Przebaczenie – to obowiązek!

P

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywają Kapłani z naszej Diecezji:

Ksiądz Robert Bartosik,

Ksiądz Robert Jędrych.

Niech Im Bóg błogosławi! Będę się o to dla Nich modlił!

A ja dzisiaj wyruszam do Parafii w Poizdowie, gdzie po raz kolejny będę pomagał w posłudze duszpasterskiej.

Teraz zaś już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zatem, co dziś Bóg mówi właśnie do mnie – osobiście, po imieniu? Jakie przesłanie kieruje do mnie? Duchu Święty, podpowiedz…

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

24 Niedziela zwykła, A,

17 września 2023., 

do czytań: Syr 27,30–28,7; Rz 14,7–9; Mt 18,21–35

CZYTANIE Z KSIĘGI SYRACYDESA:

Złość i gniew są obrzydliwościami, których pełen jest grzesznik.

Tego, który się mści, spotka zemsta od Pana: On grzechy jego dokładnie zachowa w pamięci.

Odpuść winę bliźniemu, a wówczas, gdy błagać będziesz, zostaną ci odpuszczone grzechy.

Gdy człowiek żywi złość przeciw drugiemu, jakże u Pana szukać będzie uzdrowienia? Nie ma on miłosierdzia nad człowiekiem do siebie podobnym, jakże błagać będzie o odpuszczenie swoich własnych grzechów? Sam będąc ciałem, trwa w nienawiści, któż więc odpokutuje za jego przewinienia? Pamiętaj na ostatnie rzeczy i przestań nienawidzić, na rozkład ciała, na śmierć i trzymaj się przykazań.

Pamiętaj na przykazania i nie miej w nienawiści bliźniego, na przymierze Najwyższego i daruj obrazę.

CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO RZYMIAN:

Bracia: Nikt z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie: jeżeli bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana; jeżeli zaś umieramy, umieramy dla Pana. I w życiu więc, i w śmierci należymy do Pana. Po to bowiem Chrystus umarł i powrócił do życia, by zapanować tak nad umarłymi, jak nad żywymi.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Piotr zbliżył się do Jezusa i zapytał: „Panie, ile razy mam przebaczać, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy?”. Jezus mu odrzekł: „Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy.

Dlatego podobne jest królestwo niebieskie do króla, który chciał się rozliczyć ze swymi sługami. Gdy zaczął się rozliczać, przyprowadzono mu jednego, który mu był winien dziesięć tysięcy talentów. Ponieważ nie miał z czego ich oddać, pan kazał sprzedać go razem z żoną, dziećmi i całym jego mieniem, aby tak dług odzyskać. Wtedy sługa upadł przed nim i prosił go: «Panie, miej cierpliwość nade mną, a wszystko ci oddam». Pan ulitował się nad tym sługą, uwolnił go i dług mu darował.

Lecz gdy sługa ów wyszedł, spotkał jednego ze współsług, który mu był winien sto denarów. Chwycił go i zaczął dusić, mówiąc: «Oddaj, coś winien». Jego współsługa upadł przed nim i prosił go: «Miej cierpliwość nade mną, a oddam tobie». On jednak nie chciał, lecz poszedł i wtrącił go do więzienia, dopóki nie odda długu.

Współsłudzy jego widząc, co się działo, bardzo się zasmucili. Poszli i opowiedzieli swemu panu wszystko, co zaszło. Wtedy pan jego wezwał go przed siebie i rzekł mu: «Sługo niegodziwy! Darowałem ci cały ten dług, ponieważ mnie prosiłeś. Czyż więc i ty nie powinieneś był ulitować się nad swym współsługa, jak ja ulitowałem się nad tobą?». I uniesiony gniewem pan jego kazał wydać go katom, dopóki mu całego długu nie odda.

Podobnie uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu”.

Z pewnością, dostrzegamy łączność treści i przesłania pomiędzy pierwszym czytaniem i Ewangelią. Myślą łączącą oba te fragmenty jest nakaz przebaczenia bliźniemu. Dla nas, chrześcijan – uczniów Jezusa Chrystusa, Jego przyjaciół i wyznawców – jest to chyba czymś oczywistym. Od dziecka bowiem jesteśmy tego uczeni. Ale – by tak rzec – im bardziej jest to dla nas oczywiste, tym bardziej chyba okazuje się to trudne. Bo jest to coś bardzo trudnego. Jednak nie niemożliwego do wykonania.

Mędrzec Syracydes, w pierwszym czytaniu, oraz Jezus Chrystus w Ewangelii – przekonują nas, że przebaczenie bliźniemu jest czymś pięknym i wielkim. Inna bowiem postawa zupełnie nie przystoi ludziom Bożym, uczniom Jezusa. Syracydes stwierdza z mocą i przekonaniem: Złość i gniew są obrzydliwościami, których pełen jest grzesznik. Jakby chciał nam wręcz obrzydzić grzech, złość, podtrzymywanie w sercu zagniewania.

A dalej zachęca i przekonuje tak: Tego, który się mści, spotka zemsta od Pana: On grzechy jego dokładnie zachowa w pamięci. Odpuść winę bliźniemu, a wówczas, gdy błagać będziesz, zostaną ci odpuszczone grzechy. Gdy człowiek żywi złość przeciw drugiemu, jakże u Pana szukać będzie uzdrowienia? Nie ma on miłosierdzia nad człowiekiem do siebie podobnym, jakże błagać będzie o odpuszczenie swoich własnych grzechów?

Jak widzimy, Syracydes posługuje się tu argumentem logicznym, trudnym doprawdy do zbicia. Przecież nie może prosić Boga o przebaczenie grzechów ten, kto innym ludziom, swoim bliźnim, nie przebacza ich przewinień. To wręcz – no, właśnie! – zupełnie nielogiczne! I – powiedzielibyśmy – jakieś takie… nieuczciwe… Bo oto wyciąga się do Boga ręce po coś, czego samemu się innym nie daje. Jak tak można? – chciałoby się zapytać…

Jak można prosić o przebaczenie Boga, a więc kogoś, kto stoi wiele poziomów wyżej, z kim w najmniejszym nawet stopniu nie da się porównać – jeżeli nie przebaczamy komuś na swoim poziomie, czyli drugiemu człowiekowi, z którym właśnie możemy się równać co do godności ludzkiej i chrześcijańskiej.

Oto bowiem ten wielki, najpotężniejszy i wszechmocny Bóg odpuszcza nam wiele i nieraz bardzo ciężkich grzechów, a człowiek człowiekowi nie potrafi – a może nie chce… – odpuścić drobiazgów… A nawet, jeśli nie drobiazgów, bo może dla nas te przewinienia, jakimi dotknęli nas nasi bliscy, wcale nie są drobiazgami, to jednak i w takiej sytuacji trzeba przebaczyć… Bo Bóg nam tak wiele przebaczył – i ciągle przebacza…

Bardzo wyraziście i w sposób nie budzący wątpliwości Jezus pouczył nas o tym w dzisiejszej Ewangelii, przywołując przypowieść o nielitościwym dłużniku. Zauważmy, ile miał do oddania swemu panu jego pierwszy sługa: dziesięć tysięcy talentów! Spróbujmy sobie przeliczyć wysokość tej kwoty, biorąc pod uwagę, że jeden talent to wartość trzydziestu czterech kilogramów złota lub srebra. Jeden talent! I takich właśnie talentów – sługa był winien swemu panu dziesięć tysięcy! Jaka to więc wartość?… Ogromna, prawda?…

A tak, swoją drogą, to chyba jednak trochę dziwne, że taki sobie zwyczajny sługa – jak wielu wokół niego – mógł wygenerować aż taki dług! Coś nieprawdopodobnego! Świadczy to raczej o daleko posuniętej naiwności króla, który chyba bez zastanowienia pożyczał mu kolejne pokaźne sumy, aby wreszcie dług urósł aż do tak niebotycznych rozmiarów. Ale pomimo tego, że dług urósł do aż tak niebotycznych rozmiarów, król w jednym momencie podarował go swemu lekkomyślnemu słudze. Dziesięć tysięcy talentów!

I oto okazało się, że tenże lekkomyślny sługa, który tak gigantyczny dług zaciągnął i któremu ten dług został w całości darowany – nie był w stanie podarować drugiemu słudze długu, który ten zaciągnął u niego, a który opiewał na sto denarów. Nadmieńmy tylko, że denar ówcześnie to dniówka słabo wykwalifikowanego robotnika. Niektórzy mówią, że nawet niewolnika…

Tak, czy owak, dysproporcja między jedną, a drugą kwotą, jest wręcz niewyobrażalna! Trudna w ogóle do wypowiedzenia. Ale jednak możliwa do wyliczenia, bo w końcu da się określić jedną i drugą wartość – nawet, jeśli pomiędzy nimi jest prawdziwa przepaść, to jednak da się ją jakoś zmierzyć. Owszem – raz jeszcze podkreślmy – dysproporcja jest gigantyczna, dlatego też wydawać się może, że jest nie do ogarnięcia, ale w rzeczywistości jesteśmy w stanie ją ogarnąć.

Natomiast miłość Boga do nas jest na pewno nie do przeliczenia, nie do ogarnięcia, dlatego i Jego miłosierdzie nad nami również jest niezmierzone. I właśnie z tego niezmierzonego miłosierdzia Bóg hojnie rozdziela łaskę przebaczenia. A człowiek – z powodu swego duchowego skąpstwa, a może i ciasnego myślenia – nie jest w stanie racjonalnie spojrzeć na całą sprawę, dlatego też nie jest w stanie przebaczyć długu tak małego, jak ten, wysokości stu denarów.

A skoro nie jest w stanie przebaczyć nawet tak małego długu, to nie ma prawa oczekiwać przebaczenia swoich długów, o wiele większych. Jasno to wynika z ostatnich słów dzisiejszej Ewangelii, podsumowujących Jezusową przypowieść. Otóż, król, zarządzający całym majątkiem, wezwał przed swoje oblicze nielitościwego sługę i rzekł mu: «Sługo niegodziwy! Darowałem ci cały ten dług, ponieważ mnie prosiłeś. Czyż więc i ty nie powinieneś był ulitować się nad swym współsługa, jak ja ulitowałem się nad tobą?». I uniesiony gniewem pan jego kazał wydać go katom, dopóki mu całego długu nie odda.

I to ostatnie zdanie, które nie może nasuwać żadnych wątpliwości: Podobnie uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu. Raz jeszcze przypomnijmy sobie jasne wskazania, jakie w tej materii niesie pierwsze dzisiejsze czytanie, iż nie ma prawa spodziewać się darowania swoich grzechów przez Boga ten, kogo nie stać na to, by darować je ludziom równym sobie.

Oto Boży majestat – niezmierzony w swej potędze – wybacza ludziom, a ludzka małość nie jest w stanie drugiej ludzkiej małości wybaczyć nawet drobiazgów. A przecież – jak nas przekonuje Paweł Apostoł w drugim czytaniu – nikt z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie: jeżeli bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana; jeżeli zaś umieramy, umieramy dla Pana. I w życiu więc, i w śmierci należymy do Pana.

A zatem, nasze życie nie należy tylko do nas. Ono w pierwszym rzędzie należy do Boga. Bo i w życiu, i w śmierci, należymy do Boga. Dlatego powinniśmy się w tym życiu kierować zasadami Bożymi. A Bóg oczekuje od nas postawy przebaczenia.

I to jest zasadnicza myśl, którą dziś powinniśmy sobie jasno uświadomić i wziąć do serca: przebaczenie z naszej strony jest wielkim wyzwaniem – często bardzo trudnym – ale jest też obowiązkiem! Moi Drodzy, powiedzmy to wprost: my nie robimy nikomu żadnej łaski, że przebaczamy drugim ich grzechy i krzywdy, jakie nam uczynili. To jest nasz obowiązek!

Owszem, to jest także świadectwo wielkiej wspaniałomyślności i wielkiej duchowej i ludzkiej klasy – z naszej strony. To prawda! Ale jednocześnie – to jest także nasz zwyczajny obowiązek, nasza powinność, wynikająca z faktu, że jesteśmy dziećmi Bożymi i przez Boga łaską przebaczenia jesteśmy obdarowywani na bieżąco.

Stąd też ci, którzy zacinają się w swoim gniewie i nie starają się nawet przebaczyć innym ich przewinień – są zwykłymi niewdzięcznikami! Nie wypełniają swojego zwyczajnego obowiązku! Powiedzmy to wprost, moi Drodzy! Owszem, mówimy o zadaniu trudnym, wynikającym wprost z przykazania miłości Boga i bliźniego, ale mówimy jednocześnie o zwyczajnym moralnym zobowiązaniu.

Dlatego każda i każdy z nas ma obowiązek przynajmniej starać się o przebaczenie. To często nie od razu się uda i może się okazać bardzo trudne, ale niezwykle istotne jest staranie, wysiłek, szczera intencja. Podkreślmy: intencja przebaczenia, czyli nie tyle zapomnienia o doznanej krzywdzie – bo zapomnienie nie od nas zależy i nie jesteśmy w stanie do niego się zmusić – ale powstrzymania się od zemsty, oddania sprawiedliwości w ręce Boga…

Mamy ciągle podejmować ten właśnie wysiłek. Siedem razy, siedemdziesiąt siedem razy, siedemset siedemdziesiąt siedem razy – po prostu: zawsze! Bo to jest nasz zwyczajny, moralny obowiązek!

2 komentarze

  • Nic nie warte przebaczenie z obowiązku. Jeśli przebaczyć prawdziwie to z głębi serca. Przebaczenie z obowiązku to jak kpina jakaś. Przebaczenie nie wyklucza oczekiwania na zadośćuczynienie .

    • Oczywiście, przebaczenie nie wyklucza zadośćuczynienia. Natomiast jeśli idzie o obowiązek przebaczenia, to mówimy tu o obowiązku moralnym STARANIA SIĘ O PRZEBACZENIE. A w ogóle – trzeba dobrze rozumieć, co rozumiemy przez przebaczenie. To nie to samo, co zapomnienie… Bo o zapomnienie rzeczywiście jest trudno, a nawet może być to niemożliwe. Przebaczenie natomiast to moja osobista decyzja, że nie chcę zemsty i zostawiam ostateczną sprawiedliwość Bogu. Ale nie udaję, że nie pamiętam, co mi zrobiono…
      xJ

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.