Chcę dobrze – a jest jak zawsze…

C

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywa Siostra Iwona Jagiełka – Siostra od Aniołów, współpracująca w swoim czasie z Księdzem Markiem w Parafii w Surgucie, na Syberii. Życzę Solenizantce wielkiej mocy Bożej, która oby wzmacniała wszelkie Jej dobre działania. Zapewniam o modlitwie!

A u mnie dzisiaj – w miarę spokojny dzień, w mieszkaniu w Lublinie, a wieczorem – Msza Święta w Parafii w Samogoszczy. Przepraszam za późne zamieszczenie słówka, ale od rana mnóstwo telefonów i nawet jedno spotkanie. Ale już zamieszczam.

I już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zatem, co Pan mówi dzisiaj do mnie tak bardzo osobiście? Z jakim konkretnym przesłaniem zwraca się właśnie do mnie – właśnie dzisiaj? Duchu Święty, podpowiedz…

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Piątek 29 Tygodnia zwykłego, rok I,

27 października 2023.,

do czytań: Rz 7,18–24; Łk 12,54–59

CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO RZYMIAN:

Bracia: Jestem świadom, że we mnie, to jest w moim ciele, nie mieszka dobro; bo łatwo przychodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać – nie. Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę. Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, już nie ja to czynię, ale grzech, który we mnie mieszka.

A zatem stwierdzam w sobie to prawo, że gdy chcę czynić dobro, narzuca mi się zło. Albowiem wewnętrzny człowiek we mnie ma upodobanie zgodne z prawem Bożym. W członkach zaś moich spostrzegam prawo inne, które toczy walkę z prawem mojego umysłu i podbija mnie w niewolę pod prawo grzechu mieszkającego w moich członkach.

Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała, co wiedzie ku tej śmierci? Dzięki niech będą Bogu przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Jezus mówił do tłumów: „Gdy ujrzycie chmurę podnoszącą się na zachodzie, zaraz mówicie: «Deszcz idzie». I tak bywa. A gdy wiatr wieje z południa, powiadacie: «Będzie upał». I bywa. Obłudnicy, umiecie rozpoznawać wygląd ziemi i nieba, a jakże obecnego czasu nie rozpoznajecie? I dlaczego sami z siebie nie rozróżniacie tego, co jest słuszne?

Gdy idziesz do urzędu ze swym przeciwnikiem, staraj się w drodze dojść z nim do zgody, by cię nie pociągnął do sędziego; a sędzia przekazałby cię dozorcy, dozorca zaś wtrąciłby cię do więzienia.

Powiadam ci, nie wyjdziesz stamtąd, póki nie oddasz ostatniego pieniążka”.

Czy przypadkiem Paweł Apostoł nie wyraził dziś przeżyć i doświadczeń każdego z nas? Oczywiście, Paweł wyraził to w sposób sobie właściwy, swoim językiem i za pomocą swoich refleksji, które nieraz trudno nam zrozumieć do końca, bo musimy wejść w jego styl myślenia i wyrażania myśli, a to nie zawsze jest proste. Ale dzisiaj akurat chyba jest.

Chociażby, kiedy czytamy te słowa: Jestem świadom, że we mnie, to jest w moim ciele, nie mieszka dobro; bo łatwo przychodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać – nie. Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę. Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, już nie ja to czynię, ale grzech, który we mnie mieszka. Czy czegoś tu nie rozumiemy? A czy z czymś tutaj się nie zgadzamy?

Dalej następują stwierdzenia, które już bardziej przypominają Pawłowy styl i język: A zatem stwierdzam w sobie to prawo, że gdy chcę czynić dobro, narzuca mi się zło. Albowiem wewnętrzny człowiek we mnie ma upodobanie zgodne z prawem Bożym. W członkach zaś moich spostrzegam prawo inne, które toczy walkę z prawem mojego umysłu i podbija mnie w niewolę pod prawo grzechu mieszkającego w moich członkach. Ale i te słowa chyba dobrze rozumiemy.

I zgadzamy się z nimi, bo sami stwierdzamy – na podstawie własnego doświadczenia – że sami też mamy dużo dobrych planów i zamiarów. I naprawdę, szczerze chcielibyśmy poprawić swoje postępowanie na tym, lub innym odcinku. I naprawdę chcielibyśmy coś dobrego zrobić, co już od dawna może planujemy, ale ciągle jakoś… nie możemy się do tego zabrać. Dlaczego? A, właśnie… Żeby to ktoś wiedział!

Innym razem znowu widzimy, że musimy uporządkować jakąś sferę swojego życia, albo nawet uporządkować jakąś zewnętrzną przestrzeń naszej codzienności, ale… właśnie: wiemy, że musimy. I nawet się za to co i raz zabieramy, ale i tak niejedna żona narzeka, że kran już od dwóch miesięcy przecieka, a szafka to już od pół roku czeka na powieszenie, bo mąż nie może się za to zabrać. Znowu niejeden mąż od miesiąca czeka na przyszycie guzika w koszuli, albo uporządkowania rzeczy w szafie. I tak się wszyscy za wszystko zabierają, ale… jakoś się zabrać nie mogą.

Podobnie zresztą, jak na przestrzeni walki z grzechem, z jakąś wadą główną, która ciągnie się i ciągnie… I wiemy, że to jest coś złego, i mocujemy się z tym, naprawdę chcąc – bardzo szczerze! – pokonać to w sobie. Bo sami źle się z tym czujemy, ten grzech w nas uderza, odbiera nam poczucie czystości, stabilności duchowej, mocy wewnętrznej, siły i motywacji do pracy… Dlatego naprawdę chcemy się go pozbyć, już tyle razy spowiadaliśmy się z niego i tyle razy – szczerze – postanawialiśmy poprawę. Ale kiedy przyszło co do czego – znowu to samo…

Dlatego może i my nieraz chcielibyśmy zawołać za Świętym Pawłem: Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała, co wiedzie ku tej śmierci? I odpowiada na to pytanie, chociaż tak nie wprost: Dzięki niech będą Bogu przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego. Tak, to Jemu, Jezusowi, dziękuje za pomoc, bo tak naprawdę tylko On, Jezus, może pomóc Pawłowi i może pomóc każdej i każdemu z nas w zmaganiu się… z nami samymi. Tylko On!

I dobrze, byśmy to sobie uświadomili, że sami z siebie naprawdę nic nie jesteśmy w stanie zrobić, ani osiągnąć. Bo pokonywanie w sobie grzechu, czy też pokonywanie lenistwa, opieszałości, bałaganu wewnętrznego i zewnętrznego – nie jest możliwe o samych tylko ludzkich siłach. Naprawdę, potrzeba pomocy z Nieba. Dlatego trzeba do tego podejść z pokorą, ale i ufnością w moc i pomoc Jezusa.

Przy czym, On sam z kolei mówi do nas dzisiaj w Ewangelii: Gdy ujrzycie chmurę podnoszącą się na zachodzie, zaraz mówicie: «Deszcz idzie». I tak bywa. A gdy wiatr wieje z południa, powiadacie: «Będzie upał». I bywa. Obłudnicy, umiecie rozpoznawać wygląd ziemi i nieba, a jakże obecnego czasu nie rozpoznajecie? I dlaczego sami z siebie nie rozróżniacie tego, co jest słuszne?

Czyli oczekuje, byśmy jednak korzystali z własnej intuicji i życiowego doświadczenia, ale nade wszystko – z tego kodeksu moralnego, który mamy zapisany w swoich sercach już w akcie stwórczym, a który pomoże nam samym bezbłędnie rozpoznawać, co jest dobre, a co jest złe. I z reguły – jeśli tak uczciwie podejść do sprawy – to właśnie tak cała sprawa się rozgrywa, że my wiemy w sumieniu, co jest dobrym uczynkiem, a co jest grzechem.

Chociaż całemu światu – a nawet i samym sobie – wmawiamy, że nie wiemy, to jednak chłopak, mieszkający z dziewczyną bez ślubu pod jednym dachem dobrze wie, że grzeszy. I przyzna się do tego w szczerej rozmowie, chociaż też będzie na siłę tłumaczył, że teraz takie czasy, że wszyscy tak robią, albo że tak taniej z mieszkaniem… A sumienie nie daje spokoju i podpowiada, że to jednak nie tak, że to nie w porządku…

Dlatego trzeba nam iść za tym głosem, ale pomocy w walce ze złem szukać u Jezusa. Czyli, nie chodzi o jakiś nasz perfekcjonizm, a więc przekonanie, że sami sobie ze wszystkim poradzimy, tylko o współpracę z łaską Bożą. A to z kolei zakłada połączenie naszego trzeźwego i logicznego myślenia z dobrą organizacją działania i konsekwencją w realizacji dobrych planów – a to wszystko, razem wzięte, wsparte mocą i błogosławieństwem Jezusa.

Takie połączenie – to gwarancja pełnego sukcesu: zarówno w walce z grzechem, jak i w przełamywaniu naszego lenistwa, ociągania się, opieszałości i bałaganu. Spróbujmy w ten sposób, a przekonamy się, że na pewno się uda!

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.