Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywają:
►Maciej Dziak – Lektor w Miastkowie Kościelnym, za moich czasów: Szef jednej z Grup ministranckich;
►Piotr Fabisiak – Syn Moderatora naszego Bloga i Jego Żony Magdaleny, a Brat Julii Zofii;
►Łukasz Skrzek – Nadzwyczajny Szafarz Komunii Świętej i Lektor w Parafii w Ciepielowie, w Diecezji radomskiej, na trasie naszej Pielgrzymki.
Życzę Jubilatom, aby każdego dnia coraz bardziej uzgadniali rytm swoich serc z rytmem serca Jezusa! Więcej o tym w Bożym słowie i w rozważaniu. Zapewniam o modlitwie!
Moi Drodzy, wczoraj wieczorem odbyła się bardzo dobra rozmowa na temat funkcjonowania naszego Duszpasterstwa. Ale przyznaję, że po tej „burzy mózgów” wiem jeszcze mniej, niż wiedziałem przed! Na pewno, sprawa wymaga jeszcze doprecyzowania wielu szczegółów, ale jakieś światło zostało rzucone i kierunek wskazany. Bogu niech będą dzięki! I Uczestnikom spotkania!
A dzisiaj, u mnie – dyżur w gmachu przy ulicy Prusa, ale o 14:00, w gmachu przy Żytniej, spotkanie z pierwszym rokiem Wydziału Nauk Humanistycznych. O 19:00 natomiast Msza Święta i nabożeństwo różańcowe.
A teraz już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:
https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut
Wsłuchajmy się zatem w Boże słowo, aby odnaleźć konkretną myśl, przesłanie, z jakim Pan konkretnie do mnie się zwraca. Duchu Święty, pomóż mi w tym!
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Wtorek 27 Tygodnia zwykłego, rok I,
10 października 2023.,
do czytań: Jon 3,1–10; Łk 10,38–42
CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA JONASZA:
Pan przemówił do Jonasza po raz drugi tymi słowami: „Wstań, idź do wielkiego miasta Niniwy i głoś jej upomnienie, które Ja ci zlecam”. Jonasz wstał i poszedł do Niniwy, jak Pan powiedział. Niniwa była miastem bardzo rozległym, na trzy dni drogi. Począł więc Jonasz iść przez miasto jeden dzień drogi i wołał, i głosił: „Jeszcze czterdzieści dni, a Niniwa zostanie zburzona”. I uwierzyli mieszkańcy Niniwy Bogu, ogłosili post i od największego do najmniejszego oblekli się w wory.
Doszła ta sprawa do króla Niniwy. Wstał więc z tronu, zdjął z siebie płaszcz, oblókł się w wór i siadł na popiele. Z rozkazu króla i jego dostojników zarządzono i ogłoszono w Niniwie, co następuje: „Ludzie i zwierzęta, bydło i trzoda niech nic nie jedzą, niech się nie pasą i wody nie piją. Niech ludzie i zwierzęta obloką się w wory i niech żarliwie wołają do Boga. Niech każdy odwróci się od swojego złego postępowania i od nieprawości, którą popełnia swoimi rękami. Kto wie, może się odwróci i ulituje Bóg, odstąpi od zapalczywości swego gniewu, a nie zginiemy?”
Zobaczył Bóg ich czyny, że odwrócili się od swojego złego postępowania. I ulitował się Bóg nad niedolą, którą postanowił na nich sprowadzić, i nie zesłał jej.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus przyszedł do jednej wsi. Tam pewna niewiasta, imieniem Marta, przyjęła Go do swego domu. Miała ona siostrę, imieniem Maria, która siadła u nóg Pana i przysłuchiwała się Jego mowie.
Natomiast Marta uwijała się koło rozmaitych posług. Przystąpiła więc do Niego i rzekła: „Panie, czy ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła”.
A Pan jej odpowiedział: „Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona”.
Bardzo by się chciało, by każda inicjatywa duszpasterska przynosiła takie skutki, jak dzieło, którego dzisiaj podjął się – zmobilizowany solidnie przez Boga – Prorok Jonasz. Żeby każde nasze działanie, każde nasze księżowskie kazanie czy katecheza – przynosiły tak szybko i takie dobre owoce. Bo oto Jonasz przeszedł się przez Niniwę; ogłosił, co miał ogłosić, a sprawy już potoczyły się „same”. Nawet szybciej i intensywniej, niż on sam mógłby się spodziewać.
Nie dość bowiem, że mieszkańcy miasta uwierzyli słowu i niemalże natychmiast się nawrócili, to także sam król także podjął dzieło nawrócenia. Wszak słyszymy, że wstał […] z tronu, zdjął z siebie płaszcz, oblókł się w wór i siadł na popiele. Z rozkazu króla i jego dostojników zarządzono i ogłoszono w Niniwie, co następuje: „Ludzie i zwierzęta, bydło i trzoda niech nic nie jedzą, niech się nie pasą i wody nie piją. Niech ludzie i zwierzęta obloką się w wory i niech żarliwie wołają do Boga. Niech każdy odwróci się od swojego złego postępowania i od nieprawości, którą popełnia swoimi rękami. Kto wie, może się odwróci i ulituje Bóg, odstąpi od zapalczywości swego gniewu, a nie zginiemy?”
I tak się rzeczywiście stało: skoro Bóg zobaczył, że mieszkańcy grzesznego miasta – na czele ze swoim królem – natychmiast się nawrócili, także natychmiast im przebaczył. Jak słyszymy: Zobaczył Bóg ich czyny, że odwrócili się od swojego złego postępowania. I ulitował się Bóg nad niedolą, którą postanowił na nich sprowadzić, i nie zesłał jej.
Zauważmy, że Jonasz nawet nie musiał odbywać specjalnego poselstwa do króla, nie musiał wpraszać się na audiencję, nie musiał prosić pokornie o wysłuchanie tego, co ma do powiedzenia – zresztą, z obawą, że może za to zostać „skróconym o głowę”. Jonasz „tylko” przeszedł przez miasto i powiedział to, co Bóg mu kazał, a to jakimiś drogami «doszło do króla». I wszystko „samo” się stało. Nie było żadnych oporów ze strony Niniwitów.
Jedyne opory, jakie w tej sprawie ktokolwiek mógł mieć, to były te, które miał sam Jonasz. Słyszeliśmy o tym we wczorajszym pierwszym czytaniu – i usłyszymy jeszcze w jutrzejszym. To jest, moi Drodzy, przedziwny fenomen, nieprawdaż?
Oto bowiem trudności i przeszkody przyszły ze strony, z której najmniej by się ich należało spodziewać. Oto mieszkańcy grzesznego miasta natychmiast się nawrócili, ich król natychmiast w wór się oblókł i usiadł w popiele, a Prorok Boży, człowiek Boga, Jego przedstawiciel, Jego najbliższy współpracownik – najpierw zaczął uciekać, a potem: tworzyć problemy. Chociaż całe dzieło udało się rewelacyjnie, bo Bóg wszystko sam przeprowadził. Oto tajemnica ludzkiej… no, właśnie, czego? Nieprawości?
Może nie aż tak, ale na pewno – jakiegoś zagubienia, niedowiarstwa, ciasnego myślenia, strachu, malkontenctwa… A może i pychy, która kazała uznać, że mieszkańcy Niniwy nie zasługują na drugą szansę. A oni tymczasem – w pełni z niej skorzystali. Oczywiście, nie zasługiwali na nią – tak, jak nikt z nas nie zasługuje. Każda druga i kolejne szanse, jakie otrzymujemy od Boga, to wyraz Jego niezmierzonej miłości do nas – Jego przeobfitego miłosierdzia. Naszą rzeczą jest tylko – a może właśnie: aż! – uwierzyć i skorzystać. I innym pomóc w tym, by uwierzyli – i także skorzystali.
Żeby tak się jednak stało, trzeba bardziej zaufać Bogu, zaufać Jezusowi, usiąść u Jego stóp i wsłuchać się w to, co ma do powiedzenia, w Jego słowo, jak i – tak po prostu – w rytm Jego serca. Nie biegać, jak Marta, za wieloma, choćby i ważnymi sprawami, ale dać sobie trochę spokoju, „wrzucić na luz”, odpocząć przy Jezusie – i wsłuchać się w to, co On chce zaproponować, co chce powiedzieć, jak chce sam pokierować naszym życiem. Uzgodnić z rytmem Jego serca – rytm swojego serca…
A może wtedy i nasze problemy zaczną się „same” rozwiązywać, co w rzeczywistości będzie oznaczało, że to sam Pan się nimi zajmie, bo samo – jak dobrze wiemy – to się nic we wszechświecie nie dzieje. Ktoś tym kieruje.
Oby naszymi sprawami zawsze kierował Jezus! A my – postarajmy się chociaż nie przeszkadzać…