Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywają:
►Bartłomiej Przybysz – zaangażowany w swoim czasie w działalność młodzieżową Wspólnoty w Trąbkach;
►Bartłomiej Górski – jak wyżej;
►Bartłomiej Szmit – Lektor w Parafii w Ciepielowie.
Życzę Solenizantom, aby tak, jak Ich Patron, byli zawsze blisko Jezusa – i aby byli odważni w dawaniu świadectwa o Nim! Zapewniam o modlitwie!
Moi Drodzy, pozdrawiamy Was z Mikaszówki, gdzie przybywamy już od lat, ale po raz pierwszy nocujemy nie u Księdza Proboszcza, ale… u Mamy… Tak, bo właśnie tak nazywa się to miejsce – „U Mamy – w którym bardzo serdecznie i gościnnie przyjęła nas Pani Beata Korniłowicz. Oczywiście, jest w tym ręka Księdza Proboszcza Andrzeja Borkowskiego, który nam to miejsce zorganizował – byś może, także na następne lata. Dziękuję Księdzu Proboszczowi za stałą troskę o nas i za życzliwość, a Pani Beacie – za życzliwe przyjęcie.
Dzisiaj planujemy dokończyć spływ, ale – póki co – pada… Zobaczymy, jak będzie za godzinę lub dwie, ale jeśli będzie padało nadal, to już dzisiaj z tego ostatniego etapu płynięcia zrezygnujemy i zostaniemy trochę w Mikaszówce, a potem – powrót do domu.
Więcej o samym spływie i jego podsumowaniu wspomnę jutro, teraz zaś już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszego Święta. Oto słówko Księdza Marka na dziś:
https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut
Zatem, co mówi do mnie Pan? Co szczególnie chce mi wskazać, poradzić, podpowiedzieć – mi osobiście? Duchu Święty, pomóż odczytać!
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Święto Św. Bartłomieja, Apostoła,
24 sierpnia 2023.,
do czytań z t. VI Lekcjonarza: Ap 21,9b–14; J 1,45–51
CZYTANIE Z KSIĘGI APOKALIPSY ŚWIĘTEGO JANA APOSTOŁA:
Anioł tak się do mnie odezwał: „Chodź, ukażę ci Oblubienicę, Małżonkę Baranka”.
I uniósł mnie w zachwyceniu na górę wielką i wyniosłą, i ukazał mi Miasto święte, Jeruzalem, zstępujące z nieba od Boga, mające chwałę Boga. Źródło jego światła podobne do kamienia drogocennego, jakby do jaspisu o przejrzystości kryształu.
Miało ono mur wielki a wysoki, miało dwanaście bram, a na bramach dwunastu aniołów i wypisane imiona, które są imionami dwunastu pokoleń synów Izraela.
Od wschodu trzy bramy i od północy trzy bramy, i od południa trzy bramy, i od zachodu trzy bramy. A mur Miasta ma dwanaście warstw fundamentu, a na nich dwanaście imion dwunastu apostołów Baranka.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Filip spotkał Natanaela i powiedział do niego: „Znaleźliśmy Tego, o którym pisał Mojżesz w Prawie i Prorocy, Jezusa, syna Józefa, z Nazaretu”.
Rzekł do niego Natanael: „Czyż może być co dobrego z Nazaretu?”
Odpowiedział mu Filip: „Chodź i zobacz”.
Jezus ujrzał, jak Natanael zbliżał się do Niego, i powiedział o nim: „Patrz, to prawdziwy Izraelita, w którym nie ma podstępu”.
Powiedział do Niego Natanael: „Skąd mnie znasz?”
Odrzekł mu Jezus: „Widziałem cię, zanim cię zawołał Filip, gdy byłeś pod drzewem figowym”.
Odpowiedział Mu Natanael: „Rabbi, Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś królem Izraela!”
Odparł mu Jezus: „Czy dlatego wierzysz, że powiedziałem ci: «Widziałem cię pod drzewem figowym?» Zobaczysz jeszcze więcej niż to”.
Potem powiedział do niego: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Ujrzycie niebiosa otwarte i aniołów Bożych wstępujących i zstępujących na Syna Człowieczego”.
Patron dnia dzisiejszego, Święty Bartłomiej, jest jednym z dwunastu Apostołów, których wybrał sobie Jezus spośród kilkudziesięciu uczniów. W Ewangeliach spotykamy dwa imiona: Bartłomiej i Natanael, przy czym Ewangeliści: Mateusz, Łukasz i Marek używają tego pierwszego, natomiast Jan posługuje się imieniem drugim. Chodzi jednak o tę samą osobę.
Jan pisze o Natanaelu jako o Apostole. Ponadto akcentuje wyraźnie, że Natanaela łączyła przyjaźń z Filipem Apostołem, a inni Ewangeliści umieszczają Bartłomieja zawsze właśnie przy Filipie w katalogach Apostołów. Co więcej, są oni nawet wymienieni ze spójnikiem „i”: „Filip i Bartłomiej”.
Aramejskie słowo „Bartolmaj” znaczy tyle, co „syn Tolmaja”, a z tym imieniem spotykamy się w Biblii kilka razy. Z kolei, wyraz „Natanael” jest imieniem hebrajskim i znaczy tyle, co „Bóg dał”. Jeśli Bartłomiej jest utożsamiany z Natanaelem, to dlatego, że jego imię w całości brzmi: „Natanael, bar Tholmai” – „Natanael, syn Tolmaja”.
Ewangeliści wymieniają imię Bartłomieja zasadniczo jedynie w katalogach Apostołów, a Święty Jan dodatkowo podaje, że pochodził z Kany Galilejskiej i opisuje szczegółowo pierwsze jego spotkanie z Chrystusem. Ewangelista był naocznym świadkiem tegoż spotkania, a jego przebieg usłyszeliśmy w dzisiejszej Ewangelii. To Filip, uczeń Pana Jezusa, późniejszy Apostoł, przyprowadził Natanaela do Chrystusa i dlatego zawsze w wykazie Apostołów Natanael znajduje się tuż za Filipem. Niektórzy uważają, że to właśnie na weselu Natanaela w Kanie był Chrystus z uczniami i Matką, i na Jej prośbę dokonał pierwszego cudu.
Z usłyszanego dziś przez nas opisu pierwszego spotkania wynika, że Natanael nie był zbyt pozytywnie nastawiony do mieszkańców Nazaretu. Kiedy jednak usłyszał słowa Jezusa i poznał, że Ten przeniknął głębię jego serca i duszy, od razu zdecydowanie w Niego i Jemu uwierzył. Świadczy to o wielkiej jego prawości i otwarciu na działanie łaski Bożej. Odtąd już na zawsze pozostał przy Jezusie Chrystusie. Święty Jan Ewangelista wspomina jeszcze, że Natanael brał udział w cudownym połowie ryb na jeziorze Genezaret po Zmartwychwstaniu Pana.
Tradycja chrześcijańska ma niewiele do powiedzenia o naszym dzisiejszym Patronie. Zainteresowanie innymi Apostołami jest znacznie większe, zaś postać Bartłomieja pozostaje raczej w cieniu. W niektórych przekazach można znaleźć informację, iż głosił naukę Jezusa w Etiopii, w innych – że w Arabii Saudyjskiej. Jeszcze inni są zdania, że Święty Bartłomiej pracował wśród Partów i w Mezopotamii. Ta rozbieżność pokazuje, jak mało wiemy o losach Apostoła po Wniebowstąpieniu Pańskim.
Jako przypuszczalną datę jego męczeńskiej śmierci podaje się rok 70. Zaraz po śmierci zaczęto czcić go jako męczennika za wiarę Chrystusową. Jego zaś kult datuje się od V wieku.
Wsłuchani w Boże słowo dzisiejszej liturgii, możemy je odnieść bardzo bezpośrednio do dzisiejszego Patrona. A właściwie, to jego samego i jego życie – odnieść do tegoż Słowa. Zwłaszcza, jeśli ono – w przypadku Ewangelii – mówi o Bartłomieju wprost. I pokazuję tę jego – wspomnianą już – dość dużą rezerwę, z jaką odnosił się do mieszkańców Nazaretu, ale która nie okazała się żadną przeszkodą do tego, by naprawdę i od razu uwierzył w Jezusa Chrystusa, kiedy tylko Ten przekonał go do siebie.
A przekonał w sposób sobie właściwy, czyli głęboki i wewnętrzny, objawiając Bartłomiejowi, że tak naprawdę wszystko o nim wie, że go dobrze zna, że zna różne fakty z jego życia, których inni nie znają, a dzisiaj zostało to zasygnalizowane poprzez wspomnienie czegoś, co „kiedyś tam” wydarzyło się pod drzewem figowym…
Ale też chyba bardzo ważnym było to, że Jezus dostrzegł w Bartłomieju dobrego człowieka. Jakże budująco brzmią te słowa: Patrz, to prawdziwy Izraelita, w którym nie ma podstępu. Jezus wypowiedział je w momencie, kiedy Bartłomiej – Natanael zbliżał się do Niego jeszcze pełen wahań, oporów i wspomnianego dystansu (żeby nie powiedzieć: niechęci), a Jezus tak od razu do niego z tymi pięknymi i podnoszącymi na duchu słowami! Bo chyba każdy z nas jest na duchu mocno podniesiony i doceniony, kiedy ktoś powie o nim tak dobre słowo. Kiedy ktoś go doceni. Kiedy ktoś dostrzeże w nim dobro.
Jezus to właśnie uczynił. I na pewno – nie na pokaz, nie dla sprawienia jedynie przyjemności Bartłomiejowi. Z całą pewnością – miał ku temu podstawy. A skoro tak, to czemuż by tego nie wyrazić publicznie? Czemuż by to ukrywać? Gorzej, gdyby się nie miało nic dobrego do powiedzenia i trzeba by naciągać fakty, albo fałszywie „kadzić”… Skoro jednak można coś dobrego powiedzieć, to zdecydowanie trzeba to uczynić. Każdą taką okazję wykorzystać – ku dobremu, ku budowaniu wzajemnych więzi.
I oto widzimy, że ta więź powstała – i to właściwie od razu. Bo po słowach Jezusa – jednych i drugich, a więc tych, chwalących postawę Bartłomieja, jak i tych, wyjawiających fakty z jego przeszłości – jego odpowiedzią, daną Jezusowi, były te słowa: Rabbi, Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś królem Izraela! Potem, przez całe swe życie, słowa te potwierdzał swoją postawą, swoją pracą i zaangażowaniem w dzieło apostolskie.
Dlatego Święty Jan, w swojej apokaliptycznej wizji, o której mówi w pierwszym dzisiejszym czytaniu, ujrzał Miasto święte, Jeruzalem, zstępujące z nieba od Boga, mające chwałę Boga. Źródło jego światła podobne do kamienia drogocennego, jakby do jaspisu o przejrzystości kryształu. Miało ono mur wielki a wysoki, miało dwanaście bram, a na bramach dwunastu aniołów i wypisane imiona, które są imionami dwunastu pokoleń synów Izraela. Od wschodu trzy bramy i od północy trzy bramy, i od południa trzy bramy, i od zachodu trzy bramy. A mur Miasta ma dwanaście warstw fundamentu, a na nich dwanaście imion dwunastu apostołów Baranka.
Jednym z tych imion jest Natanael, bar Tolmai. Widzimy zatem blask chwały Nieba, a w nim jaśniejące imiona Apostołów, tworzących fundamenty i filary duchowej budowli Kościoła. Jest to zatem wizja wielka i chwalebna. Apostołowie w chwale Nieba zajmują owo szczególne miejsce, o jakim Autor Apokalipsy stara się – jak umie – opowiedzieć. I na pewno odczuwamy jakoś wewnętrznie wielkość tej wizji, jej majestatyczność, tajemniczość i niezwykłość; w taki również sposób postrzegamy obecność w tej wizji i w tym miejscu naszego dzisiejszego Patrona.
Dlatego aż trudno uwierzyć, że na początku jego drogi do zajęcia tego miejsca i otrzymania tej chwały i tego blasku było zimne i nacechowane niechęcią pytanie, dotyczące Jezusa: Czyż może być co dobrego z Nazaretu? Okazało się, że może! I że ten, który to pytanie zadał, także dużo dobra ma w sobie. I że już potem – pomiędzy nim, jako tym, w którym nie ma podstępu, a pomiędzy Tym, który jest z Nazaretu i który jednak okazał się dobrym – powstała tak wielka więź, sięgająca chwały Nieba!
Zatem, moi Drodzy, my też nie musimy się obawiać swoich pytań i swoich wątpliwości, tylko zawsze i w szczerości serca iść z nimi do Jezusa. One w niczym nie muszą przeszkodzić, gdy idzie o budowanie więzi z Jezusem. A często – paradoksalnie – bardzo pomogą. Bo z takich pytań i wątpliwości zwykle rodzi się dociekliwość i pragnienie dowiedzenia się więcej, pragnienie bliższego poznania. Oczywiście – to mocno podkreślmy – mówimy o prawdziwych wątpliwościach i dylematach, które rodzą się w naszych sercach i które chcemy z pomocą Bożą wyjaśniać, a nie o złośliwym i wrogim czepianiu się, negowaniu wszystkiego dla samej zasady i chęci postawienia na swoim za wszelką cenę.
Jeżeli mamy do czynienia z prawdziwymi dylematami – choćby nie wiadomo, jak dużymi – które naprawdę chcemy wyjaśnić z pomocą i udziałem Jezusa, to wyjdzie nam to tylko na dobre. I jeszcze może bardziej zbliżymy się do Niego, aniżeli ci, którym się wydaje, że wszystko wiedzą, wszystko rozumieją, żadnych pytań nie mają, a właściwie to już są niemalże święci za życia.
Nie bójmy się naszych pytań – i naszej dociekliwości! Niech jej towarzyszy szczerość naszego serca – ów brak podstępu, który Jezus docenił u dzisiejszego naszego Patrona. Oby i o nas mógł to powiedzieć. I oby zawsze znalazł w nas słuchaczy, którzy Jego słowo i Jego odpowiedzi na nasze pytania – będą przyjmować z otwartymi i szczerymi sercami.
To jest właśnie prosta droga do Jezusa: tu, na ziemi – i na całą wieczność!