Wstąpmy na Górę Pana!

W

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, mamy Adwent! I nowy rok liturgiczny. Jezus przychodzi dzisiaj do nas z wezwaniem, abyśmy razem z Nim weszli na górę Pana. Czyli – abyśmy w tym Adwencie wyrwali się z marazmu naszej codzienności, a nade wszystko: abyśmy zechcieli i odważyli się ruszyć ku górze! Ku Bogu, ale też – ku wyższym ideałom i większym duchowym pragnieniom, niż tylko te doczesne i przyziemne. Wspierajmy się wzajmnie modlitwą w przeżywaniu tego pięknego, chociaż też wymającego czasu!

Niech nas w ten czas wprowadzi Boże słowo dzisiejszej Niedzieli. Duchu Święty, pomóż nam je zgłębić…

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

1 Niedziela Adwentu, A,

27 listopada 2022., 

do czytań: Iz 2,1–5; Rz 13,11–14; Mt 24,37–44

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:

Widzenie Izajasza, syna Amosa,

dotyczące Judy i Jerozolimy:

Stanie się na końcu czasów,

że góra świątyni Pana

stanie mocno na wierzchołku gór

i wystrzeli ponad pagórki.

Wszystkie narody do niej popłyną,

mnogie ludy pójdą i rzekną:

Chodźcie, wstąpmy na Górę Pana

do świątyni Boga Jakuba!

Niech nas nauczy dróg swoich,

byśmy kroczyli Jego ścieżkami.

Bo Prawo wyjdzie z Syjonu

a słowo Pana z Jeruzalem”.

On będzie rozjemcą pomiędzy ludami

i wyda wyroki dla licznych narodów.

Wtedy swe miecze przekują na lemiesze,

a swoje włócznie na sierpy.

Naród przeciw narodowi nie podniesie miecza,

nie będą się więcej zaprawiać do wojny.

Chodźcie, domu Jakuba,

postępujmy w światłości Pana!

CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO RZYMIAN:

Bracia: Rozumiejcie chwilę obecną: teraz nadeszła dla was godzina powstania ze snu. Teraz bowiem zbawienie jest bliżej nas niż wtedy, gdyśmy uwierzyli.

Noc się posunęła, a przybliżył się dzień. Odrzućmy więc uczynki ciemności, a przyobleczmy się w zbroję światła. Żyjmy przyzwoicie jak w jasny dzień: nie w hulankach i pijatykach, nie w rozpuście i wyuzdaniu, nie w kłótni i zazdrości. Ale przyobleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa i nie troszczcie się zbytnio o ciało, dogadzając żądzom.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Jezus powiedział do swoich uczniów: „Jak było za dni Noego, tak będzie z przyjściem Syna Człowieczego. Albowiem jak w czasie przed potopem jedli i pili, żenili się i za mąż wydawali aż do dnia, kiedy Noe wszedł do arki, i nie spostrzegli się, że przyszedł potop i pochłonął wszystkich, tak również będzie z przyjściem Syna Człowieczego. Wtedy dwóch będzie w polu: jeden będzie wzięty, drugi zostawiony. Dwie będą mleć na żarnach: jedna będzie wzięta, druga zostawiona.

Czuwajcie więc, bo nie wiecie, w którym dniu Pan wasz przyjdzie. A to rozumiejcie: Gdyby gospodarz wiedział, o której porze nocy złodziej ma przyjść, na pewno by czuwał i nie pozwoliłby włamać się do swego domu. Dlatego i wy bądźcie gotowi, bo w chwili, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie”.

Jeśli się uważnie wsłuchamy w treść dzisiejszych czytań mszalnych, to pewnie dojdziemy do wniosku, że są one – w swej wymowie i przesłaniu – bardzo podobne do tych, których słuchaliśmy w ostatnich dniach. Bo i w tamtych, i w tych dzisiejszych, wiele było wezwań do czuwania, do pełnej gotowości na przyjście Pana, które to przyjście na pewno nastąpi, chociaż nie sposób określić, kiedy… Takie treści otrzymywaliśmy w ostatnich dniach – i takie same pojawiają się dzisiaj. Tylko do wczoraj mieliśmy poprzedni rok liturgiczny, a od dzisiaj mamy nowy. A treści – te same. A przynajmniej – bardzo podobne.

I chyba trudno się temu dziwić – przynajmniej z kilku powodów. Przede wszystkim dlatego, że tematyka czuwania i gotowości na spotkanie z Panem to tematyka aktualna zawsze, w każdym czasie, nie tylko na zakończenie, lub rozpoczęcie kolejnego etapu dziejów ludzkości i kolejnego roku liturgicznego. Zresztą, wezwania do czujności, do gotowości, nawoływanie do stałego nawracania się można uznać za reprezentatywne i charakterystyczne dla Kościoła. To temat w nauczaniu Kościoła aktualny zawsze, bez względu na okoliczności i czas.

Ale w końcówce roku liturgicznego i na początku nowego – brzmią bardzo specyficznie. Bo odczytujemy je w kontekście słów Apostoła Pawła: Rozumiejcie chwilę obecną: teraz nadeszła dla was godzina powstania ze snu. Teraz bowiem zbawienie jest bliżej nas niż wtedy, gdyśmy uwierzyli. Noc się posunęła, a przybliżył się dzień. To oczywiste, że chrześcijanie, formowani przez Pawła, czy innych Apostołów, przynajmniej powinni w tej wierze i bliskości Pana postępować. To naturalne, że zbawienie w ten sposób staje się bliższe, niż to było na początku, w momencie uwierzenia.

To prawda, że w ten sposób światło Chrystusa coraz mocniej jaśnieje w sercach ludzi – o wiele mocniej, niż u początków wiary każdej i każdego z nich – stopniowo bowiem wypiera ciemności niewiary, niewiedzy. Stąd mocne i konkretne wezwanie Apostoła, skierowane do wiernych z Gminy rzymskiej, ale też i do nas: Odrzućmy więc uczynki ciemności, a przyobleczmy się w zbroję światła. Żyjmy przyzwoicie jak w jasny dzień: nie w hulankach i pijatykach, nie w rozpuście i wyuzdaniu, nie w kłótni i zazdrości. Ale przyobleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa i nie troszczcie się zbytnio o ciało, dogadzając żądzom.

Zapewne Apostoł uznał, że dość już wyłącznie mówienia o wierze i świadczenia o niej jedynie złożonymi, lub wzniesionymi do modlitwy rękami. Czas najwyższy potwierdzić ją czynami! Właściwą postawą, zerwaniem ze złymi przyzwyczajeniami, a wręcz z żądzą, której już nie można dogadzać – czas się z nią rozprawić! Czyli – mówiąc krótko – czas swoją wiarę pokazać czynami, a nie tylko o niej mówić i mówić. W którymś momencie już trzeba przejść do czynów, do ukształtowania w sobie postawy jednoznacznej i konsekwentnej.

Zauważmy, jakich postaw – według Pawła – mają unikać chrześcijanie: hulanki, pijaństwo, rozpusta, wyuzdanie, kłótnia, zazdrość… Można tylko postawić pytanie: Czyżby takie zachowania Paweł dostrzegał wśród chrześcijan, wśród swoich uczniów?! Trudno uwierzyć. Może po prostu odniósł się do tego, co widział tak w ogóle w swoim otoczeniu, w postawach różnych ludzi, dlatego przestrzegł chrześcijan, aby oni akurat temu nie ulegali. Nie wiemy dokładnie, natomiast domyślamy się, że tego typu zachowania nie były wówczas rzadkością. A dzisiaj?…

Pewnie każda i każdy z nas ma swoje przemyślenia i obserwacje, dotyczącego tego wszystkiego, co dzieje się wokół nas, co obserwujemy w postawach ludzi, wśród których żyjemy. Na pewno, nie sposób nie zauważyć, że te wszystkie Pawłowe określenia, dotyczące złych postaw, jako żywo oddają postawy ludzi w naszych czasach. Jakby Apostoł opisywał to wszystko, co my na co dzień widzimy, lub o czym słyszymy.

Dlatego też i my odnosimy do siebie to jego mocne wezwanie: Rozumiejcie chwilę obecną: teraz nadeszła dla was godzina powstania ze snu. Po prostu, weźmy się wreszcie do roboty! Bo nie może być tak, że ktoś ileś już lat jest wierzącym, do tej swojej wiary się przyznaje i wydaje się, że powinien się w nią coraz bardziej wtajemniczać, a jakoś wcale tego nie widać po jego postawie.

Skoro takie wymagania stawiał Apostoł chrześcijanom sobie współczesnym, którzy w wierze chrześcijańskiej stawiali pierwsze kroki, bo Kościół dopiero rozpoczynał swoją działalność, stąd też wielu spośród chrześcijan dopiero co się nawróciło, nawet już w dorosłym wieku – i pomimo tego wszystkiego Apostoł oczekiwał od nich jakichś konkretnych owoców ich wiary, przyjęcia pewnych postaw, a unikania innych – to cóż dopiero powiedziałby nam, którzy od dziecka, często już wiele lat, w tej wierze żyjemy i ją wyznajemy?

Czy możemy uczciwie i szczerze powiedzieć, że widzimy pozytywną zmianę w swoim myśleniu, w swoich słowach, w swoich uczynkach? Mówiąc wprost i bardzo konkretnie: Czy wraz z postępującym wiekiem – wzrasta też nasza życiowa mądrość? Czy postępujemy w świętości? Czy może ciągle te same grzechy, z których niby to się spowiadamy, ale jakoś już od kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu lat, nie możemy sobie z nimi poradzić? Nie możemy – a może nawet nie za bardzo chcemy?…

Moi Drodzy, musimy sobie takie pytania stawiać ciągle, a już szczególnie w takie dni, jak dzisiejszy, kiedy to rozpoczynamy kolejny rok liturgiczny, kolejny Adwent w naszym życiu. Który to już?… A jak było po poprzednim?… A po jeszcze poprzednim?… Co się udało w sobie przepracować, przemyśleć, zmienić?…

Czy nie jest tak, że przychodzi Adwent, zaraz potem Boże Narodzenie, a potem niedługo Wielki Post i Wielkanoc, i za kilka miesięcy, które miną nie wiadomo, kiedy – znowu przyjdzie Adwent, i znowu Boże Narodzenie, i kołowrotek będzie się kręcił, a my – jak ci, o których mówi dziś Jezus, że w czasie przed potopem jedli i pili, żenili się i za mąż wydawali aż do dnia, kiedy Noe wszedł do arki, i nie spostrzegli się, że przyszedł potop i pochłonął wszystkich… Dokładnie tak samo będzie z przyjściem Syna Człowieczego.

Słyszymy to dzisiaj, na początku tego już kolejnego Adwentu – i co? Robi to na nas jakieś wrażenie? Czy patrząc na dzieje mojego zmagania się ze sobą i swoimi słabościami, mogę powtórzyć za Pawłem Apostołem, że noc się posunęła, a przybliżył się dzień?…

Oto w pierwszym czytaniu, w Izajaszowej wizji pojawia się góra świątyni Pana, która [staje] mocno na wierzchołku gór i [wystrzela] ponad pagórki. Wszystkie narody do niej [idą], mnogie ludy [mówią]: „Chodźcie, wstąpmy na Górę Pana do świątyni Boga Jakuba! Niech nas nauczy dróg swoich, byśmy kroczyli Jego ścieżkami”.

Moi Drodzy, niech to będzie nasze hasło na ten Adwent: Wstąpmy na górę Pana! Pójdźmy do Jego świątyni. Niech nas naprawdę nauczy dróg swoich, a my – obyśmy się ich chcieli nauczyć. Byśmy już od tego Adwentu kroczyli Jego drogami – i tylko Jego drogami. Żadnymi innymi!

Dlatego wejdźmy na górę! Czyli – niech ten Adwent będzie innych od poprzednich. Niech to już nie będzie dryfowanie po tych samych ciągle obietnicach, zapewnieniach, deklaracjach, przy jednoczesnym taplaniu się w błocie ciągle tych samych grzechów. Tym razem – niech już nastąpi wyjście, wybicie się ku górze, wyrwanie się z tej małości i miernoty duchowej, z tych złych przyzwyczajeń i grzechów, w których tkwimy może już od wielu lat.

I to one nas trzymają przy ziemi, trzymają nas właśnie w błocie, trzymają nas w totalnej niemocy. Wyrwijmy się z tego! Tym razem – już naprawdę! Wejdźmy na górę Pana, do Jego świątyni. Tak, do tej świątyni – naszej parafialnej, czy innej – do której chodzimy, ale tym razem może inaczej, niż zwykle. Z innym nastawieniem, niż dotychczas, z szerzej otwartym sercem! Z większą wiarą i uwagą przeżywajmy Roraty, Rekolekcje adwentowe… Podejmijmy postanowienia – mocne i bardzo konkretne, adekwatne do naszej osobistej sytuacji, a nade wszystko – potrzebne. Wyspowiadajmy się porządnie – z mocnym postanowieniem konkretnej poprawy.

Moi Drodzy, to jest potrzeba chwili. Bo świat wokół nas – dobrze to widzimy – zaplątał się już w tyle różnych machinacji i kombinacji, zaplątał się tak bardzo we własną pajęczynę, że dzisiaj szczególnie potrzebuje świadectwa i postawy ludzi świętych i odważnych. Czyli właśnie nas!

Moi Drodzy, rozumiejmy chwilę obecną! Taka jest właśnie potrzeba chwili – jest potężne zapotrzebowanie na ludzi świętych i odważnych w tym głupim i grzesznym świecie. Potrzeba odważnej postawy ludzi świętych, którzy swoim przykładem pociągnęliby innych – pociągnęliby wszystkich – ku górze! Ku świątyni! Ku Bogu!

Oto zadanie dla nas, moi Drodzy! Dla mnie, jako kapłana – i dla Ciebie, Siostro i Bracie! Niech więc ten Adwent w naszym życiu będzie inny, niż wszystkie poprzednie. Dlatego chodźcie, wstąpmy na Górę Pana do świątyni Boga […]! Niech nas w tym Adwencie jeszcze raz nauczy dróg swoich, byśmy kroczyli Jego ścieżkami. Od tego Adwentu – już zawsze: Jego drogami. I żadnymi innymi.

Bo oto teraz nadeszła dla [nas] godzina powstania ze snu. Teraz bowiem zbawienie jest bliżej nas niż wtedy, gdyśmy uwierzyli. Niech więc coś konkretnego z tego tym razem wyniknie…

Dodaj komentarz

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.