Gdyby Bóg był waszym ojcem…

G

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Kamil Kołak – Student siedleckiego Uniwersytetu, bardzo życzliwie nastawiony do naszego Duszpasterstwa (i samego Duszpasterza…), ale i do swoich Wykładowców i Kolegów, co oni sami często potwierdzając. Dziękując Kamilowi za Jego żywiołową i szczerą postawę, życzę spełnienia się w Jego życiu woli Bożej i całego tego dobra, jakiego Bóg może dokonać przez tak otwartego i zaangażowanego Człowieka. Wspieram modlitwą!

A u nas dzisiaj środa, a więc o 19:00 Msza Święta w intencji Środowiska Akademickiego, Duszpasterstwa Akademickiego i Młodzieży w Kościele, po czym – adoracja Najświętszego Sakramentu w ciszy do godziny21:00. Zapraszam! Także do duchowej łączności z nami.

A teraz już zapraszam zatem do pochylenia się nad dzisiejszym Bożym słowem. Co Pan do mnie dzisiaj konkretnie mówi? Duchu Święty, przyjdź – i natchnij!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Środa 5 Tygodnia Wielkiego Postu,

29 marca 2023., 

do czytań: Dn 3,14–20.91–92.95; J 8,31–42

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA DANIELA:

Król Nabuchodonozor powiedział: „Czy jest prawdą, Szadraku, Meszaku i Abed–Nego, że nie czcicie mojego boga ani nie oddajecie pokłonu złotemu posągowi, który postawiłem? Czy teraz jesteście gotowi, w chwili gdy usłyszycie dźwięk rogu, fletu, lutni, harfy, psalterium, dud i wszelkiego rodzaju instrumentów muzycznych, upaść na twarz i oddać pokłon posągowi, który uczyniłem? Jeżeli zaś nie oddacie pokłonu, zostaniecie natychmiast wrzuceni do rozpalonego pieca. Który zaś bóg mógłby was wyrwać z moich rąk?”

Szadrak, Meszak i Abed–Nego odpowiedzieli, zwracając się do króla Nabuchodonozora: „Nie musimy tobie, królu, odpowiadać w tej sprawie. Jeżeli nasz Bóg, któremu służymy, zechce nas wybawić z rozpalonego pieca, może nas wyratować z twej ręki, królu. Jeśli zaś nie, wiedz królu, że nie będziemy czcić twego boga ani oddawać pokłonu złotemu posągowi, który uczyniłeś”.

Na to wpadł Nabuchodonozor w gniew, a wyraz jego twarzy zmienił się w stosunku do Szadraka, Meszaka i Abed–Nega. Wydał rozkaz, by rozpalono piec siedem razy więcej, niż było trzeba. Mężom zaś najsilniejszym spośród swego wojska polecił związać Szadraka, Meszaka i Abed-Nega i wrzucić ich do rozpalonego pieca.

Król Nabuchodonozor popadł w zdumienie i powstał spiesznie. Zwrócił się do swych doradców, mówiąc: „Czy nie wrzuciliśmy trzech związanych mężów do ognia?” Oni zaś odpowiedzieli królowi: „Rzeczywiście, królu”. On zaś w odpowiedzi rzekł: „Lecz widzę czterech mężów rozwiązanych, przechadzających się pośród ognia i nie dzieje się im nic złego; wygląd czwartego przypomina anioła”.

Nabuchodonozor powiedział na to: „Niech będzie błogosławiony Bóg Szadraka, Meszaka i Abed-Nega, który posłał swego anioła, by uratował swoje sługi. W Nim pokładali swą ufność i przekroczyli nakaz królewski, oddając swe ciała, by nie oddawać czci ani pokłonu innemu bogu poza Nim”.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:

Jezus powiedział do Żydów, którzy Mu uwierzyli: „Jeżeli będziecie trwać w nauce mojej, będziecie prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli”.

Odpowiedzieli Mu: „Jesteśmy potomstwem Abrahama i nigdy nie byliśmy poddani w niczyją niewolę. Jakżeż Ty możesz mówić: «Wolni będziecie?»”

Odpowiedział im Jezus: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Każdy, kto popełnia grzech, jest niewolnikiem grzechu. A niewolnik nie przebywa w domu na zawsze, lecz Syn przebywa na zawsze. Jeżeli więc Syn was wyzwoli, wówczas będziecie rzeczywiście wolni. Wiem, że jesteście potomstwem Abrahama, ale wy usiłujecie Mnie zabić, bo nie przyjmujecie mojej nauki. Głoszę to, co widziałem u mego Ojca, wy czynicie to, coście słyszeli od waszego ojca”.

W odpowiedzi rzekli do Niego: „Ojcem naszym jest Abraham”.

Rzekł do nich Jezus: „Gdybyście byli dziećmi Abrahama, to byście pełnili czyny Abrahama. Teraz usiłujecie Mnie zabić, człowieka, który wam powiedział prawdę usłyszaną u Boga. Tego Abraham nie czynił. Wy pełnicie czyny ojca waszego”.

Rzekli do Niego: „Myśmy się nie narodzili z nierządu, jednego mamy Ojca – Boga”.

Rzekł do nich Jezus: „Gdyby Bóg był waszym ojcem, to i Mnie byście miłowali. Ja bowiem od Boga wyszedłem i przychodzę. Nie wyszedłem od siebie, lecz On Mnie posłał”.

Otóż, właśnie! Tu jest cała istota problemu: Czy jest prawdą, Szadraku, Meszaku i Abed–Nego, że nie czcicie mojego boga ani nie oddajecie pokłonu złotemu posągowi, który postawiłem? Czy jest prawdą, że ośmielili się oni wybrać innego Boga, poza samym królem, który akurat chętnie zajął miejsce Boga i nakazał oddawać cześć swojemu majestatowi.

Ale – niech tam! Było – minęło! Stało się i nie ma do czego wracać – zwłaszcza, że ci trzej młodzi ludzie świetnie spisywali się na dworze, zdobywając powszechne uznanie i sympatię wszystkich, począwszy od króla. Chociaż bowiem pochodzili z podbitego kraju, to jednak kiedy wzięto ich na dwór i powierzono ważne zadania dyplomatyczne i inne, okazało się, że swoją inteligencją, ogładą i wysokim poziomem osobistej kultury przyćmili wręcz tych, którzy sprawami państwa zajmowali się od lat.

Dlatego król chętnie by im podarował to chwilowe „zagapienie się”, pod jednym wszakże warunkiem: Czy teraz jesteście gotowi, w chwili gdy usłyszycie dźwięk rogu, fletu, lutni, harfy, psalterium, dud i wszelkiego rodzaju instrumentów muzycznych, upaść na twarz i oddać pokłon posągowi, który uczyniłem?

W przeciwnym bowiem razie – sprawa będzie oczywista. Król niczego w tym względzie nie ukrywał, gdy stwierdził bardzo jasno: Jeżeli zaś nie oddacie pokłonu, zostaniecie natychmiast wrzuceni do rozpalonego pieca. Który zaś bóg mógłby was wyrwać z moich rąk?

Trudno nie wspomnieć w tej chwili innych, podobnych słów, wypowiedzianych kilka tysięcy lat później, ale równie nośnych i głośnych. Oto bowiem, kiedy w dziewiczy – i, jak się miało okazać, jedyny – rejs wyruszał wielki „Titanic”, największy i najbardziej luksusowy statek swoich czasów, dumni marynarze, stanowiący jego załogę, mówili z przekonaniem: Nawet sam Bóg nie zdoła go zatopić!” Jednak w nocy z 14 na 15 kwietnia 1912 roku okazało się, że jest zupełnie inaczej. Dwie i pół godziny od otarcia się o zauważoną za późno górę lodową statek znalazł się cztery tysiące metrów pod wodą, na dnia Atlantyku…

I to nie Bóg go zatopił – żeby było jasne – ale cała masa błędów i niedoróbek konstrukcyjnych. A tak naprawdę – wielka ludzka pycha. Mówi się dziś chociażby, że na etapie planowania i budowy statku – co wynika z prowadzonych zapisów – nad liczbą i zamontowaniem szalup ratunkowych dyskutowano przez piętnaście minut, uznając ostatecznie, że nie ma co w tym względzie przesadzać, bo będą tylko zaśmiecały statek. Natomiast kilka godzin debatowano nad wyposażeniem i wystrojem luksusowych apartamentów dla wielkich tego świata, którzy mieli je zająć za gigantyczne pieniądze, oraz nad kolorem i wyglądem perskich dywanów, którymi miano wyściełać te luksusowe pomieszczenia.

Bóg więc nie musiał niczego udowadniać i ani zatapiać. Pozwolił tylko, aby ludzie wzięli sprawy w swoje ręce – i to wystarczyło, aby ich pycha została ukarana. Dość wspomnieć, że armator Titanica wybudował jeszcze dwie siostrzane jednostki: „Olympic” i „Gigantic”. Nazwa tego ostatniego została po katastrofie „Titanica” zmieniona na mniej pretensjonalną – „Britannic”. Ciekawa sprawa… „Nawet sam Bóg nie zdoła go zatopić”… Nie musiał… Bóg nie musiał…

A któryż bóg wyrwie trzech młodych ludzi z ręki tyrana, któremu wydaje się że jest Bogiem? Odpowiedź jest prosta: ten prawdziwy. Prawdziwy Bóg ocali tych, którzy są Mu wierni, z ręki uzurpatora. Chociaż pokusa komfortu i tak zwanego „świętego spokoju” mogła uśpić czujność trzech młodych ludzi. Oni naprawdę cieszyli się względami, mieli powszechny szacunek na dworze i całkiem sporą swobodę działania. Czyż więc nie mogło tak zostać?…

Owszem, odwdzięczali to naprawdę solidną służbą królowi, z powodzeniem podejmując zadania a to dyplomatyczne, a to promujące wiedzę i ogólne wykształcenie, a to jeszcze inne – takie, które wymagały pokazania wysokiego stylu i intelektu. I król miałby z nich naprawdę dobrych i oddanych współpracowników, gdyby tylko uszanował to, że jest granica, której oni nie przekroczą, ani nie przesuną o milimetr, a którą to granicą była ich wiara w Boga jedynego i prawdziwego.

Niestety, król uznał, że jednak uprze się przy swoim. I – niestety – poświęci tych ludzi dla swoich mrzonek o boskości. Dzisiejszy opis, zawarty w pierwszym czytaniu, jest nieco poskracany, pewne zdania zostały zeń wyłączone – a chociażby to, że piec był tak nadmiernie rozpalony, że aż od tego żaru i gorąca zginęli ci, którzy go rozpalali!

Ale nie trzej młodzi Izraelici, którzy nawet w niewoli i wobec pokusy spokojnego i dostatniego życia, za cenę jednak wyparcia się wiary – właśnie się tej wiary nie wyparli.

I okazało się, że Bóg ich ocalił. I właśnie o tym chciał dzisiaj swoich rozmówców – a właściwie: adwersarzy – przekonać Jezus, gdy w Ewangelii mówił: Jeżeli będziecie trwać w nauce mojej, będziecie prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli. Tak na marginesie, to ostatnie to zdanie Jan Paweł II zawsze uznawał za najważniejsze w całej Biblii! Warto o tym pamiętać…

A Jezus mówił dalej: Każdy, kto popełnia grzech, jest niewolnikiem grzechu. A niewolnik nie przebywa w domu na zawsze, lecz Syn przebywa na zawsze. Jeżeli więc Syn was wyzwoli, wówczas będziecie rzeczywiście wolni. Wiem, że jesteście potomstwem Abrahama, ale wy usiłujecie Mnie zabić, bo nie przyjmujecie mojej nauki. Głoszę to, co widziałem u mego Ojca, wy czynicie to, coście słyszeli od waszego ojca.

To takie głębokie słowa i może dość trudne w zrozumieniu, ale warto się w nie wsłuchać, wmyśleć, zagłębić: właśnie w te, że tylko Bóg czyni człowieka wewnętrznie wolnym. Pomimo tego wszystkiego, czego człowiek może doświadczyć z zewnątrz, czego może doświadczyć na tym świecie – nikt nie odbierze człowiekowi jego wewnętrznej wolności. O ile tylko człowiek faktycznie będzie wewnętrznie wolny.

Trzej młodzi ludzie, o których mowa w pierwszym czytaniu, byli. Bóg sam potwierdził tę ich wolność ocaleniem ich z potężnego ognia. To był ewidentny znak dla króla – i dla nas wszystkich, którzy te słowa także dzisiaj czytamy. Wiemy jednak, że nie zawsze tak jest. Często ludzie wierni Bogu doświadczają przeciwności i przykrości, a nawet oddają życie.

Ale i tak pozostają zwycięzcami, gdyż to ich postawa jest potem przykładem i punktem odniesienia dla ludzi, podczas gdy ich prześladowcy, którzy na ziemi uważali się za bogów i równych Bogu, zostali albo zupełnie zapomniani, albo okryci złą sławą na wszystkie czasy. Już nawet nie mówiąc o tym, jaki wyrok zapewne usłyszeli na Sądzie Bożym, a tu już mamy do czynienia z całą wiecznością. Natomiast powiedzmy i to – dla pełności obrazu i pewnej uczciwości – że ludzie wierni Bogu nie tylko dopiero po śmierci wygrywają. Wszak nie brakuje – zapewne także i w naszym osobistym doświadczeniu – takich faktów, które wyraźnie pokazują, że Bóg tu i teraz naprawdę bierze swoich ludzi w obronę i z niejednego, często nadmiernie rozpalonego pieca nienawiści i wrogości, przeciwko nim wymierzonej – zwycięsko ich wyprowadza! Jestem pewny, że każda i każdy z nas mógłby niejedną taką sytuację tu przytoczyć.

I tego się trzymajmy! Trwajmy mocni w wierze! W jedności z Jezusem – pomimo wszystko! I pomimo wszystkich!

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.