Jezus jest tu!

J

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Kinga Kaltenberg, należąca w swoim czasie do jednej z młodzieżowych Wspólnot. Niech Pan Jej we wszystkim błogosławi! O to się dla Niej modlę.

Niech też da nam wszystkim, a szczególnie Ukrainie – sprawiedliwy pokój. Niech powstrzyma zło! I niech sam pokieruje umysłami i sercami tych, którzy rządzą światem, aby powstrzymali to barbarzyństwo. Ale też – aby powstrzymali wszystkie konflikty zbrojne, jakie mają miejsce w różnych częściach świata. Bo o nich też nie możemy zapomnieć.

I wreszcie – niech pokieruje umysłami i sercami tych, którzy pomagają Ukrainie i Ukraińcom, szczególnie naszym rządzącym, aby ta pomoc była na miarę potrzeb, ale też okazywana z rozsądkiem i z uwzględnieniem także naszych polskich spraw. I naszej polskiej dumy narodowej. Wiem, że wiecie, o co mi chodzi.

Między innymi, o to:

https://dorzeczy.pl/opinie/404542/czarnecki-polska-ukraina-koniecznosc-symetrii.html

I piszę to świadomie właśnie dzisiaj, w rocznicę agresji rosyjskich zbrodniarzy na Ukrainę.

Moi Drodzy, u nas dzisiaj… nie wiem, co. Bo planujemy dziś lub jutro dzień skupienia naszej Wspólnoty, ale też chcielibyśmy dziś lub jutro wyjść w góry. Ale wszystko zależy od pogody. Dlatego pewnie dzisiaj, po Mszy Świętej porannej, podejmiemy decyzję. A wczorajszy wyjazd do Czech mojej Ekipy – jak słyszę – był bardzo udany.

Pamiętajmy, że dzisiaj, w naszych Parafiach – pierwsza Droga Krzyżowa. My też ją odprawimy – prawdopodobnie w plenerze, w upatrzonym już od jakiegoś czasu miejscu, podpowiedzianym przez Księdza Proboszcza. Wejdźmy z modlitwą i skupieniem w czas Wielkiego Postu.

Teraz zaś już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Co Pan mówi do mnie – dzisiaj, konkretnie i osobiście? Duchu Święty, podpowiedz…

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Piątek po Popielcu,

24 lutego 2023.,

do czytań: Iz 58,1–9; Mt 9,14–15

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:

To mówi Pan Bóg: „Krzycz na całe gardło, nie przestawaj. Podnoś głos twój jak trąba. Wytknij mojemu ludowi jego przestępstwa i domowi Jakuba jego grzechy. Szukają Mnie dzień za dniem, pragną poznać moje drogi, jakby naród, który kocha sprawiedliwość i nie opuszcza Prawa swego Boga. Proszą Mnie o sprawiedliwe prawa, pragną bliskości Boga:

«Czemu pościliśmy, a Ty nie wejrzałeś? Umartwialiśmy siebie, a Tyś tego nie uznał?»

Otóż w dzień waszego postu wy znajdujecie sobie zajęcie i uciskacie wszystkich waszych robotników. Otóż pościcie wśród waśni i sporów, i wśród bicia niegodziwą pięścią. Nie pośćcie tak, jak dziś czynicie, żeby się rozlegał zgiełk wasz na wysokości.

Czyż Ja taki post jak ten wybieram sobie w dniu, w którym się człowiek umartwia? Czy zwiesić głowę jak sitowie i użyć wora z popiołem za posłanie, czyż to nazwiesz postem i dniem miłym dla Pana?

Czyż nie jest raczej ten post, który wybieram: Rozerwać kajdany zła, rozwiązać więzy niewoli, wypuścić wolno uciśnionych i wszelkie jarzmo połamać? Dzielić swój chleb z głodnym, wprowadzić w dom biednych tułaczy, nagiego, którego ujrzysz, przyodziać i nie odwrócić się od współziomków?

Wtedy twoje światło wzejdzie jak zorza i szybko rozkwitnie twe zdrowie. Sprawiedliwość twoja poprzedzać cię będzie, chwała Pana iść będzie za tobą. Wtedy zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On rzecze: «Oto jestem»”.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Po powrocie Jezusa z krainy Gadareńczyków podeszli do Niego uczniowie Jana i zapytali: „Dlaczego my i faryzeusze dużo pościmy, Twoi zaś uczniowie nie poszczą?”

Jezus im rzekł: „Czy goście weselni mogą się smucić, dopóki oblubieniec jest z nimi? Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im oblubieńca, a wtedy będą pościć”.

Dzisiejsze Boże słowo stawia nam przed oczami i daje do refleksji takie oto pytania: Czyż Ja taki post jak ten wybieram sobie w dniu, w którym się człowiek umartwia? Czy zwiesić głowę jak sitowie i użyć wora z popiołem za posłanie, czyż to nazwiesz postem i dniem miłym dla Pana? Jeżeli Jezus mówi: taki post – to co konkretnie ma na myśli? Jaki to post?

Otóż taki: W dzień waszego postu wy znajdujecie sobie zajęcie i uciskacie wszystkich waszych robotników. Otóż pościcie wśród waśni i sporów, i wśród bicia niegodziwą pięścią. Nie pośćcie tak, jak dziś czynicie, żeby się rozlegał zgiełk wasz na wysokości. Właśnie: czy taki post Bóg sobie wybiera, czy taki akceptuje? To jedno z dwóch pytań, o których mówimy.

Drugie zaś jest te: Czy goście weselni mogą się smucić, dopóki oblubieniec jest z nimi? Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im oblubieńca, a wtedy będą pościć… Co łączy oba te pytania? Jakie przesłanie? Jaka treść? Jaka główna myśl?…

Czyż nie jest nią wezwanie do ustawienia Boga w centrum swojego postu i w centrum wszelkich praktyk religijnych, jakie podejmujemy? Okazuje się bowiem, że to wcale nie jest takie oczywiste. I że można spełniać najróżniejsze praktyki i przed ludźmi świetnie zagrać spektakl pod tytułem: „post”, a wcale nie pościć! I można się teoretycznie nawet zagłodzić, i można swoim dobrze upozorowanym smutkiem pół świata wzruszyć – a wcale tak naprawdę nie pościć i nie zbliżyć się do Boga.

Jeżeli bowiem już na samym początku się Go wyeliminuje i nie będzie się na Niego zważać przy podejmowaniu wszelkich religijnych praktyk, to te praktyki na pewno do Niego człowieka nie doprowadzą. Bo człowiek tak naprawdę wcale tego nie chce. On chce (musi?…) zagrać, zainscenizować post, dotrzymać tradycji, spełnić powinność, nie sprawić przykrości rodzinie – zwłaszcza jej starszym członkom – ale w tym wszystkim wcale nawet nie pomyśli o Bogu…

Moi Drodzy, czy uczestnicząc przedwczoraj w obrzędzie pobłogosławienia i przyjęcia popiołu – pomyśleliśmy choć przez moment, że to ze względu na Jezusa?… I że chcemy się do Niego zbliżyć, chcemy się do Niego nawrócić?… Stale nawracać?… Czy tak pomyśleliśmy o obrzędzie, w którym uczestniczyliśmy – w momencie, w którym szczypta popiołu spadała na nasze głowy?

I żeby nie było, że rozliczam tu wszystkich wokół, a sam się nad tym nie zastanawiam, to także i sobie zadaję pytanie: Czy kiedy sam przyjmowałem pobłogosławiony popiół i potem posypywałem nim głowy tak wielu osób – myślałem o Jezusie? Czy bardziej o tym, żeby cały obrzęd przebiegł sprawnie – tym bardziej, że na Mszę Świętą w kościele parafialnym w Szklarskiej Porębie przyszło wyjątkowo dużo ludzi… Ile w tym wszystkim było miejsca dla Jezusa?…

A ile jest Go w codziennym wchodzeniu w atmosferę Wielkiego Postu? Czy już podjąłem postanowienie na ten czas?… To prawda, że to dopiero trzeci dzień, ale przecież nie obejrzymy się, jak będzie trzydziesty trzeci, a potem i czterdziesty… Tu naprawdę nie ma na co czekać, nie ma się na co oglądać. Tu trzeba działać zdecydowanie i stanowczo.

Ale – właśnie – dla Jezusa! I ze względu na Niego! Cały czas mając Go przed oczami, cały czas o Nim myśląc, cały czas do Niego kierując swoje serca… Z pewnością, takie spojrzenie na tę ważną sprawę przyczyni się nie tylko jej właściwego rozumienia i przeżywania, ale będzie też motywacją do podjęcia jednak owych postanowień i podjęcia pracy nad sobą. I do jej kontynuowania – pomimo trudności i przeszkód.

Bo skoro to dla Jezusa i skoro On sam patrzy mi w oczy, słucha uważnie moich słów, dokładnie zna i odczytuje nawet moje myśli; skoro On jest tuż obok – przy mnie, we mnie, przede mną – to z zupełnie innym zapałem podejdę do tematu, aniżeli miałoby to być jedynie suche i schematyczne spełnienie koniecznych i uciążliwych praktyk.

O tym zatem dzisiaj mówimy, moi Drodzy: o miejscu Jezusa w naszym przeżywaniu Wielkiego Postu, o świadomości obecności Jezusa w tym przeżywaniu, o naszym bezpośrednim odniesieniu do Niego tego wszystkiego, co w naszym życiu w ciągu najbliższych czterdziestu dni będzie się działo.

Natomiast na pewno nie może się to skończyć na tych czterdziestu dniach. Bo takie właściwe pojmowanie i przeżywanie Wielkiego Postu tylko wówczas będzie właściwe i będzie miało w ogóle sens, jeżeli przełoży się na takie samo, właściwe pojmowanie i przeżywanie całej naszej wiary! Właśnie – jako żywej i intensywnej, serdecznej, a wręcz intymnej relacji z żywym i osobowym, realnie obecnym tu i teraz Jezusem – a nie tylko schematycznym i wymuszonym praktykowaniem jakichś tradycyjnych zwyczajów, czy literalnym wypełnianiem różnych przepisów liturgicznych czy prawno – kanonicznych.

Prawdziwa wiara – to żywa relacja z żywym i obecnym w naszym życiu Jezusem! Owszem, przepisy i tradycje mają sens i są potrzebne – jeśli do tej relacji prowadzą i ją wspomagają. Nigdy natomiast nie mogą jej zastąpić, nigdy nie mogą stanowić całej treści naszej wiary, nie mogą się stać celem samym w sobie. Jeszcze raz podkreślmy: one mają prowadzić do prawdziwej wiary i ją wspierać – wiarę, rozumianą jako żywą relację z żywym Jezusem.

I Wielki Post także ma nas do takiej wiary prowadzić. Inaczej – nie ma w ogóle sensu.

4 komentarze

  • Ja też mam nadzieję, że ten konflikt wkrótce skończy się, a Ukraińcy wrócą do swojego kraju. Żal mi ich, ale strasznie panoszą się i rozpychają w naszym kraju, co zaczyna irytować. Jestem przekonana, że o naszej pomocy szybko zapomną, bo to dziwny naród…

  • „ale strasznie panoszą” – ja na szczęście tego nie zauważyłem, natomiast widzę specyficzne zachowanie naszych władz, które jak były, tak i są w pozie zgiętego w pasie lokaja wobec „prawie” wszystkich :-(. Wobec jednych coś tam lokaj mruknie pod nosem i przeklnie, ale i tak robi, co pan każe, a wobec innych wykonuje rozkazy w podskokach i nawet nie za pyta czy dostanie na koniec miesiąca wypłatę, czy może tylko poklepanie po ramieniu …

    • Dziękuję za te opinie. Wiem, że są szczere… Bo są Wasze! To są nasze sprawy – trudno, by nas nie nurtowały… Musimy o tym szczerze mówić i pisać – wbrew wszelkiej poprawności politycznej!
      xJ

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.