Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywa Jadwiga Deres, bardzo życzliwa i aktywna Osoba w Parafii w Trąbkach. Dziękując za wiele życzliwości, jakiej osobiście doznałem w czasie mojej posługi w tej Parafii, życzę Solenizantce tej wielkiej energii życiowej, z której jest znana. Niech zawsze wzoruje się na Patronce dnia dzisiejszego, która nigdy nie załamywała się żadnymi trudnościami. Zapewniam o modlitwie.
Moi Drodzy, bardzo gorąco dziękuję Wszystkim, którzy byli z nami wczoraj na wieczornej audycji! Jej zapis już niedługo pojawi się w Archiwum dźwięków Katolickiego Radia Podlasia – będzie można raz jeszcze posłuchać o tym, jak jest na Syberii.
A teraz już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:
https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut
Zatem, co Pan do mnie mówi dziś osobiście przez swoje Słowo? Z jakim konkretnym wskazaniem zwraca się właśnie do mnie? Duchu Święty, pomóż odczytać…
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Sobota 28 Tygodnia zwykłego, rok II,
Wspomnienie Św. Teresy od Jezusa, Dziewicy i Doktora Kościoła,
15 października 2022.,
do czytań: Ef 1,15–23; Łk 12,8–12
CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO EFEZJAN:
Bracia: Usłyszawszy o waszej wierze w Pana Jezusa i o miłości względem wszystkich świętych, nie zaprzestaję dziękczynienia, wspominając was w moich modlitwach.
Proszę w nich, aby Bóg Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały, dał wam ducha mądrości i objawienia w głębszym poznaniu Jego samego. Niech da wam światłe oczy dla waszego serca, tak byście wiedzieli, czym jest nadzieja waszego powołania, czym bogactwo chwały Jego dziedzictwa wśród świętych i czym przemożny ogrom Jego mocy względem nas wierzących, na podstawie działania Jego potęgi i siły, z jaką dokonał dzieła w Chrystusie, gdy wskrzesił Go z martwych i posadził po swojej prawicy na wyżynach niebieskich, ponad wszelką Zwierzchnością i Władzą, i Mocą, i Panowaniem, i ponad wszelkim innym imieniem wzywanym nie tylko w tym wieku, ale i w przyszłym.
I „wszystko poddał pod Jego stopy”, a Jego samego ustanowił nade wszystko Głową Kościoła, który jest Jego Ciałem, Pełnią Tego, który napełnia wszystko wszelkimi sposobami.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Kto się przyzna do Mnie wobec ludzi, przyzna się i Syn Człowieczy do niego wobec aniołów Bożych; a kto się Mnie wyprze wobec ludzi, tego wyprę się i Ja wobec aniołów Bożych.
Każdemu, kto mówi jakieś słowo przeciw Synowi Człowieczemu, będzie przebaczone, lecz temu, kto bluźni przeciw Duchowi Świętemu, nie będzie przebaczone. Kiedy was ciągnąć będą do synagog, urzędów i władz, nie martwcie się, w jaki sposób albo czym macie się bronić lub co mówić, bo Duch Święty nauczy was w tej właśnie godzinie, co mówić należy”.
Paweł dzisiaj zapewnia wiernych Efezu, że się za nich modli. Pisze: Usłyszawszy o waszej wierze w Pana Jezusa i o miłości względem wszystkich świętych, nie zaprzestaję dziękczynienia, wspominając was w moich modlitwach. Zatem, dziękuje za ich postawę, za ich świadectwo wiary – i w ogóle, wspomina ich w swoich modlitwach.
Łatwo domyślić się, że owo Pawłowe wspominanie to nie jednorazowe, albo sporadyczne westchnienie do Boga w ich intencji, ale to stała ich obecność w jego sercu, w jego myślach, w jego modlitwach – obecność stała i zobowiązująca. To jego ogromna odpowiedzialność za nich.
Bo dzisiaj słyszymy nie tylko informację o tym, że modli się za nich, dziękując za ich postawę, ale też dowiadujemy się, o co się dla nich modli, o co dla nich prosi Boga. Wyraźnie o tym mówi: Proszę w nich, aby Bóg Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały, dał wam ducha mądrości i objawienia w głębszym poznaniu Jego samego. Niech da wam światłe oczy dla waszego serca, tak byście wiedzieli, czym jest nadzieja waszego powołania, czym bogactwo chwały Jego dziedzictwa wśród świętych i czym przemożny ogrom Jego mocy względem nas wierzących, na podstawie działania Jego potęgi i siły, z jaką dokonał dzieła w Chrystusie…
Po czym następuje wspomnienie zbawczego dzieła, jakiego Bóg dokonał przez Jezusa Chrystusa, wywyższając Go po swojej prawicy. O właściwe zrozumienie tej tajemnicy Paweł modli się dla swoich współwyznawców, dla swoich uczniów.
Ciekawym wydaje się tu określenie: światłe oczy dla […] serca, czyli jakieś głębokie wewnętrzne wejrzenie, głębokie zrozumienie owych najgłębszych tajemnic, których tak naprawdę po ludzku do końca zrozumieć się nie da, ale można je sobie na tyle przybliżyć, aby stały się one światłem na drodze do zbawienia. To właśnie dzięki temu głębokiemu, duchowemu wejrzeniu, Efezjanie mają dowiedzieć się, czym jest «nadzieja ich powołania» – że są powołani do zbawienia i że mogą mieć nadzieję na to zbawienie, skoro Bóg dokonał dla nich tak wielkich rzeczy przez swojego Syna.
I że ten Syn dzierży wszelką władzę w Niebie i na ziemi, a skoro tak, to Jego uczniowie i wyznawcy mogą być spokojni, bo są w dobrych i pewnych rękach, bo są bezpieczni i żadne siły diabelskie nic im nie zrobią, o ile oni sami wytrwają przy swoim Panu i Władcy, o ile poddadzą się Jego panowaniu, Jego prowadzeniu…
Właśnie o to Apostoł modli się dla wiernych Efezu – ale także dla nas wszystkich – byśmy wewnętrznie dobrze to wszystko odczytali i zrozumieli. A dzięki temu – byśmy przekonali się, jak mocna jest nasza pozycja w oczach Bożych. Jak wielka Moc i Potęga stoi po naszej stronie! Obyśmy tylko my stali po tej stronie – po stronie owej Potęgi i Mocy. Obyśmy się do Jezusa zawsze przyznawali, obyśmy Go zawsze – wśród wielu propozycji, jakie niesie świat – wybierali.
Sam Jezus tak o tym mówi w Ewangelii: Kto się przyzna do Mnie wobec ludzi, przyzna się i Syn Człowieczy do niego wobec aniołów Bożych; a kto się Mnie wyprze wobec ludzi, tego wyprę się i Ja wobec aniołów Bożych. Po czym dodaje słowa naprawdę mocne, a wręcz porażające: Każdemu, kto mówi jakieś słowo przeciw Synowi Człowieczemu, będzie przebaczone, lecz temu, kto bluźni przeciw Duchowi Świętemu, nie będzie przebaczone.
My już dzisiaj wiemy, że ów brak przebaczenia to nie dlatego, że ktoś popełnia takie grzechy, których Bóg nie da rady przebaczyć, ale dlatego, że ktoś swoje serce zamknął i że nie dopuszcza – z różnych względów – Jego działania wobec siebie. Kto z góry to działanie po prostu niweczy. Kto zamyka drogę Duchowi Świętemu, aby ten mógł w nim działać. Taki człowiek sam skazuje się na nieszczęście – bo nie daje sobie szansy, bo nie daje szansy Duchowi Świętemu. Bo zamyka «oczy swego serca», aby nie widzieć tej wielkiej mocy i panowania Jezusa Chrystusa po prawicy Ojca.
A skoro człowiek nie chce tego zobaczyć, to nie zobaczy. Będzie żył w ciemnościach i strachu – i będzie także przegrywał w zderzeniu ze światem. Ten zaś, kto pozwoli Duchowi Świętemu działać w sobie, może liczyć na Jego pomoc – i to w bardzo konkretnych sytuacjach. Jezus tak o tym dzisiaj mówi: Kiedy was ciągnąć będą do synagog, urzędów i władz, nie martwcie się, w jaki sposób albo czym macie się bronić lub co mówić, bo Duch Święty nauczy was w tej właśnie godzinie, co mówić należy.
Obietnica bardzo konkretna. Wystarczy tylko pozwolić Duchowi Świętemu działać… Wystarczy Mu tylko nie przeszkadzać…
Tak, jak pozwoliła Mu działać w sobie, jak pozwoliła się prowadzić Jezusowi Patronka dnia dzisiejszego, Święta Teresa od Jezusa. Co możemy o niej powiedzieć?…
Teresa de Cepeda y Ahumada urodziła się 28 marca 1515 roku, w Hiszpanii. Pochodziła ze szlacheckiej i zamożnej rodziny, zamieszkałej w Ávila. Na skutek czytania żywotów Świętych, postanowiła uciec do Afryki, aby tam, z rąk Maurów, ponieść śmierć męczeńską. Miała wtedy zaledwie siedem lat. Zdołała namówić do tej wyprawy także młodszego od siebie brata, Rodriga. Na szczęście, wuj odkrył ich plany i w porę zawrócił oboje do domu.
Kiedy przygoda się nie powiodła, Teresa stworzyła sobie w ogrodzie małą pustelnię, by naśladować dawnych pokutników i pustelników. W wieku lat dwunastu przeżyła śmierć matki. Tak o tym pisała w swojej biografii: „Gdy mi umarła matka, […] rozumiejąc wielkość straty, udałam się w swoim utrapieniu przed obraz Matki Bożej i rzewnie płacząc, błagałam Ją, aby mi była matką. Prośba ta, choć z dziecinną prostotą uczyniona, nie była – zdaje mi się – daremną, bo ile razy w potrzebie polecałam się tej wszechwładnej Pani, zawsze w sposób widoczny doznawałam Jej pomocy.”
W 1530 roku, Teresa została oddana do internatu augustianek w Ávila. Jednak ciężka choroba zmusiła ją do powrotu do domu. Kiedy poczuła się lepiej, w dwudziestym roku życia wstąpiła do klasztoru karmelitanek, w rodzinnym mieście, Ávila. W klasztorze jednak, ku swojemu niezadowoleniu, zastała wielkie rozluźnienie. Siostry prowadziły życie na wzór wielkich pań. Przyjmowały wizyty, a ich rozmowy były dalekie od ducha Ewangelii. Już wtedy powstała w Teresie myśl o reformie.
Śluby zakonne złożyła w roku 1537, ale choroba zmusiła ją do chwilowego opuszczenia klasztoru. Powróciła po roku, ale niemoc także powróciła – i to do tego stopnia, że Teresa była już bliska śmierci. Jak wyznaje w swoich pismach, została wtedy cudownie uzdrowiona dzięki wstawiennictwu Świętego Józefa. Odtąd będzie wyróżniać się nabożeństwem do tego właśnie Świętego.
Choroba pogłębiła w Teresie życie wewnętrzne. Poznała bowiem znikomość świata i nauczyła się rozumieć cierpienia innych. Właśnie w długich godzinach samotności i udręk, zaczęło się jej życie mistyczne i zjednoczenie z Bogiem. Utalentowana i wrażliwa, odkryła, że modlitwa jest tajemniczą bramą, przez którą wchodzi się do swego wnętrza, czyli – jak sama nazywała – „twierdzy wewnętrznej”.
Pewnego dnia, w roku 1557, wpatrzona w obraz Chrystusa ubiczowanego, zrozumiała, że wolą Bożą jest nie tylko jej własne uświęcenie, ale także uświęcenie sióstr, oraz że klasztor powinien być miejscem modlitwy i pokuty, a nie azylem dla wygodnych pań. W owym czasie Teresa przeżywała szczyt swoich przeżyć mistycznych, które tak pięknie opisała w wielu dziełach.
W roku 1560 przeżyła wizję piekła. Wstrząsnęła ona nią do głębi, napełniła bojaźnią Bożą oraz zatroskaniem o zbawienie grzeszników i pragnieniem ratowania dusz nieśmiertelnych. Wtedy to Teresa zabrała się do reformy domu karmelitanek w Ávila. Kiedy jednak zobaczyła, że to jest niemożliwe, za poradą prowincjała karmelitów i swojego spowiednika, postanowiła założyć nowy dom, gdzie można by było przywrócić pierwotną zakonną gorliwość. Na wiadomość o tym – zawrzało w jej klasztorze. Wymuszono na prowincjale, by odwołał zezwolenie. Teresę przeniesiono karnie do Toledo. Reformatorka nie zamierzała jednak ustąpić.
Udało się jej uzyskać zgodę samego Papieża Piusa IV na założenie domu zakonnego według pierwotnej reguły. W roku 1562, zakupiła skromną posiadłość w Ávila, dokąd przeniosła się z czterema ochotniczkami. Ponieważ przybywało coraz to więcej kandydatek, Teresa założyła nowy klasztor w Medina del Campo. Tam spotkała młodego kapłana – karmelitę, późniejszego Świętego – Jana od Krzyża, który również bolał nad upadkiem ducha w swoim zakonie. Postanowili pomagać sobie w przeprowadzeniu reformy.
Bóg błogosławił temu dziełu, gdyż mimo bardzo surowej reguły, zgłaszało się coraz więcej kandydatek. Powstawały nowe klasztory. Ale – jak to z każdą reformą – nie zabrakło oporu tych, którzy chcieli pozostać przy starych porządkach. Doszło do tego, że Teresie zakazano tworzenia nowych klasztorów i nawet nałożono na nią „areszt domowy”, zakazując opuszczania klasztoru w Ávila.
Nasłano na nią inkwizycję, która przebadała pilnie jej pisma, czy nie ma tam jakiejś herezji. Nie znaleziono wprawdzie niczego podejrzanego, ale utrzymano nakaz pozostawania w klasztorze. W tym samym czasie prześladowanie i niezrozumienie dotknęło także Świętego Jana od Krzyża, którego więziono i torturowano. Klasztor w Ávila otrzymał polecenie wybrania nowej przełożonej.
Teresa jednak nie załamała się tym wszystkim. Nieustannie pisała listy do władz duchownych i świeckich różnych instancji, przekonując, prostując oskarżenia i błagając. Reforma została ostatecznie uratowana. Teresa i Jan od Krzyża uzyskali wolność. Mogli bez żadnych obaw powadzić dalej wielkie dzieło. Liczba wszystkich, osobiście założonych przez Teresę domów, doszła do piętnastu, a Święty Jan od Krzyża zreformował dwadzieścia dwa klasztory męskie.
Trzeba tu jeszcze nadmienić, iż Bóg doświadczył Teresę wieloma innymi cierpieniami. Trapiły ją nieustannie dolegliwości ciała: choroby, osłabienie i gorączka. Nie mniej ciężkie były cierpienia duchowe, jak oschłości, skrupuły, osamotnienie. Znosiła to z heroicznym poddaniem się woli Bożej.
Przy tym wszystkim, ta święta Wizjonerka i Mistyczka była osobą o umysłowości niezwykle rzeczowej i praktycznej. Bardzo pogodnie podchodziła do życia, zarażając inne siostry niesamowitym poczuciem humoru. Opowiadają, że kiedy z tymiż swymi siostrami jechała powozem, beztrosko spała sobie w czasie, kiedy powóz bardzo niebezpiecznie przechylał się to na jedną, to na drugą stronę, gdyż droga była bardzo nierówna. Blade ze strachu siostry obudziły ją z pytaniem, co się stanie, jak powóz się przewróci. Na to Teresa odpowiedziała, że dopiero wtedy będą się martwić, co z tym robić, a teraz niech śpią spokojnie.
Innym razem, w podobnej sytuacji, powóz rzeczywiście się przewrócił. Teresa, szczerze oburzona, zwróciła się wprost do Jezusa z pytaniem, co to ma znaczyć? W odpowiedzi usłyszała: „Wybacz, ale tak doświadczam swoich przyjaciół”. Na to ona mocnym głosem stwierdziła: „To nie dziw się, że masz ich tam mało!”
Kiedy indziej znowu podsłuchano, jak klęcząc przed Krzyżem dłuższy czas na modlitwie, w końcu dość zdecydowanie zwróciła się do Jezusa: „Klęczę tu przed Tobą już dwie godziny, a Ty nic i nic!” Nie mówiąc już o tej sytuacji, w której na oczach zdumionych sióstr Teresa, jako ich przełożona, podawała im do stołu, poruszając się po refektarzu w rytmie znanego hiszpańskiego tańca!
Nasza Święta zmarła 4 października 1582 roku, w wieku sześćdziesięciu siedmiu lat. Została beatyfikowana w roku 1614 przez Papieża Pawła V, a kanonizowana w roku 1622 przez Papieża Grzegorza XV. W dniu 27 września 1970 roku, Papież Paweł VI ogłosił ją Doktorem Kościoła, nadając jej tytuł „Doktora mistycznego”.
Zasłużyła sobie na ten tytuł w całej pełni. Zostawiła bowiem dzieła, które można zaliczyć do klasyki literatury mistycznej. W odróżnieniu od pism Świętego Jana od Krzyża, jej styl jest prosty i przystępny. Dzieła Świętej Teresy z Ávila doczekały się przekładów na niemal wszystkie języki świata.
Warto zatem w tym momencie wsłuchać się we fragment jednego z jej dzieł, aby mieć małą „próbkę” jej duchowości. Nasza Patronka tak pisała:
„Dla kogo Chrystus jest przyjacielem i wielkodusznym Przewodnikiem, ten wszystko potrafi znieść. Jezus sam przychodzi z pomocą, dodaje sił, nie opuszcza nikogo, jest prawdziwym i szczerym Przyjacielem. Widzę wyraźnie, iż jest wolą Boga, abyśmy jeśli chcemy podobać się Bogu i otrzymywać odeń wielkie łaski, otrzymywali je za pośrednictwem Najświętszego Człowieczeństwa Chrystusa, w którym nieskończony Bóg, jak sam powiada, znajduje upodobanie.
Bardzo często sama tego doświadczałam: Pan mi to powiedział. Widziałam niejako naocznie, że jeśli chcemy, aby niezmierzony Bóg ukazał nam swe tajemnice, powinniśmy wchodzić przez tę właśnie bramę. Nie należy szukać innej drogi, nawet jeśli kto osiągnął szczyty kontemplacji. Tą drogą idzie się pewnie i bezpiecznie. Od Pana i przez Pana otrzymujemy wszelkie dobra. On naszym Nauczycielem. Poza Nim nie znajdziemy pełniejszego i doskonalszego wzoru do naśladowania.
Czegóż więcej moglibyśmy pragnąć, niż mieć u boku tak wiernego Przyjaciela, który nie opuści nas w trudnościach i utrapieniach, jak to zwykli czynić ziemscy przyjaciele. Szczęśliwy ten, kto miłuje prawdziwie i szczerze oraz kto jest z Nim zawsze. Popatrzmy na sławnego Apostoła Pawła, który na ustach zawsze zdawał się mieć imię Jezusa, bo miał je również wyryte i odciśnięte na sercu.
Kiedy to zrozumiałam, pilnie się zastanawiałam, i stwierdziłam, że niektórzy Święci, wyróżniający się życiem kontemplacyjnym, jak Franciszek, Antoni Padewski, Bernard, Katarzyna Sieneńska, podążali tą właśnie drogą. Należy przeto iść tą drogą w pełnej wolności, zdając się całkowicie na Boga. Jeśli zechce zaliczyć nas do grona swych najściślejszych przyjaciół, chętnie przyjmijmy tę łaskę.
Ilekroć myślimy o Chrystusie, pamiętajmy zawsze o Jego miłości, dzięki której udzielił nam tak wielu łask i dobrodziejstw, oraz o miłości, jaką nam okazał Ojciec, gdy ofiarował nam tak niezwykłą rękojmię swej miłości ku nam. Miłość bowiem domaga się miłości. Toteż starajmy się mieć zawsze przed oczyma tę prawdę i w ten sposób zachęcajmy się do miłości. Jeśli bowiem Pan da nam tę łaskę i wzbudzi w sercu naszym taką miłość, wszystko stanie się łatwe i w krótkim czasie, bez trudu, dokonamy bardzo wiele.” Tyle z pism Świętej Teresy Wielkiej.
Wsłuchując się w te słowa, oraz wpatrując się w przykład jej świętości, jak również wreszcie głęboko w sercu rozważając dzisiejsze Boże słowo, raz jeszcze zapytajmy samych siebie, na ile pozwalamy Duchowi Świętemu działać w sobie?… I czy aby na pewno Mu nie przeszkadzamy?…