Pod rzymskim niebem…

P

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa moja Siostrzenica, Weronika Niedźwiedzka. Życzę Jej, aby tak, jak Jan Chrzciciel, we wspomnienie którego się urodziła, była odważnym Świadkiem Jezusa i przebojem szła przez życie, rozwijając swoje rozliczne talenty, którymi obdarzył Ją Pan! Niech będzie – jak dotąd – wielką dumą i radością całej naszej Rodziny! O to dzisiaj będę się modlił nie tylko dzisiaj, ale dzisiaj – również we Mszy Świętej, sprawowanej tu, w Rzymie.

I właśnie stąd wszystkich Was, moi Drodzy, serdecznie pozdrawiamy! Dotarliśmy wczoraj, około 17:00, na miejsce, po około dwudziestu godzinach jazdy. Wszystko naprawdę przebiegło bardzo dobrze – i cała droga, i zakwaterowanie, i pierwsze spotkania i ustalenia z Siostrą Sabiną, i krótkie spotkanie z Ojcem Konradem Hejmo, i pierwsza Msza Święta…

I silny wiatr, a dzisiaj od rana dodatkowo – deszcz… Taka to „słoneczna Italia”! Ale nas to nie zraża. Dlatego po Mszy Świętej o godzinie 8:00, na którą Siostra Sabina zaprosiła Wszystkich chętnych, przebywających w tym domu, a następnie: po „polskim” śniadaniu – wyruszamy na wędrówkę po Rzymie. Jest nas czterech: Łukasz Goławski, Ilia Fedij, Łukasz Kędziorek i ja. Miało być nas więcej, ale wyszło, jak wyszło. Cieszę się bardzo, że udało nam się w ogóle wyjechać – i to dotrzeć. Nasze działania możecie śledzić na bieżąco na FB Duszpasterstwa Akademickiego.

Jak zawsze, będąc gdzieś w świętych i ważnych miejscach, tak i tutaj – zapewniam o modlitwie w Waszej, moi Drodzy, intencji i w Waszych intencjach. Łączcie się z nami. Szczególnie, w tych właśnie intencjach zamierzam sprawować Mszę Świętą przy grobie Jana Pawła II, w Bazylice Watykańskiej, w czwartek rano.

Opatruję dzisiejszy wpis tytułem filmu, który oglądałem kilka razy, bo mam go na płytce, a który traktuje o działalności Piusa XII i Stolicy Apostolskiej w czasie II wojny światowej. Dobry film, pokazujący prawdę, tak usilnie dzisiaj przemilczaną, albo zakłamywaną… To jest właśnie ten film i ten tytuł: „Pod rzymskim niebem”. Ja to oczywiście zamieszczam w innym kontekście.

A teraz już zapraszam do zgłębienia Bożego słowa na dziś. Oto słówko Księdza Marka:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

A poniżej – słówko Janka, który wyjątkowo nie w poniedziałek, a właśnie dzisiaj przygotował swoje słówko. Bardzo Mu za to dziękuję!

Zatem, co dziś mówi do mnie Pan? Z jakimi konkretnym przesłaniem zwraca się właśnie do mnie – w tym kontekście, w jakim żyję? Duchu Święty, bądź natchnieniem i mądrością!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Wspomnienie Męczeństwa Św. Jana Chrzciciela,

29 sierpnia 2023., 

do czytań z t. VI Lekcjonarza: Jr 1,17–19; Mk 6,17–29

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA JEREMIASZA:

Pan skierował do mnie następujące słowa: „Przepasz swoje biodra, wstań i mów wszystko, co ci rozkażę. Nie lękaj się ich, bym cię czasem nie napełnił lękiem przed nimi. A oto Ja czynię cię dzisiaj twierdzą warowną, kolumną ze stali i murem spiżowym przeciw całej ziemi, przeciw królom judzkim i ich przywódcom, ich kapłanom i ludowi tej ziemi. Będą walczyć przeciw tobie, ale nie zdołają cię zwyciężyć, gdyż Ja jestem z tobą – mówi Pan – by cię ochraniać.”

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:

Herod kazał pochwycić Jana i związanego trzymał w więzieniu, z powodu Herodiady, żony brata swego Filipa, którą wziął za żonę.

Jan bowiem wypominał Herodowi: „Nie wolno ci mieć żony twego brata”. A Herodiada zawzięła się na niego i rada byłaby go zgładzić, lecz nie mogła. Herod bowiem czuł lęk przed Janem, znając go jako męża prawego i świętego, i brał go w obronę. Ilekroć go posłyszał, odczuwał duży niepokój, a przecież chętnie go słuchał.

Otóż chwila sposobna nadeszła, kiedy Herod w dzień swoich urodzin wyprawił ucztę swym dostojnikom, dowódcom wojskowym i osobom znakomitym w Galilei.

Gdy córka Herodiady weszła i tańczyła, spodobała się Herodowi i współbiesiadnikom. Król rzekł do dziewczęcia: „Proś mię, o co chcesz, a dam ci”. Nawet jej przysiągł: „Dam ci, o co tylko poprosisz, nawet połowę mojego królestwa”.

Ona wyszła i zapytała swą matkę: „O co mam prosić?”

Ta odpowiedziała: „O głowę Jana Chrzciciela”.

Natychmiast weszła z pośpiechem do króla i prosiła: „Chcę, żebyś mi zaraz dał na misie głowę Jana Chrzciciela”.

A król bardzo się zasmucił, ale przez wzgląd na przysięgę i na biesiadników nie chciał jej odmówić. Zaraz też król posłał kata i polecił przynieść głowę jego. Ten poszedł, ściął go w więzieniu i przyniósł głowę jego na misie; dał ją dziewczęciu, a dziewczę dało swej matce.

Uczniowie Jana, dowiedziawszy się o tym, przyszli, zabrali jego ciało i złożyli je w grobie.

A OTO SŁÓWKO JANKA:

W dzisiejszym dniu, wspominamy w Kościele męczeństwo mojego Patrona, Jana Chrzciciela. Św. Jan Chrzciciel był ważną osobą w historii zbawienia. Najpierw nauczał ludzi o tym, że za nim idzie Mesjasz. Później chrzcił ludzi, oraz udzielił chrztu samemu Jezusowi w wodach Jordanu. Zachęcał ich, aby poszli za Jezusem, gdy Jezus rozpoczął działalność. Można powiedzieć, że Jezus i św. Jan Chrzciciel byli dobrymi przyjaciółmi – chociaż, oczywiście, byli również spokrewnieni.

Gdy przeczytałem dzisiejsze czytanie, to zobaczyłem, że idealnie pasuje do osoby Jana Chrzciciela. W czytaniu słyszymy: Przepasz swoje biodra, wstań i mów wszystko, co ci rozkażę. Nie lękaj się ich, bym cię czasem nie napełnił lękiem przed nimi. A oto Ja czynię cię dzisiaj twierdzą warowną, kolumną ze stali i murem spiżowym przeciw całej ziemi, przeciw królom judzkim i ich przywódcom, ich kapłanom i ludowi tej ziemi. Będą walczyć przeciw tobie, ale nie zdołają cię zwyciężyć, gdyż Ja jestem z tobą – mówi Pan – by cię ochraniać.

Jan też był człowiekiem – zwykłym człowiekiem. Mógł więc powiedzieć: „Boże, ja nie chcę głosić, bo się boję – na przykład – śmierci, albo że mnie znienawidzą”… Lecz zobaczmy, że św. Jan zaufał Bogu i poszedł głosić o Zbawicielu i o Bogu! Wiedział, że może to się źle skończyć, lecz właśnie on zaufał całkowicie i czynił to, co mu Bóg powiedział.

Może podobnie jest i w naszym życiu. Nieraz wolimy stchórzyć, niż pójść za Tym, który wie lepiej, czyli za Bogiem. Mimo, że takie pójście za Nim nieraz będzie kosztować. Może niekoniecznie poniesiemy koszt aż tak wielki, jak to było w przypadku Jana, że zostaniemy pozbawieni życia, lecz możemy zostać – na przykład – wyśmiani, czy będą mówić nam, że to, co robimy, jest bez sensu. A Bóg mówi nam, że to ma sens! Że głoszenie i świadczenie o Bogu ma sens!

Zobaczmy, moi Drodzy, że my nigdy nie dajemy świadectwa, czy głosimy o Bogu – sami i tylko o własnych siłach. Zawsze z nami jest Pan! On nas będzie wspierał i pomagał kroczyć przez to trudne życie!

Św. Jan został zabity. Tak skończył swój żywot. Tak czysto po ludzku, to można powiedzieć, że szkoda, iż Herod pozwolił zabić Jana. Lecz patrząc z Bożej perspektywy, można powiedzieć, że dla Nieba i Kościoła narodził się wówczas wielki święty!

I właśnie w tym kontekście, Ewangelia dzisiejsza uczy nas, że nie powinniśmy do ludzi mówić, że „zrobię dla ciebie wszystko”. Wiele razy można to zdanie usłyszeć, a w szczególności w związkach miedzy chłopakiem, a dziewczyną. Chłopak, wypowiadając te słowa, chce udowodnić swojej dziewczynie, że kocha ją bardzo mocno. I wtedy najczęściej wypowiada to zdanie: „Zrobię dla Ciebie wszystko!”

Lecz zadajmy sobie, moi Drodzy, pytanie, czy my kiedykolwiek powiedzieliśmy do zdanie do Boga? „Boże, zrobię dla Ciebie wszystko!” Zobaczmy, że łatwiej jest powiedzieć takie zdanie do człowieka, niż do Boga! Może to świadczyć o tym, że nieraz możemy się bać Boga. My tak naprawę nie wiemy, co Bóg wtedy będzie kazał nam zrobić.

Jak to zresztą słyszeliśmy w Ewangelii, która była czytana w Kościele w zeszły poniedziałek – o młodzieńcu, który pytał Boga, co ma zrobić, aby osiągnąć życie wieczne? Jezus powiedział mu wprost: Idź i sprzedaj wszystko co masz, rozdaj ubogim i pójdź za Mną! A ten młodzieniec odszedł zasmucony, bo miał wiele posiadłości.

I właśnie w kontekście tej Ewangelii, możemy się domyślać, że jak byśmy powiedzieli Jezusowi, że zrobimy wszystko dla Niego, to On powie nam, żebyśmy wszystko zostawili i poszli za Nim! Ale to przecież nie jest nic strasznego, czego by się należało obawiać! Bo niekoniecznie musi to oznaczać jakieś wywrócenie życia do góry nogami. Nie każdy też musi być zaraz księdzem, czy zakonnicą, lecz można też iść za Nim w małżeństwie!

Bóg po prostu chce, byśmy osiągnęli życie wieczne. Pomóżmy Mu zrealizować to pragnienie! Osiągnijmy świętość, tak – jak słyszymy dzisiaj, że osiągnął ją Patron dnia dzisiejszego, Jan Chrzciciel!

4 komentarze

  • Mówią ” grzech rodzi, grzech” i to potwierdza Herodiada swoim życiem, sama grzeszy, wciąga w grzech drugiego męża i o zgrozo, własną córkę!
    Jan Chrzciciel jest zaś przykładem mężczyzny bogobojnego, urodzonego dzięki łasce Boga, wiodącego życie surowe, ascetyczne, wypełniając swoje życie powierzoną mu misją od Boga i potwierdzoną przez Jezusa przez chrzest samego Boga -Człowieka, nawołując wszystkich do nawrócenia i życia godnego, radykalnie piętnując ” grzechy cudze” napominając każdego grzesznika.
    Mamy wybór i wolną wolę; możemy pójść drogą dobra lub zła…

  • Jan Chrzciciel zachował głowę tym, że „nigdy nie pił wina i sikera” – tj. zawsze był trzeźwy i czysty (nie będąc w związku małżeńskim, nie wchodził z nikim w związki dozwolone tylko małżonkom).
    Pozostali „stracili” głowę:
    Herodiada – od pożądania do brata męża.
    Jej córka – z zawyżonego poczucia własnej ważności („sam król spełni każdą moją prośbę”).
    Herod – z pożądania (pożądał żony bliźniego), obżarstwa i pijaństwa (sprawa była na uczcie).
    Towarzysze Heroda – od prymitywnego poczucia tłumu („gdzie Herod – tam i wszystko; gdzie wszystko-tam i ja”)

    • Jan nie pił SYCERY.
      A tak w ogóle, to dość ciekawa analiza sposobu „utraty głowy” przez wszystkich – poza Janem – uczestników tej historii…
      xJ

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.