Jeżeli Jezus jest naprawdę moim przyjacielem i kimś, z kim jestem w wielkiej duchowej zażyłości, to wiem, że mogę do Niego po prostu iść ze wszystkim: i z tym, co dobre; i z tym, co mi nie wychodzi; i z tym, co radosne; i z tym, co smutne; i z tym, co trudne; i z tym, co cieszy; i z tym, co boli…

I nie chodzi wcale o to, że stanie się On dla mnie kimś, kto na pstryknięcie palcem będzie spełniał moje życzenia lub zachcianki. Wyraźnie słyszymy, że wszystkim, którzy na modlitwie okażą się wytrwali, a wręcz natarczywi, Bóg da Ducha Świętego. W innym miejscu pojawia się stwierdzenie, że da to, co dobre. Dlatego to nie jest na tej zasadzie, że akurat w danej chwili zachciało mi się tego, czy tamtego, to poproszę – i zaraz mam. Albo że jak będę dłużej prosił – to na pewno otrzymam to, co mi się akurat zamarzyło.

Nie, otrzymam to, co dobre. Otrzymam Ducha Świętego, a więc te dary, które są od Ducha, które są dobre i potrzebne do zbawienia. Na pewno, nie otrzymam niczego, co miałoby mi na tej drodze zaszkodzić.

A właśnie jednym ze znaków bliskiej mojej zażyłości z Jezusem jest to, że ja myślę i postrzegam świat w kategoriach Jezusa, dlatego nie będę Go nawet prosił o to, co mogłoby mi zaszkodzić. Taki człowiek wie, o co ma prosić, co jest naprawdę dobre i potrzebne – według Jezusowych kryteriów…

Dlatego tak ważne jest, aby moja wiara nie była schematem, nie była jedynie tradycją, przyzwyczajeniem; nie była legalizmem, nie była trwożliwym wykonywaniem rozkazów z góry, ale aby była… spotkaniem, bliskością, wspólnotą, więzią… Po prostu – miłością. Do Jezusa. Wzajemną moją miłością z Jezusem.

Dodaj komentarz

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.