Niebo – w naszym „tu i teraz”…

N

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, przeżywamy dziś – przeniesioną z czwartku szóstego Tygodnia Wielkanocy na siódmą Niedzielę Wielkanocy – Uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego. Ja tę Uroczystość będę przeżywał w Prafii w Brzozowicy, na zaproszenie Księdza Proboszcza Tomasza Małkińskiego, byłego Duszpasterza Akademickiego. A o 20:00 u nas – Msza Święta i nabożeństwo majowe.

A teraz już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Co dziś mówi do mnie Pan? Z jakim konkretnym przesłaniem zwraca się do mnie osobiście? Duchu Święty, podpowiedz…

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego, A,

21 maja 2023., 

do czytań: Dz 1,1–11; Ef 1,17–23; Mt 28,16–20

CZYTANIE Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:

Pierwszą książkę napisałem, Teofilu, o wszystkim, co Jezus czynił i nauczał od początku aż do dnia, w którym udzielił przez Ducha Świętego poleceń Apostołom, których sobie wybrał, a potem został wzięty do nieba. Im też po swojej męce dał wiele dowodów, że żyje: ukazywał się im przez czterdzieści dni i mówił o królestwie Bożym.

A podczas wspólnego posiłku kazał im nie odchodzić z Jerozolimy, ale oczekiwać obietnicy Ojca. Mówił:

Słyszeliście o niej ode Mnie: Jan chrzcił wodą, ale wy wkrótce zostaniecie ochrzczeni Duchem Świętym”.

Zapytywali Go zebrani: „Panie, czy w tym czasie przywrócisz królestwo Izraela?” Odpowiedział im: „Nie wasza to rzecz znać czas i chwile, które Ojciec ustalił swoją władzą, ale gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi”.

Po tych słowach uniósł się w ich obecności w górę i obłok zabrał Go im sprzed oczu. Kiedy uporczywie wpatrywali się w Niego, jak wstępował do nieba, przystąpili do nich dwaj mężowie w białych szatach. I rzekli: „Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo? Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba”.

CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO EFEZJAN:

Bracia: Bóg Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały, dał wam ducha mądrości i objawienia w głębszym poznawaniu Jego samego, to znaczy światłe oczy dla waszego serca, tak byście wiedzieli, czym jest nadzieja waszego powołania, czym bogactwo chwały Jego dziedzictwa wśród świętych i czym przemożny ogrom Jego mocy względem nas wierzących na podstawie działania Jego potęgi i siły, z jaką dokona dzieła w Chrystusie, gdy wskrzesił Go z martwych i posadził po swojej prawicy na wyżynach niebieskich, ponad wszelką zwierzchnością i władzą, i mocą, i panowaniem, i ponad wszelkim innym imieniem wzywanym nie tylko w tym wieku, ale i w przyszłym.

I wszystko poddał pod Jego stopy, a Jego samego ustanowił nade wszystko Głową dla Kościoła, który jest Jego Ciałem, Pełnią tego, który napełnia wszystko na wszelki sposób.

ZAKOŃCZENIE EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Jedenastu uczniów udało się do Galilei na górę, tam gdzie Jezus im polecił. A gdy Go ujrzeli, oddali Mu pokłon. Niektórzy jednak wątpili. Wtedy Jezus zbliżył się do nich i przemówił tymi słowami:

Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata”.

O wydarzeniu, które dziś przeżywamy w liturgii Kościoła, czyli Wstąpieniu Jezusa do Nieba, mówi zarówno pierwsze czytanie, jak i Ewangelia. Chociaż mówimy o wydarzeniu, które tak naprawdę wymyka się naszemu ludzkiemu rozumieniu i doświadczeniu, to jednak Autorzy biblijni starają się to jakoś ubrać w słowa, jakoś opisać – tak, byśmy mogli to sobie wyobrazić, przyswoić…

I tak Autor Księgi Dziejów Apostolskich w pierwszym czytaniu, stwierdza: Pierwszą książkę napisałem […] o wszystkim, co Jezus czynił i nauczał od początku aż do dnia, w którym udzielił przez Ducha Świętego poleceń Apostołom, których sobie wybrał, a potem został wzięty do nieba. Im też po swojej męce dał wiele dowodów, że żyje: ukazywał się im przez czterdzieści dni i mówił o królestwie Bożym. A w końcówce tegoż czytania mówi tak: Po tych słowach uniósł się w ich obecności w górę i obłok zabrał Go im sprzed oczu.

Następnie słyszymy opis reakcji Apostołów na to odejście, a tą reakcją – jak zauważyliśmy – był… totalny brak reakcji, czyli gapienie się w Niebo, za odchodzącym Mistrzem i trwanie w jakimś bezruchu, w jakimś letargu, w zupełnej dezorientacji… I dopiero interwencja Wysłanników z Nieba sprawiła, że Apostołowie chyba się otrząsnęli i wrócili do swojej codzienności. Mówimy: „chyba”, bo dzisiaj o tym nie słyszymy, ale przecież w końcu kiedyś musieli się stamtąd ruszyć…

Zatem, Jezus odszedł do Nieba, ale zaraz musiał stamtąd przysłać kogoś, aby zadziałał na ziemi, co było pierwszym potwierdzeniem obietnic, składanych tuż przed Wniebowstąpieniem, iż nie zostawi swoich uczniów i swego Kościoła na pastwę losu, ale nadal będzie w nim obecny – chociaż już w innej formie, niż dotychczas. I właśnie to wydarzenie dało początek wielu innym sygnałom, posyłanym z Nieba, którymi to Pan potwierdzał swoją nieustanną obecność w Kościele.

Zgodnie zresztą ze swoją własną obietnicą, daną dzisiaj, jak to słyszymy w pierwszym czytaniu – obietnicą Zesłania Ducha Świętego, o której tak mówił: Gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi. Z kolei, wysłannicy z Nieba zapewniali: Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba.

Podobnie w Ewangelii, słyszymy już z ust samego Jezusa zapewnienie: A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata. Nie słyszymy, co prawda, opisu samego odejścia Jezusa do Nieba, ale dobrze wiemy, że te słowa, które Ewangelia dziś przytacza, to ostatnie słowa, wypowiedziane przez Jezusa na ziemi. Po ich wypowiedzeniu, odszedł od nich.

Natomiast to, co powiedział tuż przed odejściem, ma naprawdę wielkie znaczenie, bo są to wskazania na wszystkie wieki istnienia Kościoła, na całym świecie. Jezus mówił: Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. I właśnie po tych poleceniach pojawia się stwierdzenie, iż Jezus będzie obecny ze swoimi ludźmi do końca czasów. I na tym dzisiaj kończy się opis wspominanego przez nas wydarzenia.

Owszem, w innych Ewangeliach mamy informacje o tym, że Apostołowie zeszli z tej góry, na której swego Mistrza pożegnali – i faktycznie zabrali się do pracy, a On sam potwierdzał prawdziwość ich nauki cudami, której jej towarzyszyły. Ale to jest informacja, zapisana w innych Ewangeliach, natomiast dzisiaj otrzymujemy dwie relacje – jakby niedopowiedziane, jakby urwane w pół zdania.

W pierwszym czytaniu dowiadujemy się o odejściu Pana do Nieba, ale potem wszystko kończy się jeszcze tam, na górze, gdzie Anioł przemawia do Apostołów. W Ewangelii zaś – nawet nie ma informacji o odejściu Jezusa do Nieba, tylko Jego ostatnie słowa, wypowiedziane do uczniów tuż przed tym. A ponieważ Boże słowo niesie w sobie treści bardzo głębokie i często ukryte, trzeba nam także z takiego ich układu wyprowadzić określone wnioski.

I powiedzieć, że Wniebowstąpienie Jezusa – przede wszystkim – to nie koniec czegokolwiek. To właściwie początek. Owszem, zakończył się pewien etap działalności Jezusa – ten spełniany w postaci widzialnej, ludzkiej. Ale przecież od razu niejako rozpoczęła się Jego działalność, prowadzona w inny sposób: przez Wysłanników z Nieba, przez objawianie się Jego samego – jak chociażby Szawłowi pod Damaszkiem – a wreszcie: przez Kościół i w Kościele. Jezus zatem naprawdę nie zostawił nas, nie zostawił swego Kościoła, a odchodząc do Domu Ojca – tak naprawdę z nami pozostał. Choć inaczej – to prawda – ale pozostał! Bardzo realnie i wręcz namacalnie.

Dlatego też – i to jest druga myśl – nie możemy tego Wydarzenia widzieć jako wydarzenia samego w sobie i roztrząsać, czy Jezus wstąpił do Nieba w tym miejscu, czy w innym; czy Niebo otworzyło się z tej strony, czy z tamtej; i czy było tego dnia słonecznie, czy raczej pochmurnie… I jaką prędkością wznosił się nad ziemią…

Trochę tu może sobie żartujemy z takimi pytaniami, ale czyż nie jest tak również dzisiaj, że wiele rzeczy w życiu Kościoła i w działalności, lub nauczaniu jego Pasterzy, jest spłycanych i sprowadzanych tylko do poziomu jakiejś ciekawostki, czy sensacyjki?…

Przykład: co najbardziej pamiętamy z nauczania Jana Pawła II? No, może my jeszcze coś tam pamiętamy, jakieś cytaty nam się kojarzą, a może nawet całkiem sporo kojarzymy: być może naprawdę śledzimy i zgłębiamy to nauczanie. Ale w przestrzeni medialnej – gdyby przyszło tak w środku nocy, o północy, coś zacytować – to co byśmy usłyszeli? Czy nie to, że po maturze chodził z kolegami na kremówki? Albo inne jego żarciki, którymi rzeczywiście swobodnie szafował, ale nie one przecież stanowią sedno jego misji i jego nauczania.

I gdyby nam przyszło powiedzieć, co jest najważniejsze w misji Kościoła, czy za co – ewentualnie – cenimy naszych duszpasterzy, proboszczów, katechetów, to czy na pewno chodziłoby o to, że nas nauczają prawd Bożych i sprawują Sakramenty, które zbliżają nas do Boga, jednoczą nas z Nim, prowadząc nas do Nieba, do zbawienia? Czy jednak bardziej mówilibyśmy o takich lub innych cechach charakteru księdza, albo jego zdolnościach – lub ich braku – lub też o sensacjach, o których tak lubią mówić poszczególne media?…

Powiedzmy, moi Drodzy, o czym – jeśli już w ogóle – rozmawiamy w naszych domach, kiedy wracamy z kościoła i podejmujemy temat Mszy Świętej, parafii lub księży? Aż mnie korci, żeby poprosić o podniesienie ręki – chociaż tego nie zrobię, więc nie będziemy jej podnosić – w odpowiedzi na pytanie, kto w ostatnim tygodniu, w swoim domu i wśród swoich najbliższych, rozmawiał o tym, o czym było mówione na kazaniu, czego dotyczyły czytania mszalne, jakie to wydarzenia z historii zbawienia przeżywamy w liturgii i jaki to ma wpływ na nasze codzienne życie?

Jak mamy przenosić treści, usłyszane na liturgii, lub w osobistej modlitwie – zakładając oczywiście, że ona jest – na naszą codzienność?… Chociażby, jak mamy żyć – jak konkretnie żyjemy – prawdą o Zmartwychwstaniu Pańskim, a od dzisiaj także o Wniebowstąpieniu: w swojej rodzinie, w swoim miejscu pracy, w szkole i na studiach? Po czym nasi bliscy, koleżanki i koledzy, w pracy lub w szkole, mogą poznać, że my coś głębokiego przeżyliśmy?… Czy może znowu wszystko sprowadziło się do wspominania spotkań rodzinnych, obiadów i prezentów?…

Moi Drodzy, nie proszę o podniesienie ręki, ale w sercu odpowiedzmy sobie na to pytanie: kiedy o takich sprawach rozmawialiśmy przy niedzielnym obiedzie – w sposób głębszy? A może dzisiaj o tych sprawach porozmawiamy? Czy znowu jedynie o tym, że ksiądz mówił ciekawie lub nieciekawie, a że Proboszcz ogłosił to, a że zrobił tamto, a dlaczego powiedział tak, a tak?… A jakie ma znajomości, a jak się zachowuje, a jakim samochodem jeździ?… Czyż nie o tym rozmawiamy najczęściej?

Dlatego może dzisiaj Autorzy biblijni nie koncentrują całej uwagi na szczegółach, dotyczących samego sposobu przejścia Jezusa z tego świata do Nieba, ale mówią o reakcji uczniów, o obowiązkach uczniów, z tym związanych, jak również o tym, że to odejście wcale tak naprawdę – w tych zasadniczych kształtach życia i funkcjonowania Kościoła – niczego nie zmienia. Można nawet powiedzieć, że te dzisiejsze czytania czynią jakby bardziej płynną granicę między Niebem, a ziemią; między wiecznością, a funkcjonowaniem Kościoła tu, na ziemi.

Takie powiązanie najbardziej sprawia sam Jezus – właśnie przez to, że chociaż fizycznie odszedł od swoich uczniów, to na tysiąc innych sposobów z nimi pozostał. A Jego misja, która do tej pory ograniczała się tylko do tych miejsc, w których On sam działał ze swymi uczniami, teraz – na Jego polecenie, które dziś usłyszeliśmy w Ewangelii i mocą Ducha, którego obiecał zesłać – rozszerzy się po całym świecie. On sam to obiecał, a więc na pewno On sam będzie tego dokonywał. Posłanie już w dniu Wniebowstąpienia dwóch tajemniczych «mężów w białych szatach» potwierdza, że czynił to już od pierwszego dnia. Natomiast w tej sprawie liczy także bardzo na naszą współpracę.

Święty Paweł Apostoł, w drugim dzisiejszym czytaniu – w bardzo uczonych i dystyngowanych słowach swego Listu do Efezjan – mówi do nas wszystkich: Bóg Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały, dał wam ducha mądrości i objawienia w głębszym poznawaniu Jego samego, to znaczy światłe oczy dla waszego serca, tak byście wiedzieli, czym jest nadzieja waszego powołania, czym bogactwo chwały Jego dziedzictwa wśród świętych i czym przemożny ogrom Jego mocy względem nas wierzących na podstawie działania Jego potęgi i siły, z jaką dokona dzieła w Chrystusie, gdy wskrzesił Go z martwych i posadził po swojej prawicy na wyżynach niebieskich… Po czym, w końcówce, dodaje: I wszystko poddał pod Jego stopy, a Jego samego ustanowił nade wszystko Głową dla Kościoła, który jest Jego Ciałem…

Obyśmy tak wyostrzyli wzrok naszego serca, by dane nam było zrozumieć, że choć ziemia jest tu, a Niebo… tam (nie wiemy, gdzie jest w sposób fizyczny), to jednak w Kościele, w Bożym słowie, w Sakramentach, na modlitwie – to Niebo coraz bardziej staje się tu… Tu i teraz. Ono zbliża się do nas. Między Niebem a ziemią nie ma takiej przepaści, jak między Niebem, a piekłem – o czym Jezus mówił w przypowieści o bogaczu i Łazarzu. Jeżeli między Niebem a ziemią taka przepaść powstaje, to tylko wtedy, kiedy ziemia staje się przedsionkiem piekła, kiedy zło zaczyna dominować, a dla Boga i Jego spraw zaczyna brakować miejsca.

Dlatego Pan robi wszystko, aby jak najbardziej skracać ten ogromny dystans, jaki istnieje między Niebem i ziemią. Właśnie po to odszedł do Nieba, aby je jak najbardziej zbliżyć do ziemi i uczynić ją przedsionkiem Nieba. Jemu bardzo na tym zależy – robi, co tylko może, w tym celu.

A co ja robię – ale tak konkretnie, a nie „może”, „ewentualnie”, albo „kiedyś tam” – aby zbliżyć ten skrawek ziemi, na której na co dzień żyję, właśnie do Nieba? Co robię, aby moje „tu i teraz” czynić przedsionkiem Nieba?

Czy na bieżąco szukam tego Nieba i je odkrywam w systematycznie przeżywanej Mszy Świętej, Komunii Świętej, w Bożym słowie i na modlitwie?… I czy to Niebo – w swoim sercu – zaniosę już dziś do mojego domu, a jutro do mojego miejsca nauki, pracy lub studiowania?…

Co jeszcze mogę zrobić i – przede wszystkim: chcę zrobić – aby na swoim własnym odcinku zacierać granicę między ziemią, a Niebem?…

Dodaj komentarz

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.