Rekolekcji dzień 2

R

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Kacper Czech – jak już wiecie, bo o tym wspominałem: odnaleziony po latach Ministrant z mojej rodzinnej Parafii, a tak w ogóle to bardzo bliski mi Człowiek. I od niedawna – Współautor naszego bloga, pisujący zasadniczo w soboty, tylko w tym tygodniu w czwartek. Dziękując Jubilatowi za dobre serce i ogromną życzliwość, życzę bezmiaru łask z Nieba. I zapewniam o modlitwie!

A oto dzisiaj przeżywamy Uroczystość Zwiastowania Pańskiego. Jest to także Dzień Świętości Życia. Maryję, która przyjęła pod swoim sercem nowe Życie, prosimy o wstawiennictwo i pomoc w przyjmowaniu nowego życia przez współczesne matki, ale także i ojców, i wszystkich bliskich. Bo często przyczyną odrzucenia życia jest fakt osamotnienia matki w tym trudnym zadaniu, natomiast atmosfera miłości i bliskości – to najlepsze środowisko do przyjęcia pod sercem i wydania na świat nowego życia. Dlatego dzisiejszy dzień jest doskonałą okazją do podjęcia dzieła Duchowej Adopcji Dziecka Poczętego.

Pozdrawiam z Łukowa, gdzie przeżywamy Rekolekcje. Dziś drugi dzień.

I już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii i odkrycia tego jednego i jedynego przesłania, z jakim Pan konkretnie do mnie się zwraca.

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

REKOLEKCJE WIELKOPOSTNE – 2,

Uroczystość Zwiastowania Pańskiego,

25 marca 2023., 

do czytań z t. VI Lekcjonarza: Iz 7,10–14; Hbr 10,4–10; Łk 1,26–38

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:

Pan przemówił do Achaza tymi słowami: „Proś dla siebie o znak od Pana, Boga twego, czy to głęboko w Otchłani, czy to wysoko w górze”.

Lecz Achaz odpowiedział: „Nie będę prosił i nie będę wystawiał Pana na próbę”.

Wtedy rzekł Izajasz: „Słuchajcie więc, domu Dawidowy: Czyż mało wam naprzykrzać się ludziom, iż naprzykrzacie się także mojemu Bogu? Dlatego Pan sam da wam znak: Oto Panna pocznie i porodzi syna, i nazwie go imieniem Emmanuel, albowiem Bóg z nami”.

CZYTANIE Z LISTU DO HEBRAJCZYKÓW:

Bracia: Niemożliwe jest to, aby krew cielców i kozłów usuwała grzechy. Przeto Chrystus przychodząc na świat, mówi: „Ofiary ani daru nie chciałeś, aleś Mi utworzył ciało; całopalenia i ofiary za grzech nie podobały się Tobie. Wtedy rzekłem: «Oto idę, w zwoju księgi napisano o Mnie, abym spełniał wolę Twoją, Boże»”.

Wyżej powiedział: „Ofiar, darów, całopaleń i ofiar za grzechy nie chciałeś, i nie podobały się Tobie”, choć składa się je na podstawie Prawa. Następnie powiedział: „Oto idę, abym spełniał wolę Twoją”. Usuwa jedną ofiarę, aby ustanowić inną. Na mocy tej woli uświęceni jesteśmy przez ofiarę ciała Jezusa Chrystusa raz na zawsze.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Bóg posłał anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja.

Anioł wszedł do Niej i rzekł: „Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą, błogosławiona jesteś między niewiastami”.

Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie.

Lecz Anioł rzekł do Niej: „Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca”.

Na to Maryja rzekła do Anioła: „Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?”

Anioł Jej odpowiedział: „Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna, i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego”.

Na to rzekła Maryja: „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa”. Wtedy odszedł od Niej Anioł.

Z wielkiej Bożej łaskawości, za którą składamy nieustające dziękczynienie, dane nam jest przeżywać Święte Rekolekcje wielkopostne – czas intensywnej, wewnętrznej, duchowej pracy, wspieranej modlitwą. Jak sobie to jasno i mocno zaznaczaliśmy wczoraj, w rekolekcjach – jakichkolwiek – w mniejszym stopniu chodzi o wysłuchanie kilku wystąpień księdza, który przybył do parafii na zaproszenie księdza proboszcza, ile bardziej o to, co z tych przemów trafiło do serca słuchających i jak wpłynęło na ich życie. Dlatego mówimy o intensywnej, duchowej pracy. I – co bardzo ważne – pracy, wspieranej modlitwą.

Jak zaznaczyliśmy sobie wczoraj, ta modlitwa ma polegać na tym, że intencję tych Rekolekcji dołączamy do naszych modlitw codziennych, które lubimy odmawiać, których nauczyliśmy się odmawiać. Jednak, oprócz tego, umówiliśmy się na dołączenie jednej, takiej samej modlitwy, która będzie nas w tych dniach jednoczyła jako Wspólnotę parafialną i Wspólnotę rekolekcyjną, aby z tego miejsca, z tego skrawka ziemi, z tej Parafii, w tych dniach płynęły do Nieba słowa jednej i tej samej modlitwy.

Przy czym, modlitwę tę wspólną odmawiamy w domu, albo gdzieś na spacerze – w każdym razie, nie tutaj, w kościele – aby także tam, poza kościołem, było wiadomo i było widome, że mamy Rekolekcje, że nie ograniczają się one li tylko do kościoła.

I zaproponowaliśmy tu sobie wczoraj, aby odmówić dwa dziesiątki Różańca Świętego, dwie pierwsze tajemnice bolesne, czyli Modlitwa Jezusa w Ogrójcu i Biczowanie Jezusa. Czy udało się nam je odmówić?… A może udało się odmówić w jakiejś wspólnocie, choćby małej?…

Bardzo serdecznie dziękuję za to modlitewne wsparcie! Jeżeli ktoś nie odmówił, bo może zapomniał, albo był bardzo zajęty, a chciałby nasze dzieło wesprzeć, to niech dzisiaj odmówi te dwa dziesiątki, ale już z tymi dzisiejszymi, bo dzisiaj umawiamy się na dwa kolejne, czyli na tajemnicę trzecią bolesną: Ukoronowanie cierniem Jezusa, oraz czwartą: Droga Krzyżowa. I także odmawiamy je w domach, i także – jeśli to możliwe – w jakiejś wspólnocie, choćby małej. Ale jeżeli ktoś nie ma takiej możliwości, niech odmówi indywidualnie – to także będzie bardzo cenne. Liczy się bowiem modlitwa, ze szczerego serca zanoszona.

A w jakich intencjach modlitwy te nasze zanosimy? Przypomnijmy, że są one następujące:

o błogosławione i liczne owoce duchowe tego czasu dla nas wszystkich, co wyrazi się podjęciem w niedzielę, w ostatnim dniu, konkretnego postanowienia z Rekolekcji, a potem w jego dokładnej realizacji – cały czas myślimy nad tym, jakie to postanowienie powinno być, a ja więcej powiem o tym w niedzielę;

za Rekolekcjonistów i Spowiedników wielkopostnych o światło Ducha Świętego i odwagę w jasnym i konkretnym przekazywaniu Bożej prawdy; szczególnie obejmując modlitwą Księży, którzy w tych dniach służą nam w konfesjonałach, a którym już dziś bardzo dziękujemy za tę posługę;

za tych, którzy mogą w tych Rekolekcjach uczestniczyć, ale z różnych względów nie chcą – często już od wielu lat – aby jak najszybciej zechcieli skorzystać z Bożego zaproszenia;

i za tych, którzy chociaż bardzo chcą w nich uczestniczyć, to jednak nie mogą – z powodu wieku, stanu zdrowia czy innych, niepokonalnych przeszkód, uniemożliwiających im przybycie do świątyni. Pozdrawiamy ich bardzo serdecznie, otaczamy modlitwą, ale i ich o modlitwę prosimy, a jednocześnie także prosimy, aby choć cząstkę swoich cierpień, tego swego codziennego krzyża, który tak dzielnie dźwigają, ofiarowali w intencji naszych Rekolekcji. Już teraz serdecznie im za to dziękujemy.

I już podejmujemy refleksję nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii, w duchu hasła, będącego główną myślą tego czasu, a mianowicie: NAUCZYCIEL JEST I WOŁA CIĘ. Jak sobie wczoraj wspomnieliśmy, jest to zdanie z Ewangelii niedzielnej, natomiast my przyjmujemy je jako myśl przewodnią naszej wspólnej refleksji, przy czym wczoraj zajęliśmy się tylko samym słowem i pojęciem: NAUCZYCIEL, mówiąc sobie, że jedynym i prawdziwym Nauczycielem jest dla nas Jezus Chrystus, a jeżeli szukalibyśmy takich nauczycieli wśród ludzi, to mogą być nimi tacy, którzy żyją w jedności z Jezusem i są Jego odważnymi świadkami. Tacy ludzie mogą nas czegoś nauczyć – bo to Jezus, tak naprawdę, będzie nas przez nich uczył.

Stąd też przeróżni samozwańczy nauczyciele i rozliczne szemrane autorytety, a więc ludzie, którzy za nic mają Boga i Jego sprawy – nie powinni być naszymi nauczycielami życia i autorytetami, naszymi przewodnikami po drogach życia, bo dokąd nas poprowadzą i doprowadzą? Bez Jezusa, albo wbrew Niemu – dokąd taka droga może prowadzić? Dlatego tak bardzo ważnym jest, aby tylko Jezusa i u Jego ludzi szukać wsparcia, autorytetu i punktu odniesienia. Tak sobie rozważaliśmy wczoraj, a oto dzisiaj idziemy krok dalej, zatrzymując się nad stwierdzeniem: NAUCZYCIEL JEST.

Pochylamy się nad Bożym słowem tych dni, nie dobierając żadnych specjalnych czytań, natomiast wczytując się dokładnie w to, co Jezus – w liturgii swego Kościoła – chce do nas powiedzieć. A dzisiaj ta liturgia Słowa jest bogatsza, niż w inne dni – poza niedzielą oczywiście – bo mamy dziś trzy teksty biblijne. Przeżywamy bowiem Uroczystość Zwiastowania Pańskiego.

Wspominamy zatem ten niezwykły moment, w jakiś sposób kulminacyjny i zwrotny w historii świata, w historii ludzkości, w którym to – jak śpiewamy w jednej z religijnych piosenek – „Bóg kiedyś stał się jednym z nas, by nas przemienić w siebie”. Tak, dokładnie to się stało, a jak się to stało, to opowiada nam dziś Ewangelista Łukasz w barwnym, choć mocno skondensowanym opisie spotkania Maryi z Wysłannikiem z Nieba.

Oto – jak usłyszeliśmy – Bóg posłał anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja. Anioł wszedł do Niej i rzekł: „Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą, błogosławiona jesteś między niewiastami”.

Ona oczywiście przelękła się tym, co zobaczyła i usłyszała, ale Anioł podtrzymał Ją na duchu, wyjawiając przy tym cel swojej wizyty. Rzekł do Niej: Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca.

Cóż miała na to odpowiedzieć młodziutka Dziewczyna z Nazaretu – jedna z wielu, oczekujących przyjścia na świat zapowiadanego przez Proroków Mesjasza, Wybawiciela ludzkości – kiedy się dowiedziała, że to właśnie przez Nią ma się dokonać ów wielki cud?… Cóż mogła odpowiedzieć?…

Jak słyszeliśmy, odważyła się tylko na jedno pytanie: Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?, chociaż z pewnością tych pytań miała więcej, dużo więcej, bo któż by ich w takiej chwili nie miał? I zapewne odpowiedź, którą usłyszała – chociaż sama w sobie całkiem logiczna – była jednak na tyle tajemnicza i niezwykła, że raczej nie za wiele jej wyjaśniła. Maryja jednak – pomimo tego – zgodziła się na wolę Bożą, na to niezwykłe zaproszenie, skierowane do Niej przez samego Boga, aby włączyć się w dzieło ratowania świata, zbawiania świata.

I w tym dokładnie momencie, w którym się zgodziła, w którym wypowiedziała swoje niezwykłe słowa: Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowawtedy właśnie stało się «według słowa» Anioła, według słowa samego Boga i Jezus począł się pod Jej sercem.

Mamy dziś zatem podwójnie ważne wydarzenie, bo i obwieszczenie Maryi niezwykłej woli Bożej – i moment poczęcia Jej i Bożego Syna, sam moment Wcielenia. Dlatego dzisiaj, kiedy za chwilę składać będziemy wyznanie wiary, na słowa: „I za sprawą Ducha Świętego przyjął Ciało z Maryi Dziewicy i stał się Człowiekiem” – na chwilę przyklękniemy. Tak czynimy dzisiaj i tak czynimy w Uroczystość Narodzenia Pańskiego – dla uczczenia tych dwóch kluczowych momentów, w których Boży Syn zaczął istnieć na tym świecie (czyli dzisiaj) i tego, w którym świat Go ujrzał (czyli w Boże Narodzenie).

Bóg stał się rzeczywiście jednym z nas. Prorok Izajasz – jak wielu innych Proroków – zapowiada ten moment, zwracając się dziś do opornego króla Achaza, który zamiast zwrócić się do Boga po pomoc w obliczu zagrożenia ze strony wrogiego mocarstwa, sam próbuje rozwiązać problem. Prorok mówi: Pan sam da wam znak: Oto Panna pocznie i porodzi syna, i nazwie go imieniem Emmanuel, albowiem Bóg z nami.

W ten sposób pokazuje królowi – ale i wszystkim, którzy te jego słowa usłyszą, lub przeczytają – skąd tak naprawdę przyjdzie pomoc, ratunek i wsparcie. Bóg pośle Emmanuela – Boga z nami, Boga wśród nas, Boga, który stanie się jednym z nas.

W tę niezwykłą tajemnicę próbuje dziś wgryzać się – w drugim czytaniu – Autor Listu do Hebrajczyków, gdy stwierdza: Niemożliwe jest to, aby krew cielców i kozłów usuwała grzechy. Przeto Chrystus przychodząc na świat, mówi: „Ofiary ani daru nie chciałeś, aleś Mi utworzył ciało; całopalenia i ofiary za grzech nie podobały się Tobie. Wtedy rzekłem: «Oto idę, w zwoju księgi napisano o Mnie, abym spełniał wolę Twoją, Boże»”.

W nawiązaniu do ofiar ze zwierząt, jakie składano w Starym Testamencie, Autor biblijny wyraźnie stwierdza, iż były one niedoskonałe, tymczasowe, w żaden sposób nie mogły więc realnie pomóc ludziom, wyzwolić ich z grzechów. Tylko ta jedyna, doskonała Ofiara, którą Jezus Chrystus złoży sam z siebie, będzie w stanie to uczynić. Dlatego – jak to zostało ujęte – Bóg utworzył swemu Synowi ciało, aby w tym ciele mógł On przyjąć cierpienie i oddać życie, ale też zmartwychwstać. Gdyby tego ciała nie miał – nie byłoby możliwe złożenie tejże Ofiary.

Moi Drodzy, to są takie może trudne teologiczne rozważania, ale dobrze, byśmy zwrócili uwagę na znaczenie tych słów, które przecież tak często wypowiadamy, czy śpiewamy w kolędach, iż „Słowo ciałem się stało i mieszkało między nami”. To właśnie w ten sposób się dokonało: Bóg stał się jednym z nas! Przyjął naszą ludzką naturę. Stał się Emmanuelem – Bogiem z nami, Bogiem wśród nas; Bogiem, który zaszczycił nas tym, iż stał się jednym z nas, równym nam we wszystkim, oprócz grzechu.

Moi Drodzy, jeżeli dzisiaj – w duchu hasła naszych Rekolekcji: NAUCZYCIEL JEST I WOŁA CIĘ! – zatrzymujemy się nad stwierdzeniem, iż NAUCZYCIEL JEST, to właśnie o tym teraz mówimy. On właśnie w tym momencie, w którym Maryja powiedziała swoje FIAT – zaistniał dosłownie i realnie na świecie, w ludzkim ciele, poczętym pod Jej sercem. Od tego momentu można powiedzieć, iż On JEST. Jezus Chrystus – JEST. Boży Syn – na tym świecie – JEST.

A tak swoją drogą, to ciekawe, że w tym stwierdzeniu, które uczyniliśmy hasłem Rekolekcji, a które w całym kontekście usłyszymy jutro, nie ma żadnej bliższej informacji, gdzie ten Nauczyciel JEST i dlaczego JEST, skąd przybył i co chce uczynić. Po prostu: NAUCZYCIEL JEST. Trudno się tu nie dopatrzeć odniesienia do starotestamentalnego imienia Boga – JAHWE Jestem, który jestem.

Kiedy Mojżesz miał pójść do Izraelitów i powiedzieć, że Bóg zamierza wyprowadzić ich z niewoli, a potem z tą samą nowiną miał iść do faraona, zapytał wówczas Boga o Jego imię. Bo to był ten czas, kiedy Bóg nie objawiał żadnych swoich wizerunków, zabraniał czynienia jakichkolwiek rzeźb czy posągów, aby naród wybrany nie popadł w bałwochwalstwo, w jakim żyły narody, które go otaczały. Dlatego Bóg pozostawał tym Bogiem tajemniczym, a jedyne imię, jakie wówczas objawił, to właśnie to: Jestem, który jestem. I tak polecił Mojżeszowi, aby ten tak Go przedstawił ludowi: JESTEM posłał mnie do was.

A zatem, to Bóg którego samą istotą jest istnienie. Czyli, jest to tak zwany byt konieczny: Boga po prostu nie mogło nie być. To nas mogło nie być, ale jesteśmy, bo Bóg tego chciał. A Boga nie mogło nie być. On po prostu JEST. I kiedy dzisiaj mówimy: NAUCZYCIEL JEST, to właśnie takie skojarzenie nam się nasuwa, że Jezus nie tylko przyszedł wtedy na to konkretne miejsce i był w nim na zasadzie, że pan Kowalski tu jest, a pana Nowaka jak raz nie ma, więc Pan Kowalski podpisze listę obecności i sobie po prostu będzie, zajmując się różnymi sprawami, a pan Nowak tego nie zrobi, bo jest nieobecny.

W przypadku Jezusa chodzi o coś więcej: On JEST – całym sobą. On wtedy, w tamtym miejscu, swoją ludzką, ale i Boską obecnością, nie tylko zaszczycił to miejsce, w którym się znalazł, ale też ogarnął swoją miłością serca wszystkich tam obecnych. On po prostu swoją obecnością napełnił, a wręcz przepełnił tę rzeczywistość, w której się znalazł. I na tym polega znaczenie stwierdzenia: NAUCZYCIEL JEST. On po prostu JEST całym sobą, On całym swoim sercem ogarnia nasze serca, On całym sobą wchodzi w te realia, w jakich my żyjemy.

Tak, jak wszedł w te realia, w których wtedy żyła Maryja i Jej otoczenie, ale też w te, w których oporny król Achaz kombinował, jakby się tu wykręcić spod wpływu i wejrzenia Bożego. Tak, moi Drodzy, NAUCZYCIEL JEST w tej rzeczywistości, jaką zastaje.

I wychodzi do ludzi, którzy Go chcą i na Niego czekają, ale i do tych, którzy na Niego nie czekają. Oczywiście, On się nikomu nie narzuca, ale zaprasza, proponuje, czeka, zachęca, wyciąga rękę, otwiera serce… Co jeszcze może zrobić? Nic. Teraz już człowiek musi coś zrobić, aby mogło się dokonać to, że NAUCZYCIEL JEST.

Wczoraj rozważaliśmy sobie, kto jest tym Nauczycielem i kto powinien być nim dla nas, wierzących i próbujących żyć w sposób mądry i sensowny. Dzisiaj mówimy sobie, że wiedzieć, kto jest tym Nauczycielem, to zdecydowanie za mało. My musimy jeszcze chcieć tego, aby On był naszym Nauczycielem. My musimy za Nim pójść, posłuchać Go, dopuścić Go w ogóle do głosu, dać Mu zielone światło na swoje życie!

Moi Drodzy, to naprawdę bardzo ważne, bo tu nie chodzi o jakieś namiastki, o jakieś okazyjne spotkanko przy okazji Świąt jednych czy drugich, albo o takie kontakty z Jezusem, które bardziej przypominają kontakty z urzędnikiem, do którego idziemy, żeby załatwić sprawę, dostać jakieś zaświadczenie czy pismo urzędowe, uzyskać podpis, albo jakąś pieczątkę – i z którym poza tym już nie chcemy mieć do czynienia, bo z góry wręcz zakładamy, że są to kontakty jedynie formalne, wymuszone koniecznością i tak w ogóle, to nie należą do zbyt przyjemnych.

Nie tak powinny wyglądać nasze kontakty z Jezusem. To nie urzędnik za biurkiem – z całym, oczywiście, szacunkiem do urzędników, których praca jest konieczna i bardzo nam potrzebna, a na pewno także nie należy do łatwych. Jezus jednak chce z nami innych kontaktów. On chce naprawdę być Emmanuelem, Bogiem z nami, Bogiem wśród nas; Bogiem, który stał się jednym z nas.

Dlatego nie wystarczy Mu, że nasze kontakty z Nim ograniczą się jedynie do tego, że w pośpiechu zmówimy – albo, jak to niektórzy ujmują: „wyklepiemy” – paciorek rano i wieczorem, i w niedziele przydrepcemy do kościółka. I jak już to zaliczymy, to z Panem Jezusem sprawa załatwiona, obecność na Mszy odnotowana, „odfajkowana” na liście obecności, więc już tutaj mamy sprawy dopięte, a z resztą spraw to poradzimy sobie sami. To nie tak!

Moi Drodzy, stwierdzenie NAUCZYCIEL JEST wyraża taki stan, w którym Jezus naprawdę JEST i realnie ogarnia wszystkie sfery i dziedziny naszego życia. JEST z nami i jest w nas, w naszych sercach, od rana do wieczora, i przez całą noc. My jesteśmy świadomi tej obecności i zgodnie z nią układamy całą naszą rzeczywistość, w której żyjemy.

Dlatego jesteśmy z Nim w stałym kontakcie, zachowując chociażby stały stan łaski uświęcającej, co wiąże się z możliwością stałego przyjmowania Komunii Świętej, ale co też zakłada konieczność przystępowania do Spowiedzi Świętej nie rzadziej, jak co miesiąc. Bo właśnie tak mniej więcej do miesiąca po Spowiedzi możemy przyjmować Komunię Świętą, o ile wcześniej nie zdarzy nam się jakiś grzech ciężki.

I jesteśmy z Nim w stałym kontakcie poprzez modlitwę, która nie będzie tylko owym „wyklepaniem” paciorka rano i wieczorem, ale będzie rozmową z Nim w różnej formie i w różnym czasie. To może być oczywiście pacierz, ale także warto go urozmaicać, zmieniać, raz odmawiając modlitwy takie, a raz inne. I warto też swoimi słowami z Jezusem rozmawiać – i to nie tylko rano, czy wieczorem, ale i w ciągu dnia, w trakcie swoich zajęć, w drodze do pracy czy z pracy, do szkoły i ze szkoły, i w przerwie między lekcjami… A nawet w nocy, kiedy z jakichś powodów ciężko zasnąć – po prostu, zacząć w myślach z Jezusem rozmawiać…

Warto też pamiętać o aktach strzelistych, a więc takich krótkich westchnieniach, kierowanych do Pana – dosłownie: takich strzałkach do Nieba – w stylu: „Jezu, ufam Tobie!”; „Jezu, pomóż!”; „Jezu, ratuj!”; „Panie, przepraszam Cię!”; „Panie, dziękuję Ci!” – i wielu innych. To jest też modlitwa. I to jest świetna forma utrzymania kontaktu z Jezusem w najróżniejszych okolicznościach naszego życia – i tych radosnych, i tych smutnych, i tych spokojnych, ale i tych nerwowych, po prostu: we wszystkich.

I wreszcie: jesteśmy z Nim w stałym kontakcie przez kontakt z Jego słowem. Dlatego uważnie słuchamy tegoż słowa w liturgii, starając się zabrać z każdej Mszy Świętej jakieś choćby jedno zdanie, jedną myśl, na ten dzień, i na cały tydzień. Ale też bardzo ważnym jest i godnym polecenia, byśmy to słowo Boże sami w domu czytali, albo słuchali z różnych nagrań, których coraz więcej pojawia się w mediach, w internecie i na różnych płytkach.

Jeśli idzie o czytanie, to warto mieć takie stałe miejsce w domu, w którym Pismo Święte będzie leżało – najlepiej stale otwarte w tym miejscu, w którym czytaliśmy ostatnio. I chodziłoby o to, aby w wolnej chwili zwyczajnie podejść, wziąć do ręki, przeczytać jakąś choćby jedną perykopę i odłożyć. I robić swoje, a to Słowo – też będzie „robiło swoje”, będzie w nas pracowało, będzie coraz bardziej ogarniało nasze serca i nasze umysły.

Oczywiście, najlepiej byłoby znaleźć dziesięć lub piętnaście minut, żeby spokojnie poczytać, ale jeśli nie będzie to możliwe – lub nie będzie to możliwe codziennie – to chociaż w takiej formie. W ten sposób damy Jezusowi i Jego słowu w nas zielone światło. A On już dopełni reszty.

Moi Drodzy, to o takiej obecności Jezusa – Nauczyciela w naszym życiu mówimy. Czyli nie tej sformalizowanej, od przypadku do przypadku, od święta do święta, od niedzieli do niedzieli, od paciorka do paciorka, ale o stałej, głębokiej, wszech ogarniającej całe nasze życie, całe nasze serce, całe nasze myślenie, wszystkie nasze plany i zamierzenia, wszystkie nasze sądy i opinie – po prostu: wszystko! My mamy żyć Jezusem, my mamy myśleć Jezusem, wręcz oddychać Jezusem; my mamy patrzeć na świat Jego oczami i dokonywać dobra wśród ludzi niejako Jego rękami! My mamy stale pytać, co On zrobiłby w tej, lub innej sytuacji.

I tu nie chodzi wcale o to, by ze swojego życia zrobić klasztor i upodobnić swoje życie do życia mnicha, żyjącego pod surową regułą – nie! Chodzi o takie płynne wkomponowanie obecności Jezusa w naszą codzienność, aby pozostawać z Nim w stałym, serdecznym i prawdziwym kontakcie. Aby On naprawdę był. Aby stwierdzenie: NAUCZYCIEL JEST przybrało w naszym życiu bardzo realne wymiary. I w tym duchu utrzymana będzie dzisiejsza praca domowa. Wcześniej jednak zapytam, jak udało się spełnić wczorajszą?…

Bardzo dziękuję tym, którzy spróbowali zmierzyć się z wyznaczonym zadaniem, a oto dzisiaj proszę o piętnaście minut lektury Pisma Świętego. Proponuję którąś z Ewangelii, albo Dzieje Apostolskie, bo te Księgi – być może – najłatwiej nam będzie od razu zrozumieć. Ale mogą być oczywiście inne fragmenty…

Najlepiej, gdyby to czytanie odbyło się w gronie rodziny, albo w gronie sąsiedzkim. Szczególnie proszę o włączenie w nie osób starszych, albo samotnych – takich, którym może być trudno, choćby ze względu na słaby wzrok, samemu czytać.

Proponuję zatem, aby takie spotkanie odbyło się przy wspólnym stole, na przykład po obiedzie lub po kolacji, kiedy to na stole ustawimy świeczkę i kiedy wszyscy wokół się zgromadzą, a wówczas ktoś jeden tę świeczkę zapali, ze słowami: „Światło Chrystusa!”, na co wszyscy odpowiedzą: „Bogu niech będą dzięki!”, po czym krótka modlitwa do Ducha Świętego, następnie wszyscy usiądą i ktoś jeden na głos zacznie czytać. Potem przejmie to ktoś następny – i tak przynajmniej przez piętnaście minut. Potem wszyscy wstaną i odmówią: „Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu”…

Jeżeli komuś będzie trudno spotkać się z innymi, aby to uczynić, niech sam poczyta. A jeżeli ktoś ma słaby wzrok i nie ma możliwości włączenia się w jakieś wspólne czytanie, to proszę, aby w zamian odmówił Koronkę do Bożego Miłosierdzia. To zadanie na dzisiaj. I – oczywiście – dwa dziesiątki Różańca Świętego, tajemnica trzecia i czwarta bolesna.

Teraz zaś postawmy sobie takie pytania:

Jak wygląda mój kontakt z Jezusem w Komunii Świętej – jak często do niej przystępuję? A do Spowiedzi Świętej?

Jak wygląda mój kontakt z Jezusem na modlitwie: jak się modlę?

Jak wygląda mój kontakt z Jezusem w Jego słowie: jak często słucham lub czytam Pismo Święte?

Jak często konsultuję z Jezusem i Jego słowem moje zamiary i decyzje?

NAUCZYCIEL JEST I WOŁA CIĘ! Panie, pomóż mi dostrzec Twoją obecność w moim życiu, aby słowa: NAUCZYCIEL JEST, były nie tylko pobożnym życzeniem, ale moją codziennością. Aby – w odniesieniu do mojego życia – były po prostu prawdą…

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.