Każdemu – według miary Chrystusa…

K

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywają:

Ksiądz Andrzej Kuflikowski, Proboszcz Parafii Świętego Ojca Pio w Warszawie, gdzie przez rok pracowałem;

Bartłomiej Przybysz, należący – w swoim czasie – do Wspólnoty młodzieżowej w Trąbkach.

Życzę obu Jubilatom, aby czerpali jak najwięcej wzoru z postawy Świętego, którego wspomnienie wypada w dniu Ich urodzin. Niech tak, jak prosił Jan Paweł II – otwierają na oścież drzwi Chrystusowi! Drzwi swoich serc – ale też niech w tym pomagają innym. Zapewniam o modlitwie!

Moi Drodzy, o godzinie 3:38 naszego czasu otrzymałem piękne zdjęcia, uczynione z okna samolotu, a pokazujące wschód słońca nad Surgutem… Oznacza to, że Ksiądz Marek dotarł na miejsce. Bogu niech będą dzięki! Niech Mu się tam jak najlepiej wiedzie!Wam wszystkim, którzy nieustannie wspieracie Go modlitwą – dziękuję!

A teraz już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Co dziś mówi do mnie Pan? Z jakim konkretnym przesłaniem zwraca się właśnie do mnie? Duchu Święty – tchnij!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Sobota 29 Tygodnia zwykłego, rok II,

Wspomnienie Św. Jana Pawła II, Papieża,

22 października 2022., 

do czytań: Ef 4,7–16; Łk 13,1–9

CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO EFEZJAN:

Bracia: Każdemu z nas została dana łaska według miary daru Chrystusowego.

Dlatego mówi Pismo: „Wstąpiwszy do góry wziął do niewoli jeńców, rozdał ludziom dary”. Słowo zaś „wstąpił” cóż oznacza, jeśli nie to, że również zstąpił do niższych części ziemi?

Ten, który zstąpił, jest i Tym, który wstąpił ponad wszystkie niebiosa, aby wszystko napełnić.

I On ustanowił jednych apostołami, innych prorokami, innych ewangelistami, innych pasterzami i nauczycielami dla przysposobienia świętych do wykonywania posługi, celem budowania Ciała Chrystusowego, aż dojdziemy wszyscy razem do jedności wiary i pełnego poznania Syna Bożego, do człowieka doskonałego, do miary wielkości według Pełni Chrystusa. Chodzi o to, abyśmy już nie byli dziećmi, którymi miotają fale i porusza każdy powiew nauki na skutek oszustwa ze strony ludzi i przebiegłości w sprowadzaniu na manowce fałszu. Natomiast żyjąc prawdziwie w miłości sprawmy, by wszystko rosło ku Temu, który jest Głową, ku Chrystusowi. Z Niego całe Ciało, zespalane i utrzymywane w łączności dzięki całej więzi umacniającej każdego z członków stosownie do jego miary, przyczynia sobie wzrostu dla budowania siebie w miłości.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

W tym czasie przyszli niektórzy i donieśli Jezusowi o Galilejczykach, których krew Piłat zmieszał z krwią ich ofiar. Jezus im odpowiedział: „Czyż myślicie, że ci Galilejczycy byli większymi grzesznikami niż inni mieszkańcy Galilei, że to ucierpieli? Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie.

Albo myślicie, że owych osiemnastu, na których zwaliła się wieża w Siloe i zabiła ich, było większymi winowajcami niż inni mieszkańcy Jerozolimy? Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy tak samo zginiecie”.

I opowiedział im następującą przypowieść: „Pewien człowiek miał drzewo figowe zasadzone w swojej winnicy; przyszedł i szukał na nim owoców, ale nie znalazł.

Rzekł więc do ogrodnika: «Oto już trzy lata, odkąd przychodzę i szukam owocu na tym drzewie figowym, a nie znajduję. Wytnij je: po co jeszcze ziemię wyjaławia?»

Lecz on mu odpowiedział: «Panie, jeszcze na ten rok je pozostaw; ja okopię je i obłożę nawozem; może wyda owoc. A jeśli nie, w przyszłości możesz je wyciąć»”.

Pierwsze zdanie dzisiejszego pierwszego czytania stanowi – tak można uznać – jego główną myśl i jednocześnie streszczenie. Bo o tym właśnie traktuje dalsza część czytania, jak i dzisiejsza Ewangelia, że każdemu z nas została dana łaska według miary daru Chrystusowego. A ten dar Chrystusowy jest znakiem i owocem Jego władzy, jaka została Mu dana nad ziemią.

Paweł pokazuje to w formie swoistego przemieszczania się Jezusa z ziemi do Nieba – na wzór wyprowadzenia Izraelitów przez Boga z niewoli i poprowadzenia ich do ich kraju, do ich miasta – Jerozolimy. Jezus wstępuje do Nieba, biorąc do niewoli jeńców, czyli pokonując moce zła, ale kiedy po oddaniu życia wstępuje do Nieba, to jednocześnie zstępuje do niższych części ziemi, co wielu komentatorów kojarzy z Jego zstąpieniem do Otchłani, skąd miał wprowadzić do Nieba wszystkich sprawiedliwych, oczekujących, aż dokona się dzieło Odkupienia.

Inni uważają, że owo zstąpienie to po prostu Wcielenie – o ile o Wcieleniu Syna Bożego można powiedzieć „po prostu”… – bo przecież ziemia jest niższą przestrzenią od Nieba. Także określenie: wszystko napełnić – można rozumieć jako: napełnić swoją obecnością, czyli przejąć we władanie.

A jako Władca świata i wszechświata – Jezus Chrystus rozdaje ludziom dary. Jednym z tych darów jest powołanie konkretnych ludzi do konkretnych zadań, o czym Apostoł Paweł tak pisze: I On [czyli właśnie Jezus] ustanowił jednych apostołami, innych prorokami, innych ewangelistami, innych pasterzami i nauczycielami dla przysposobienia świętych do wykonywania posługi, celem budowania Ciała Chrystusowego, aż dojdziemy wszyscy razem do jedności wiary i pełnego poznania Syna Bożego, do człowieka doskonałego, do miary wielkości według Pełni Chrystusa.

Ten właściwy, mądry podział zadań, ma służyć temu, by dzieło Kościoła rozwijało się bez przeszkód, by jedni pomagali drugim w budowaniu królestwa Bożego, a wcześniej: w pokonywaniu grzechów i słabości. Także – zewnętrznych, szkodliwych wpływów. Apostoł pisze: Chodzi o to, abyśmy już nie byli dziećmi, którymi miotają fale i porusza każdy powiew nauki na skutek oszustwa ze strony ludzi i przebiegłości w sprowadzaniu na manowce fałszu. Natomiast żyjąc prawdziwie w miłości sprawmy, by wszystko rosło ku Temu, który jest Głową, ku Chrystusowi.

Po to właśnie Kościół obdarzony został taką pełnią darów i charyzmatów, abyśmy posługując się nimi i w pełni z nich korzystając, mogli się wybronić przed przejawami oszustwa ze strony ludzi i przebiegłości w sprowadzaniu na manowce fałszu. Wiemy, że dzisiaj też ich nie brakuje.

A jeżeli wdzierało się ono wówczas i dzisiaj wdziera się jakoś do Kościoła, to znaczy, że w tej – tak sobie to obrazowo przedstawmy – gęstej siatce, jaką tworzy mozaika darów i charyzmatów, są jakieś szczeliny. Czyli że gdzieś, ktoś, jakoś – nie wykorzystuje swoich charyzmatów, nie realizuje zadań, jakie zlecił mu Pan, nie wypełnia dobrze swojego życiowego powołania… A może go nawet należycie nie odczytał… A może odczytał, ale nie chce go przyjąć i od niego ucieka! Różnie to bywa…

Pewnym jest jednak, że trwałe owoce życia chrześcijańskiego przynosi ten, kto wypełnia zadania, powierzone mu przez Pana. Mocno i dobitnie mówi o tym Jezus w dzisiejszej Ewangelii, przywołując bardzo konkretne przykłady nieszczęść, jakie w owych dniach spadły na ludzi – a to ze strony rzymskiej władzy, a to ze strony oddziaływania różnych sił w fizyce, czego efektem było zawalenie się wieży – i jasno mówiąc, że tych, którzy się nie nawrócą, spotkają także wielkie nieszczęścia.

A z całego kontekstu Jezusowego nauczania możemy wywnioskować, że będą to konsekwencje dużo gorsze, od tych, tutaj opowiedzianych, bo będzie to zguba wieczna. Dlatego życie chrześcijanina – i w ogóle: życie człowieka – powinno przynosić owoce. Bardzo konkretne owoce.

Jeżeli bowiem człowiek ma na tej ziemi żyć tylko po to, żeby jeść, pić, spać i tułać się tu i tam bez sensu i bez celu – to po co w ogóle żyć? Po co komu potrzebne takie życie? Ale ono nie musi być takie! Ono nie może być takie! Ono może być piękne i owocne!

Trzeba tylko raz jeszcze przemyśleć od podstaw swoje życiowe powołanie i raz jeszcze uświadomić sobie, jakie zadania ono ze sobą niesie, a potem – bardzo uczciwie przeanalizować, czy wszystkie te zadania należycie wypełniamy… Może trzeba będzie poczynić tu jakieś bardzo konkretne postanowienia…

A na pewno – warto podziękować Panu za to, że właśnie do takich, a nie innych zadań nas powołał. Nie zazdrościć wszystkim wokół, że oni to mają lepiej, że lepsze powołanie im przypadło w udziale, a nam to ciągle wiatr w oczy… Nic z tych rzeczy! Każdemu z nas została dana łaska według miary daru Chrystusowego. A On już najlepiej wiedział, co komu powierzyć, aby każdy mógł jak najlepiej wypełnić swoją życiową misję i jak najpiękniej – i jak najmądrzej, i jak najbardziej sensownie – przeżyć swoje życie.

Tak, jak pięknie, mądrze i sensownie przeżył je – wypełniając w stopniu wyjątkowym zadania swego powołania i czas sobie powierzony – Patron dnia dzisiejszego, tak bliski naszemu sercu, Święty Papież Jan Paweł II.

Karol Józef Wojtyła urodził się 18 maja 1920 roku, w Wadowicach, niewielkim miasteczku nieopodal Krakowa, jako drugi syn Emilii i Karola Wojtyłów. Został ochrzczony w kościele parafialnym 20 czerwca 1920 roku, przez Księdza Franciszka Żaka, kapelana wojskowego. Rodzice nadali imię Karolowi na cześć ostatniego cesarza Austrii, Karola Habsburga.

Rodzina Wojtyłów żyła skromnie. Jedynym źródłem utrzymania była pensja ojca – wojskowego urzędnika w Powiatowej Komendzie Uzupełnień, w stopniu porucznika. Edmund, Brat Karola, studiował medycynę w Krakowie i został lekarzem. Wojtyłowie mieli jeszcze jedno dziecko – Olgę, która zmarła zaraz po urodzeniu.

W dzieciństwie Karola nazywano najczęściej zdrobnieniem imienia – Lolek. Uważano go za chłopca utalentowanego i wysportowanego. 13 kwietnia 1929 roku zmarła Matka Karola, a trzy lata później, w 1932 roku, w wieku dwudziestu sześciu lat, zmarł na szkarlatynę Brat Edmund. Chorobą zaraził się od swojej pacjentki w szpitalu w Bielsku.

Od września 1930 roku, Karol rozpoczął naukę w ośmioletnim Państwowym Gimnazjum Męskim im. Marcina Jadowity w Wadowicach. Nie miał żadnych problemów z nauką; już w tym wieku, według jego katechetów, wyróżniała go także ogromna wiara. 14 maja 1938 roku, Karol zakończył naukę w gimnazjum, otrzymując świadectwo maturalne z oceną celującą, następnie wybrał studia polonistyczne na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. Zamieszkał z ojcem w Krakowie.

W lutym 1940 roku, poznał osobę ważną dla swego rozwoju duchownego. Był to Jan Tyranowski, który prowadził dla młodzieży męskiej koło wiedzy religijnej. Uczestniczący w nim Wojtyła poznał wówczas i po raz pierwszy czytał pisma Świętego Jana od Krzyża. 18 lutego 1941 roku, po długiej chorobie, zmarł Ojciec Karola. Było to poważnym ciosem dla młodego chłopaka, który w dwudziestym pierwszym roku życia pozostał zupełnie bez rodziny.

Po śmierci Ojca Karol Wojtyła pozostał bez środków do życia. W normalnych czasach mógłby liczyć na studenckie stypendium, ale w czasie wojny uczelnie nie działały. Karol wykorzystał ten czas na intensywne samokształcenie. Środowisko akademickie utrzymywało więzi i działało w podziemiu. W 1942 i 1943 roku, jako reprezentant krakowskiej społeczności akademickiej, udawał się do Częstochowy, by odnowić śluby jasnogórskie. Tradycja akademickich pielgrzymek majowych, zapoczątkowana w 1936 roku, trwa do dziś.

Za jedną z najważniejszych dla siebie inicjatyw okresu okupacji Karol uważał pracę aktorską w konspiracyjnym Teatrze Rapsodycznym, pod kierownictwem Mieczysława Kotlarczyka. Teatr ten działał pod auspicjami podziemnej organizacji narodowo – katolickiej: Unia. W tym czasie powstało wiele utworów poetyckich Wojtyły, publikowanych później pod pseudonimem Andrzej Jawień. Inne pseudonimy literackie to: AJ, Piotr Jasień, a od 1961 roku: Stanisław Andrzej Gruda. Twórczość literacką kontynuował także w latach późniejszych.

Karol podjął pracę jako pracownik fizyczny w zakładach chemicznych Solvay, początkowo w kamieniołomie w Zakrzówku, a potem w oczyszczalni sody w Borku Fałęckim. Obecnie jest to już terenie Krakowa. Współpracownicy wspominali później, że każdą przerwę w pracy spędzał zatopiony w lekturze. W drodze do pracy wstępował do kaplicy Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w Łagiewnikach, obok cmentarza, na którym w 1938 roku, pochowano przyszłą Świętą – Siostrę Faustynę Kowalską.

W 1942 roku, wstąpił do tajnego Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Krakowie, nie przerywając pracy w Solvayu. W tym samym czasie rozpoczął w konspiracji studia na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. 29 lutego 1944 roku, potrąciła go niemiecka ciężarówka wojskowa i dwa tygodnie musiał spędzić w szpitalu. Zapytany po latach, czy łączy w jakiś sposób ten wypadek z zamachem na swoje życie w 1981 roku, przyznał: „Tak, w obu przypadkach czuwała nade mną Opatrzność”.

Kiedy w Warszawie wybuchło Powstanie, w Krakowie hitlerowski terror nasilił się: w tak zwaną „czarną niedzielę”, 6 sierpnia 1944 roku, Niemcy aresztowali ponad siedem tysięcy mężczyzn. Wówczas kardynał Sapieha, chcąc ratować przyszłych kapłanów, zdecydował, że Alumni mają zamieszkać w pałacu arcybiskupim. Tam Karol pozostał do końca wojny, do czasu odbudowania krakowskiego seminarium na Podwalu.

13 października 1946 roku, Alumn Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Krakowie Karol Wojtyła został subdiakonem, a tydzień później diakonem. Już 1 listopada 1946 roku, Kardynał Adam Stefan Sapieha wyświęcił Karola na księdza. 2 listopada, jako Neoprezbiter, Karol Wojtyła odprawił Mszę Świętą Prymicyjną w Krypcie Świętego Leonarda, w Katedrze na Wawelu.

15 listopada 1946 roku, wraz z Klerykiem Stanisławem Starowiejskim, poprzez Paryż wyjechał do Rzymu, aby kontynuować studia na Papieskim Międzynarodowym „Athenaeum Angelicum” – obecnie jest to Papieski Uniwersytet Świętego Tomasza z Akwinu. Podczas studiów zamieszkiwał w Kolegium Belgijskim, gdzie poznał wielu duchownych z krajów frankofońskich oraz z USA. W 1948 roku, ukończył studia z dyplomem „summa cum laude”.

W lipcu 1948 roku, na okres siedmiu miesięcy, Ksiądz Karol został skierowany do pracy w Parafii Niegowić, gdzie spełniał zadania wikarego i katechety. W marcu 1949 roku, został przeniesiony do Parafii Świętego Floriana w Krakowie. Tam założył chór gregoriański, z którym wkrótce przygotował i odśpiewał Mszę „De Angelis” (O Aniołach).

Swoich Chórzystów zaraził pasją i miłością do gór – razem przewędrowali Gorce, Bieszczady i Beskid. Organizowali także spływy kajakowe na Mazurach. W Krakowie otrzymał w roku 1948 tytuł doktora teologii, którego nie dostał w Rzymie z powodu braku funduszy na wydanie drukiem rozprawy doktorskiej. Uzyskawszy, po śmierci Kardynała Sapiehy. urlop na pracę naukową, w latach 1951 – 1953 rozpoczął pisanie pracy habilitacyjnej, która, chociaż przyjęta w 1953 roku przez Radę krakowskiego Wydziału Teologicznego, została odrzucona przez Ministerstwo Oświaty i tytułu docenta Karol Wojtyła nie uzyskał, aż do roku 1957. W roku 1956 objął za to katedrę etyki Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.

W 1958 r. Karol Wojtyła został mianowany Biskupem pomocniczym Krakowa i Biskupem tytularnym Umbrii. Przyjął wówczas, zgodnie z obyczajem, jako hasło przewodnie swej posługi słowa: Totus tuus” (Cały Twój)słowa skierowane do Matki Chrystusa. Konsekracji biskupiej Księdza Karola Wojtyły dokonał 28 września 1958 roku, w Katedrze na Wawelu, Metropolita krakowski i lwowski, arcybiskup Eugeniusz Baziak. Współkonsekratorami byli Biskup Franciszek Jop i Biskup Bolesław Kominek.

W tym okresie powstały najgłośniejsze prace Biskupa Wojtyły, które przyniosły mu sławę wśród teologów: „Miłość i odpowiedzialność” (w 1960 roku), oraz „Osoba i czyn” (w 1969 roku). W 1962 roku został krajowym Duszpasterzem środowisk twórczych i inteligencji. Na okres biskupstwa Karola przypadły także obrady Soboru Watykańskiego II, w których aktywnie uczestniczył.

30 grudnia 1963 roku, Karol Wojtyła został mianowany Arcybiskupem Metropolitą krakowskim. Podczas konsystorza, w dniu 26 czerwca 1967 roku, został nominowany kardynałem. 29 czerwca 1967 roku, otrzymał w kaplicy Sykstyńskiej, od Papieża Pawła VI, czerwony biret, a jego kościołem tytularnym stał się kościół Świętego Cezarego Męczennika na Palatynie.

Jako Pasterz Diecezji starał się ogarniać swą posługą wszystkich potrzebujących. Wizytował parafie, odwiedzał klasztory. W 1965 roku, otworzył proces beatyfikacyjny Siostry Faustyny Kowalskiej. Utrzymywał dobry i ścisły kontakt z inteligencją krakowską, zwłaszcza ze środowiskiem naukowym i artystycznym. Zyskał dojrzałość jako myśliciel, sięgając nie tylko do rozległej tradycji filozoficznej, lecz także do Biblii i do mistyki. Zawsze był mu bliski Święty Jan od Krzyża. Rozwijał też harmonijnie koncepcję z pogranicza filozofii oraz teologii: człowieka jako integralnej osoby.

Stał się znanym poza Polską autorytetem. Był – obok Prymasa Polski, Kardynała Stefana Wyszyńskiego – najważniejszą postacią Episkopatu Polski. Z Prymasem Tysiąclecia ściśle współpracował, okazując szacunek dla jego doświadczenia i mądrości. W nielicznych wolnych chwilach nadal z chęcią jeździł na Podhale i w Tatry, chodził po górach, uprawiał narciarstwo.

W nocy z 28 na 29 września 1978 roku, po zaledwie trzydziestu trzech dniach Pontyfikatu, zmarł Papież Jan Paweł I. 14 października rozpoczęło się więc drugie już w tym roku Konklawe – zebranie Kardynałów, mające wyłonić nowego Papieża. 16 października 1978 roku, około godziny 17:15, w siódmym głosowaniu, Metropolita krakowski, Kardynał Karol Wojtyła, został wybrany Papieżem. Przyjął imię Jan Paweł II. O godz. 18:45, Kardynał Pericle Felici ogłosił wybór nowego papieża sławną formułą: HABEMUS PAPAM! Jan Paweł II udzielił pierwszego błogosławieństwa „Urbi et Orbi” (Miastu i Światu).

22 października, na Placu Świętego Piotra, odbyła się uroczysta inauguracja Pontyfikatu, a następnego dnia pierwsza audiencja dla czterech tysięcy Polaków, zgromadzonych w Auli Pawła VI. Msza Święta, inaugurująca Pontyfikat, była transmitowana przez radio i telewizję na wszystkie kontynenty. Dla Polaków, w kraju rządzonym przez komunistów, była to pierwsza transmisja Mszy Świętej od czasów przedwojennych. 12 listopada Jan Paweł II uroczyście objął Katedrę Rzymu – Bazylikę Świętego Jana na Lateranie, stając się w ten sposób Biskupem Rzymu.

Jan Paweł II był pierwszym Papieżem z Polski, jak również pierwszym po czterystu pięćdziesięciu pięciu latach Biskupem Rzymu, nie będącym Włochem. Wybór na głowę Kościoła osoby z kraju socjalistycznego wpłynął znacząco na wydarzenia w Europie Wschodniej i w Azji w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku. Pontyfikat Jana Pawła II trwał ponad dwadzieścia sześć lat i był drugim co do długości w dziejach Kościoła. Najdłużej – bo trzydzieści dwa lata – sprawował swój urząd Pius IX. Oczywiście, nie licząc Pontyfikatu Piotra – pierwszego następcy Jezusa).

Podczas wszystkich Pielgrzymek, Jan Paweł II przebył ponad milion sześćset tysięcy kilometrów, co odpowiada czterdziestokrotnemu okrążeniu Ziemi wokół równika i czterokrotnej odległości między Ziemią a Księżycem. Jan Paweł II odbył sto dwie Pielgrzymki zagraniczne, podczas których odwiedził sto trzydzieści pięć krajów, oraz sto czterdzieści dwie podróże na terenie Włoch, podczas których wygłosił osiemset dziewięćdziesiąt osiem przemówień. Z trzystu trzydziestu czterech istniejących rzymskich Parafii odwiedził trzysta jeden. Jego celem było dotarcie do wszystkich Parafii – zabrakło niewiele.

Jan Paweł II mianował dwustu trzydziestu dwóch Kardynałów, w tym dziewięciu Polaków. Ogłosił tysiąc trzystu osiemnastu Błogosławionych, w tym stu pięćdziesięciu czterech Polaków, i czterystu siedemdziesięciu ośmiu Świętych. Napisał czternaście Encyklik, czternaście Adhortacji, jedenaście Konstytucji oraz czterdzieści trzy Listy apostolskie. Powyższe dane statystyczne nie oddają jednak nawet skrawka ogromnego dziedzictwa nauczania i Pontyfikatu pierwszego w dziejach Kościoła Papieża – Polaka.

Wprawdzie już począwszy od Jana XXIII papiestwo zaczęło rezygnować z niektórych elementów ceremoniału, jednakże dopiero Jan Paweł II zniwelował większość barier, przyjmując postawę Papieża bliskiego wszystkim ludziom: Papieża – Apostoła. Chętnie spotykał się z młodymi ludźmi i poświęcał im dużo uwagi. Na spotkanie w Rzymie, w roku 1985, który ONZ ogłosiła Międzynarodowym Rokiem Młodzieży, napisał List apostolski na temat roli młodości jako okresu szczególnego kształtowania drogi życia, a 20 grudnia zapoczątkował tradycję Światowych Dni Młodzieży. Odtąd co roku przygotowywał orędzie, skierowane do Młodych, które stawało się tematem międzynarodowego spotkania, organizowanego w różnych miejscach świata, na przykład, w 1991 roku, w Częstochowie, a w 2016 roku – w Krakowie.

Chociaż Kardynał Wojtyła, rozpoczynając posługę Piotrową, był – jak na Papieża – bardzo młody, bo miał pięćdziesiąt osiem lat, cieszył się dobrym zdrowiem i był wysportowany, to niemal cały jego Pontyfikat naznaczony był cierpieniem. Choroby Jana Pawła II zaczęły się od pamiętnego zamachu na życie Papieża. 13 maja 1981, podczas audiencji generalnej na Placu Świętego Piotra w Rzymie, o godzinie 17:19, Papież został postrzelony przez tureckiego zamachowca Mehmeta Ali Agcę, w brzuch oraz rękę. Ocalenie, jak sam wielokrotnie podkreślał, zawdzięczał Matce Bożej Fatimskiej, której rocznicę objawień tego dnia obchodzono. Powiedział później: „Jedna ręka strzelała, a inna kierowała kulę”.

Cały świat zamarł w oczekiwaniu na wynik sześciogodzinnej operacji w Poliklinice Gemelli. Papież spędził wtedy na rehabilitacji w szpitalu dwadzieścia dwa dni. Niestety, do pełnego zdrowia nie powrócił nigdy. Następstwa postrzału spowodowały liczne komplikacje zdrowotne, konieczność kolejnych operacji, pobyty w szpitalu. Zaraz po zamachu, w przekazie nadanym przez Radio Watykańskie, Papież powiedział: „Modlę się za brata, który zadał mi cios, i szczerze mu przebaczam”. Później odwiedził zamachowca w więzieniu.

Papież nigdy nie ukrywał swojego stanu zdrowia. Cierpiał na oczach tłumów, którym w ten sposób dawał niezwykłą katechezę. Wielokrotnie też podkreślał wartość choroby i zwracał się do ludzi chorych i starszych o modlitewne wspieranie jego Pontyfikatu.

W pierwszą rocznicę zamachu na Placu świętego Piotra, 13 maja 1982 roku, Papież udał się z dziękczynną pielgrzymką do Fatimy. Tam, podczas nabożeństwa, niezrównoważony mężczyzna Juan Fernández y Krohn, lekko ugodził Papieża nożem. Ochrona szybko obezwładniła napastnika, a Papież dokończył nabożeństwo, pomimo krwawienia. Na szczęście, ten drugi zamach nie miał poważnych następstw.

Jan Paweł II, od początku lat dziewięćdziesiątych, cierpiał na postępującą chorobę Parkinsona. Mimo licznych spekulacji i sugestii ustąpienia z funkcji, które nasilały się w mediach zwłaszcza podczas kolejnych pobytów Papieża w szpitalu, pełnił ją aż do śmierci. Nagłe pogorszenie stanu zdrowia papieża rozpoczęło się 1 lutego 2005 roku. Przez ostatnie dwa miesiące życia, Jan Paweł II wiele dni spędził w szpitalu i nie pojawiał się publicznie. Przeszedł grypę i zabieg tracheotomii, wykonany z powodu niewydolności oddechowej. W czwartek, 31 marca, wystąpiły u Ojca Świętego silne dreszcze ze wzrostem temperatury ciała do 39,6 st. C. Był to początek wstrząsu septycznego połączonego z zapaścią sercowo-naczyniową.

Kiedy medycyna nie mogła już pomóc, uszanowano wolę Papieża, który chciał pozostać w domu. Podczas Mszy Świętej, sprawowanej przy jego łożu, którą Jan Paweł II koncelebrował z przymkniętymi oczyma, kardynał Marian Jaworski udzielił mu Sakramentu Namaszczenia. 2 kwietnia 2005 roku, o godzinie 7:30, Papież zaczął tracić przytomność. W tym czasie, w pokoju Umierającego, czuwali najbliżsi, a przed oknami, na Placu Świętego Piotra, modlił się wielotysięczny tłum. Relacje na cały świat nadawały wszystkie media. Wieczorem, przy łóżku Chorego, odprawiono Mszę Świętą z Wigilii Święta Miłosierdzia Bożego. Około godziny 19:00, Jan Paweł II wszedł w stan śpiączki. Monitor wykazał postępujący zanik funkcji życiowych.

O godzinie 21:37, osobisty papieski Lekarz, Renato Buzzonetti, stwierdził śmierć Jana Pawła II. Jan Paweł II odszedł do Domu Ojca po zakończeniu Apelu Jasnogórskiego, w pierwszą sobotę miesiąca i Wigilię Święta Miłosierdzia Bożego, które sam ustanowił.

Pogrzeb Jana Pawła II odbył się w piątek, 8 kwietnia 2005 roku. Uczestniczyło w nim, na Placu Świętego Piotra i w całym Rzymie, około trzystu tysięcy wiernych oraz dwustu Prezydentów i Premierów, a także Przedstawiciele wszystkich wyznań świata, w tym duchowni islamscy i żydowscy. Po zakończeniu nabożeństwa żałobnego, w asyście tylko duchownych z najbliższego otoczenia, Papież został pochowany w podziemiach Bazyliki Świętego Piotra, w krypcie Błogosławionego Jana XXIII, beatyfikowanego w 2000 roku.

13 maja 2005 roku, Papież Benedykt XVI zezwolił na natychmiastowe rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego Jana Pawła II, udzielając dyspensy od konieczności zachowania pięcioletniego okresu od śmierci kandydata, jaki jest wymagany przez prawo kanoniczne. Formalny proces rozpoczął się 28 czerwca 2005 roku, kiedy zaprzysiężeni zostali członkowie trybunału beatyfikacyjnego. Postulatorem został ksiądz Sławomir Oder. 23 marca 2007 roku, trybunał diecezjalny, badający tajemnicę uzdrowienia jednej z francuskich zakonnic, Marie Simon – Pierre, za wstawiennictwem Papieża Polaka, potwierdził fakt zaistnienia cudu. Po niespodziewanym uzdrowieniu, o które na modlitwie prosiły za wstawiennictwem zmarłego Papieża Członkinie jej zgromadzenia, Siostra Marie powróciła do pracy w szpitalu dziecięcym. Przy okazji podania tej wiadomości Ksiądz Oder poinformował, że istnieje kilkaset świadectw dotyczących innych uzdrowień za wstawiennictwem Jana Pawła II.

2 kwietnia 2007 roku, miało miejsce oficjalne zamknięcie diecezjalnej fazy procesu beatyfikacyjnego w Bazylice Świętego Jana na Lateranie, w obecności wikariusza generalnego Rzymu, Kardynała Camillo Ruiniego. 16 listopada 2009 roku, w watykańskiej Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych odbyło się posiedzenie Komisji Kardynałów w sprawie Beatyfikacji Jana Pawła II. Obrady komisji zakończyło głosowanie, w którym podjęto decyzję o skierowaniu do Benedykta XVI prośby o wyniesienie polskiego Papieża na ołtarze. 19 grudnia 2009 roku, Papież Benedykt XVI podpisał dekret o uznaniu heroiczności cnót Jana Pawła II, który zamknął zasadniczą część jego procesu beatyfikacyjnego.

Jednocześnie rozpoczęło się dochodzenie, dotyczące cudu uzdrowienia, przypisywanego wstawiennictwu polskiego Papieża. 12 stycznia 2011 roku, komisja Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych zaaprobowała cud za wstawiennictwem Jana Pawła II, polegający na uzdrowieniu francuskiej zakonnicy. Zgodnie z Konstytucją apostolską Jana Pawła II Divinus perfectionis Magister”, z 1983 roku, ustalającą nowe zasady postępowania kanonizacyjnego, orzeczenie Kongregacji zostało przedstawione Papieżowi, który jako jedyny ma prawo decydować o kościelnym kulcie publicznym Sług Bożych.

14 stycznia 2011 roku, Papież Benedykt XVI podpisał dekret o cudzie i wyznaczył na dzień 1 maja 2011 roku Beatyfikację Papieża Jana Pawła II. Dokonał jej osobiście podczas uroczystej Mszy Świętej na Placu Świętego Piotra w Rzymie, którą koncelebrowało kilka tysięcy Kardynałów, Arcybiskupów i Biskupów z całego świata. Liczba wiernych, uczestniczących w nabożeństwie, jest szacowana na półtora miliona, w tym trzysta tysięcy Polaków.

Warto wspomnieć, że Benedykt XVI uczynił wyjątek, osobiście przewodnicząc Beatyfikacji swojego Poprzednika – jako zwyczajną praktykę Benedykt XVI przyjął bowiem, że Beatyfikacjom przewodniczy jego delegat, a on sam dokonuje jedynie Kanonizacji. Na datę liturgicznego wspomnienia Błogosławionego Jana Pawła II wybrano dzień 22 października, przypadający w rocznicę uroczystej inauguracji Pontyfikatu Papieża – Polaka.

Papież Franciszek dokonał Kanonizacji Jana Pawła II, w Niedzielę Bożego Miłosierdzia, 27 kwietnia 2014 roku, w Rzymie. Do chwały Świętych Jan Paweł II został wyniesiony razem z jednym ze swoich Poprzedników, Janem XXIII.

W liturgii brewiarzowej, spośród tak bardzo obszernego i bogatego duchowego dorobku Jana Pawła II, wybrano fragment homilii, wygłoszonej przez niego w dniu inauguracji Pontyfikatu, 22 października 1978 roku. Słowa te – z niezbadanych wyroków Bożych i za Bożym natchnieniem – stały się myślą przewodnią i wyznaczyły główny kierunek całej jego papieskiej posługi.

A oto te słowa: „Piotr przybył do Rzymu! Co go skierowało i przyprowadziło do tego Miasta, serca Imperium Rzymskiego, jeśli nie posłuszeństwo natchnieniu otrzymanemu od Pana? Może ten rybak z Galilei nie chciałby przyjść aż tutaj. Może wolałby pozostać tam, nad brzegami jeziora Genezaret, ze swoją łodzią, ze swoimi sieciami. Ale prowadzony przez Pana, posłuszny Jego natchnieniu, przybył tutaj!

Według dawnej tradycji, w czasie prześladowania za Nerona, Piotr chciał opuścić Rzym. Ale wkroczył Pan: wyszedł mu naprzeciw. Piotr zwrócił się do Niego pytająco: Quo vadis Domine?” – „Dokąd idziesz, Panie?”. A Pan odpowiedział mu natychmiast: „Idę do Rzymu, by Mnie ukrzyżowano po raz drugi”. Piotr powrócił do Rzymu i pozostał tutaj aż do swego ukrzyżowania.

Nasz czas wzywa nas, skłania nas, zobowiązuje nas do wpatrywania się w Pana i pogrążenia się w pokornym i pobożnym rozważaniu tajemnicy najwyższej władzy samego Chrystusa. Ten, który narodził się z Dziewicy Maryi, Syn cieśli – jak mniemano; Syn Boga żywego – jak wyznał Piotr, przyszedł, aby nas wszystkich uczynić „królewskim kapłaństwem”.

Sobór Watykański II przypomniał nam tajemnicę tej władzy i fakt, że misja Chrystusa – Kapłana, Proroka (Nauczyciela) i Króla – trwa dalej w Kościele. Wszyscy, cały lud Boży uczestniczy w tej trojakiej misji. I może w przeszłości wkładano na głowę papieża tiarę, tę potrójną koronę, aby wyrazić przez ten symbol, że cały hierarchiczny ustrój Kościoła Chrystusowego, cała jego „święta władza” w nim sprawowana, nie jest niczym innym jak służbą – służbą, która ma na celu tylko jedno: aby cały lud Boży był uczestnikiem tej trojakiej misji Chrystusa i pozostawał zawsze pod władzą Pana, która bierze swój początek nie z mocy tego świata, lecz od Ojca Niebieskiego oraz z tajemnicy krzyża i zmartwychwstania.

Ta absolutna, a jednak miła i słodka władza Pana, odpowiada całej głębi człowieka, jego najwznioślejszym aspiracjom umysłu, woli, serca. Ona nie przemawia językiem siły, lecz wyraża się w miłości i w prawdzie.

Nowy Następca Piotra na Rzymskiej Stolicy wypowiada dzisiaj gorącą, pokorną, ufną modlitwę: „O Chryste! Spraw, bym mógł stać się i być sługą Twojej jedynej władzy! Sługą Twojej słodkiej władzy! Sługą Twojej władzy, która nie przemija! Spraw, bym potrafił być sługą! Co więcej – sługą Twoich sług!”.

Bracia i Siostry! Nie obawiajcie się przyjąć Chrystusa i zgodzić się na Jego władzę! Pomóżcie Papieżowi i wszystkim, którzy chcą służyć Chrystusowi i przy pomocy władzy Chrystusowej służyć człowiekowi i całej ludzkości!

NIE LĘKAJCIE SIĘ! OTWÓRZCIE, OTWÓRZCIE NA OŚCIEŻ DRZWI CHRYSTUSOWI! JEGO ZBAWCZEJ WŁADZY OTWÓRZCIE GRANICE PAŃSTW, USTROJÓW EKONOMICZNYCH I POLITYCZNYCH, SZEROKICH DZIEDZIN KULTURY, CYWILIZACJI, ROZWOJU. NIE LĘKAJCIE SIĘ! CHRYSTUS WIE, „CO JEST W CZŁOWIEKU”. TYLKO ON TO WIE!

Dzisiaj tak często człowiek nie wie, co nosi w sobie, w głębi swojej duszy, swego serca. Tak często jest niepewny sensu swego życia na tej ziemi. Tak często opanowuje go zwątpienie, które przechodzi w rozpacz. Pozwólcie zatem – proszę was, błagam was z pokorą i ufnością – pozwólcie Chrystusowi mówić do człowieka. Tylko On ma słowa życia, tak, życia wiecznego!” Tyle Jan Paweł II w swojej monumentalnej homilii – można by rzec: przemówieniu programowym – na rozpoczęcie Pontyfikatu.

Wpatrzeni w świetlany wzór Jego świętości oraz zasłuchani w Boże słowo dzisiejszej liturgii, zapytajmy raz jeszcze samych siebie o losy naszego życiowego powołania…

Dodaj komentarz

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.