A burza ucichła…

A

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Łukasz Stefaniak, należący w swoim czasie do jednej z młodzieżowych Wspólnot. Niech Mu Pan udziela wszystkich swoich darów. O to będę się dla Niego modlił!

A u nas dzisiaj – po Mszy Świętej wieczorowej i Różańcu – spotkanie konsultacyjne w formie „burzy mózgów”, w celu – jak pierwotnie zakładałem – zaplanowania działalności naszego Duszpasterstwa w tym roku i przygotowaniu oferty, którą będziemy mogli przedstawić, komu tylko się da, ale może odważymy się pójść głębiej i w ogóle zresetować całe nasze spojrzenie na problem, by finalnie wszystko przemyśleć i przedyskutować od nowa.

Udział w spotkaniu zapowiedziało kilka Osób, które są gotowe włączyć się w tę konsultację, bo na co dzień wykazują szczere zainteresowanie naszym Duszpasterstwem.

A teraz zaś już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Poniżej zaś – jak co poniedziałek – słówko Janka, któremu bardzo serdecznie dziękuję za solidność i wierność. I odwagę w świadczeniu o swojej wierze – zarówno w tych rozważaniach, jak i w codziennej postawie!

Zatem, co dziś mówi do mnie Pan? Duchu Święty, podpowiedz.

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Poniedziałek 27 Tygodnia zwykłego, rok I,

9 października 2023., 

do czytań: Jon 1,1–2,11; Łk 10,25–37

POCZĄTEK KSIĘGI PROROKA JONASZA:

Pan skierował do Jonasza, syna Amittaja, te słowa: „Wstań, idź do wielkiego miasta Niniwy i upomnij ją, albowiem nieprawość jej dotarła przed moje oblicze”. A Jonasz wstał, aby uciec przed Panem do Tarszisz. Zszedł do Jafy, znalazł okręt płynący do Tarszisz, uiścił należną opłatę i wsiadł na niego, by się nim udać do Tarszisz, daleko od Pana.

Ale Pan zesłał na morze gwałtowny wiatr i powstała wielka burza na morzu, tak że okrętowi groziło rozbicie. Przerazili się więc żeglarze i każdy wołał do swego bóstwa; rzucili w morze ładunek, który był na okręcie, by uczynić go lżejszym. Jonasz zaś zszedł w głąb wnętrza okrętu, położył się i twardo zasnął.

Przystąpił więc do niego dowódca żeglarzy i rzekł mu: „Dlaczego ty śpisz? Wstań, wołaj do Boga twego, może wspomni Bóg na nas i nie zginiemy”.

Mówili też żeglarze jeden do drugiego: „Chodźcie, rzućmy losy, a dowiemy się, z czyjej winy spadło na nas to nieszczęście”. I rzucili losy, a los padł na Jonasza.

Rzekli więc do niego: „Powiedzże nam, z jakiego powodu ta klęska przyszła na nas? Jaki jest twój zawód? Skąd pochodzisz? Jaki jest twój kraj? Z którego jesteś narodu?”

A on im odpowiedział: „Jestem Hebrajczykiem i czczę Boga nieba, Pana, który stworzył morze i ląd”.

Wtedy wielki strach zdjął mężów i rzekli do niego: „Dlaczego to uczyniłeś?”

Albowiem wiedzieli mężowie, że on ucieka przed Panem, bo im to powiedział. I zapytali go: „Co powinniśmy ci uczynić, aby morze przestało się burzyć dokoła nas?” Fale bowiem w dalszym ciągu się podnosiły.

Odpowiedział im: „Weźcie mnie i rzućcie w morze, a przestaną się burzyć wody przeciw wam, ponieważ wiem, że z mojego powodu tak wielka burza powstała przeciw wam”. Ludzie ci starali się, wiosłując, zawrócić ku lądowi, ale nie mogli, bo morze coraz silniej burzyło się przeciw nim.

Wołali więc do Pana i mówili: „O Panie, prosimy, nie dozwól nam zginąć ze względu na życie tego człowieka i nie obciążaj nas krwią niewinną, albowiem Ty jesteś Panem, jak Ci się podoba, tak czynisz”. I wzięli Jonasza, i wrzucili go w morze, a ono przestało się srożyć. Ogarnęła wtedy tych ludzi bojaźń względem Pana. Złożyli Panu ofiarę i uczynili śluby.

A Pan zesłał wielką rybę, aby połknęła Jonasza. I był Jonasz we wnętrznościach ryby trzy dni i trzy noce. Pan nakazał rybie i wyrzuciła Jonasza na ląd.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Oto powstał jakiś uczony w Prawie i wystawiając Jezusa na próbę, zapytał: „Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?”

Jezus mu odpowiedział: „Co jest napisane w Prawie? Jak czytasz?”

On rzekł: „Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego”.

Jezus rzekł do niego: „Dobrześ odpowiedział. To czyń, a będziesz żył”.

Lecz on, chcąc się usprawiedliwić, zapytał Jezusa: „A kto jest moim bliźnim?”

Jezus nawiązując do tego rzekł: „Pewien człowiek schodził z Jerozolimy do Jerycha i wpadł w ręce zbójców. Ci nie tylko że go obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego, odeszli. Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan; zobaczył go i minął. Tak samo lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, minął.

Pewien zaś Samarytanin, będąc w podróży, przechodził również obok niego. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko: podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go.

Następnego zaś dnia wyjął dwa denary, dał gospodarzowi i rzekł: «Miej o nim staranie, a jeśli co więcej wydasz, ja oddam tobie, gdy będę wracał».

Któryż z tych trzech okazał się według twego zdania bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców?”

On odpowiedział: „Ten, który mu okazał miłosierdzie”.

Jezus mu rzekł: „Idź i ty czyń podobnie”.

OTO SŁÓWKO JANKA:

pierwszym dzisiejszym czytaniu Bóg pokazuje nam postać Jonasza, któremu zlecił, aby szedł do Niniwy i – w imieniu Boga – upomniał jej mieszkańców. Lecz Jonasz wstał i stchórzył! Uciekał przed Panem! Jonasz uciekał do Tarszisz, ale to nawet nie jest ważne, dokąd. On po prostu uciekał przed Panem!

Myślał, że Bóg go nie widzi i dlatego uda mu się przed Nim uciec. Lecz przekonał się, że przed Panem nie da się uciec! Jonasz płynął wraz z wieloma ludźmi na okręcie, a Pan wzburzył morze! Były wielkie fale! Ci, którzy płynęli z Jonaszem, zlękli się i zaczęli wyrzucać, co tylko się dało, aby odciążyć okręt, by nie zatonął. Ludzie panikowali, a Jonasz sobie spokojnie spał! Jak gdyby nigdy nic!

Okazało się jednak, że to właśnie przez niego – przez Jonasza – ta burza się rozpętała, dlatego nie było innego wyjścia, jak tylko wyrzucić samego Jonasza za burtę! Zresztą, on sam to nawet zaproponował. Wyrzucili go więc okrętu i burza natychmiast ustała, a wielka ryba połknęła Jonasza na trzy dni i trzy noce, co uchroniło go przed utonięciem…

Przypomnijmy sobie, moi Drodzy, że podobna burza opisana została gdzieś, na kartach Ewangelii. Apostołowie byli wtedy przerażeni – myśleli, że zginą! A Jezus – jak Jonasz dzisiaj, w pierwszym czytaniu – spokojnie sobie spał. I dopiero, kiedy Go obudzili, wstał i w jednej chwili burzę uciszył!

Dlaczego Bóg nam daje dziś obraz burzy? Może dlatego, żeby nam przypomnieć, że i w naszym życiu taka burza duchowa może się przydarzyć! Może okażemy się słabi w wierze, może będziemy uwikłani w jakiś grzech i będziemy się oddalać od Boga. Zacznie nam się wszystko walić, nic nie będzie się udawało – nasza życiowe sytuacja zacznie nam się komplikować… To będzie właśnie taka nasza życiowa burza. Może się ona przydarzyć każdemu z nas. Ale zawsze wtedy musimy pamiętać, że po każdej burzy – wychodzi słońce!

I w naszym życiu również wyjdzie słońce! Tak, jak symbolicznie wyszło w przypadku człowieka, opisanego w dzisiejszej Ewangelii. Został on brutalnie pobity, znalazł się w bardzo trudnej sytuacji, praktycznie otarł się o śmierć. Na szczęście, w tym stanie zobaczył go jakiś Samarytanin. Bez wahania wziął go do siebie i udzielił pomocy! I chociaż ten pobity człowiek – o ile w ogóle był w stanie cokolwiek myśleć – pewnie żegnał się już z tym życiem i z tym światem, to jednak okazało się, że Bóg ma wobec niego inne plany. Dlatego postawił na jego drodze miłosiernego Samarytanina, który pospieszył z pomocą. W ten sposób niejako symbolicznie uciszyć burzę w jego życiu.

Dla mnie, osobiście, jest to wręcz niewiarygodne, moi Drodzy, jak bardzo Bóg się troszczy o człowieka! Mimo, że człowiek grzeszy, wiele razy odwraca się, czy zapomina o Bogu, tOn i tak o każdym z nas pamięta! Mimo, że tak, jak Jonasz, nieraz uciekamy przed Bogiem i wiele już razy uciekaliśmy przed Nim, baliśmy się iść za Nim, baliśmy się podjąć wyzwania, które nam dawał, to jednak Bóg nie stracił i nadal nie traci do nas zaufania. Dlatego w czytaniu, jak i w Ewangelii, mówi nam dziś: Wstań, idź do Niniwy; oraz Idź i ty czyń podobnie!

IDŹMY ZA NIM! Pan wie lepiej! Nie bójmy się – zaufajmy Mu bezgranicznie!

2 komentarze

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.