Boże „psikusy”…

B

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywa Ksiądz Leon Bobrowski, mój Kolega kursowy, Proboszcz Parafii Krzymosze. Niech Pan cały czas podtrzymuje w Nim ducha kapłańskiej gorliwości, z której Solenizant jest od zawsze dobrze znany! Zapewniam o modlitwie!

I łączę się sercem i duchem z moimi Kolegami kursowymi, którzy dzisiaj – właśnie u Księdza Leona – spotykają się imieninowo. Przy okazji, także dla uczczenia imienin dwóch Marków i Wojciecha.

Łączę się z Nimi – i z Wami – z Gniezna, gdzie przeżywamy Krajowe Rekolekcje Duszpasterzy Osób Niewidomych i Niedowidzących. Serdecznie Was wszystkich stąd pozdrawiam!

Wczoraj mieliśmy możliwość – po obiedzie – zwiedzić katedrę prymasowską, a w niej obejrzeć z bliska przesławne Drzwi Gnieźnieńskie i inne ślady naszej polskiej historii. Ważnym dopowiedzeniem do całości tego przekazu było zwiedzenie muzeum diecezjalnego, a w nim – także obejrzenie bardzo ciekawych i czcigodnych eksponatów.

Naprawdę, czuło się jakby zawieszenie czasu, bo niemalże dotykaliśmy – no, może nie dosłownie, bo nie można dotykać eksponatów, ale widzieliśmy z bliska – to, co pozostawili nam nasi Przodkowie. Bogu niech będą dzięki za wielką i wspaniałą polską historię, ale i za tę trudną, która oby nas czegoś nauczyła na przyszłość…

Wieczorem zaś, ponieważ nie było już po kolacji zaplanowanych wspólnych zajęć – udałem się na wędrówkę po Gnieźnie i na kawę do jednej z restauracji z naszym Rekolekcjonistą, Ojcem Zbigniewem Knopem, Misjonarzem Świętego Wincentego a Paulo. Dobra rozmowa o obecnej sytuacji Kościoła, o kapłańskich problemach z docieraniem do serc ludzkich, zwłaszcza młodych… Bogu dziękuję za możliwość pogadania z tak mądrym i doświadczonym Kapłanem! Dobrze się słucha konferencji, przez Niego głoszonych. Naprawdę, niosą one ciekawe treści, nad którymi warto pomyśleć.

Dzisiaj zaś w planach – po zajęciach na miejscu i po Mszy Świętej – wyjazd na Lednicę.

Moi Drodzy, pamiętam o Was w modlitwie! A Wy – pamiętajcie o mnie!

A teraz już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Niech Pan przemawia do nas, niech kieruje swoje osobiste przesłanie do mojego serca. Duchu Święty – tchnij!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Środa 2 Tygodnia Wielkanocy,

19 kwietnia 2023.,

do czytań: Dz 5,17–26; J 3,16–21

CZYTANIE Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:

Arcykapłan i wszyscy jego zwolennicy należący do stronnictwa saduceuszów, pełni zazdrości zatrzymali apostołów i wtrącili ich do publicznego więzienia.

Ale w nocy anioł Pański otworzył bramy więzienia i wyprowadziwszy ich powiedział: „Idźcie i głoście w świątyni ludowi wszystkie słowa tego życia”. Usłyszawszy to weszli o świcie do świątyni i nauczali.

Tymczasem arcykapłan i jego stronnicy zwołali Sanhedryn i całą starszyznę synów Izraela. Posłali do więzienia, aby ich przyprowadzono. Lecz kiedy słudzy przyszli, nie znaleźli ich w więzieniu. Powrócili więc i oznajmili: „Znaleźliśmy więzienie bardzo starannie zamknięte i strażników stojących przed drzwiami. Po otwarciu jednak nie znaleźliśmy wewnątrz nikogo”.

Kiedy dowódca straży świątynnej i arcykapłani usłyszeli te słowa, nie mogli pojąć, co się z nimi stało. Wtem nadszedł ktoś i oznajmił im: „Ci ludzie, których wtrąciliście do więzienia, znajdują się w świątyni i nauczają lud”. Wtedy dowódca straży poszedł ze sługami i przyprowadził ich, ale bez użycia siły, bo obawiali się ludu, by ich nie ukamienował.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:

Jezus powiedział do Nikodema: „Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego.

A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu”.

I jak tu nie powtórzyć – zresztą, już po raz kolejny, bo ciągle to sobie przy różnych okazjach przypominamy – że Pan Bóg ma naprawdę gigantyczne poczucie humoru! Bo – niech to nie zabrzmi zbyt swawolnie – znowu „zagrał na nosie” wszystkim przeciwnikom Jezusa, przeciwnikom Jego Kościoła, przeciwnikom Apostołów…

Sposób, w jaki ci ostatni zostali wyprowadzeni z więzienia – tak przecież starannie strzeżonego, celowo obstawionego strażami i zapieczętowanego na wszystkie możliwe sposoby – dobitnie pokazuje, ile tak naprawdę może zdziałać człowiek, który podnosi swą rękę, by walczyć z Bogiem. Jakby dla pokazania takim ludziom, ile tak naprawdę mogą zdziałać w ten sposób, Bóg tak właśnie, a nie inaczej, wyprowadził na wolność uwięzionych Apostołów.

Przecież mógł potrząsnąć całym więzieniem, mogły opaść kajdany i pootwierać się wszystkie drzwi, mógł wreszcie zesłać jakiś ogień z nieba! Zresztą, inne tego typu uwolnienia odbywały się właśnie w taki, nieco bardziej spektakularny sposób. A oto dzisiaj – zupełnie po cichu, przy drzwiach szczelnie zamkniętych…

Naprawdę, trudno tu nie pomyśleć o tym, że nasz Pan chciał trochę zrobić „psikusa” zarozumiałej starszyźnie żydowskiej. W końcu, nie ponieśli oni żadnej większej krzywdy, ani straty, tak więc nie odbyło się to ze szkodą dla nich, natomiast przekonali się, że dla Boga żadne straże i żadne plomby na drzwiach nie są przeszkodą, aby uwolnić swoich ludzi – jeśli tylko taka będzie Jego wola.

A przy okazji, czy nie przypomina nam się w związku z tym inne wyjście na zewnątrz ze starannie zamkniętego i obstawionego strażami pomieszczenia? Tak, dobrze kojarzymy: Zmartwychwstanie Jezusa!

Przecież elicie żydowskiej nie wystarczyło przywalić grób kamieniem. Oni jeszcze straże postawili! Po co? Czyżby obawiali się zmarłego Człowieka? Przecież sami dopiero co go zabili i nawet sprawdzili, przekonali się, że na pewno umarł. I co – teraz się obawiają, że wróci, że ich postraszy, że im zrobi na złość? Zmarły człowiek?…

No, chyba, że spodziewali się, że On naprawdę powróci do życia – tak, jak zapowiadał. Oczywiście, na potrzeby swoich niecnych planów i dla zamaskowania przed światem tego, że tak naprawdę, w głębi nawet swoich przewrotnych serc, wierzą w Jego zapowiedzi – wymyślili historię z wykradzeniem ciała Jezusa przez Apostołów. Ale my już dzisiaj dobrze wiemy, że ani wtedy, kiedy wyrażali swoje obawy o takie działanie Apostołów i dlatego prosili Piłata o postawienie straży, ani wtedy, kiedy już przekonywali, że właśnie to się stało, bo Ciała jednak nie ma – ani przez moment nie wierzyli w to, co ludziom wciskają.

Oni doskonale wiedzieli, że Jezus po prostu dotrzymał słowa. Spełnił swe obietnice. I nic straże nie pomogły, i nic kamień na grobie nie pomógł – nic! Jezus wyszedł z tego małego pomieszczenia na zewnątrz. I żaden ze strażników nie był w stanie tego powstrzymać. Nawet nie wiemy, co się z tymi strażnikami stało. Uważamy, że po prostu uciekli. A mogło być tak, że nawet nie zauważyli, kiedy i jak Jezus grób opuścił. Podobnie zresztą, jak i strażnicy pilnujący Apostołów: także nie zauważyli, kiedy opuścili oni celę, w której byli szczelnie zamknięci…

I po co było pilnować kilku bezbronnych, prostych ludzi – po co?… Skoro oni i tak wyszli – i na przekór swoim przeciwnikom nadal głosili Dobrą Nowinę o Zmartwychwstałym Jezusie! Czyli dokładnie o tym, co mieli tak surowo zabronione. O ironio – chciałoby się powiedzieć… A jednak!

Stało się tak, bo Apostołowie działali w imieniu swego Zmartwychwstałego Mistrza i to Jego właśnie głosili, ich zaś przeciwnicy działali w imieniu własnym, w imieniu swoich prywatnych poglądów, swojej pychy, swoich grzechów, swojej wydumanej pozycji! Chociaż sami twierdzili, że działają w imieniu Boga – a jakże! I że bronią czystości tradycyjnej wiary w Boga Jahwe. A tak naprawdę – to ich pycha, egoizm i żądza władzy popychały ich do takich zachowań.

Jakżeż nie odnieść do nich słów Jezusa z dzisiejszej Ewangelii: A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu. To dlatego właśnie tak bali się światła Jezusa Chrystusa Zmartwychwstałego i tak bardzo bali się prawdy o Nim, że wychodziły na jaw ich wszystkie ciemne sprawki – a miało, niestety, co wychodzić…

Ale nie w tym rzecz, żebyśmy się teraz, moi Drodzy, pastwili nad opornymi Żydami, chociaż mielibyśmy dużo materiału do rozmyślań i rozmów. Bardziej chodzi o to, abyśmy wejrzeli w swoje własne serca i własne sumienia – i zastanowili się, czy my wszystkie nasze myśli, słowa i uczynki możemy oświetlić światłem Chrystusowej prawdy? Czy wszystkie je możemy – by tak to ująć – poddać swoistej ocenie światła”? Czy może jednak to i owo – a może całkiem sporo – skrzętnie skrywamy, żeby tego nikt przypadkiem nie widział, a już na pewno nie Jezus! Chociaż akurat On i tak wszystko widzi i o wszystkim wie, dlatego daremne są tego typu usiłowania.

Jak to zatem jest z naszym sercem, naszym duchem, naszym sumieniem? Po czyjej jest stronie? Czy Jezus może także w nas i przez nas dokonywać takich znaków, jakich dokonał przez Apostołów? Czy Jezus może także dzisiaj robić takie „psikusy” zarozumiałemu i grzesznemu światu, bo wie, że akurat nas ma po swojej stronie?… Czy na mnie osobiście może w tym względzie liczyć?…

5 komentarzy

  • Dzisiaj są urodziny mojej znajomej siostry Hiacynty, CSSF (Zgromadzenie Sióstr św. Feliksa Kantalisa)
    Służy w Rosji, Niżny Nowogród, w parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny

    • Niech Wniebowzięta Najświętsza Maryja wstawia się do Jezusa za s. Hiacyntą i wszystkimi posługującymi księżmi, zakonnicami i zakonnikami na terenie całej Rosji, by ich misja przynosiła obfity owoc wiary w Boga.

  • Dziś mieliśmy spotkanie z Jezusem Eucharystycznym. Rozważaliśmy fragment Pisma z Dn 13,42-49. Prosiliśmy Jezusa, by obdarzył nas ufnością i szczerością w modlitwie jaką miała Zuzanna i odważną obroną prawdy na jaką zdobył się Daniel. Prosiliśmy, aby chronił nas Bóg przed oczernianiem, kłamstwem, obłudnym życiem, abyśmy czerpali z Prawdy, żyli Prawdą, szli za Prawdą i uwielbiali Prawdę, którą jest nasz Pan, Jezus Chrystus. Ten sam, wczoraj i dziś.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.