Do tego, co w górze…

D

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym – poza wspomnieniem Świętego Jana Chryzostoma – mamy też w naszych Parafiach nabożeństwa fatimskie. W miarę możliwości, postarajmy się w nich uczestniczyć!

A ja dzisiaj – wraz z Rodzicami – wyruszam do Działdowa, gdzie mieszka nasza Ciocia, Teresa Nowicka, która przed miesiącem pożegnała swego Męża, Mariana Nowickiego. Ponieważ nie mogliśmy uczestniczyć w uroczystościach pogrzebowych, przeto jedziemy dzisiaj, aby sprawować Mszę Świętą w trzydziesty dzień po śmierci. Dołączy do nas Ksiądz Mariusz Szyszko, mój dobry Kolega i Człowiek bliski całej naszej Rodzinie. Planujemy zostać w Działdowie do jutra.

Wcześniej natomiast zamierzam odwiedzić Rektorat naszej Uczelni – na zaproszenie Pani Beaty Czeluścińskiej – bo musimy to i owo poustalać, w związku ze zbliżającym się nowym rokiem akademickim.

Dzisiaj również – jeśli Bóg pozwoli, ale wszystko na razie przebiega dobrze – Ksiądz Paweł Czeluściński (to tylko zbieżność nazwisk…), jako Wikariusz, dociera wreszcie na Syberię, aby wspomóc Księdza Marka w posłudze. Niech ta współpraca układa się jak najlepiej i przynosi błogosławione owoce!

A teraz już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zatem, co mówi do mnie osobiście Pan? Z jakim konkretnym przesłaniem się zwraca? Duchu Święty, podpowiedz…

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Środa 23 Tygodnia zwykłego, rok I,

Wspomnienie Św. Jana Chryzostoma, Biskupa i Doktora Kościoła,

13 września 2023., 

do czytań: Kol 3,1–11; Łk 6,20–26

CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KOLOSAN:

Bracia: Jeśliście razem z Chrystusem powstali z martwych, szukajcie tego, co w górze, gdzie przebywa Chrystus zasiadając po prawicy Boga. Dążcie do tego, co w górze, nie do tego, co na ziemi. Umarliście bowiem i wasze życie jest ukryte z Chrystusem w Bogu. Gdy się ukaże Chrystus, nasze życie, wtedy i wy razem z Nim ukażecie się w chwale.

Zadajcie więc śmierć temu, co jest przyziemne w waszych członkach: rozpuście, nieczystości, lubieżności, złej żądzy i chciwości, bo ona jest bałwochwalstwem. Z powodu ich nadchodzi gniew Boży na synów buntu. I wy niegdyś tak postępowaliście, kiedyście w tym żyli. A teraz i wy odrzućcie to wszystko: gniew, zapalczywość, złość, znieważanie, haniebną mowę od ust waszych. Nie okłamujcie się nawzajem, boście zwlekli z siebie dawnego człowieka z jego uczynkami, a przyoblekli nowego, który wciąż się odnawia ku głębszemu poznaniu Boga, według obrazu Tego, który go stworzył. A tu już nie ma Greka ani Żyda, obrzezania ani nieobrzezania, barbarzyńcy, Scyty, niewolnika, wolnego, lecz wszystkim we wszystkich jest Chrystus.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

W owym czasie Jezus podniósł oczy na swoich uczniów i mówił:

Błogosławieni jesteście wy, ubodzy, albowiem do was należy królestwo Boże.

Błogosławieni wy, którzy teraz głodujecie, albowiem będziecie nasyceni.

Błogosławieni wy, którzy teraz płaczecie, albowiem śmiać się będziecie.

Błogosławieni będziecie, gdy ludzie was znienawidzą i gdy was wyłączą spośród siebie, gdy was zelżą i z powodu Syna Człowieczego podadzą w pogardę wasze imię jako niecne: cieszcie się i radujcie w owym dniu, bo wielka jest wasza nagroda w niebie. Tak samo bowiem przodkowie ich czynili prorokom.

Natomiast biada wam, bogaczom, bo odebraliście już pociechę waszą.

Biada wam, którzy teraz jesteście syci, albowiem głód cierpieć będziecie.

Biada wam, którzy się teraz śmiejecie, albowiem smucić się i płakać będziecie.

Biada wam, gdy wszyscy ludzie chwalić was będą. Tak samo bowiem przodkowie ich czynili fałszywym prorokom”.

Bardzo ważne przesłanie płynie do nas dzisiaj z pierwszego czytania. Paweł przekonuje w nim bowiem wiernych Kolosan, że skoro już w Jezusa uwierzyli, to powinni za Nim konsekwentnie iść, a nie wracać na dawne drogi grzechu, do dawnych swoich złych przyzwyczajeń i dawnych wad. Mówi o tym bardzo zdecydowanie: Jeśliście razem z Chrystusem powstali z martwych, szukajcie tego, co w górze, gdzie przebywa Chrystus zasiadając po prawicy Boga. Dążcie do tego, co w górze, nie do tego, co na ziemi. Umarliście bowiem i wasze życie jest ukryte z Chrystusem w Bogu.

Mówiąc: umarliście, oczywiście ma Paweł na myśli to, że w sposób duchowy, wewnętrzny, umarli dla świata, a żyją dla Jezusa Chrystusa i razem z Nim. Za to też czeka ich wieczna nagroda, którą Apostoł zapowiada w słowach: Gdy się ukaże Chrystus, nasze życie, wtedy i wy razem z Nim ukażecie się w chwale.

Stanie się to jednak, jeżeli będą wytrwale dążyli do tego, co w górze, a nie wracali ciągle do tego, co na ziemi. A jak konkretnie ma się okazać, ma się wyrazić owo dążenie do tego, co w górze, a odrywanie się od tego, co na ziemi?

To również Paweł podpowiada w słowach: Zadajcie więc śmierć temu, co jest przyziemne w waszych członkach: rozpuście, nieczystości, lubieżności, złej żądzy i chciwości, bo ona jest bałwochwalstwem. Z powodu ich nadchodzi gniew Boży na synów buntu. I wy niegdyś tak postępowaliście, kiedyście w tym żyli. A teraz i wy odrzućcie to wszystko: gniew, zapalczywość, złość, znieważanie, haniebną mowę od ust waszych. Nie okłamujcie się nawzajem, boście zwlekli z siebie dawnego człowieka z jego uczynkami, a przyoblekli nowego, który wciąż się odnawia ku głębszemu poznaniu Boga…

Moi Drodzy, wydaje się, że to jest naprawdę jasne przesłanie i nie wymagające zbyt wielu dopowiedzeń. Natomiast na pewno – domagające się wprowadzania w życie – także przez nas. Bo my także jesteśmy tymi, którzy opowiedzieli się po stronie Jezusa Chrystusa. Stało się to już w chwili Chrztu Świętego, jaki otrzymaliśmy – w wierze naszych rodziców.

I może właśnie dlatego wielu, szczególnie młodych ludzi, co i raz powtarza, że przecież oni nie prosili o Chrzest, nie prosili o żadną wiarę, żaden Kościół, więc dlaczego teraz ktoś się od nich czegoś domaga, skoro oni zostali postawieni przed faktem, zmuszeni do tego przez swoich rodziców. Swoją drogą, to jest już pierwszym potwierdzeniem słuszności dzisiejszej nauki Świętego Pawła, że skoro się weszło na drogi Boże, to trzeba już nimi iść, a nie ciągle lekkomyślnie rozglądać się na boki i wracać do dawnych grzechów i nałogów, albo też – a raczej z tym mamy tutaj do czynienia – żyć tak, jakby się nic ważnego i istotnego nie zdarzyło.

Konkretnie, to właśnie rodzice dziecka, po tym, jak doprowadzą już do jego Chrztu – czasami po ostrych bojach i dyskusjach z księdzem proboszczem w kancelarii parafialnej – później żyją tak, jak żyli dotychczas, czyli jak ludzie praktycznie niewierzący. To jak wówczas takie dziecko ma się nauczyć innego stylu? Od kogo?

Oczywiście, to nie jest zawsze tak, bo niekiedy zdarzy się, że ludzie naprawdę wierzący wychowują swoje dziecko tak, jak należy, a ono później na drogach życia pobłądzi. Ale wtedy – jeśli ma położone naprawdę solidne duchowe fundamenty – zwykle do Boga powraca. Natomiast jeżeli rodzicom od samego początku nie zależy na porządnym wychowaniu chrześcijańskim, to pytanie: po co był ten Chrzest? I po co takie wojny toczyli w kancelarii, kiedy – na przykład – ksiądz proboszcz zapytał, dlaczego żyjąc bez ślubu i nie mając żadnych przeszkód do jego zawarcia, teraz proszą o Chrzest dziecka? Jaki przykład wiary swoim życiem będą mu dawali?

Oczywiście, takie – ani żadne inne – argumenty wówczas nie docierają, tylko padają jakieś bzdurne zarzuty, że ksiądz od Kościoła odciąga, czy jakieś tego typu, podobne dyrdymały. A potem okazuje się, że jednak ksiądz miał rację, bo Chrzest bez wiary jest jedynie zmarnowaną łaską Bożą, za którą trzeba będzie na Sądzie Bożym odpowiedzieć. Podobnie, jak i za inne łaski, które otrzymujemy, a których nie rozwijamy – począwszy od łaski wiary, bo o niej dzisiaj mówimy.

Bo przesłanie Apostoła Pawła nie dotyczy jedynie tej sytuacji, o której tu sobie wspomnieliśmy, a więc przyjęcia Chrztu Świętego i jego rozwoju w życiu człowieka, ale w ogóle: wszelkich naszych religijnych praktyk, wynikających z wiary, ale też wszelkich duchowych darów, jakie na tej drodze otrzymujemy. Wszystko to zobowiązuje nas do określonego stylu życia!

Dlatego nie jest normalną sytuacja, w której ktoś przychodzi na Mszę Świętą nawet codziennie, albo bardzo często, a nie da się z nim żyć w sąsiedztwie, czy w pracy. Nie jest normalną sytuacja, w której ktoś należy do jakiejś religijnej wspólnoty – chociażby do kółka różańcowego – a nie stara się poprawiać swoich relacji z Bogiem i drugim człowiekiem. Nie jest właściwą wreszcie i taka sytuacja, w której ktoś uczestniczy w różnego rodzaju rekolekcjach, albo wyjeżdża na przeróżne pielgrzymki, a potem wraca i… wszystko zostaje w jego życiu tak, jak było, nic się nie zmienia na lepsze, nie podejmuje żadnej refleksji nad swoim życiem, nie podejmuje żadnych dobrych postanowień, niczego w swoim dotychczasowym stylu życia nie zmienia.

Moi Drodzy, tak nie może być! Jeżeli wybraliśmy Chrystusa, nie możemy wracać do dawnych nałogów, grzechów i złych przyzwyczajeń. Owszem, może być tak, że my chcemy z nimi zerwać, ale nam to nie wychodzi, jest ciężko, bo ten „stary człowiek” ciągle się w nas odzywa. To zupełnie inna sytuacja. Tutaj możemy tylko życzyć sobie wytrwałości, o nią się modlić – i walczyć dalej, starać się wytrwale dalej!

Natomiast jeżeli ja nic nie próbuję robić ze swoim życiem, bo uważam, że jest dobrze, jak jest i dlatego bez mrugnięcia okiem wracam do swoich dawnych grzechów, z których już może tyle razy się spowiadałem, ale jakoś nieszczególnie zależy mi na ich pokonaniu, wówczas mogę spodziewać się na Sądzie surowego pytania Boga, dlaczego zmarnowałem Jego dary.

Moi Drodzy, my to musimy sobie jasno uświadomić i mieć to na uwadze, że nas, którzy mamy możliwość być na Mszy Świętej, kiedy tylko chcemy, a do Komunii Świętej możemy przystępować nawet dwa razy dziennie – inaczej Bóg będzie sądził, niż chociażby wiernych na Syberii, którzy we Mszy Świętej i w Komunii Świętej mają możliwość uczestniczyć dwa razy w roku! To są dwie zupełnie inne sytuacje – i inna odpowiedzialność!

My, którzy otrzymujemy tak wiele – i to nawet codziennie – naprawdę jesteśmy zobowiązani do tego, by było to widoczne po stylu naszego życia. Tego życia doczesnego, a przecież – jak nam wyraźnie sugeruje sam Jezus w Ewangelii – w tym wszystkim rozgrywa sprawa naszego życia wiecznego! Wypowiadając czterokrotne: błogosławieni, oraz czterokrotne: biada! – Jezus wyraźnie pokazuje różnicę między tym życiem, a tamtym, wiecznym.

Dlatego ci, którzy tutaj znoszą – ze względu na Niego i na swoją wiarę w Niego – wszelkiego rodzaju przeciwności, tam będą błogosławieni, szczęśliwi. Ale ci, lekkomyślni, którym się teraz aż za dobrze powodzi i którzy nic sobie nie robią z tego, że to życie doczesne przecież się kiedyś skończy, to kiedy się już faktycznie skończy, wówczas usłyszą nad sobą owo wieczne: biada!, a to już będzie prawdziwa tragedia!

Pomyślmy zatem, moi Drodzy, ile to Bożych darów otrzymujemy, jakie praktyki religijne spełniamy, jak też myślimy i mówimy o swojej wierze, o swojej bliskości z Jezusem – i co to wszystko oznacza dla naszego życia? Po czym konkretnie widać w naszym życiu, że my w Jezusa naprawdę wierzymy i że On tyloma swymi łaskami i darami nas wręcz obsypuje? Co my z tymi darami robimy? Czy naprawdę dążymy do tego, co w górze, czy jednak ciągle, z uporem, godnym lepszej sprawy, wracamy do tego, co przyziemne?…

Obyśmy nigdy naszych duchowych lotów nie obniżali, tylko – ciągle w górę! Ku Niebu!

Tak, jak czynił to Patron dnia dzisiejszego, Święty Jan Chryzostom, Biskup i Doktor Kościoła. Co o nim wiemy?

Urodził się około 349 roku w Antiochii. Pochodził z możnej rodziny. Jego ojciec był oficerem cesarskim. Jednak wcześnie zmarł. Dlatego wychowaniem syna zajęła się matka, która zapewniła mu wszechstronne wykształcenie. U jej boku Jan rozczytywał się w literaturze klasycznej. Ale też – trzeba przyznać – lubił rozrywkę i nie gardził młodzieńczymi figlami.

Chrzest przyjął dopiero, gdy miał dwadzieścia lat. To był punkt zwrotny w jego dotychczasowym życiu. Zapragnął wstąpić do stanu duchownego. Jednakże po śmierci matki, w roku 372 opuścił Antiochię i udał się na pustkowie, by tam prowadzić życie ascetyczne. W jednej z grot przeżył na modlitwie cztery lata, ale zbyt surowe życie tak dalece nadwyrężyło jego zdrowie, że musiał pustynię opuścić. Powrócił więc do Antiochii, gdzie w 385 roku, w wieku trzydziestu sześciu lat, przyjął święcenia kapłańskie.

I to w Antiochii właśnie, w roku 387 udało się mu wyciszyć rozruchy, jakie powstały przeciwko cesarzowi, Teodozemu. Wskutek interwencji Jana, cesarz ogłosił amnestię i zakazał swojemu namiestnikowi represji, jakie planował wobec ludu za wywołane zamieszanie. To właśnie interwencja Jana zapobiegła tymże represjom, co zjednało naszemu Patronowi wielką wdzięczność ludu.

W roku 397 zmarł ówczesny Patriarcha Konstantynopola. Urząd ten cesarz ofiarował Janowi. Konsekrowany na biskupa, z całym zapałem wziął się nasz Patron do pracy dla swojej owczarni. Na swoim biskupim dworze zniósł wszelki przepych, jakim dotąd otaczali się jego poprzednicy. Zachęcał swoje duchowieństwo do podobnej reformy.

Lud ujął sobie wspaniałymi kazaniami, jakie regularnie wygłaszał, a jakich z czasem słuchały już tłumy. Troszczył się też o potrzeby ludu. Piętnował nadużycia, nie szczędząc także dworu cesarskiego. Podniósł splendor nabożeństw liturgicznych. Dla ubogich i bezdomnych wystawiał gospody i schroniska. Użyczył azylu nawet ministrowi cesarskiemu, kiedy ten popadł w niełaskę. Wysyłał misjonarzy na obszary objęte przez Arabów.

Jednak – co oczywiste – po jakimś czasie dali znać o sobie przeciwnicy radykalnego Patriarchy. Duchowni diecezjalni mieli mu za złe, że zbyt wiele od nich wymagał; zakonnicy – że wprowadzał w klasztorach pierwotną dyscyplinę i surowość, a zwalczał rozluźnienie. Najwięcej kłopotów wywołało jednak to, że Jan zaatakował w swoich kazaniach zbyt swobodne życie dworu cesarskiego, przede wszystkim – cesarzowej Eudoksji. I to właśnie z jej polecenia usunięto Jana z urzędu Patriarchy i skazano na wygnanie. Lud jednak tak gwałtownie wystąpił w obronie swego Pasterza, że cesarzowa była zmuszona natychmiast przywrócić biskupowi wolność.

Spokój jednak trwał krótko. Oto bowiem cesarzowa kazała wystawić sobie pomnik przed samą katedrą, a przy pomniku tym zaczęto urządzać krzykliwe festyny i zabawy, nie licujące ze świętym miejscem. Jan wystąpił w kazaniach przeciwko temu z całą stanowczością. W odwecie cesarzowa zwołała do Konstantynopola synod swoich zwolenników. Synod ten ponownie odwołał Jana ze stanowiska Patriarchy, a cesarzowa – w roku 404 – ponownie skazała go na wygnanie. Musiał znieść wiele szykan i niewygód, do których należy zaliczyć surową zimę, jaką przyszło mu przeżyć na wygnaniu.

Nie załamał się jednak! Pisywał listy do Papieża i do ludzi wiernych sobie. Papież pięknym listem pochwalił bohaterstwo Jana i wysłał legatów w jego obronie do Konstantynopola. Dwór cesarski jednak ich nie przyjął. Zmarł nasz Patron w dniu 14 września 407 roku.

Pozostawił po sobie ogromną spuściznę literacką. Obok wspaniałych mów i szerokiej korespondencji, zachowały się teologiczne traktaty o naturze boskiej i ludzkiej Jezusa, o Eucharystii, o kapłaństwie… Jego wspaniałe kazania, które zjednały mu tytuł Chryzostoma, czyli Złotoustego, są w znacznej mierze komentarzem do Pisma Świętego, szczególnie – pism Świętego Pawła Apostoła, za znawcę których Jan powszechnie był uważany.

Święty Jan Chryzostom należy do czterech wielkich Doktorów Kościoła Wschodniego. Papież Pius V ogłosił go – w roku 1568 – Doktorem Kościoła Powszechnego. Jest nasz Święty szczególnym patronem kaznodziejów.

Wpatrzeni w jego wspaniałą postawę, a jednocześnie zasłuchani w Boże słowo dzisiejszej liturgii, zapytajmy siebie samych o to nasze – oby! – ciągłe, wytrwałe, cierpliwe i codzienne dążenie do tego, co w górze…

4 komentarze

  • [- Za poświęcenie przez Papieża Franciszka Rosji i Ukrainy Twojemu Niepokalanemu Sercu.
    – Dziękuję, Najświętsza Maryjo Fatimska.
    – Wszystkim przeciwstawiającym się zagrożeniu LGBT oraz broniącym wartości rodzinnych i czystości dzieci i młodzieży.
    – Pomóż, Najświętsza Maryjo!]
    – Maryjo, Matko Odkupiciela, bądź zawsze matką dla wszystkich, czuwaj nad naszą wędrówką i stwórz, abyśmy w niebie w pełni radości kontemplowali Twojego Syna.
    – Amen.
    (Litania Matki Bożej Fatimskiej, zgodnie z aktem poświęcenia św. Papieża Jana Pawła II w Fatimie w 1991 r.)
    *[ ]- mój dodatek

    • Amen.
      Dziś byłam na Mszy Świętej za Ojczyznę, która w parafii Św. Wojciecha odprawiana jest zawsze 13go, każdego miesiąca od 1982r z pocztami sztandarowymi. Była również odmawiana Nowenna do Matki Bożej Nieustającej Pomocy jak w każdą środę i procesja fatimska. Matko Boża, Królowo Polski i Królowo nieba i ziemi, Królowo świata, liczymy na Twoją pomoc, liczymy na Twoje wstawiennictwo u Boga.

      • Wczoraj wieczorem w domu zgasiłam światło, zapaliłam świecę, uklęknęłam i pomodliłam się do Matki Bożej Fatimskiej słowami litanii, której fragment podano powyżej.

        Ksiądz Jacek, lubię dzielić się informacjami o Kościele katolickim na Syberii. Czy mogę nadal mówić o tych zgromadzeniach zakonnych i parafiach katolickich, które są w Nowosybirsku?

        • Jak najbardziej! Wszystkim, co dobre, trzeba się dzielić! Ten blog jest od tego! Wielkie dzięki za to!
          I za świadectwo Anny, dotyczące modlitwy za naszą Ojczyznę… Rzeczywiście, żadnej okazji nie możemy pominąć, żeby się za nią modlić. Bo jest tak bardzo podzielona… Tak bardzo tej naszej modlitwy potrzebuje…
          xJ

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.