Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, wraz z Markiem pozdrawiamy z Lublina, z mojego mieszkania, gdzie przenocowaliśmy po dotarciu ze Szklarskiej Poręby do Białej Podlaskiej oraz z Białej Podlaskiej – właśnie tutaj. Z samego rana zawiozę Marka do Parafii Świętego Jana Kantego w Lublinie, gdzie na zaproszenie Księdza Bogdana Zagórskiego, Proboszcza, będzie tam głosił przez całą niedzielę słowo Boże i zbierał datki na swoją pracę na Syberii. Ja natomiast jadę ponownie do Brzezin, gdzie przez drugą z kolei niedzielę będę zastępował Proboszcza, Księdza Mariusza Szyszko.
Wieczorem zjedziemy się z Markiem u mnie, aby zaplanować, co który będzie robił dalej. Bo nowy tydzień i Markowi, i mi – niesie nowe wyzwania.
Teraz natomiast dziękujemy Panu naszemu i Matce Bożej Kodeńskiej za opiekę nad nami przez cały pobyt – oraz za szczęśliwy powrót, pomimo upału. Z całego serca dziękujemy Obsłudze Domu na Białej Dolinie za ogromną życzliwość. Dziękujemy też Wszystkim spotkanym na szlakach i w restauracjach, którzy okazali nam tak wiele życzliwości, kiedy się z nimi spotykaliśmy.
Szczególnie wspominamy i ogarniamy modlitwą Panią Anię, obsługującą nas w jednej z restauracji w Szklarskiej Porębie, która dowiedziawszy się, że jesteśmy księżmi, podzieliła się z nami swoim życiowym problemem, prosząc o poradę i jakieś dobre słowo. Wywiązała się naprawdę dobra rozmowa, a my wspominamy Panią Anię i jej sprawy w naszych modlitwach. Bogu niech będą dzięki za to i inne – „przypadkowe” spotkania!
Teraz zaś już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Co dziś mówi do mnie osobiście Pan? Z jakim bardzo konkretnym wezwaniem właśnie do mnie się zwraca? Duchu Święty, tchnij…
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
15 Niedziela Zwykła, A,
16 lipca 2023.,
do czytań: Iz 55,10–11; Rz 8,18–23; Mt 13,1–23
CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:
To mówi Pan: „Podobnie jak ulewa i śnieg spadają z nieba i tam nie powracają, dopóki nie nawodnią ziemi, nie użyźnią jej i nie zapewnią urodzaju, tak iż wydaje nasienie dla siewcy i chleb dla jedzącego, tak słowo, które wychodzi z ust moich, nie wraca do Mnie bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem, i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa”.
CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO RZYMIAN:
Bracia: Sądzę, że cierpień teraźniejszych nie można stawiać na równi z chwałą, która ma się w nas objawić. Bo stworzenie z upragnieniem oczekuje objawienia się synów Bożych. Stworzenie bowiem zostało poddane marności nie z własnej chęci, ale ze względu na Tego, który je poddał, w nadziei, że również i ono zostanie wyzwolone z niewoli zepsucia, by uczestniczyć w wolności i chwale dzieci Bożych.
Wiemy przecież, że całe stworzenie aż dotąd jęczy i wzdycha w bólach rodzenia. Lecz nie tylko ono, ale i my sami, którzy już posiadamy pierwsze dary Ducha, i my również całą istotą swoją wzdychamy oczekując przybrania za synów, odkupienia naszego ciała.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Tego dnia Jezus wyszedł z domu i usiadł nad jeziorem. Wnet zebrały się koło Niego tłumy tak wielkie, że wszedł do łodzi i usiadł, a cały lud stał na brzegu. I mówił im wiele w przypowieściach tymi słowami:
„Oto siewca wyszedł siać. A gdy siał, niektóre ziarna padły na drogę, nadleciały ptaki i wydziobały je. Inne padły na miejsca skaliste, gdzie niewiele miały ziemi; i wnet powschodziły, bo gleba nie była głęboka. Lecz gdy słońce wzeszło, przypaliły się i uschły, bo nie miały korzenia. Inne znowu padły między ciernie, a ciernie wybujały i zagłuszyły je. Inne w końcu padły na ziemię żyzną i plon wydały, jedno stokrotny, drugie sześćdziesięciokrotny, a inne trzydziestokrotny.
Kto ma uszy, niechaj słucha”.
Przystąpili do Niego uczniowie i zapytali: „Dlaczego w przypowieściach mówisz do nich?”
On im odpowiedział: „Wam dano poznać tajemnice królestwa niebieskiego, im zaś nie dano. Bo kto ma, temu będzie dodane i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. Dlatego mówię do nich w przypowieściach, że otwartymi oczami nie widzą i otwartymi uszami nie słyszą ani nie rozumieją. Tak spełnia się na nich przepowiednia Izajasza:
«Słuchać będziecie, a nie zrozumiecie, patrzeć będziecie, a nie zobaczycie. Bo stwardniało serce tego ludu, ich uszy stępiały i oczy swe zamknęli, żeby oczami nie widzieli ani uszami nie słyszeli, ani swym sercem nie zrozumieli: i nie nawrócili się, abym ich uzdrowił».
Lecz szczęśliwe oczy wasze, że widzą, i uszy wasze, że słyszą. Bo zaprawdę powiadam wam: Wielu proroków i sprawiedliwych pragnęło zobaczyć to, na co wy patrzycie, a nie ujrzeli; i usłyszeć to, co wy słyszycie, a nie usłyszeli.
Wy zatem posłuchajcie przypowieści o siewcy. Do każdego, kto słucha słowa o królestwie, a nie rozumie go, przychodzi Zły i porywa to, co zasiane jest w jego sercu. Takiego człowieka oznacza ziarno posiane na drodze.
Posiane na miejsca skaliste oznacza tego, kto słucha słowa i natychmiast z radością je przyjmuje; ale nie ma w sobie korzenia, lecz jest niestały. Gdy przyjdzie ucisk lub prześladowanie z powodu słowa, zaraz się załamuje.
Posiane między ciernie oznacza tego, kto słucha słowa, lecz troski doczesne i ułuda bogactwa zagłuszają słowo, tak że zostaje bezowocne.
Posiane w końcu na ziemię żyzną oznacza tego, kto słucha słowa i rozumie je. On też wydaje plon: jeden stokrotny, drugi sześćdziesięciokrotny, inny trzydziestokrotny”.
W pierwszym dzisiejszym czytaniu Boże słowo porównane zostało do deszczu i śniegu, które spadają z nieba i tam nie powracają, dopóki nie nawodnią ziemi, nie użyźnią jej i nie zapewnią urodzaju, tak iż wydaje nasienie dla siewcy i chleb dla jedzącego. Z kolei, w Ewangelii, to Boże słowo zostało porównane do ziarna, sianego hojną ręką przez siewcę i padającego: a to na drogę, a to na miejsca skaliste, a to między ciernie, a to wreszcie na ziemię żyzną, gdzie też plon wydały, jedno stokrotny, drugie sześćdziesięciokrotny, a inne trzydziestokrotny.
W każdym z tych porównań – słowo Boże zostało pokazane jako dar, zstępujący z Nieba na ziemię, dar od Boga, dar dany w wielkiej obfitości! A nawet – rzec by można – z rozrzutnością, bo przecież to ziarno, które padło między ciernie, czy na drogę, czy na skałę, zostało po prostu zmarnowane! Powiedzmy to wprost – słowo Boże zostało zmarnowane! Wypowiedziane przez Boga, skierowane do człowieka, podarowane mu dla jego dobra, dla jego zbawienia; słowo będące darem bezgranicznej miłości Boga do człowieka zostało zwyczajnie zmarnowane, pominięte, zagłuszone tysiącem codziennych problemów i ludzkich spraw…
Nieco łaskawiej – jeśli to można tak ująć – obchodzi się z Bożym słowem Prorok Izajasz, kiedy stwierdza, że ulewa i deszcz, spadające na ziemię, jednak przynoszą oczekiwany plon, czyli słowo, które wychodzi z ust [Bożych], nie wraca do [Boga] bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego, co [chciał], i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa.
Niestety, w Ewangelii dzisiejszej przedstawione zostały aż trzy okoliczności, w których ziarno jest: a to wydziobane przez ptaki, a to przypalone przez słońce, a to zagłuszone przez ciernie i chwasty. Aż trudno uwierzyć, że Bóg godzi się na to, aby Jego słowo zostało tak potraktowane – po prostu: zmarnowane, zniszczone, unicestwione, porzucone przez człowieka! Boży dar, dany z miłości, spotyka taki los. I Bóg godzi się na to, pozwala na to, jakby wręcz traktował to za coś normalnego. Bo Jezus tak zwyczajnie mówi o tym w swojej przypowieści…
Jednakże w centralnej części dzisiejszego ewangelicznego fragmentu, czyli pomiędzy samą przypowieścią, a jej wyjaśnieniem, znajdziemy kilka ważnych stwierdzeń Jezusa, stanowiących być może pewną pomoc w zrozumieniu tego, o czym sobie mówimy. Oto Jezus tłumaczy, dlaczego mówi w przypowieściach. Dlaczego?
Dlatego, że różny jest poziom duchowy słuchaczy. I nie wszystkim dane zostało poznać tajemnice królestwa niebieskiego. Ci, którym «nie dano», a więc ci, którzy muszą nieco dłuższą drogę odbyć, aby zrozumieć Boże nauczanie, potrzebują obrazów, zaczerpniętych ze zwyczajnego, codziennego życia, aby lepiej przyswoić sobie myśl, wypowiedzianą przez Jezusa.
Dzisiaj powiedzielibyśmy, iż są to ludzie, którzy nie kończyli teologii, albo innych nauk specjalistycznych, w kierunku interpretacji Biblii. I w ogóle – żyją po prostu swoim codziennym życiem, nie wchodząc w jakieś zawiłe rozważania naukowe, a przecież także są zaproszeni do tego, by słuchać Bożego słowa, by się nim w życiu kierować. Dlatego Jezus dzisiaj stosuje bardziej dla nich przystępną formę przekazu – właśnie przypowieść, która jest przeniesieniem obrazu „z życia” na płaszczyznę rozważań najgłębszych i najważniejszych.
I nie chodzi tu wcale o to, by cokolwiek przed kimkolwiek ukrywać, na zasadzie: „wy nie wiecie, a ja wiem”, ale o to, by stopniowo wprowadzać poszczególnych ludzi w rozumienie tej tajemnicy. Do swoich uczniów Jezus mówi: Wam dano poznać tajemnice królestwa niebieskiego, im zaś nie dano. I nieco dalej: Lecz szczęśliwe oczy wasze, że widzą, i uszy wasze, że słyszą. Bo zaprawdę powiadam wam: Wielu proroków i sprawiedliwych pragnęło zobaczyć to, na co wy patrzycie, a nie ujrzeli; i usłyszeć to, co wy słyszycie, a nie usłyszeli.
Tak, to właśnie Apostołowie byli tymi, którzy zobaczyli to, na co czekało wielu «proroków i sprawiedliwych», czyli przyjście Mesjasza. Apostołowie doczekali i to właśnie w ich czasie Boży Syn chodził po ziemi i głosił swoje Słowo. To nie oznacza, że inni ludzie są przez to uznani za gorszych, czy niegodnych. To raczej Apostołowie i ci, którzy żyli w tamtym czasie, zostali szczególnie wyróżnieni.
Jezus im to bardzo otwarcie mówi: szczęśliwe oczy wasze, że widzą, i uszy wasze, że słyszą; oraz: Wam dano poznać tajemnice królestwa niebieskiego, im zaś nie dano – w sensie, że jeszcze nie dano; jeszcze nie w pełni dano… Pytanie jednak, co człowiek zrobi z tym, co mu dano. Jak to przyjmie, jak wykorzysta. Jaki plon przyniesie.
W dość tajemniczych słowach Jezus dzisiaj mówi o tym tak: Bo kto ma, temu będzie dodane i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. Inny Ewangelista kończy to zdanie stwierdzeniem, że temu, kto nie ma, zabiorą i to, co mu się wydaje, że ma. To znaczy – tak zapewne możemy to rozumieć, chociażby w kontekście dzisiejszej Jezusowej przypowieści – że Bóg zawsze daje w pełnej obfitości, a nawet w nadmiarze. A wręcz – z rozrzutnością.
I jeżeli człowiek zechce przyjąć te dary, jeżeli chce wejść we współpracę z Panem, czyli jeżeli zechce słuchać Jego słowa, czytać je, brać sobie do serca i starać się nim żyć na co dzień; jeżeli będzie się modlił i prowadził systematyczne życie sakramentalne; jeżeli będzie się starał Bożą wolę na co dzień wypełniać; jeżeli będzie z wiarą patrzył na wszystko, co w jego życiu się dzieje, to szybko się okaże, że jego życie zaczyna promieniować na zewnątrz i nie tylko sam na tym zyskuje, ale i inni ludzie, wpatrzeni w jego przykład, zaczynają coraz bardziej lgnąć do Boga. A przynajmniej – mają się na kim wzorować, mają też do kogo zwrócić się ze swoimi problemami, pytaniami…
W ten sposób spełnią się słowa Apostoła Pawła z dzisiejszego drugiego czytania, iż stworzenie z upragnieniem oczekuje objawienia się synów Bożych. Stworzenie bowiem zostało poddane marności nie z własnej chęci, ale ze względu na Tego, który je poddał, w nadziei, że również i ono zostanie wyzwolone z niewoli zepsucia, by uczestniczyć w wolności i chwale dzieci Bożych.
To takie trudne sformułowania (jak to zresztą często u Pawła), ale one wprost mówią, że całe stworzenie, a więc nawet świat przyrody i w ogóle: cały istniejący, stworzony przez Boga świat – w jakimś stopniu uczestniczy w relacji człowieka z Bogiem. Czyli, że ta relacja jakoś wpływa na funkcjonowanie świata. Dlatego, jeżeli człowiek będzie żył w jedności i w harmonii z Bogiem – to i w całym stworzonym świecie będzie ta harmonia. Jeżeli natomiast człowiek będzie od Boga odchodził i w swoim sercu będzie miał bałagan, to ten bałagan będzie się udzielał wszystkiemu wokół.
To są oczywiście trudne i szczegółowe kwestie, ale chyba możemy – przynajmniej w tym wymiarze ogólnym – przyznać rację takim stwierdzeniom, obserwując to wszystko, co dzisiaj dzieje się na świecie, także w Kościele. Musimy jasno powiedzieć, że cały ten bałagan, chaos i zamieszanie, wojny i konflikty, ale też zaburzenia w rytmie przyrody – nie biorą się same z siebie.
W tym kontekście, nieraz mawiamy, że nastały ciężkie czasy. Tymczasem, to nie czasy – same z siebie – są ciężkie, czy lekkie. To człowiek je takimi czyni. To bałagan w sercu człowieka niejako promieniuje – w tym negatywnym sensie – na cały otaczający świat. Całe stworzenie – jak sugeruje Święty Paweł – odczuwa to wszystko, co dzieje się na linii człowiek – Bóg. Dlatego całe stworzenie – żeby znów powtórzyć słowa Pawła – oczekuje objawienia się synów Bożych.
Dzisiejszy świat potrzebuje Bożych ludzi – takich, którzy będą słuchali Bożego słowa i będą nim żyli, przynosząc plon stokrotny. A choćby sześćdziesięciokrotny. A choćby trzydziestokrotny. W końcu, trzydziestokrotność – to chyba też niemało, prawda?… Mówimy zatem o tych, którzy wejdą we współpracę z Bogiem, a On będzie im udzielał z całą obfitością, z całym rozmachem swojej hojności! Mówimy o tych, którzy będą mieli w swoim sercu wręcz nadmiar Bożych darów i Bożej łaski, aby mogli je rozdzielać wszystkim wokół.
Bo ci, którzy idą na taki minimalistyczny układ z Bogiem, czyli którzy wyliczają Mu po dekagramie swój czas, swoje zaangażowanie, swoje serce – ci tak naprawdę niewiele zyskają. Owszem, im też Pan chce dać jak najwięcej, ale oni nie są zainteresowani tym, żeby to przyjąć. Dlatego na nich spełniają się te słowa, że kto […] nie ma, temu zabiorą również to, co ma.
Czyli, że jeżeli ktoś traktuje swoją wiarę i swoją relację z Bogiem na zasadzie spełnienia tylko tego, co konieczne i w najbardziej minimalnym wymiarze, to takiemu człowiekowi łatwo też wyperswadować, że w ogóle nie musi chociażby za często chodzić do kościoła, albo za bardzo „przesadzać” z tą pobożnością. Takim ludziom bardzo łatwo wmówić różne bzdury, dotyczące chrześcijańskiej moralności, albo życia i funkcjonowania Kościoła; tacy ludzie bardzo często w ogóle obrażają się na Kościół, na Pana Boga – i to z byle powodu – i przestają chodzić na Mszę Świętą, albo czynią to sporadycznie.
Tacy ludzie szybko zaczynają myśleć po świecku, bo nawet jeżeli w kościele czy przy jakiejś okazji usłyszą coś z Bożego słowa, to – dokładnie tak, jak Jezus dzisiaj przestrzega w Ewangelii – coś to Słowo im zabierze, albo zagłuszy: a to różne podpowiedzi diabelskie, a to troski i problemy codzienne, a to przywiązanie do dóbr materialnych, a to opinie ludzkie, jakieś krytyczne głosy czy szyderstwa. Wszystko to stanie się argumentem, aby dać sobie spokój z tą „zbytnią” pobożnością i nie przejmować się nią za bardzo.
Tacy ludzie pod byle pretekstem rezygnują ze Mszy Świętej niedzielnej – bo zmęczeni, bo goście przyjechali, bo wyjazd na urlop, bo muszą się do egzaminów uczyć, i czego by tu jeszcze nie wymyślić… Tacy ludzie także nie przejmują się zasadami moralności chrześcijańskiej – chociażby na odcinku życia małżeńskiego czy przedmałżeńskiego, bo to jakieś tam przestarzałe normy, nie dla nich… Tacy ludzie spowiadają się od „wielkiego dzwonu” i to też bardziej dla zwyczaju czy dla ludzkiego oka, niż dla prawdziwego nawrócenia.
I teraz zobaczmy: wszyscy oni, jeśli ich o to zapytać, powiedzą, że są wierzącymi! A jakże! To katolicy „całą gębą”! A ilu oni księży znają! A w ilu różnych kościelnych akcjach brali udział! I nawet finansowo wsparli niektóre z nich! A tak naprawdę – ile w nich prawdziwej wiary, ile w ich sercach miejsca dla Boga, ile czasu dla Boga i Jego spraw w ich codziennym programie dnia?… I kogo na co dzień bardziej słuchają? Czyjego słowa – Bożego, czy raczej każdego innego?…
To są właśnie ci, którym świat i inni ludzie, i różne okoliczności i mody – zabierają to, co na odcinku ducha wydaje się im, że mają. Bo oni tak naprawdę – nic nie mają! Bo nie chcą mieć. To jest taka wiara „na pół gwizdka” – czyli tak naprawdę żadna. Prawdziwa wiara to taka, że można o danym człowieku powiedzieć, iż w sprawach duchowych, w sprawach Bożych «nadmiar mieć będzie». Bo Pan będzie mu pełną garścią udzielał, a on otwartym sercem będzie przyjmował – i jeszcze z innymi się tymi darami podzieli.
Właśnie takich ludzi potrzebuje dzisiejszy świat – i dzisiejszy Kościół! Bo tylko tacy ludzie ten świat i ten Kościół przemienią, postawią na nogi, skierują na właściwe drogi: swoim przykładem, swoją postawą, swoim słowem, swoim pokojem serca i obfitością swego serca; swoją wiarą i miłością, swoją radością i nadzieją!
Dzisiejszy świat i dzisiejszy Kościół – potrzebuje objawienia się synów Bożych, potrzebuje ludzi Bożych, ludzi Chrystusowych, w dzięki którym – i w których życiu – słowo, które wychodzi z ust [Bożych], nie [wróci] do [Boga] bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego, co [Bóg chce], i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa. To się może dokonać tylko dzięki konkretnej postawie konkretnych ludzi – w ich życiu, które będzie wzorem i zachętą dla innych. Boże słowo musi paść na glebę konkretnych ludzkich serc – i tam przynieść plon stokrotny, sześćdziesięciokrotny, trzydziestokrotny… Właśnie takich serc – i to jak najwięcej! – dzisiaj potrzebuje świat i Kościół. Dzisiejszy świat i Kościół – wręcz woła o ludzi Bożych!
I tutaj, moi Drodzy, najważniejsze i zasadnicze przesłanie tego rozważania: dzisiejszy świat i Kościół potrzebuje nie „jakichś tam” ludzi Bożych, ludzi Chrystusowych, ale bardzo konkretnych, żyjących tu i teraz, w twardych realiach swojej codzienności – naszej codzienności. Tak, moi Drodzy, dzisiejszy świat i Kościół potrzebuje nas – jako ludzi Bożych, jako ludzi Chrystusowych.
Nie czekajmy, aż świat sam się zreformuje i zmieni. Nie czekajmy też na jakichś niezwykłych ludzi, którzy na ognistych rydwanach zjadą nam z Nieba. Zacznijmy przemianę świata od własnego serca i od swojego otoczenia! Świat nas naprawdę potrzebuje – właśnie takich nas potrzebuje: świętych, żyjących Bogiem na co dzień! Tak po prostu i zwyczajnie, ale tak bardzo szczerze. Właśnie nas – konkretnie: Ciebie i mnie!
Nie bójmy się tego wyzwania! Podejmijmy je jeszcze dzisiaj!
Dziś jest wspomnienie Matki Bożej z góry Karmel. W wiosce Kamenka za Nowosybirskim znajduje się kontemplacyjny klasztor Zmartwychwstania Chrystusa. Mieszkają tam siostry karmelitanki: s. Teresa-Maria, s. Christina i s. Agnia.
7 lipca ubiegłego roku o 21:45 podczas lekkiego deszczu zobaczyłem tęczę za oknami domu.
Tęczę na różowo-niebieskim tle. Tęcza na różowo-niebieskim tle. Różowy i niebieski delikatne odcienie czerwieni i błękitu to Kolory Bożego Miłosierdzia. Tęcza-spektrum siedmiu kolorów (Czerwony,pomarańczowy, żółty, zielony, niebieski,niebieski,fioletowy). Widzę tutaj prawie wszystkie kolory roku liturgicznego:
Czerwony: Męka Chrystusa, Duch Święty, męczennicy
Pomarańczowy i żółty: Wielkanoc, Boże Narodzenie, rocznica poświęcenia świątyni
Zielony: czas szeregowy
Jasnoniebieski i niebieski: święta Matki Bożej i dni wspomnień jej ikon
Fioletowy: Wielki Post, Adwent, dzień pamięci zmarłych
Różowy: Gaudete (3. Niedziela Adwentu) i Laetare (4. Niedziela Wielkiego Postu)
W ten sposób natura może wychwalać Boga i objawiać nam jego obecność.
W zeszłym roku przeszła badanie lekarskie na tomografie. Nie jest to najwygodniejsze: musisz leżeć nieruchomo w zamkniętej, hałaśliwej przestrzeni przez ponad pół godziny. Poprosiłam Mamę Jezusa, aby była ze mną podczas tego badania i trzymała mnie za rękę. Podczas badania czytała sobie „Ave Maria”. Obyło się bez wprowadzenia środka kontrastowego do mojego ciała. W rezultacie wytrzymałem to wszystko i po badaniu czułem się podniesiony. Jestem pewna, że wszystko dzięki Maryi Dziewicy.
Chciałbym również podzielić się barwnym pejzażem maryjnym po łacinie „Stella splendens in Monte” ze zbioru „Czerwona Księga Monterratu”, XIV w
Nuty: http://www.inextremo.ru/assets/images/Mon-10.jpg
Wersja Audio: https://www.youtube.com/watch?v=-_TfMx-hf1M
Refren: Stella Splendens in Monte
Ut solis radium
Miraculis Serrato
Exaudi populum
1.Concurrunt universi
Gaudentes populi,
Divites et egeni,
Grandes et parvuli,
Ipsum ingrediuntur
Ut Cernunt oculi
Et inde revertuntuntur
Gratiis repleti.
Refren
2.Principes et magnates
Ex stirpe regia,
Saeculi potestates
Obtenta venia
Peccaminum proclamant
Tundentes pectora
Poplite flexo clamant
Hic: Ave Maria.
Refren
3.Praelati et barones,
Comites incliti,
Religiosi omnes
Atque presbyteri
Milites, mercatores,
Cives marinari,
Burgenses, piscatores
Premiatur ibi.
Refren
4.Rustici aratores
Nec non notarii,
Advocati, scultores,
Cuncti ligni fabri,
Sartores et sutores
Nec non lanitici,
Artefices et omnes
Gratulantur ibi.
Refren
5.Reginae, comitissae,
Illustres dominae,
Potentes et ancillae,
Juvenes parvulae,
Virgines et antiquae
Pariter viduae,
Conscendunt et hunc montem
Et religiosae.
Refren
6.Coetus hi aggregantur
Hic ut exhibeant
Vota, regratiantur
Ut ipsa et reddant
Aulam istam ditantes
Hoc cuncti videant
Jocalibus ornantes
Soluti redeant.
Refren
7.Cuncti ergo precantes
Sexus utriusque,
Mentes nostras mundantes
Oremus devote:
Virginem Gloriosam,
Matrem Clementiae
In coelis gratiosam
Sentiamus vere.
Refren
Myślę, że warto to przetłumaczyć, bo nie wszyscy są biegli w łacinie. Chociaż ja osobiście akurat bardzo ją lubię!
xJ
Spotkałem się tylko z tłumaczeniem na język rosyjski. Poszukam tłumaczenia na język polski
Byłoby wskazane… I bardzo pożyteczne!
xJ
Znalazłam!
Refren: Cud poznali ludzie, –
W górach gwiazda płonie,
I każdy jej promień
Dziwnie błyszczy.
1.Spieszą się, spieszą, i
Z radości łatwe
I żebrak i bogaty,
Młodzi i starzy ludzie.
Ludzie są wszędzie widziani,
Że starczy wzroku,
A stamtąd maszerują
Z błogosławieństwem.
Refren
2.Władcy i magnaci
Z rodu królów
Tutaj można opowiedzieć o
Grzeszności swej, –
Skruszony jęk,
I w piersi siebie uderzając,
Klękają
Śpiewając: Zdrowaś Maryjo.
Refren
3.Baronowie i prałaci,
Święty mnich z pustelni,
Kupcy i żołnierze
Nagrodę otrzymują
Żeglarze, żeglarze,
Zwykli mieszkańcy,
Zwykli rybacy.
Refren
4.Rzeźbiarz regałów,
Rzeźby rzeźbiarskie,
Rzeźbiarz cienkich desek,
Obrazy do twórcy,
Chłopy, adwokat,
Szewcy, tkacze,
Wielka nagroda
Pojawił się otrzymać.
Refren
5.Królowe i hrabiny
Wszyscy śpiewają Panu,
Służące i niewolnice,
I nadchodzą dziewczyny.
Staruszki, panny, wdowy,
Bardzo czcigodne,
Wznoszą się w tę górę,
Czci.
Refren
6.Zbiegają się, aby miłosierdzie
W nagrodę otrzymać,
Pełne nowej siły,
Śluby złożyć.
Jasno usuwając stopnie
Pałacu powszechnego,
Co widać w oddali,
Rozchodzą się z góry.
Refren
7.Tak, razem nucąc,
Zarówno kobiety, jak i mężczyźni ,
Prawdziwym poczuciem duszy
Oczyścimy też umysły.
Do Matki miłosiernej
Wzywamy w swoich błaganiach
O łaskę dla wiernych,
Nagrodę w niebie.
Refren
Dzięki!
xJ