Wielka potrzeba świadectwa!

W

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywa Ksiądz Kanonik Jan Grochowski, w swoim czasieProboszcz Parafii w Trąbkach, a tak w ogóle to mój pierwszy Proboszcz. Dziękując Księdzu Kanonikowi za bezmiar życzliwości i pomocy, które przez lata mi okazywał i ciągle okazuje, życzę siły i mocy ducha do pokonywania codziennych trudności i budowania królestwa Bożego w sercach ludzi.

Z kolei, rocznicę zawarcia sakramentalnego Małżeństwa przeżywają Żanna i Łukasz Sulowscy, moi Przyjaciele z Lublina. Życzę ciągłego odkrywania piękna i wielkości małżeńskiego przymierza. Życzę ciągłego doświadczania Bożej mocy i odważnego świadczenia o niej.

Wszystkich dziś świętujących zapewniam o modlitwie!

A Wszystkim, świętującym dziś kolejny dzień Oktawy Bożego Narodzenia życzę niegasnącej radości z tego faktu!

Sam zaś dzisiaj wybieram się do Kodnia, aby pobyć tam kilka dni – do Sylwestra włącznie – i nieco wyciszyć się, pozbierać wewnętrznie, po bardzo intensywnym Adwencie. Nie muszę chyba mówić, że będziecie tam ze mną obecni – w moim sercu i w moich modlitwach.

Teraz zaś zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Co dziś mówi do mnie Pan? Do czego mnie wzywa? Duchu Święty, tchnij!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Św. Jana, Apostoła i Ewangelisty,

27 grudnia 2022., 

do czytań z t. VI Lekcjonarza: 1 J 1,1–4; J 20,2–8

POCZĄTEK PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO JANA APOSTOŁA:

Umiłowani: To wam oznajmiamy, co było od początku, cośmy usłyszeli o Słowie życia, co ujrzeliśmy własnymi oczami, na co patrzyliśmy i czego dotykały nasze ręce, bo życie objawiło się. Myśmy je widzieli, o nim świadczymy i głosimy wam życie wieczne, które było w Ojcu, a nam zostało objawione, oznajmiamy wam, cośmy ujrzeli i słyszeli, abyście i wy mieli łączność z nami. A mieć z nami łączność znaczy: mieć ją z Ojcem i z Jego Synem Jezusem Chrystusem. Piszemy to w tym celu, aby nasza radość była pełna.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:

Pierwszego dnia po szabacie Maria Magdalena pobiegła i przybyła do Szymona Piotra i do drugiego ucznia, którego Jezus kochał, i rzekła do nich: „Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono”.

Wyszedł więc Piotr i ów drugi uczeń i szli do grobu. Biegli oni obydwaj razem, lecz ów drugi uczeń wyprzedził Piotra i przybył pierwszy do grobu. A kiedy się nachylił, zobaczył leżące płótna, jednakże nie wszedł do środka. Nadszedł potem także Szymon Piotr, idący za nim. Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą na jednym miejscu.

Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń, który przybył pierwszy do grobu. Ujrzał i uwierzył.

Jakże bardzo ważne – i jak bardzo szczególnie dzisiaj – potrzebne jest to świadectwo, jakie płynie do nas z obu czytań, których wysłuchaliśmy. A mamy ten komfort i tę ciekawą okoliczność, że świadectwo to płynie od Patrona dnia dzisiejszego, który – jak to już nieraz było powiedziane – sam obsługuje swoje liturgiczne wspomnienie, gdy idzie o czytania mszalne. To chyba jedyny taki przypadek w liturgii, kiedy to wspominając – w tym przypadku – Świętego Jana Apostoła, mamy pierwsze czytanie autorstwa Jana Apostoła i Ewangelię autorstwa Jana Apostoła, a do tego jeszcze w Ewangelii słyszymy relację o działaniach tegoż samego Jana Apostoła.

Co prawda, stosuje on w Ewangelii dość ciekawy zabieg stylistyczny, polegający na tym, że na swój temat nie mówi w pierwszej, a w trzeciej osobie, a więc nie: «Ujrzałem i uwierzyłem», a Ujrzał i uwierzył. Kto?

I tu też ciekawostka, bo nie pada imię tego, który ujrzał i uwierzył, jest tylko mowa, że jest to «ów uczeń», «umiłowany uczeń», albo: «ów drugi uczeń». Szczególnie dzisiaj to widzimy, kiedy to po dobiegnięciu do Grobu, o którym Maria Magdalena powiedziała, że jest pusty, «ów uczeń» zatrzymuje się, aby poczekać na starszego wiekiem Piotra i to jego wpuścić tam przed sobą, a samemu wejść potem, czyli: aby zająć pozycję drugiego ucznia, by to świadectwo Piotra było owym ważniejszym i mocniejszym! Bo to on przecież jest pierwszym spośród Apostołów, widzialną Głową Kościoła na ziemi.

Kiedy zaś się to stało, wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń, który przybył pierwszy do grobu. Ujrzał i uwierzył. A kiedy już wszedł i kiedy ujrzał i uwierzył – zakładamy, że tak na sto procent uwierzył, bo wcześniej też na pewno wierzył we wszystko, co Jezus czynił i mówił – wtedy już w sposób dojrzały i mądry mógł napisać: To wam oznajmiamy, co było od początku, cośmy usłyszeli o Słowie życia, co ujrzeliśmy własnymi oczami, na co patrzyliśmy i czego dotykały nasze ręce, bo życie objawiło się. Myśmy je widzieli, o nim świadczymy i głosimy wam życie wieczne, które było w Ojcu, a nam zostało objawione, oznajmiamy wam, cośmy ujrzeli i słyszeli, abyście i wy mieli łączność z nami. A mieć z nami łączność znaczy: mieć ją z Ojcem i z Jego Synem Jezusem Chrystusem.

Oto moc świadectwa! Oto moc świadectwa tego, co się samemu przeżyło, czego się samemu doświadczyło, co samemu się widziało i słyszało. Takie świadectwo ma największą moc, jest najbardziej przekonujące, bo trudno zaprzeczyć komuś, kto daną rzecz, czy sprawę, widział albo słyszał. Chyba, że nie wierzymy, że widział i słyszał, ale na to nic już się nie da poradzić. Jeżeli jednak wierzymy, że Jan widział i słyszał, jeżeli sam mówi o sobie, iż ujrzał i uwierzył, to przyjmujemy to jego świadectwo i sami bardzo chcemy ujrzeć i uwierzyć!

Chcemy ujrzeć działanie Boga w tym trudnym czasie, jaki przeżywamy, bo chociaż czasy nigdy nie były łatwe dla wyznawców Jezusa Chrystusa i świadectwo takich naocznych świadków, jak Jan Apostoł, zawsze było w cenie, to jednak wydaje się, że dzisiaj, w tych poplątanych i głupich czasach, jest potrzebne szczególnie!

Może dlatego, że to nasze czasy, dlatego widzimy sami – my widzimy, a więc nasze świadectwo jest tutaj ważne – jak bardzo są one poplątane. To my w nich żyjemy, dlatego sami odbieramy do siebie wszystkie sygnały tego świata – żeby nie powiedzieć: wszystkie ciosy tego świata. Widzimy totalne pomieszanie dobra ze złem, prawdy z kłamstwem, wiary z magią i zabobonem…

To znaczy, dobro będzie zawsze dobrem, a prawda będzie zawsze prawdą i nie da się ich pomieszać ze złem, czy kłamstwem, bo człowiek Boży dobrze odróżni jedno od drugiego i opowie się po tej stronie, po której powinien. Ale to właśnie cały otaczający nas świat – zwłaszcza ten świat zepsutej polityki, brudnych interesów, złodziejskich biznesów – stara się to wszystko tak pomieszać i poplątać, aby ludzie już nic nie wiedzieli i niczego nie rozumieli, a w ten sposób dali sobą łatwo rządzić i manipulować.

W takiej sytuacji obecnie jesteśmy, bo widzimy, że chaosu i rozmywania podstawowych pojęć nie brakuje niestety także u wysoko postawionych hierarchów Kościoła – od samego Watykanu począwszy. Może się nam więc wydawać, że to już koniec świata, że to totalny upadek Kościoła; że wiara to już zupełny przeżytek, a zasady moralne, ustanowione przez Jezusa, to zakurzone eksponaty na muzealnych półkach.

Ileż to razy w ostatnich dniach – chociażby przy świątecznym stole w gronie mojej Rodziny, czy na spotkaniach opłatkowych przed Świętami – słyszałem stwierdzenia moich Rozmówców, że tak trudno teraz wychować Dzieci w wierności zasadom moralnym. Bo wspólne mieszkanie pod jednym dachem chłopaka z dziewczyną, czy narzeczonego z narzeczoną, to właściwie norma. I że kombinowanie, oszukiwanie; ale też alkohol, papierosy, narkotyki i używki już we wczesnych latach; ale też pornografia i inne szemrane rozrywki – to już dzisiaj norma.

Tymczasem, to nie jest żadna norma! Bo to nie świat ustanawia moralne normy, tylko Bóg! I wcale nie jest tak, że tym wszystkim fałszywym prądom trzeba ulegać, że w tym moralnym bagnie trzeba tonąć! I wcale nie jest tak, że dzieci są na to skazane – że dobrzy i mądrzy rodzice nie są w stanie ich przed tym wybronić. To nieprawda!

Na szczęście, także dzisiaj, w tych zwariowanych czasach, można pozostać wiernym prawdziwym zasadom moralnym. I całe szczęście, że są ludzie, którzy nie patrzą na to, co mówi lub proponuje świat, ale – czasami wbrew wszystkim i wszystkiemu – są wierni temu, co ujrzeli i uwierzyli! Na szczęście, nie brakuje takich ludzi – także w naszych czasach!

Obyśmy i my byli takimi świadkami! Wierzmy, że już nimi jesteśmy… A zacznijmy od tego, że wobec całego naszego otoczenia będziemy świadczyć o tym, co ujrzeliśmy, co przeżyliśmy, co usłyszeliśmy i w co na nowo uwierzyliśmy – w czasie Świąt Bożego Narodzenia. Obyśmy byli świadkami wielkiej miłości Boga do człowieka – realiach naszej codzienności, do której właśnie wracamy po świątecznych przeżyciach.

Obyśmy podarowali temu dzisiejszemu światu – począwszy od naszego najbliższego otoczenia – odważne świadectwo tego, co ujrzeliśmy i w co sami uwierzyliśmy. Niech nam w tym pomoże – i niech będzie dla nas wzorem – Patron dnia dzisiejszego, Święty Jan Apostoł. Ten, który sam ujrzał i uwierzył…

2 komentarze

  • Szczęść Boże… tak te czasy są strasznie poplatane i ks. Jacku ja staram się moim dzieciom mówić że bez Boga w tych czasach swiat zdarza do nikąd staram się im wpajać żeby zawsze byli wierni Bogu żeby nigdy nie wstydzili się Pana Jezusa choćby ktoś ich wytykał palcami że są wierzący i go kochają mam nadzieję że nie popełnia w przyszłości moich błędów oby Matka najswietsza ich przed tym uchronila… z Panem Bogiem

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.