Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Szymon Dudek – wspaniały młody Człowiek, Lektor w mojej rodzinnej Parafii, kilkukrotny Uczestnik naszych audycji w Katolickim Radiu Podlasie. Dziękując za życzliwość i otwartość, życzę Jubilatowi wszelkiego Bożego błogosławieństwa i odkrycia oraz pójścia drogą życiowego powołania, wskazaną przez Pana. Zapewniam o modlitwie!
U mnie dzisiaj – taki zwykły czwartek, czyli dyżur w gmachu na Żytniej od 10:00 do 15:00, a wieczorem Msza Święta w naszym Duszpasterstwie i nabożeństwo różańcowe.
A teraz już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:
https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut
Zatem, czego dzisiaj oczekuje ode mnie Pan – z jakim konkretnym przesłaniem zwraca się dziś do mnie osobiście? Duchu Święty, podpowiedz…
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Czwartek 27 Tygodnia zwykłego, rok I,
12 października 2023.,
do czytań: Ml 3,13–20a; Łk 11,5–13
CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA MALACHIASZA:
„Bardzo przykre stały się wasze mowy przeciwko Mnie”, mówi Pan. „Wy zaś pytacie: «Cóż takiego mówiliśmy między sobą przeciw Tobie?» Mówiliście: «Daremny to trud służyć Bogu. Bo jakiż pożytek mieliśmy z tego, żeśmy wykonywali polecenia Jego i chodzili smutni w pokucie przed Panem Zastępów? A teraz raczej zuchwałych nazywamy szczęśliwymi, bo wzbogacili się bardzo ludzie bezbożni, którzy wystawiali na próbę Boga, a zostali ocaleni»”.
Wtedy mówili między sobą ludzie bojący się Boga, a Pan uważał i to posłyszał. Zapisano to w Księdze Wspomnień przed Nim dla dobra bojących się Pana i czczących Jego imię. „Oni będą moją własnością, mówi Pan Zastępów, w dniu, w którym będę działał, a będę dla nich łaskawy, jak jest litościwy ojciec dla syna, który jest mu potrzebny. Wtedy zobaczycie różnicę między sprawiedliwym a krzywdzicielem, między tym, który służy Bogu, a tym, który Mu nie służy.
Bo oto nadchodzi dzień palący jak piec, a wszyscy pyszni i wszyscy wyrządzający krzywdę będą słomą, więc spali ich ten nadchodzący dzień, mówi Pan Zastępów, tak że nie pozostawi po nich ani korzenia, ani gałązki. A dla was, czczących moje imię, wzejdzie słońce sprawiedliwości i uzdrowienie w jego promieniach”.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Ktoś z was, mając przyjaciela, pójdzie do niego o północy i powie mu: «Przyjacielu, użycz mi trzy chleby, bo mój przyjaciel przybył do mnie z drogi, a nie mam co mu podać». Lecz tamten odpowie z wewnątrz: «Nie naprzykrzaj mi się. Drzwi są już zamknięte i moje dzieci leżą w łóżku. Nie mogę wstać i dać tobie».
Mówię wam: Chociażby nie wstał i nie dał z tego powodu, że jest jego przyjacielem, to z powodu jego natręctwa wstanie i da mu, ile potrzebuje.
I Ja wam powiadam: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajdzie, a kołaczącemu otworzą.
Jeżeli którego z was, ojców, syn poprosi o chleb, czy poda mu kamień? Albo o rybę, czy zamiast ryby poda mu węża? Lub też gdy prosi o jajko, czy poda mu skorpiona? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec z nieba da Ducha Świętego tym, którzy Go proszą?”
Być może, także my sami nieraz myśleliśmy podobnie, jak rozmówcy Boga z dzisiejszego pierwszego czytania, którzy uskarżają się: Daremny to trud służyć Bogu. Bo jakiż pożytek mieliśmy z tego, żeśmy wykonywali polecenia Jego i chodzili smutni w pokucie przed Panem Zastępów? A teraz raczej zuchwałych nazywamy szczęśliwymi, bo wzbogacili się bardzo ludzie bezbożni, którzy wystawiali na próbę Boga, a zostali ocaleni.
Być może sami mieliśmy takie przemyślenia, a może słyszeliśmy, jak ludzie wokół nas narzekają właśnie na to, że człowiek sprawiedliwy, uczciwy i dobry, który od rana do nocy haruje i stara się wszystko „po Bożemu” rozwiązywać i załatwiać, to tylko ma wieczne problemy, wiatr mu w oczy wieje, ma ciągle „pod górę”…
I nawet fakt, że jest pobożny, że się modli, że uczciwie wypełnia przykazania, w niczym go nie „ratuje”, gdyż jest przez ludzi często uważany za naiwnego, wręcz głupiego, który niczego się w życiu nie dorobił, na swoje nie wyszedł, gdy tymczasem wszelkiej maści kombinatorzy, cwaniacy, a nawet przestępcy – wyjdą na swoje, dorobią się fortuny, nieraz nawet i wysokiej pozycji społecznej, dlatego śmieją się wszystkim w oczy. Wszystkim – a szczególnie właśnie tym prawym, uczciwym i pobożnym.
Tak, właśnie pobożnym, bo w zakres działań owych ludzi prawych wchodzi także ich modlitwa i pobożne praktyki, które – jak się wydaje – także nie poprawiają sytuacji tych, którzy je spełniają. Kombinatorzy i cwaniacy nie modlą się, a wszystko mają i dobrze im się w życiu układa. Można wręcz dojść do wniosku, że człowiek, który trzyma się Boga i jest w tym konsekwentny, przegrywa na tym i traci, stając się dodatkowo przedmiotem drwin i wytykania palcami.
Stąd też takie właśnie spostrzeżenia i wnioski, o których tu sobie mówimy, bo często zdarza nam się je słyszeć, ale które – jak nam to pokazuje pierwsze czytanie – nie są „wynalazkiem” naszych czasów. Bo już za Proroka Malachiasza ludzie tak myśleli i na taką swoją krzywdę narzekali. I już wtedy Bóg mówił im: Bardzo przykre stały się wasze mowy przeciwko Mnie…
Po czym z całą mocą zapewnił wszystkich sprawiedliwych i bojących się Go, mówiąc: Oni będą moją własnością, mówi Pan Zastępów, w dniu, w którym będę działał, a będę dla nich łaskawy, jak jest litościwy ojciec dla syna, który jest mu potrzebny. Wtedy zobaczycie różnicę między sprawiedliwym a krzywdzicielem, między tym, który służy Bogu, a tym, który Mu nie służy. Bo oto nadchodzi dzień palący jak piec, a wszyscy pyszni i wszyscy wyrządzający krzywdę będą słomą, więc spali ich ten nadchodzący dzień, mówi Pan Zastępów, tak że nie pozostawi po nich ani korzenia, ani gałązki. A dla was, czczących moje imię, wzejdzie słońce sprawiedliwości i uzdrowienie w jego promieniach.
I po tej samej linii idzie Jezus, gdy w Ewangelii dzisiejszej zachęca nas: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajdzie, a kołaczącemu otworzą.
A ilustruje to dość ciekawym przykładem: Ktoś z was, mając przyjaciela, pójdzie do niego o północy i powie mu: «Przyjacielu, użycz mi trzy chleby, bo mój przyjaciel przybył do mnie z drogi, a nie mam co mu podać». Lecz tamten odpowie z wewnątrz: «Nie naprzykrzaj mi się. Drzwi są już zamknięte i moje dzieci leżą w łóżku. Nie mogę wstać i dać tobie». Mówię wam: Chociażby nie wstał i nie dał z tego powodu, że jest jego przyjacielem, to z powodu jego natręctwa wstanie i da mu, ile potrzebuje.
Może akurat ten przykład nie za bardzo do nas przemawia, bo – oceniając sytuację według dzisiejszych standardów mieszkaniowych – możemy się dziwić, że jakimś problemem jest wstanie (nawet w środku nocy) i podarowanie tego bochenka chleba, czy nawet dwóch… Gospodarz wstaje i daje, a wszyscy domownicy sobie śpią, więc w czym tak naprawdę problem?
Jeżeli jednak weźmie się pod uwagę kontekst kulturowy i logistyczny tej opowieści, to zobaczymy, o czym tak naprawdę jest mowa. Na pewno bowiem ten, kto był w Ziemi Świętej i widział – pokazywane tam przez przewodników – przykładowe miejsce zamieszkania średnio sytuowanej rodziny, to wie, że często w pomieszczeniu, w którym taka rodzina mieszkała, wszyscy spali razem, na kamiennej podłodze, w której wydrążony był tak zwany silos, a więc nisza dla przechowywania żywności. Była to taka naturalna lodówka. Wgłębienie to przykryte było zwykle kamienną płytą, na której rozkładano maty i na nich dopiero pokładała się cała rodzina, a nierzadko także zwierzęta, mieszkające razem z gospodarzami.
I teraz wyobraźmy sobie taką pobudkę w środku nocy po to, aby z tego silosu wyjąć trzy chleby i – tak po prostu – dać je przybyszowi… Ileż to zamieszania przy tym powstaje! A jednak – jak mówi Jezus – chociażby [gospodarz] nie wstał i nie dał z tego powodu, że jest jego przyjacielem, to z powodu jego natręctwa wstanie i da mu, ile potrzebuje.
Moi Drodzy, warto ufać Bogu! Wbrew wszystkim i wszystkiemu – takie zaufanie ma sens! Bo Bóg zawsze wyprowadzi sprawę na prostą! I nigdy ten, kto Jemu ufa, żyje według Jego wskazań, słucha Jego słowa i je wypełnia – nie zostanie zawiedziony, nie przegra! W ostatecznym rozrachunku – zwycięży! Zawsze! I to nie tylko w tym rzeczywiście ostatecznym rozrachunku, czyli tym wiecznym, bo Bóg często naprawdę nie każe na swoje rozstrzygnięcia aż tak długo czekać – i już tutaj, na tym świecie, za tego, doczesnego życia, okaże swoją moc i pozwoli swoim przyjaciołom i wyznawcom doświadczyć radości zwycięstwa!
Usłyszmy jeszcze raz te słowa: Bo oto nadchodzi dzień palący jak piec, a wszyscy pyszni i wszyscy wyrządzający krzywdę będą słomą, więc spali ich ten nadchodzący dzień, mówi Pan Zastępów, tak że nie pozostawi po nich ani korzenia, ani gałązki. A dla was, czczących moje imię, wzejdzie słońce sprawiedliwości i uzdrowienie w jego promieniach.
Obyśmy zawsze byli po stronie tych drugich! Dlatego ufajmy Panu! Naprawdę – warto!