Szczęść Boże! Moi Drodzy, u nas dzisiaj, w Ośrodku, Droga Krzyżowa. Jak w każdy czwartek, ponieważ u nas nie ma Mszy Świętych w piątek, dlatego i Droga Krzyżowa jest w czwartek. Zapraszam zatem na Mszę Świętą, o godz. 19:00, a po niej – na Drogę Krzyżową, którą znowu zamierzamy odprawić na ulicach (a dokładniej: chodnikach) Siedlec.
Wcześniej natomiast udaję się na dyżur Duszpasterza Akademickiego, na Wydziały przy ul. Żytniej.
Dzisiejsze słówko przygotował Kacper – nasz nowy Współautor – zamiast słówka sobotniego, które zasadniczo do Niego będzie już należało. W tym jednak tygodniu, od piątku do niedzieli, będę prowadził Rekolekcje w Parafii Świętego Brata Alberta w Łukowie, dlatego będę przygotowywał rozważania na poszczególne dni, także na sobotę. I dlatego prosiłem Kacpra, aby zechciał podzielić się z nami swoją myślą właśnie dzisiaj.
Dziękuję za to, że się zgodził. I w ogóle – za Jego gotowość wejścia w stałą współpracę. I za głęboką, życiową mądrość, połączoną z wiarą. Znowu – podobnie, jak przed tygodniem – poza kilkoma przecinkami i pojedynczymi słowami, nie wprowadzałem żadnych większych korekt. Tak właśnie – szczerze, żywiołowo i z zapałem – nasz Kacper przeżywa swoją wiarę i tak się nią dzieli z nami. Bardzo Mu za to dziękuję!
I już zapraszam do zagłębienia się w Boże słowo, aby odnaleźć odpowiedź na pytanie: Co dziś mówi do mnie Pan? Z jakim konkretnym przesłaniem się zwraca? Duchu Święty, tchnij!
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Czwartek 4 Tygodnia Wielkiego Postu,
23 marca 2023.,
do czytań: Wj 32,7–14; J 5,31–47
CZYTANIE Z KSIĘGI WYJŚCIA:
Pan rzekł do Mojżesza: „Zstąp na dół, bo sprzeniewierzył się lud twój, który wyprowadziłeś z ziemi egipskiej. Bardzo szybko odwrócili się od drogi, którą im nakazałem, i utworzyli sobie posąg cielca ulany z metalu i oddali mu pokłon, i złożyli mu ofiary, mówiąc: «Izraelu, oto twój bóg, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej»”.
I jeszcze powiedział Pan do Mojżesza: „Widzę, że lud ten jest ludem o twardym karku. Zostaw Mnie przeto w spokoju, aby rozpalił się gniew mój na nich. Chcę ich wyniszczyć, a ciebie uczynić wielkim ludem”.
Mojżesz jednak zaczął usilnie błagać Boga swego, Pana, i mówić: „Dlaczego, Panie, płonie gniew Twój przeciw ludowi Twemu, który wyprowadziłeś z ziemi egipskiej wielką mocą i silną ręką? Czemu to mają mówić Egipcjanie: «W złym zamiarze wyprowadził ich, chcąc ich wygubić w górach i wygładzić z powierzchni ziemi». Odwróć zapalczywość Twego gniewu i zaniechaj zła, jakie chcesz zesłać na Twój lud. Wspomnij na Abrahama, Izaaka i Izraela, Twoje sługi, którym przysiągłeś na samego siebie, mówiąc do nich: «Uczynię potomstwo wasze tak liczne jak gwiazdy niebieskie, i całą ziemię, o której mówiłem, dam waszym potomkom, i posiądą ją na wieki»”.
Wówczas to Pan zaniechał zła, jakie zamierzał zesłać na swój lud.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Jezus powiedział do Żydów: „Gdybym Ja wydawał świadectwo o sobie samym, sąd mój nie byłby prawdziwy. Jest przecież ktoś inny, kto wydaje sąd o Mnie; a wiem, że sąd, który o Mnie wydaje, jest prawdziwy.
Wysłaliście poselstwo do Jana i on dał świadectwo prawdzie. Ja nie zważam na świadectwo człowieka, ale mówię to, abyście byli zbawieni. On był lampą, co płonie i świeci, wy zaś chcieliście radować się krótki czas jego światłem.
Ja mam świadectwo większe od Janowego. Są to dzieła, które Ojciec dał Mi do wykonania; dzieła, które czynię, świadczą o Mnie, że Ojciec Mnie posłał. Ojciec, który Mnie posłał, On dał o Mnie świadectwo. Nigdy nie słyszeliście ani Jego głosu, ani nie widzieliście Jego oblicza; nie macie także słowa Jego, trwającego w was, bo wyście nie uwierzyli w Tego, którego On posłał.
Badacie Pisma, ponieważ sądzicie, że w nich zawarte jest życie wieczne: to one właśnie dają o Mnie świadectwo. A przecież nie chcecie przyjść do Mnie, aby mieć życie.
Nie odbieram chwały od ludzi, ale wiem o was, że nie macie w sobie miłości Boga. Przyszedłem w imieniu Ojca mego, a nie przyjęliście Mnie. Gdyby jednak przybył kto inny we własnym imieniu, to byście go przyjęli. Jak możecie uwierzyć, skoro od siebie wzajemnie odbieracie chwałę, a nie szukacie chwały, która pochodzi od samego Boga?
Nie mniemajcie jednak, że to Ja was oskarżę przed Ojcem. Waszym oskarżycielem jest Mojżesz, w którym wy pokładacie nadzieję. Gdybyście jednak uwierzyli Mojżeszowi, to byście i Mnie uwierzyli. O Mnie bowiem on pisał. Jeżeli jednak jego pismom nie wierzycie, jakże moim słowom będziecie wierzyli?”
A OTO SŁÓWKO KACPRA:
W dzisiejszym rozważaniu chciałbym skupić się jednocześnie na pierwszym czytaniu i Ewangelii, traktując je jako całość, ponieważ Słowo to porusza bardzo ważny aspekt naszego życia. Po przeczytaniu tych fragmentów, nasuwa mi się wiele myśli i sporo historii – również z mojego otoczenia. Wszystkich pewnie nie będę w stanie przytoczyć w tym komentarzu, bo mogłoby zabraknąć miejsca na blogu, więc skupię się tylko na jednej ważnej rzeczy, która bardzo mocno przykuła moją uwagę. Jest to mianowicie – brak zaufania do Boga.
Oto w pierwszym czytaniu mamy przykład Izraelitów, którzy byli świadkami wspaniałych dzieł Boga: plagi zesłane przez Boga na Egipcjan, wyjście z Egiptu, rozstąpienie się Morza Czerwonego i wiele innych cudów i znaków, których Pan pokazywał narodowi wybranemu. Oni tego doświadczali wszystkimi zmysłami.
Natomiast sami pomyślmy, jak często mówimy bądź myślimy: „Jeśli zobaczyłbym, jeśli doświadczyłbym jakiegoś cudu, to już na sto procent byłbym pewny, że Bóg działa, że jest wszechmogący. Wystarczyłby mi choćby mały znak”. Jak często sami – modląc się – prosimy Boga: „Panie daj mi tylko jakiś znak, żebym wiedział co mam robić”.
Potrzebujemy namacalnego dowodu, fizycznego doświadczenia Boga i Jego działania, żeby być na sto procent pewnym. Staramy się wierzyć, modlić, ufać, ale gdzieś w głębi duszy chcielibyśmy doświadczyć czegoś ponadnaturalnego – jako taka „kropka nad «i»”. Izraelici zaś otrzymali znaki działania Boga i byli ich świadkami, a mimo to Bóg musiał stwierdzić: Bardzo szybko zawrócili z drogi, którą im nakazałem.
Oglądałem ostatnio wiele świadectw osób, które się nawróciły i żyją w bardzo bliskiej relacji z Jezusem. W wielu z tych wypowiedzi pojawiają się takie stwierdzenia, że w ich życiu jeszcze na długo przed nawróceniem działy się znaki działania Boga. Było to poprzez np. cudowne uniknięcie wypadku, uzdrowienie z jakiejś choroby, pomyślne rozwiązanie bardzo trudnych – i tak po ludzku mówiąc – niemożliwych do ogarnięcia spraw. Wniosek, który dość często można wyciągnąć z tych wypowiedzi jest taki, iż tylko przez krótką chwilę byli świadomi, że to działanie Boga i byli Mu wdzięczni, jednak niestety: Bardzo szybko zawrócili z drogi, którą im nakazałem…
Sam sięgam pamięcią do dość niedawnego wydarzenia z mojego życia, bo zaledwie z poprzedniego roku, gdzie mniej więcej w tym okresie obudziłem się zestresowany, iż będę musiał oddać niebawem wypożyczony samochód do salonu i de facto zostaniemy z żoną bez auta, a nie było odpowiednich okoliczności, żeby pozyskać jakiś samochód. I wtedy pojawił się strach – co dalej? W przypływie bezradności postanowiłem się pomodlić do Jezusa i poprosić Go o pomoc i „ogarnięcie” tej sytuacji.
Nie dalej jak miesiąc później, będąc z wizytą u mojej mamy, dowiedziałem się, że pod domem stoi nieużywany samochód i mogę go śmiało pożyczyć i użytkować. Byłem bardzo wdzięczny, niemalże skakałem z radości i dziękowałem Bogu za tak szybkie i pomyślne działanie. Ile dokładnie trwała moja radość i wdzięczność względem Boga za jego łaskę? Odpowiedź zawarta jest w tym właśnie zdaniu: Bardzo szybko zawrócili z drogi, którą im nakazałem…
Niestety, często bywa tak, że jeśli nie mamy odpowiedniej relacji z Bogiem, to zachowujemy się tak, jakby Bóg był maszynką do spełniania życzeń. Zdajemy sobie sprawę, że On tam gdzieś jest i mamy wrażenie, że jak pomodlimy się o coś, a bardzo tego chcemy, to On nam to da, na co my odpowiemy: „Dzięki Ci bardzo!” i wrócimy do swojego życia, dalej robiąc wszystko po swojemu.
Owszem, Bóg nas kocha i zawsze chętnie obdarowuje nas swoją łaską, raduje się i cieszy z każdego naszego spotkania w modlitwie. Tylko my najczęściej zachowujemy się jak egoiści i zwracamy się do Niego jedynie wtedy, kiedy czegoś od Niego potrzebujemy. O ile trudniej jest nam tak po prostu zwrócić się w codziennej modlitwie ze słowami: „Panie Boże, dziękuję Ci za moje życie, dziękuję Ci za to, co mam i za to, że dbasz o mnie. Dajesz mi zdrowie, siły do wstawania rano, dajesz mi dach nad głową, jedzenie, ubranie i wspaniałych ludzi na mojej drodze…”.
Pan Jezus sam powiedział, że jeśli będziemy zwracać się ze szczerą modlitwą, to otrzymamy o wiele więcej łask, niż sami jesteśmy w stanie uprosić. Wyobraźmy sobie sytuację, gdy mama czy tata troszczy się o swoje dziecko, okazuje mu miłość i czułość, daje mu zabawki, a dziecko przychodzi i mówi: „Daj mi nową zabawkę, bo tych już nie chcę”. Kochający rodzice dają te nowe zabawki, a dziecko nadal jest roszczeniowe, niepocieszone i nie potrafi nawet podziękować. Rodzice nadal kochają swoje dziecko i nadal chcą dla niego jak najlepiej, ale zdecydowanie inaczej by się poczuli, gdyby dziecko – otrzymując to wszystko – nie prosiło o więcej, tylko dziękowało za to co ma i okazywało radość i miłość swoim rodzicom. Tak samo jest w naszej relacji z Bogiem.
W Ewangelii Jezus rozmawia z Żydami i zwraca im uwagę na podobny problem, który mamy opisany w pierwszym czytaniu, a mianowicie: brak zaufania Bogu, brak wiary w to, że Bóg jest, że działa – brak zaufania, pomimo tak wielu znaków i cudów, przez Jezusa dokonanych. Faryzeusze bardzo sztywno i literalnie trzymają się tego, co było zawarte w Pismach i nawet nie próbują przekonać się do Jezusa. Pomimo, że Jezus dokonał wielu ponadnaturalnych dzieł, to oni nadal w Niego nie uwierzyli, bo próbowali przenieść rzeczywistość z owych Pism do rzeczywistości Jezusa, na zasadzie: jeden do jednego.
Z nami jest podobnie. Często będąc w kościele, na Mszach Świętych, czy przystępując do sakramentów, podchodzimy do tego literalnie i trochę po macoszemu. Wiemy, że mamy iść w niedzielę na Mszę – to idziemy. Wiemy, że w święta mamy pójść na Mszę, a najlepiej do Spowiedzi i Komunii – to idziemy. Możliwe, że jesteśmy nawet świadkami cudów czy znaków działania Boga, ale zadajemy sobie pytanie: „Czy to tak na serio? Czy ja mam w to wierzyć? Skąd mam wiedzieć, że to pochodzi od Boga?”
Nasuwa nam się wiele pytań, wiele wątpliwości. Bardzo znamienne i dające do myślenia są słowa Jezusa: Jak możecie uwierzyć, skoro od siebie wzajemnie odbieracie chwałę, a nie szukacie chwały, która pochodzi od samego Boga? Jak często czcimy ludzi, ich dokonania, naukę, doświadczenia, a nie wierzymy w działanie Boga, w Jego słowo. Jezus sam nam powiedział: Ja jestem drogą, prawdą i życiem. Kto we Mnie wierzy, będzie miał życie wieczne.
Zadajmy sobie pytanie w tym czasie Wielkiego Postu, czy mamy czas dla Jezusa i Jego słowa, zawartego w Piśmie Świętym? Czy staramy się w tym naszym codziennym nieustannym biegu – zatrzymać się choćby na chwilę i zapytać: „Jezu, dokąd mnie posyłasz? Co chcesz, abym w życiu zrobił? Na co zwrócił uwagę? Czego Ty ode mnie oczekujesz?”
Jezus daje nam całego siebie, całą swoją miłość, wszystkie swoje łaski, a my tak często dajemy Mu siebie tylko w bardzo wąskim zakresie i w ograniczonym czasie. Często sami chcemy czegoś od Niego, nie dając nic w zamian. Zadajmy sobie pytanie, za co powinniśmy podziękować Bogu – i mu za to podziękujmy. Zadajmy sobie pytanie: „Co ja mogę zrobić na chwałę Jezusa?” – i to zróbmy.
Zatrzymajmy się na chwilę w tym życiowym pędzie i posłuchajmy, co Jezus ma nam do powiedzenia…