Rekolekcje w Rozkopaczewie – 2

R

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywa Ojciec Ambroży Skorupa, Salwatorianin – mój Kolega z połączonych Katedr Prawa Sakramentów Świętych i Prawa Zakonnego, w których to w swoim czasie pracowaliśmy. Życzę Ojcu Profesorowi wszelkiego dobra! I zapewniam o modlitwie!

A oto u nas, w Duszpasterstwie – Roraty o 8:00, po czym przejeżdżam do Rozkopaczewa, gdzie będzie drugi i ostatni dzień Rekolekcji. Polecam te Rekolekcje – i swoją posługę – Waszym modlitwom. W rozważaniu – jak wczoraj – zaznaczam fragment, który się powtarza, więc można go spokojnie ominąć.

Przypominam, że dzisiaj pierwszy czwartek miesiąca!

Teraz zaś zapraszam już do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zatem, co dziś mówi do mnie Pan? Z jakim bardzo konkretnym przesłaniem zwraca się do mnie? Duchu Święty, podpowiedz…

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

REKOLEKCJE ADWENTOWE – 2,

Czwartek 1 Tygodnia Adwentu,

Wspomnienie Św. Ambrożego, Biskupa i Doktora Kościoła,

7 grudnia 2023., 

do czytań: Iz 26,1–6; Mt 7,21.24–27

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:

W ów dzień śpiewać będą

tę pieśń w Ziemi Judzkiej:

Miasto mamy potężne;

On jako środek ocalenia

sprawił mury i przedmurze.

Otwórzcie bramy!

Niech wejdzie naród sprawiedliwy,

dochowujący wierności;

jego charakter stateczny

Ty kształtujesz w pokoju,

w pokoju, bo Tobie zaufał.

Złóżcie nadzieję w Panu na zawsze,

bo Pan jest wiekuistą Skałą!

Bo On poniżył przebywających na szczytach,

upokorzył miasto niedostępne,

upokorzył je aż do ziemi,

sprawił, że w proch runęło.

Podepcą je nogi, nogi biednych

i stopy ubogich”.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Jezus powiedział do swoich uczniów: „Nie każdy, który Mi mówi: «Panie, Panie», wejdzie do Królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w Niebie.

Każdego więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony.

Każdego zaś, kto tych słów moich słucha, a nie wypełnia ich, można porównać z człowiekiem nierozsądnym, który dom swój zbudował na piasku. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i rzuciły się na ten dom. I runął, a upadek jego był wielki”.

Zaledwie wczoraj rozpoczęliśmy nasze adwentowe Rekolekcje, a już dzisiaj je zakończymy. Krótki czas – podobnie, jak i cały tegoroczny Adwent jest bardzo krótki. Ale to właśnie dlatego sprężamy nasze siły duchowe i modlitewne – także te fizyczne – aby czasu łaski nie zmarnować. I także dlatego nasze działania łączymy z intensywną modlitwą w intencji tego czasu. Przede wszystkim, w naszych osobistych modlitwach uwzględniamy te nasze Rekolekcje, wspominając o nich Bogu w trakcie naszych codziennych pacierzy, Różańców i innych ulubionych modlitw.

Natomiast jako Wspólnota parafialna, Wspólnota rekolekcyjna – jednoczymy się w odmawianiu jednej, takiej samej modlitwy, która ze wszystkich zakątków naszej Parafii, z naszych domów i sąsiedztw, w tych dniach wznosi się do Nieba. Tak, właśnie stamtąd: z miejsc naszego zamieszkania i życia rodzinnego, z miejsc naszego codziennego funkcjonowania, natomiast nie z kościoła, bo zastrzegliśmy sobie, że w kościele i tak dużo odbywa się, gdy idzie o nasze Rekolekcje, a my nie chcielibyśmy, aby ograniczyły się one tylko do kościoła, chcemy więc tę dobrą, rekolekcyjną atmosferę tworzyć także w naszych domach, w naszych sąsiedztwach.

I dlatego właśnie tam odmówiliśmy wczoraj trzy dziesiątki Różańca Świętego, tajemnicę pierwszą, drugą i trzecią radosną, a więc Zwiastowanie Maryi, Nawiedzenie Świętej Elżbiety i Narodzenie Jezusa. Komu udało się te dziesiątki odmówić?… A komu udało się je odmówić wspólnie, choćby z jedną osobą?…

Serdecznie dziękuję za to modlitewne wsparcie. Dzisiaj idziemy krok dalej i umawiamy się na czwartą i piątą tajemnicę radosną, a więc Ofiarowanie Jezusa i Odnalezienie Jezusa w świątyni, a także dołączmy Litanię Loretańską do Najświętszej Maryi Panny. Właśnie te modlitwy odmówmy w naszych domach, lub gdziekolwiek, ale poza kościołem, natomiast dobrze byłoby odmówić je wspólnie. Jeśli się to nie uda, to indywidualnie. Oby z gorącego serca! Bo jest to bardzo ważne i bardzo potrzebne wsparcie naszego wspólnego dzieła!

Te wszystkie modlitwy – nasze prywatne i tę wspólną – zanosimy do Boga w takich czterech, konkretnych intencjach, które sobie wciąż przypominamy.

Po pierwsze – modlimy się o dobre i trwałe owoce duchowe tego czasu w życiu nas wszystkich: wszystkich bez wyjątku, świeckich i duchownych. I modlimy się o odwagę i mądrość do podjęcia właściwego postanowienia końcowego, co uczynimy za kilka minut, oraz o siłę i zapał do jego realizacji, oraz wytrwałość w tym dziele.

W drugiej intencji ogarniamy sercem i pamięcią wszystkich Rekolekcjonistów i Spowiedników adwentowych, tak mocno teraz zapracowanych. Szczególnie gorąco modlimy się za tych Spowiedników, którzy swoją posługę spełniają wśród nas. A przy okazji – bardzo im za tę posługę dziękujemy!

W trzeciej intencji powierzamy Panu naszemu wszystkich tych, którzy chociaż bardzo chcieliby uczestniczyć w naszych spotkaniach, ale jednak nie mogą – z powodu choroby, słabości, podeszłego wieku, lub innych okoliczności nie do pokonania.

Wszystkie te Osoby prosimy, aby duchowo łączyły się z nami, aby włączały się w modlitwę, zanoszoną w ich domach w ramach naszych Rekolekcji, a Chorych i Cierpiących prosimy o ofiarowanie w intencji tego czasu i jego owoców chociaż cząstki swoich cierpień – tego swojego krzyża, który codziennie tak wytrwale dźwigają. Już teraz bardzo Im za to dziękujemy, po raz kolejny bardzo Ich serdecznie pozdrawiamy i uznajemy za pełnoprawnych Uczestników naszych Rekolekcji.

I wreszcie, w czwartej intencji polecamy tych, którzy – odwrotnie do poprzednich – mogą tu być z nami, a nie chcą. Pewnie to już kolejne Rekolekcje, na których ich nie było. My jednak, mając wielką nadzieję na to, że wreszcie tu dotrą, modlimy się o to gorąco. O to, że zrozumieją, iż – jak mawiamy – „bez Boga ani do proga”. Oby jak najszybciej sami się o tym przekonali!

Moi Drodzy, przypominaliśmy sobie codziennie te cztery intencje po to, aby naszą modlitwę właściwie ukierunkować, ale też po to, aby o tych intencjach pamiętać przy okazji wszystkich następnych rekolekcji i także te sprawy Bogu wówczas powierzać.

oto dzisiaj kontynuujemy nasze rozważania z dnia wczorajszego, kiedy to określiliśmy sobie hasło tych Rekolekcji i powiedzieliśmy, iż będą nim słowa Jezusa z wczorajszej Ewangelii: ŻAL MI TEGO LUDU. Bo powiedzieliśmy sobie także wczoraj, że nie szukamy jakichś specjalnie dobranych fragmentów Pisma Świętego, ale bardzo ściśle opieramy naszą refleksje na tym dokładnie Słowie, jakie liturgia Kościoła daje nam właśnie w tych dniach: wczoraj i dzisiaj. Bo wierzymy głęboko, że to właśnie takie słowa Pan kieruje właśnie do nas – właśnie w czasie tych Rekolekcji.

I dlatego wczoraj mówiliśmy sobie o zaspokajaniu przez człowieka potrzeb doczesnych, jakie każda i każdy z nas ma. Wpatrywaliśmy się przy tym w przykład samego Jezusa, który widząc, jak Jego słuchacze wiernie trwali przy Nim od trzech dni, słuchając z zapartym tchem Bożego słowa, przez co zupełnie nie pomyśleli o zapewnieniu sobie pożywienia na tec czas – sam się o to zatroszczył.

I mówiliśmy sobie w tym kontekście, że i my powinniśmy zabiegać o te doczesne sprawy, troszczyć się o nie, uczciwie pracując na swoje utrzymanie i utrzymanie swoich dzieci, swojej rodziny… Dlatego nie jest dobra postawa, w której człowiek czeka na przysłowiową „gwiazdkę z nieba”, nie wypełniając swoich obowiązków, a za to angażując się w różne akcje, także religijne. Mówiliśmy sobie bardzo wyraźnie, że taka postawa nie jest postawą właściwą.

Ale też nie jest właściwą postawa odwrotna, kiedy to człowiek tak zajmuje się sprawami doczesnymi, że zapomina o tych duchowych, zapominając jednocześnie o Bogu i o drugim człowieku, także tym najbliższym. Dlatego trzeba tu mądrego i rozważnego podejścia.

Wszystkie nasze wczorajsze refleksje opieraliśmy na Bożym słowie, w którym to wczoraj usłyszeliśmy, jak Pan zaprasza swoich wiernych, swoje dzieci – a więc także nas – na dostatnią i obfitą ucztę.

A oto dzisiaj słyszymy w Bożym słowie, że Pan buduje dom, wzmacnia mury miasta, zapewniając w ten sposób swoim dzieciom duchowy pokój i bezpieczeństwo. Oto w pierwszym czytaniu, z Proroctwa Izajasza, słyszymy naprawdę piękne słowa: W ów dzień śpiewać będą tę pieśń w Ziemi Judzkiej: „Miasto mamy potężne; On jako środek ocalenia sprawił mury i przedmurze. Otwórzcie bramy! Niech wejdzie naród sprawiedliwy, dochowujący wierności. […] Złóżcie nadzieję w Panu na zawsze, bo Pan jest wiekuistą Skałą! Bo On poniżył przebywających na szczytach, upokorzył miasto niedostępne, upokorzył je aż do ziemi, sprawił, że w proch runęło

A z kolei w Ewangelii słyszymy: Każdego więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony. Każdego zaś, kto tych słów moich słucha, a nie wypełnia ich, można porównać z człowiekiem nierozsądnym, który dom swój zbudował na piasku. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i rzuciły się na ten dom. I runął, a upadek jego był wielki.

Nie mamy zatem wątpliwości, o jakie budowanie chodzi. W obrazie budowy i wzmacniania murów miasta, czy w obrazie budowy domu na mocnym fudamencie widzimy obraz oparcia życia człowieka na Bogu i na Jego mocnych, trwałych, nienaruszalnych zasadach! Z kolei budowa miasta niedostępnego, tworzonego na złych zasadach, oraz budowa domu na piasku – to obraz układania swego życia bez Boga, albo wbrew Bogu. Owo miasto niedostępne, o którym dziś mówi Prorok Izajasz, iż osatecznie w proch runęło, to obraz wszelkich potęg i mocarstw tego świata, tworzonych właśnie na złu, na grzechu, na chęci zawładnięcia światem, na chęci zniewolenia człowieka…

Wiele takich złych potęg, takich reżimów, było w historii. W czasach Starego Testamentu – to chociażby imperium babilońskie, a potem imperium rzymskie. Wiemy, że wszystkie one upadły. W naszych czasach – to imperium zła, jakie ogarnęło kraje naszego regionu, a więc imperium komunistyczne, a wcześniej – hitlerowskie. Także poupadały, chociaż – zwłaszcza zbrodniczy system komunistyczny – skaził ludzkie myślenie także na następne pokolenia, także trudno mówić, że całkowicie upadł. Owszem, w swoich strukturach tak, ale nie do końca w ludzkim myśleniu…

Dlatego trzeba, abyśmy my sami, w naszm myśleniu, zwracali się tak totalnie do Boga i do Jego zasad. Abyśmy dom swojego życia budowali na mocnym fundamencie. Aby mury naszego duchowego miasta dlatego były moce, że pozwolimy Panu, aby to On je budował i wzmacniał. A stanie się tak wtedy, jeżeli dobrze zadbamy o zaspokojenie naszych potrzeb duchowych, które przecież także w sobie nosimy.

Chociaż to wszystko, co widzimy chociażby w telewizyjnych reklamach, sugerowałoby, że człowiek żadnych duchowych potrzeb nie posiada. Albo może jakieś tam nieznaczne… Albo może tylko niektórzy ludzie – zresztą, nieliczni. Bo całej reszcie wystarczy, jak z okazji zbliżających się Świąt kupią swoim bliskim najnowszy zestaw telefonii komórkowej, albo najnowszy model telewizora. Koniecznie też trzeba zrobić dobre zakupy spożywcze, a tutaj już smakowicie wyglądająca karkówka zapewni w stu procentach świetne przeżycie Świąt! Moi Drodzy, to jest jakiś zupełny obłęd!

Bo jeżeli wierzyć takiemu przekazowi, bo musielibyśmy uznać, że człowiek to takie może nieco bardziej cywilizowane zwierzątko, które chce się tylko najeść, napić, dobrze wyspać – i ewentualnie jeszcze zabawić. A jak mu się da jakąś błyskotkę – jakiś telefonik czy smartfonik – to już będzie taki szczęśliwy, że naprawdę niczego mu więcej nie będzie potrzeba. Moi Drodzy, czy nas takie traktowanie wręcz nie obraża? Czy nas nie poniża? Czy my naprawdę nie mamy jakichś większych i głębszych pragnień?

Myślę, że my, tutaj obecni, nawet swoją obecnością pokazujemy, że mamy. Bo zależy nam na ułożeniu jak najlepszych relacji z Jezusem. Dlatego przybywamy na Rekolekcje, dlatego przystępujemy do Spowiedzi Świętej, dlatego też staramy się podjąć jakieś konkretne, dobre postanowienia, by coś w swoim życiu na lepsze zmienić, by jeszcze bardziej do Jezusa się zbliżyć. Dlatego właśnie codziennie klękamy do modlitwy, a wierzę, że niektórzy z nas także codziennie – lub w miarę często – sięgają po Pismo Święte. Dlatego też w miarę często – oby na każdej Mszy Świętej – przystępujemy do Komunii Świętej, spowiadając się przy tym systematycznie, najlepiej co miesiąc.

Dlatego też składamy sobie serdeczne, szczere życzenia świąteczne, imieninowe, urodzinowe, rocznicowe, bo wiemy, że człowiek – oprócz nowego modelu telefonu komórkowego, albo wręcz zamiast niego – bardziej potrzebuje dobrego słowa, spokojnego i cierpliwego wysłuchania go do końca bez przerywania… A może potrzebuje przytulenia do serca – bez obawy oskarżenia zaraz o jakieś nieczyste, seksualne skłonnności.

Dlatego także zamiast drogich i wystawnych prezentów – dajemy sobie nawzajem czas. Czas dla drugiego człowieka. Jak się okazuje – towar coraz bardziej deficytowy… Bo coraz mniej rodzice mają tego czasu dla swoich dzieci, ale też i dzieci – coraz mniej go mają dla swoich rodziców, zwłaszcza tych starszych, mieszkających samotnie… Ci starsi ludzie naprawdę nie potrzebują błyskotek czy innych prezentów, ale daliby dużo, żeby ich uczona córka, czy zajmujący wysokie stanowisko syn – znaleźli czas, aby ich odwiedzić, porozmawiać z nimi, ucieszyć się nimi, a im pozwolić ucieszyć się nim, swoim synemy… Czy to naprawdę tak dużo?…

Czy my wszyscy już trochę nie pogłupieliśmy na punkcie tego codziennego zabiegania i tym morderczym pędzie za pracą, za nauką, za sukcesem – nie krzywdzimy się nawzajem? Niech to nie zabrzmi zbyt mocno – ale czy my nie rozdeptujemy, nie tratujemy drugiego człowieka, który gdzieś tam pojawia się na tej naszej życiowej drodze, daremnie oczekując chwili uwagi?… Moi Drodzy, czy my się wszyscy nie musimy na chwilę zatrzymać?…

I czy Bóg musi naprawdę dopuszczać na nas takie doświadczenia, jak owa fatalna tak zwana pandemia, z którą mieliśmy niedawno do czynienia. Już pomijając cały kontekt tego zamieszania i fakt manipulacji i przekrętów z tym związanych, to jednak był to czas koniecznego zatrzymania się w owym pędzie, w jakim wszyscy żyliśmy. I cóż się wówczas okazało? A różne rzeczy.

Jedni byli bardzo zadowoleni, bo wreszcie znaleźli czas na spokojne porozmawianie we własnym domu, na wspólną modlitwę, na spokojne zjedzenie wspólnego posiłku… Ale wiemy też, że dla wielu cała ta sytuacja okazała się potężnym problemem, bo wyszło na jaw, że oni już nie potrafią ze sobą być na co dzień, rozmawiać ze sobą, cokolwiek wspólnie zrobić… Bo to mijanie się w drzwiach i powracanie na kilka godzin w nocy – jak do hotelu – żeby się przespać i pędzić dalej, to był dla wielu tak naprawdę sposób na życie. A tu się nagle trzeba zatrzymać – i problem!

Moi Drodzy, dobrze wiemy, że na dalszą metę – tak się nie da żyć! Człowiekowi naprawdę nie wystarczy, że się naje, napije, wyśpi i dobrze zabawi. Człowiek tak naprawdę, w głębi swego serca – chce czegoś więcej! Człowiek tak naprawdę, w głębi swego serca, potrzebuje Boga – i drugiego człowieka… I tego nie można się wstydzić, nie można przed tym uciekać! Nie trzeba przed tym uciekać! Po co? Czy nie lepiej po prostu zaspokoić te wyższe, czyli te duchowe – także intelektualne – potrzeby, które nas, ludzi, czynią jeszcze bardziej ludźmi?…

Dlatego właśnie tak ważny jest nasz kontakt z Bogiem – we Mszy Świętej, w Sakramentach, na modltiwie, w Bożym słowie… I tak bardzo ważny jest nasz kontakt z drugim człowiekiem – jako kimś naprawdę wyjątkowym, kochanym, jedynym i mądrym, a nie jedynie zjadaczem chleba i odbiorcą rozrywki. Dlatego też tak ważnym jest, aby samego siebie nie zredukować do poziomu jedynie zjadacza chleba i odbiorcy rozrywki.

Stąd też tak istotnym jest, abyśmy byli jak najbardziej ciekawi świata, abyśmy zawsze chcieli się czegoś nowego dowiedzieć, czegoś nowego nauczyć; abyśmy rozwijali swoje talenty, których naprawdę dużo dał nam Pan! Abyśmy chcieli się z ludźmi spotykać i poznawać ich punkt widzenia na świat – nawet, jeśli jest on różny od naszego. Abyśmy byli ciekawi Boga, ciekawi drugiego człowieka, ciekawi świata… I to bez względu na wiek!

Bo nigdy nie jest za późno, aby to swoje serce, to swoje myślenie i to swoje sojrzenie rozszerzać. Nigdy na to nie jest za późno. Ale też nigdy na to nie jest za wcześnie. Dlatego takiego stylu trzeba nam uczyć nasze dzieci i nasze wnuki – już od najmłodszych lat! I trzeba zadbać o nie, kiedy już znajdą się na studiach.

*******

A właśnie w tym kontekście pozwólcie, że fakt obecności wśród Was wykorzystam do tego, by poprosić Was o pomoc na tym odcinku przekazywania owych wartości, na jakim na co dzień posługuję, a więc na polu duszpasterstwa akademickiego.

Staram się wszędzie tam, gdzie jestem na jakimś zastępstwie, czy choćby kiedy prowadzę rekolekcje, czy odprawiam odpust, poruszać ten temat – niestety, jak się wydaje, pomijany i zapominany w naszej parafialnej codzienności – temat duszpasterstwa akademickiego. Dlaczego jest on taki ważny?

Oto bowiem, z jednej strony, widzimy wzrastającą obojętność młodych ludzi na sprawy wiary i na Kościół, a wobec osób duchownych – wręcz niechęć, a nawet wrogość, niejednokrotnie wyrażaną bardzo otwarcie. Z drugiej jednak strony – widać wyraźne sygnały poszukiwania przez Młodych odpowiedzi na najważniejsze pytania i pragnienie odkrywania najgłębszego sensu życia.

Stare albumy, jakie znalazłem w Ośrodku Duszpasterstwa Akademickiego, zawierają wiele zdjęć i zapisów, dokumentujących aktywną działalność tegoż Duszpasterstwa na przestrzeni lat, kiedy to jednoczyło ono dużą liczbę Studentów i Pracowników Uczelni, a prowadziło je kilku Duszpasterzy Akademickich.

Co się dzisiaj stało z młodymi Ludźmi, że nie ma ich w Duszpasterstwie, a często nie ma Ich w ogóle w kościele, na Mszy Świętej, czy przy konfesjonale? Czyżby Bóg przestał być Im potrzebny? Czyżby uznali, że lepiej ułożą sobie życie bez Niego, radząc sobie samemu ze wszystkimi problemami i wyzwaniami?

Nie wierzę! A wręcz jestem przekonany, że jest dokładnie odwrotnie! Dlatego proszę Wszystkich o zainteresowanie się tą sprawą.

Zwracam się z serdeczną prośbą do samych Studentów, aby tam, gdzie studiują, zainteresowali się ofertą Duszpasterstwa Akademickiego. Istnieje ono – w różnej formie – przy każdym większym ośrodku akademickim, przy każdej większej Uczelni. Trzeba tylko wpisać w wyszukiwarce internetowej: „Duszpasterstwo Akademickie – Uniwersytet…” taki a taki, i zaraz się coś wyświetli. Proszę o to zainteresowanie się.

A Rodziców, Dziadków i Rodziny Studentów proszę o zainteresowanie się tym, czy Ich studiująca Młodzież zainteresowała się tą sprawą. A przynajmniej: czy tam, gdzie studiuje, chodzi na Mszę Świętą w niedzielę? Czy się modli? Czy nie zapomniała o Bogu? Bo kiedy ci młodzi Ludzie byli jeszcze w domu, pod opieką Rodziców, to i na katechezę w szkole chodzili, i na Mszę Świętą jakoś tam docierali… Kiedy jednak wyjeżdżają na studia – zwłaszcza daleko od domu – często wszystko się urywa! I to nagle, z dnia na dzień! I to całkowicie, radykalnie!

Dlatego proszę Was – Rodzice, Dziadkowie i Rodziny Studentów: porozmawiajcie z nimi w domu, może przy okazji Świąt, czy tam, gdzie są, utrzymują kontakt z Bogiem? Czy może zainteresowali się Duszpasterstwem Akademickim na swojej Uczelni? Moi Drodzy, nie wstydźmy się podjąć takiej rozmowy! Nie obawiajmy się własnych dzieci – nawet już studiujących, ale to są jednak Wasze Dzieci – zapytać, czy nie zapomniały o Bogu?

Żeby nie było znowu takiej dziwacznej sytuacji, że we własnym domu, we własnej rodzinie, wobec własnych Dzieci czy Wnuków, krępujemy się lub obawiamy poruszać spraw najważniejszych.

Dlatego dzisiaj proszę, aby ten temat był na stałe obecny w naszych rodzinnych rozmowach – podobnie, jak przy każdej okazji i danej mi sposobności proszę Duszpasterzy, aby temat ten był obecny w codziennej praktyce duszpasterskiej w naszych Parafiach. A Wszystkich – naprawdę, Wszystkich bez wyjątku – proszę, aby ten temat był obecny w naszych modlitwach.

Proszę Wszystkich, byśmy na tym poletku Duszpasterstwa Akademickiego razem siali ziarno dobrego słowa, troski o naszą Młodzież, zainteresowania się Ich wiarą i ich postawą – abyśmy siali wszyscy. Sam Duszpasterz Akademicki z pewnością niczego nie zdziała, jeżeli wszyscy nie poczujemy się za tę sprawę odpowiedzialni! A jest to sprawa, która – wbrew pozorom – nie dotyczy tylko jakiejś małej grupki osób.

Przecież w większości naszych Rodzin – może tych Rodzin dalszych – są Studenci. A nawet, jeżeli nie ma ich w naszej Rodzinie, to są w naszej Rodzinie parafialnej, a to już mobilizuje nas do podjęcia tej wspólnej troski. I tego dobrego siewu! Chociaż wiemy, że na plon przyjdzie nam poczekać…

Podobnie zresztą, jak na plon jakiejkolwiek pracy nad sobą – także tej rekolekcyjnej, którą my w tych dniach podejmujemy. Ale też – każdej naszej pracy nad sobą, każdego naszego zmagania się z naszymi słabościami, każdego naszego „pokonywania siebie”, aby ciągle powstawać ze swoich słabości i czynić krok w stronę Nieba.

I właśnie w tym kontekście teraz postawmy sobie dzisiaj tylko jedno pytanie – zapowiadane wcześniej: pytanie o postanowienie. Moi Drodzy, o jakie postanowienie tu chodzi?

Przede wszystkim o takie, jakie jest nam osobiście naprawdę potrzebne, jakiego domaga się nasza sytuacja i nasza postawa. Czyli – niekoniecznie będzie to, na przykład, zwyczajowe niejedzenie słodyczy, albo niejedzenie kolacji. To ma być lekarstwo adekwatne do choroby – tak, jak na ból zęba nie zakłada się opaski uciskowej na nogę, tak nasze postanowienie ma dotyczyć tego, co w naszej postawie najbardziej niedomaga.

Ma to być postanowienie odważne – bierzemy się za to, co naprawdę ważne, wręcz najważniejsze i powoduje inne grzechy, chociaż wiadomym będzie, że praca nad tym trochę zaboli i będzie kosztowała, ale to dopiero wówczas będzie praca skuteczna.

Musi to być jednak postanowienie możliwe do zrealizowania. Nasz Ojciec Duchowny w Seminarium powtarzał nam, żebyśmy w ramach naszych postanowień nie próbowali przesuwać Katedry siedleckiej. Dlatego też właśnie planujemy coś wymagającego, ale realnego!

I dlatego bierzemy się za jedną sprawę, a nie pięć naraz. Innych doglądamy, ale bierzemy się za jedną. Możemy to sobie zapisać, natomiast koniecznie musimy zapamiętać, co postanowiliśmy, i ciągle to sobie przypominać. Musimy mieć też świadomość, że może się nie udawać dotrzymanie od razu tego postanowienia – nawet na pewno nie wszystko się uda. Nie załamujemy się jednak i nie rezygnujemy z pracy – stosujmy metodę małych kroków.

Módlmy się o wypełnienie tegoż postanowienia. I wspominajmy o nim na kolejnych Spowiedziach. Pamiętajmy, że jest to zadanie na jakiś dłuższy czas, nie na jeden dzień. I wreszcie pamiętajmy, że jest to w końcu postanowienie przed Bogiem. Dlatego naprawdę trzeba je potraktować poważnie.

Jakie to więc może być postanowienie? Na pewno, nie może to być stwierdzenie: „Będę lepszy!”, albo: „Poprawię się”; albo: „Coś tam w życiu zmienię”. Nie, to musi być coś bardzo konkretnego? Na przykład – co?

A chociażby: codzienna modlitwa, także w ciągu dnia. Albo Msza Święta – ale poza niedzielą, bo niedzielną uznajemy za coś oczywistego. Albo stały stan łaski uświęcającej i stała Komunia Święta. A może punktualność. A może ograniczenie grzechów języka – plotkowania, albo powstrzymanie przekleństw. A może codzienny czas dla najbliższych: wspólny obiad, wspólna modlitwa, wspólne czytanie Pisma Świętego. A może dotrzymywanie słowa i składanych obietnic. A może ograniczenie czasu przed telewizorem lub komputerem. A może systematyczne spotykanie z chorymi, samotnymi z naszego otoczenia… A może jeszcze coś innego…

Z pewnością, propozycji takich można by mnożyć wiele. Zechciejmy zatem teraz wybrać jedną i odpowiedzieć na pytanie:

Jakie będzie moje osobiste, konkretne, długoterminowe – postanowienie z tych Rekolekcji?…

I dzisiejszą pracą domową będzie rozpoczęcie – już dzisiaj – realizacji podjętego postanowienia. A jak się nam udała wczorajsza praca domowa?…

Panie, Ty sam – ze swego szczerego, współczującego serca, mówisz: ŻAL MI TEGO LUDU. Dlatego troszczysz się o zaspokojenie wszelkich naszych potrzeb – zarówno tych doczesnych, jak i tych duchowych. Swoim słowem – ale i przykładem własnego życia – pokazujesz, że trzeba w mądry sposób połączyć jedne z drugimi. Jedne i drugie trzeba zaspokajać, zachowując jednak odpowiednie proporcje pomiędzy nimi.

Panie, pomóż nam w tym i sam czuwaj nad nami, byśmy się w tym nie pogubili i nie przesadzili – w żadną stronę. A przede wszystkim – Ty sam bądź zawsze z nami i pomoż nam zawsze wiernie być przy Tobie, bo wtedy już na pewno niczego nie będzie nam brakowało!

Amen

2 komentarze

  • Hymn “Te Deum laudamus” (“Ciebie, Boga, wysławiamy”) którego autorstwo tradycja przypisuje świętemu Ambrożemu. Śpiew gregoriański Szkoły Bellarmina (Schola Bellarmina), zaczerpnięty z tomu 13 całki śpiewu gregoriańskiego: https://www.youtube.com/watch?v=c_gcJc1MmCQ

    Te Deum laudamus:
    te Dominum confitemur.
    Te aeternum Patrem
    omnis terra veneratur.
    Tibi omnes angeli,
    tibi caeli et universae potestates,
    tibi Cherubim et Seraphim
    incessabili voce proclamant:

    Sanctus, Sanctus, Sanctus, Dominus
    Deus Sabaoth.
    Pleni sunt caeli et terra
    maiestatis gloriae tuae.

    Te gloriosus apostolorum chorus,
    Te prophetarum laudabilis numerus,
    Te martyrum candidatus laudat exercitus.
    Te per orbem terrarum
    sancta confitetur Ecclesia,
    Patrem immensae maiestatis.
    Venerandum tuum verum et unicum Filium;
    Sanctum quoque Paraclitum Spiritum.

    Tu Rex gloriae, Christe.
    Tu Patris sempiternus es Filius.
    Tu ad liberandum suscepturus hominem,
    non horruisti Virginis uterum.
    Tu, devicto mortis aculeo, aperuisti
    credentibus regna caelorum.
    Tu ad dexteram Dei sedes in gloria Patris.
    Judex crederis esse venturus.
    Te ergo quaesumus, tuis famulis subveni,
    quos pretioso sanguine redemisti.
    AEterna fac cum sanctis tuis in gloria numerari.

    Salvum fac populum Tuum,
    Domine, et benedic hereditati Tuae.
    Et rege eos, et extolle illos usque in aeternum.
    Per singulos dies benedicimus Te;
    Et laudamus Nomen Tuum in saeculum et in saeculum saeculi
    Dignare, Domine, die isto sine peccato nos custodire.
    Miserere nostri Domine, miserere nostri.
    Fiat misericordia Tua,
    Domine, super nos, quemadmodum speravimus in Te.
    In te, Domine, speravi,
    non confundar in aeternum.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.