Bóg sam rozwiąże problemy…

B

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywa Ojciec Władysław Poddębniak, Oblat posługujący w Kodniu, a wcześniej – przez dwadzieścia pięć lat – posługujący w Niemczech. Dziękując Solenizantowi za zawsze otwarte serce, ogromną życzliwość, pogodę ducha i dobry humor, życzę wszystkich możliwych Bożych darów, które tylko jest w stanie przyjąć od Pana i dobrze wykorzystać! Zapewniam o modlitwie!

Pozdrawiam z Kodnia, skąd już niedługo wyjeżdżam. Dziękuję Panu naszemu i Matce Bożej Kodeńskiej za wczorajsze spotkanie w ramach Kodeńskiego Wieczernika Akademickiego. Dziękuję tym kilkunastu Osobom, które przez cały dzień się przewinęły, za stworzenie naprawdę świetnej atmosfery modlitwy, rozmowy – po prostu: wspólnoty!

Dziękuję Chórowi Młodzieżowemu z mojej rodzinnej Parafii SCHOLA CANTORUM MISERICORDIS CHRISTI, na czele z Dyrygentem, Doktorem Piotrem Karwowskim, za niezwykły dar w postaci fenomenalnego koncertu Maryjnego, o godzinie 18:00, w Bazylice Kodeńskiej. Dziękuję Wszystkim, którzy łączyli się z nami za pomocą transmisji internetowej i wspierali nas modlitwą.

Resztę zostawiam Bogu…

A teraz już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

A poniżej – moje słówko. Bo Janek był wczoraj z nami w Kodniu, wrócił późno do domu, więc nie miał możliwości przygotowania. Zrobi to w piątek.

Zatem, co dzisiaj mówi do mnie Pan? Z jakim bardzo konkretnym przesłaniem zwraca sie do mnie osobiście? Duchu Święty, podpowiedz…

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Poniedziałek 25 Tygodnia zwykłego, rok I,

25 września 2023.,

do czytań: Ezd 1,1–6; Łk 8,16–18

CZYTANIE Z KSIĘGI EZDRASZA:

Aby się spełniło słowo Pana przepowiedziane przez usta Jeremiasza, pobudził Pan ducha Cyrusa, króla perskiego, w pierwszym roku jego panowania, żeby ogłosił w całym swoim królestwie i wydał na piśmie, co następuje:

Tak mówi Cyrus, król perski: «Wszystkie królestwa ziemi dał mi Pan, Bóg niebios. I On mi rozkazał zbudować Mu dom w Jerozolimie, która jest w Judei. Jeśli z całego ludu Jego jest między wami jeszcze ktoś, to niech Bóg jego będzie z nim; a niech idzie do Jerozolimy w Judei i niech zbuduje dom Pana, Boga Izraela, to jest Boga, który jest w Jerozolimie. A każdego z tych, co przetrwali, współmieszkańcy wszystkich miejscowości, gdzie taki przebywa, mają go wesprzeć srebrem, złotem, sprzętem i bydłem, nadto dobrowolnymi ofiarami dla domu Boga, który jest w Jerozolimie»”.

Wtedy powstali naczelnicy rodów Judy i Beniamina, jak również kapłani i lewici, słowem każdy, którego ducha Bóg pobudził, aby ruszył w drogę zbudować dom Pana znajdujący się w Jerozolimie. A wszyscy sąsiedzi poparli ich wszystkim: srebrem, złotem, sprzętem, bydłem i kosztownościami, oprócz wszystkich darów złożonych dobrowolnie.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Jezus powiedział do tłumów: „Nikt nie zapala lampy i nie przykrywa jej garncem ani nie stawia pod łóżkiem; lecz stawia na świeczniku, aby widzieli światło ci, którzy wchodzą. Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie miało być ujawnione, ani nic tajemnego, co by nie było poznane i na jaw nie wyszło.

Uważajcie więc, jak słuchacie. Bo kto ma, temu będzie dane; a kto nie ma, temu zabiorą i to, co mu się wydaje, że ma”.

Kiedy naród wybrany znalazł się w politycznej niewoli, w dramatycznym położeniu, w psychicznej i duchowej rozsypce – pomoc od Boga przyszła z najmniej spodziewanej strony. Bo od wroga. Król perski Cyrus był bowiem takim wrogiem, okupantem, trzymającym naród wybrany w niewoli.

I to właśnie on wydał dekret, w którym obwieścił, co następuje: Tak mówi Cyrus, król perski: «Wszystkie królestwa ziemi dał mi Pan, Bóg niebios. I On mi rozkazał zbudować Mu dom w Jerozolimie, która jest w Judei. Jeśli z całego ludu Jego jest między wami jeszcze ktoś, to niech Bóg jego będzie z nim; a niech idzie do Jerozolimy w Judei i niech zbuduje dom Pana, Boga Izraela, to jest Boga, który jest w Jerozolimie. A każdego z tych, co przetrwali, współmieszkańcy wszystkich miejscowości, gdzie taki przebywa, mają go wesprzeć srebrem, złotem, sprzętem i bydłem, nadto dobrowolnymi ofiarami dla domu Boga, który jest w Jerozolimie». Piękny dekret, prawda?

Bo otwierał wszystkie możliwe drzwi i zapalał wszystkie zielone światła do odbudowy świątyni jerozolimskiej. Coś fantastycznego! – chciałoby się rzec.

Ale o wiele bardziej zastanawiające – i jednocześnie fascynujące – jest to, dlaczego w ogóle król perski wydał taki dekret. A dlaczego? A właśnie dlatego, że aby się spełniło słowo Pana przepowiedziane przez usta Jeremiasza, pobudził Pan ducha Cyrusa, króla perskiego, w pierwszym roku jego panowania, żeby ogłosił w całym swoim królestwie i wydał na piśmie, co następuje. Wiemy już, dlaczego?

Bo tak chciał Bóg. To On sam wzbudził w Cyrusie dobrego ducha, aby ten podjął taką decyzję. A stało się to, aby się spełniło słowo Pana przepowiedziane przez usta Jeremiasza czyli: aby się wypełniła wola Boża. A to znaczy, że jeżeli Bóg chce, aby dokonało się to, czy owo, to się dokona – nawet, jeżeli trzeba będzie posłużyć się kimś tak mało zainteresowanym daną sprawą, jak w tym przypadku król perski na pewno nie był zainteresowany dobrem podbitego narodu.

Nagle jednak okazało się, że to on właśnie wydał taki, a nie inny dekret – i że nikt go do tego nie zmusił, nie spadł na niego żaden grad kamieni, ani pioruny nad nim nie strzelały. Po prostu, Bóg sam wzbudził w nim dobrego ducha, natchnął go odpowiednio i ten, pod wpływem tego natchnienia, podjął te decyzje, o których tu dziś słyszymy. Oczywiście, Bóg dlatego tak go natchnął, bo uznał, że właśnie teraz jest na to odpowiedni czas, bo naród już dostatecznie mocno doświadczył na własnej skórze skutków swojego uporu i swojej głupoty – swojego grzechu – dlatego można było odmienić jego sytuację.

A wówczas Bóg sam przejął inicjatywę i nie posługując się nawet żadnymi okolicznościami „naprowadzającymi” Cyrusa na podjęcie dobrej decyzji – przynajmniej nic o takich nie słyszymy – zwyczajnie pobudził jego ducha. Zupełnie wolna i swobodna inicjatywa Boga – zaznaczmy: skuteczna! – i niezależna od ludzkich zabiegów, od ludzkich możliwości lub niemożliwości. Co nam to pokazuje, moi Drodzy?

A to właśnie, że Bóg jest w stanie wyprowadzić nas z każdego dramatycznego położenia, bo dla Niego nie ma tak dramatycznego położenia, z którego nie mógłby nas wyprowadzić. Ale to On sam podejmie decyzję, kiedy i jak tego dokonać. Kiedy jednak już podejmie, to zwyczajnie tego dokona! Dlatego rozwiązywanie jakichkolwiek problemów i trudnych okoliczności, jakie nas nas spadły, należy zawsze zaczynać od modlitwy!

Bo my często zaczynamy od własnych starań, namysłów, dyskusji, dywagacji, narad i tworzenia rozlicznych strategii… I to wszystko nawet ma sens. Przynajmniej – do pewnego stopnia. Bo w końcu, jesteśmy ludźmi myślącymi i powinniśmy należycie wykorzystywać dar rozumu, jaki otrzymaliśmy już w akcie stwórczym, a Duch Święty wzmocnił go w nas w Sakramencie Bierzmowania. My mamy trzeźwo myśleć, analizować sytuację, wyciągać wnioski, znajdować rozstrzygnięcia, podejmować rozsądne plany i działania.

Ale to wszystko musi być podbudowane modlitwą! A najlepiej od modlitwy po prostu zacząć i cały czas wspierać nią wszelkie działania. Powierzać sprawę Bogu! A On, kiedy uzna, że można problem rozwiązać i sprawę rozstrzygnąć – uczyni to w jednym momencie. Bez chwili wahania, czy opóźnienia! On znajdzie sposób, znajdzie czas, właściwe okoliczności.

Musi jednak zobaczyć, że nam na tym zależy, że się staramy, że wkładamy swoje zaangażowanie i trzeźwe myślenie, a wówczas zawsze wesprze nas swoją mocą. Dokładnie według tych oto słów Jezusa z dzisiejszej Ewangelii: Uważajcie więc, jak słuchacie. Bo kto ma, temu będzie dane; a kto nie ma, temu zabiorą i to, co mu się wydaje, że ma.

Czyli, kto ma w sobie Boże światło, Boże słowo i Bożą łaskę – wszystko inne zyska i otrzyma od Boga. A kto ma tylko samego siebie i swoją własną inwencję, pomysłowość i zaradność – czyli nic nie ma – ten straci dosłownie wszystko, a więc nawet to, co mu się wydaje, że ma. i wszystko przegra.

Zaufajmy więc Bogu! Bardziej, niż sobie samym…

6 komentarzy

  • Wysłali prezent pocztą. Była też ikona. Wyjąłem prezent z paczki i zacząłem rozrywać kopertę, żeby ją wyrzucić. I dopiero gdy zerwałem, zauważyłem, że jest ikona. Ona również została rozdarta na dwie części . Aby połączyć podarte części, musiałem przykleić taśmę na twarzy. Nie jestem pewna, czy można było to zrobić.
    Chcę spalić tę ikonę, ponieważ jest rozdarta,a twarz jest przyklejona taśmą. Rana szarpana jest nadal widoczna pomimo klejenia.
    Nie wiem, czy mogę się przed nią modlić.
    Co mam zrobić, ojcze Jacku? Bardzo się boję, nie spodziewałem się od siebie, że mogę to zrobić z prezentem :'(

      • Moje imię Elena (po grecku – Ελένη, po łacinie – Helena, po polsku – Helena, po rosyjsku – Елена).
        To jest KOBIECE !
        Używam na tym blogu mojej nazwy paszportowej, zapisując ją alfabetem łacińskim; ponieważ zwyczajowo pisze się na tym blogu po polsku. Napisane po rosyjsku (tj. w moim ojczystym języku) nie będzie dla nikogo jasne.

        • Obrazek posklejany jest dalej obrazkiem, a my się nie modlimy do obrazka, tylko do Osoby świętej, a dokładnie – przez jej wstawiennictwo. Jak najbardziej, należało posklejać obrazek, ale jeżeli jest bardzo zniszczony, to należy go spalić (tak usuwamy rzeczy poświęcone: poprzez spalenie, a nie wyrzucenie do śmietnika) i kupić nowy.
          Pozdrawiam serdecznie!
          xJ

          • Wiem, że nie możesz wyrzucać ikon na równi ze śmieciami domowymi; dlatego zadałem pytanie.
            Tak, jest rozdarty na dwie części, ale udało mi się skleić.
            Zrobiłem pocztówkę z ikony. Z tyłu jest tylko białe tło-przykleiłem na nim kartkę zeszytu w kratkę, napisałem tekst życzeń. Laminowane (aby nikt inny przypadkowo się nie rozerwał) i pozostaje dać. Ci, którym chcę dać, są katolikami. Moi znajomi księża i siostry-felicjanki z Niżnego Nowogrodu (Rosja).

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.