W szczerym dialogu serc…

W

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym rocznicę święceń kapłańskich przeżywają:

Ksiądz Prałat Mieczysław Lipniacki – mój „rodzony” Proboszcz. tak określam Księdza Prałata, bo był moim Proboszczem od powstania naszej Parafii i mojej Pierwszej Komunii Świętej – aż do kapłańskiej Prymicji i jeszcze dalej. Obecnie jest na emeryturze, mieszka przy Parafii, którą tworzył, ciągle wspierając obecnych Duszpasterzy posługą przy ołtarzu i w konfesjonale. Życzę Jubilatowi nieustannego zapału i mocy z Nieba!

Ksiądz Piotr Jarosiewicz – pochodzący z naszej rodzinnej Parafii, posługujący obecnie w Diecezji drohiczyńskiej, Brat Księdza Rafała;

Ksiądz Ryszard Federczyk – posługujący na Ukrainie;

Ksiądz Radosław Piotrowski – Duszpasterz Młodzieży w Diecezji siedleckiej;

Ksiądz Marek Strzeżysz – Wicekierownik Pielgrzymki Podlaskiej na Jasną Górę;

Ksiądz Marek Weresa – posługujący w Katolickim Radiu Podlasie i na portalu diecezjalnym;

Ksiądz Rafał Przeździak – w swoim czasie: Rekolekcjonista w Duszpasterstwie Akademickim;

Ksiądz Marcin Wesołowski – posługujący w Parafii katedralnej.

Imieniny natomiast przeżywa Aneta Jabłońska, która jeszcze jako Aneta Majewska była Szefową KSM w Parafii mojego pierwszego wikariatu.

Urodziny z kolei przeżywa Ksiądz Wojciech Cholewa, mój Kolega kursowy, Proboszcz Parafii Kolano, w naszej Diecezji.

I wreszcie, rocznicę zawarcia sakramentalnego Małżeństwa przeżywają Justyna i Albert Dudzikowie. Albert – za moich czasów – był Lektorem w Parafii w Żelechowie.

Wszystkim świętującym życzę bezmiaru łask niebieskich. Zapewniam o modlitwie!

A ja dzisiaj udaję się do Parafii Horodyszcze, w Dekanacie wisznickim naszej Diecezji, gdzie będę przewodniczył Uroczystości odpustowej. Słówko, które znajdziecie poniżej, to właśnie rozważanie na tę Uroczystość. Serdecznie dziękuję Proboszczowi Parafii, Księdzu Andrzejowi Głaskowi – byłemu Kierownikowi Pieszej Pielgrzymki Podlaskiej i byłemu Duszpasterzowi Akademickiemu w Siedlcach – za zaproszenie!

Wieczorem zaś, o 18:00, będę sprawował Mszę Świętą w Parafii Świętego Jana Kantego w Lublinie.

Przypominam, że dzisiaj – z racji liturgicznej Uroczystości – nie obowiązuje nas wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych. Życząc Wszystkim błogosławionego dnia, zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Co dziś mówi do mnie Pan? Z jakim konkretnym przesłaniem Jego miłujące Serce zwraca się do mojego serca? Duchu Święty, podpowiedz…

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

UROCZYSTOŚĆ ODPUSTOWA

Najświętszego Serca Pana Jezusa, A,

16 czerwca 2023., 

do czytań: Pwt 7,6–11; 1 J 4,7–16; Mt 11,25–30

CZYTANIE Z KSIĘGI POWTÓRZONEGO PRAWA:

Mojżesz mówił do ludu: „Ty jesteś narodem poświęconym twojemu Panu Bogu. Ciebie wybrał twój Pan Bóg, byś spośród wszystkich narodów, które są na powierzchni ziemi, był ludem będącym Jego szczególną własnością.

Pan wybrał was i znalazł upodobanie w was nie dlatego, że liczebnie przewyższacie wszystkie narody, gdyż ze wszystkich narodów jesteście najmniejszym, lecz dlatego, że Pan was umiłował. Chce On wam dochować przysięgi danej waszym przodkom. Wyprowadził was mocną ręką i wybawił was z domu niewoli z ręki faraona, króla egipskiego.

Uznaj więc, że Pan, twój Bóg, jest Bogiem, Bogiem wiernym, zachowującym przymierze i miłość do tysięcznego pokolenia względem tych, którzy Go kochają i strzegą Jego praw, lecz który odpłaca każdemu z nienawidzących Go, niszcząc go. Nie pozostawia bezkarnie tego, kto Go nienawidzi, odpłacając jemu samemu.

Strzeż przeto poleceń, praw i nakazów, które ja tobie polecam dzisiaj pełnić”.

CZYTANIE Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO JANA APOSTOŁA:

Umiłowani, miłujmy się wzajemnie, ponieważ miłość jest z Boga, a każdy, kto miłuje, narodził się z Boga i zna Boga. Kto nie miłuje, nie zna Boga, bo Bóg jest miłością.

W tym objawia się miłość Boga ku nam, że zesłał Syna swego Jednorodzonego na świat, abyśmy życie mieli dzięki Niemu.

W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On sam nas umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy.

Umiłowani, jeśli Bóg tak nas umiłował, to i my winniśmy miłować się wzajemnie. Nikt nigdy Boga nie oglądał. Jeżeli miłujemy się wzajemnie, Bóg trwa w nas i miłość ku Niemu jest w nas doskonała. Poznajemy, że my trwamy w Nim, a On w nas, bo udzielił nam ze swego Ducha. My także widzieliśmy i świadczymy, że Ojciec zesłał Syna jako Zbawiciela świata.

Jeśli kto wyznaje, że Jezus jest Synem Bożym, to Bóg trwa w nim, a on w Bogu. Myśmy poznali i uwierzyli miłości, jaką Bóg ma ku nam. Bóg jest miłością: kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

W owym czasie Jezus przemówił tymi słowami: „Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze gdyż takie było Twoje upodobanie. Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn, i ten, komu Syn zechce objawić.

Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźmijcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie”.

Zapewne nie tylko ten jeden raz, o którym dzisiaj słyszymy w pierwszym czytaniu, ale wiele razy Mojżesz powtarzał swemu narodowi te słowa: Ty jesteś narodem poświęconym twojemu Panu Bogu. Ciebie wybrał twój Pan Bóg, byś spośród wszystkich narodów, które są na powierzchni ziemi, był ludem będącym Jego szczególną własnością.

I na pewno także powtarzał – jak mantrę – powód, dla którego właśnie ten naród, a nie inny, Bóg wybrał. Mówił: Pan wybrał was i znalazł upodobanie w was nie dlatego, że liczebnie przewyższacie wszystkie narody, gdyż ze wszystkich narodów jesteście najmniejszym, lecz dlatego, że Pan was umiłował.

Tak, to jest jedyny powód Bożego wybrania: miłość Boga do narodu. Darmowa miłość, na którą naród – ani żaden z jego pojedynczych członków – naprawdę niczym nie zasłużył! Niczym! A trzeba też uczciwie dodać, że Bogu nie przeszkadzało w dokonaniu tego wyboru nie tylko to, że ma do czynienia z narodem liczebnie najmniejszym. Bóg musiał się obyć także z tą prawdą i z tą rzeczywistością, że ma do czynienia z narodem bardzo trudnym, tak często buntującym się, upartym, złośliwym, chodzącym swoimi drogami! I to właśnie taki naród sobie wybrał…

Chciałoby się powiedzieć – jak sam tak chciał, to miał, co chciał. Mógł wybrać lepszy, pokorniejszy, bardziej ułożony i kulturalny naród. Może nas, Polaków?… Oj… oj… Chyba też niekoniecznie… Ale tak właśnie wybrał, a ten wybór potwierdzał wielokrotnie i na różne sposoby, o czym Mojżesz mówi dzisiaj wyraźnie: Chce On wam dochować przysięgi danej waszym przodkom. Wyprowadził was mocną ręką i wybawił was z domu niewoli z ręki faraona, króla egipskiego.

Tych dowodów można by wymienić więcej, dużo więcej, bo Bóg nigdy nie szczędził znaków i gestów miłości i troski o swój lud. Tak, o ten trudny i uciążliwy lud, z którym miał tyle problemów. Natomiast pytanie zasadnicze i konieczne do postawienia w tym momencie jest inne: Co na to naród? Jak na tę miłość i troskę odpowiadał? Jak powinien odpowiadać?

Mojżesz tak dziś doradza: Uznaj więc, że Pan, twój Bóg, jest Bogiem, Bogiem wiernym, zachowującym przymierze i miłość […]. Strzeż przeto poleceń, praw i nakazów, które ja tobie polecam dzisiaj pełnić. To jest ta najwłaściwsza odpowiedź na wybranie i miłość Boga. A może dokładnie: na wybranie z miłości, jakiego Bóg dokonał. Bo to musimy sobie ciągle przypominać i to podkreślać: Bóg wybrał i obdarzył miłością naród, który niczym sobie na to nie zasłużył, a wręcz wielokrotnie zasługiwałby na coś dokładnie odwrotnego!

I – żeby było jasne – nie mówimy w tym momencie jedynie o narodzie wybranym, o Izraelu. W tym momencie mówimy o każdej i każdym z nas! My też – każda i każdy z nas, bez wyjątku – jesteśmy przez Boga wybrani i otoczeni Jego bezgraniczną miłością. I – podobnie, jak naród wybrany – niczym sobie na to nie zasłużyliśmy. A nawet – podobnie, jak naród wybrany – często buntujemy się przeciwko Bogu, odwracamy się do niego plecami. Każdy grzech jest przecież takim odwróceniem się.

Dlatego także z naszej strony – podobnie, jak ze strony narodu wybranego – Bóg liczy na inną reakcję. Nie na bunt, nie na upieranie się wiecznie przy swoim, nie na chodzenie swoimi własnymi i często pokręconymi drogami. Bóg liczy na naszą miłość. Święty Jan Apostoł, w drugim dzisiejszym czytaniu, tak to argumentuje: Umiłowani, miłujmy się wzajemnie, ponieważ miłość jest z Boga, a każdy, kto miłuje, narodził się z Boga i zna Boga. Kto nie miłuje, nie zna Boga, bo Bóg jest miłością. W tym objawia się miłość Boga ku nam, że zesłał Syna swego Jednorodzonego na świat, abyśmy życie mieli dzięki Niemu. […] Umiłowani, jeśli Bóg tak nas umiłował, to i my winniśmy miłować się wzajemnie.

A zatem, konkretny dowód miłości ze strony Boga: posłanie na świat swojego Syna, aby dokonał zbawienia człowieka. I właśnie w odniesieniu do tego, Święty Jan stwierdza na zakończenie dzisiejszego czytania: Jeśli kto wyznaje, że Jezus jest Synem Bożym, to Bóg trwa w nim, a on w Bogu. Myśmy poznali i uwierzyli miłości, jaką Bóg ma ku nam. Bóg jest miłością: kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim.

Sam zaś Jezus, w dzisiejszej Ewangelii, w pięknej modlitwie uwielbienia i wdzięczności, skierowanej do Ojca za to, że te rzeczy – czyli te największe i najświętsze sprawy i dary – objawił prostaczkom, czyli ludziom najprostszym z prostych i najpokorniejszym, a nie uczonym mędrcom tego świata, mówi: Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. Ojciec Mu wszystko przekazał! Wszystko i wszystkich!

Przypomnijmy sobie, że w tak zwanej Modlitwie Arcykapłańskiej, zapisanej w siedemnastym rozdziale Ewangelii Jana, Jezus mówi o swoich uczniach, jako o tych, których Ojciec Mu dał, dlatego należą do Boga, a nie do świata.

I dzisiaj też mówi dokładnie to samo: Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. A jeżeli wszystko, to także dobro i zbawienie każdej i każdego z nas – ono jest także w ręku Jezusa. By tak rzec: jest w gestii Jezusa. A tak już mówiąc wprost: jest wielkim pragnieniem Jezusa! Jest wielkim pragnieniem Jego miłującego Serca.

Stąd wezwanie, którym kończy się dzisiejsza Ewangelia, a które bez wątpienia można by uznać za główną myśli całej dzisiejszej liturgii Słowa i całej liturgii dzisiejszego dnia – tej pięknej Uroczystości, jaką przeżywamy: Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźmijcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie.

A zatem, «wziąć swoje jarzmo» – czyli swoje codzienne obowiązki, swoje problemy, swoje codzienne sprawy, swoje bolączki, lęki i trudności, ale także swoje radości i nadzieje; po prostu: całe swoje życie, samych siebie i całych siebie – i z całym tym ogromnym bagażem, z całym tym ogromnym „plecakiem” przyjść do Jezusa! Do Jego miłującego Serca! Do Jego tak bardzo współczującego człowiekowi Serca…

Sam o sobie Jezus mówi dziś, że «jest cichy i pokorny sercem». A my jakoś wyczuwamy, a nawet to dobrze wiemy, jesteśmy o tym głęboko przekonani, że to Serce jest przepełnione miłością do nas. I że to serce wręcz woła, wręcz krzyczy: Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię.

Oczywiście, to nie jest taki szum medialny, do jakiego przyzwyczaja nas dzisiaj świat. To jest wołanie głębokie i pełne miłości, natomiast ta cichość i pokora serca Jezusowego nie oznacza na pewno jakiegoś wycofania, jakiegoś ukrywania się przed światem, jakiegoś kompleksu niższości, w jakim żyje dziś wielu katolików – tak, właśnie wielu katolików wycofanych, zalęknionych, ulegających naciskom świata na każdym kroku… I bardzo często tłumaczących swoją bierną i wycofaną postawę tym właśnie, że oni są skromni, że nie chcą nikomu z niczym się narzucać, bo przecież obok mogą być ludzie niewierzący, więc to ich może urazić…

A tak naprawdę, to ich serca są pełne lęku – zamknięte, zablokowane, może też pogubione, pełne wątpliwości, rozdarte… I dlatego Jezus chce ich wszystkich przygarnąć do swego Serca – wręcz w tym swoim sercu zanurzyć! Ogrzać ciepłem swego Serca. Czyli – ogarnąć swoją miłością. Właśnie dzisiejsze czytania, które tu sobie omawiamy, potwierdzają, że tak dokładnie się stało, że Jezus słowa dotrzymał. Oto bowiem w Uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa otrzymujemy czytania, które w ogóle praktycznie nie zawierają wzmianki o Jezusowym Sercu jako takim – poza tą jedną, zapisaną w Ewangelii. O czym nam zatem mówi dzisiejsza liturgia Słowa?

O miłości Boga do człowieka, wyrażonej konkretnymi działaniami, jak chociażby opieka nad narodem wybranym, jak posłanie na świat Bożego Syna, aby Ten – również w sposób bardzo konkretny, można nawet rzec: boleśnie konkretny – dokonał zbawienia człowieka.

Zatem, Serce Boga widać w Jego postawie, widać w działaniu Boga, w decyzjach Boga, dotyczących człowieka. Czyli – mówiąc wprost – widać w konkrecie! Nie czytamy dzisiaj ani nie rozważamy tu sobie jakichś tkliwych poematów, jakichś wzruszających poezji, jakichś słów górnolotnych i wzniosłych – nic z tych rzeczy! Mówimy o konkretnych działaniach, podejmowanych z miłości. Motywowanych miłością.

Bo wszystko, co Bóg kiedykolwiek uczynił dla człowieka i co czyni dzisiaj, i co uczyni kiedykolwiek w przyszłości – to wszystko było, jest i będzie motywowane miłością! I nigdy niczym innym! Zatem, Serce Jezusa wyraża się w tej miłości. Pytanie, w czym wyraża się moje serce? Jaka jest moja odpowiedź na miłość Serca Jezusa? Czy też wyraża się w konkrecie? I czy wyraża się w tym zaufaniu, o którym dzisiaj Jezus mówi i do którego tak serdecznie zachęca, w słowach: Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźmijcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie.

W tym dialogu serc – Jezusowego Serca i mojego serca – płaszczyzną porozumienia, zjednoczenia i w ogóle komunikacji są konkrety. Konkretne czyny miłości. Tej miłości, którą Bóg od zawsze okazywał i wciąż okazuje człowiekowi – także przez swojego Syna – oraz tej miłości, którą człowiek odpowiada na miłość Bożą. Uściślijmy: którą oby odpowiadał… Bo wiemy, że bywa różnie.

Dlatego dzisiaj, przeżywając tę wielką i piękną Uroczystość, wyrażamy nasze szczere pragnienie takiego właśnie dialogu naszego Serca – konkretnie: mojego serca – z Sercem Jezusa. O to się dzisiaj wszyscy modlimy i takie szczere postanowienie podejmujemy, że codziennie będziemy – tak obrazowo mówiąc – przykładali nasze serca do Jezusowego Serca, aby rytm naszych serc z rytmem tego jedynego i najświętszego Serca stale uzgadniać.

Stąd też właśnie dzisiaj – i w tym duchu – zwracamy się do Jezusowego Serca ze szczerym aktem naszego oddania, zaufania i miłości! I w tym właśnie duchu – Najświętsze Serce Jezusowe – przynosimy Ci nasze serca szczere, oddane i otwarte; prosząc o dar silnej wiary i duchowego wzmocnienia, aby nigdy nie zamknęły się na Ciebie i na innych ludzi; aby nie dały się zastraszyć i wmówić sobie tych wszystkich bzdur i kłamstw, którymi zalewa nas dzisiaj świat.

Dlatego jednak przynosimy do Ciebie także te serca zalęknione, pogubione, zablokowane, zamknięte: serca ludzi, którzy dali się światu zastraszyć i wmówić sobie ów nieznośny i miażdżący kompleks niższości, który każe wielu katolikom w ogóle niemalże przepraszać, że żyją i wycofywać się na każdym odcinku życia społecznego, politycznego, a nawet szkolnego, uniwersyteckiego, a nawet – sąsiedzkiego i rodzinnego. Porusz te serca, otwórz je i napełnij odwagą!

A my przynosimy Ci również serca zawzięte, złośliwe, zbuntowane, pełne nienawiści i zazdrości; serca przepełnione goryczą i pretensjami do całego świata – o wszystko.

Przynosimy Ci wreszcie serca zbolałe, cierpiące; serca opłakujące odejście swoich najbliższych; serca rodziców, którzy nie radzą sobie z wychowaniem swoich dzieci; serca zdradzonych małżonków; serca opuszczone i oszukane przez najbliższych; serca szargane różnymi wątpliwościami, dylematami; serca rozdarte i tracące nadzieję; serca totalnie zdezorientowane tym wszystkim, co się dzieje w Polsce, co się dzieje na świecie – także blisko nas, za naszą granicą… Co się dzieje teraz, ale i tym, co się działo całkiem niedawno, w czasie tej tak zwanej pandemii… I tym wszystkim, co się obecnie dzieje w Kościele, począwszy od jego najwyższych poziomów…

Przynosimy te wszystkie serca – to są także nasze serca – przytłoczone tym całym bałaganem i pytające, co się dzieje naprawdę, a nie co nam mówią media, bo przekonujemy się aż nadto często, że nas zwyczajnie i bezczelnie oszukują! Przynosimy Ci wszystkie serca, popadające w związku z tym w zniechęcenie. Przytul je wszystkie do swego miłującego Serca!

Najświętsze Serce Jezusowe, przynosimy Ci dzisiaj serca naszych najbliższych: naszych Współmałżonków, naszych Dzieci, naszych Rodziców i Rodzin, naszych Sąsiadów i Mieszkańców naszych miejscowości.

Przynosimy Ci – tak szczególnie – serca naszej studiującej Młodzieży, tak często jakby zapominane w codziennej praktyce duszpasterskiej Kościoła. Właśnie te serca naszych Dzieci, Wnuków i Członków naszych Rodzin, którzy są na studiach – Najświętsze Serce Jezusa – miej w swojej opiece, aby tam, gdzie na tych studiach obecnie są (często daleko od rodzinnego domu) nie zapominały o Mszy Świętej, o codziennej modlitwie, a jakże byłoby dobrze, aby tam właśnie skorzystały z zaproszenia Duszpasterstwa Akademickiego, które przy każdej większej Uczelni funkcjonuje. Przynosimy Ci także te serca i te sprawy.

I wreszcie – Najświętsze Serce Jezusa – przynosimy Ci serca wszystkich Członków naszej Rodziny Parafialnej, na czele z tak szczerze zatroskanym i przejętym naszymi sprawami sercem naszego Proboszcza, Pasterza naszej Wspólnoty. Nas samych i wszystkie nasze sprawy, nasze TU I TERAZ, ale także nasze JUTRO; nasze troski i obawy, nasze pytania i dylematy, ale także nasze radości i nadzieje – te większe i te mniejsze, codzienne – dzisiaj powierzamy Tobie, miłujące Serce Jezusa.

I prosimy – uświęcaj naszą parafialną codzienność; uświęcaj naszą codzienność rodzinną i sąsiedzką; uświęcaj naszą codzienność w pracy, w szkole i na uczelni. Uświęcaj naszą lokalną społeczność, uświęcaj naszą Ojczyznę, uświęcaj cały Kościół i cały świat!

W tym właśnie duchu i z takimi intencjami – Najświętsze Serce Boże, poświęcamy Ci: naszą Ojczyznę, naszą Parafię, nasze rodziny i nas samych. Serce Boże! Przyjdź Królestwo Twoje!

Amen

5 komentarzy

  • Jezu, powierzam Twemu Sercu Artura, zbliżające się do niego egzaminy (17.06-fizyka,
    23.06. – analiza matematyczna).
    Dziękuję Ci, Panie, mój brat został już wypisany ze szpitala. Początkowa diagnoza (zapalenie wyrostka robaczkowego) nie została potwierdzona.
    Pobłogosław Artura dzisiaj, w dziewiętnaste urodziny i przez wszystkie dni jego życia.

    • I jak Arturowi poszła fizyka? A analiza matematyczna?
      Niech Pan udziela Mu zawsze dobrych darów i natchnień!
      xJ

      • Fizyka i analiza matematyczna na 5 – „doskonała”.
        Został przeniesiony na drugi kurs.
        Studiuje na Uniwersytecie Technicznym. Specjalność – Fizyka jądrowa.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.