Rekolekcje w Lublinie – 3

R

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny – piętnaste! – przeżywa Joanna Borowicz, Doktor teologii moralnej i Doktor katechetyki, a tak w ogóle – Osoba w wielu naukach i dyscyplinach obyta. Dziękując za przyjaźń i pomoc w wielu sprawach, z teologią świętą związanych – i nie tylko, bo także za taki zwykły, ludzki, dobry kontakt! Życzę wciąż wzrastającego zapału i siły do podejmowania tak wielu wyzwań, dla dobra Kościoła. Zapewniam o modlitwie – nie tylko dzisiaj!

A ja już pozdrawiam z Lublina, gdzie dzisiaj trzeci i ostatni dzień Rekolekcji. I ostatni dzień rekolekcyjnego „maratonu” tego tygodnia. Bogu niech będą dzięki za siły i natchnienia! A Wam, moi Drodzy, za modlitewne wsparcie. Będę jeszcze o nie prosił, bo jeszcze dwie tury Rekolekcji przede mną. Gdyby ktoś chciał włączyć się w dzisiejsze nasze spotkania, to zapraszam do Parafii Świętego Jana Kantego w Lublinie, przy ulicy Berylowej. Zapraszam osobiście, albo tutaj:

https://www.youtube.com/c/parafiaswjanakantegowlublinie

Teraz zaś już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zatem, co dziś mówi do mnie Pan? Z jakim konkretnym przesłaniem zwraca się do mnie osobiście? Duchu Święty, podpowiedz!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

REKOLEKCJE ADWENTOWE – 3,

2 Niedziela Adwentu, B,

10 grudnia 2023., 

do czytań: Iz 40,1–5.9–11; 2 P 3,8–14; Mk 1,1–8

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:

Pocieszcie, pocieszcie mój lud!”

mówi wasz Bóg.

Przemawiajcie do serca Jeruzalem

i wołajcie do niego,

że czas jego służby się skończył,

że nieprawość jego odpokutowana,

bo odebrało z ręki Pana karę w dwójnasób

za wszystkie swe grzechy”.

Głos się rozlega:

Przygotujcie na pustyni drogę dla

Pana, wyrównajcie na pustkowiu

gościniec naszemu Bogu!

Niech się podniosą wszystkie doliny,

a wszystkie góry i wzgórza obniżą;

równiną niechaj się staną urwiska,

a strome zbocza niziną gładką.

Wtedy się chwała Pana objawi,

zobaczy ją wszelkie ciało,

bo powiedziały to usta Pana”.

Wstąpże na wysoką górę, zwiastunko

dobrej nowiny w Syjonie!

Podnieś mocno twój głos, zwiastunko

dobrej nowiny w Jeruzalem!

Podnieś głos, nie bój się! Powiedz

miastom judzkim:

Oto wasz Bóg!”.

Oto Pan, Bóg, przychodzi z mocą i ramię

Jego dzierży władzę.

Oto Jego nagroda z Nim idzie i przed

Nim Jego zapłata.

Podobnie pasterz pasie swą trzodę,

gromadzi ją swoim ramieniem, jagnięta nosi na swej piersi,

owce karmiące prowadzi łagodnie.

CZYTANIE Z DRUGIEGO LISTU ŚWIĘTEGO PIOTRA APOSTOŁA:

Umiłowani, niech to jedno nie będzie dla was tajne, że jeden dzień u Pana jest jak tysiąc lat, a tysiąc lat jak jeden dzień. Nie zwleka Pan z wypełnieniem obietnicy, bo niektórzy są przekonani, że Pan zwleka, ale On jest cierpliwy w stosunku do was. Nie chce bowiem niektórych zgubić, ale wszystkich doprowadzić do nawrócenia. Jak złodziej zaś przyjdzie dzień Pański, w którym niebo ze świstem przeminie, gwiazdy się w ogniu rozsypią, a ziemia i dzieła na niej zostaną spalone.

Skoro to wszystko w ten sposób ulegnie zagładzie, to jakimi winniście być wy w świętym postępowaniu i pobożności, gdy oczekujecie i staracie się przyspieszyć przyjście dnia Bożego, który sprawi, że niebo zapalone pójdzie na zagładę, a gwiazdy w ogniu się rozsypią. Oczekujemy jednak, według obietnicy, nowego nieba i ziemi nowej, w których będzie mieszkała sprawiedliwość. Dlatego, umiłowani, oczekując tego, starajcie się, aby On was zastał bez plamy i skazy, w pokoju.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:

Początek Ewangelii o Jezusie Chrystusie, Synu Bożym. Jak jest napisane u proroka Izajasza: „Oto Ja posyłam wysłańca mego przed Tobą; on przygotuje drogę Twoją. Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego”.

Wystąpił Jan Chrzciciel na pustyni i głosił chrzest nawrócenia na odpuszczenie grzechów. Ciągnęła do niego cała judzka kraina oraz wszyscy mieszkańcy Jerozolimy i przyjmowali od niego chrzest w rzece Jordan, wyznając przy tym swe grzechy.

Jan nosił odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około bioder, a żywił się szarańczą i miodem leśnym. I tak głosił: „Idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby się schylić i rozwiązać rzemyk u Jego sandałów. Ja chrzciłem was wodą, On zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym”.

To ostatni dzień naszych parafialnych Rekolekcji. Już teraz dziękujemy Panu naszemu za natchnienia, które dawał i wciąż daje nam wszystkim w tym świętym czasie. I dziękujemy już teraz Wszystkim, którzy w naszych spotkaniach uczestniczyli od piątku, ale cieszymy się z obecności tych, którzy dotarli dzisiaj.

A tak przy okazji, moi Drodzy, to udział w trzydniowych rekolekcjach adwentowych lub wielkopostnych jest piękną tradycją naszej polskiej religijności, naszego polskiego katolicyzmu. Owszem, wiele krytycznych spostrzeżeń i uwag można o tym naszym katolicyzmie powiedzieć – jak i o tym, że za wiarą szumnie nieraz deklarowaną nie idzie, niestety, świadectwo życia. I to jest niejednokrotnie prawdą.

Ale nie możemy nie zauważyć, że nasza polska religijność jednak różni się od religijności chociażby na Zachodzie. Naprawdę – pomimo wielu niedomagań – mamy się czym cieszyć. Nawet, jeśli złośliwi dziennikarze i inni piewcy klęski i upadku Kościoła tylko czyhają na pojawienie się jakiegokolwiek sondażu, w którym wskaźniki obecności czy praktyk choćby tylko leciutko drgnęły do dołu – aby zaraz obwieszczać totalny upadek Kościoła i wygaśnięcie wiary. Atmosfera panująca chociażby w tej Parafii jest żywym tego zaprzeczeniem!

Dlatego warto, moi Drodzy, zawalczyć o to, aby utrzymać i rozwijać dobre tradycje naszej wiary, naszą polską religijność – nie dewocję, ale zdrową, piękną, radosną religijność, która wyrazi się nie tylko w systematycznie spełnianych praktykach, ale też w postawie, zgodnej z tymi praktykami.

I dlatego chciałbym prosić Was wszystkich, abyście postarali się – na ile to tylko możliwe – by w czasie każdego Adwentu i każdego Wielkiego Postu przeżyć w całości jakieś Rekolekcje. Mówię: „jakieś”, bo jeżeli rytm naszej pracy czy inne okoliczności nie pozwolą na uczestnictwo we własnej Parafii, to naprawdę warto rozejrzeć się i zorientować, kiedy to w sąsiednich Parafiach odbywają się Rekolekcje – i tam w nich uczestniczyć. Przez trzy dni! W jednych rekolekcjach – przez trzy dni! Po to, aby wysłuchać Bożego słowa w takim „trybie ciągłym”, ale może nawet bardziej po to, by pozwolić Panu naszemu działać w swoim sercu. Bo czas Rekolekcji – każdych jednych – to naprawdę czas promieniowania szczególnej Bożej łaski. Stąd też piękną jest ta nasza polska tradycja – właśnie owych Rekolekcji. Nie pozwólmy jej zagasnąć, zniszczyć jej!

Szczególnie, że jest ona zachowywana także wśród Polaków, żyjących poza granicami naszej Ojczyzny. Ja sam, kilka lat temu, prowadziłem Rekolekcje adwentowe dla Polaków, mieszkających w Szkocji, w Glasgow i Wishaw, gdzie Proboszczem od lat jest mój Kolega z Roku święceń, Ksiądz Krzysztof Garwoliński. Do dziś wspominam to wielkie wzruszenie i zaangażowanie, z jakim przeżywali Oni te Rekolekcje…

Moi Drodzy, warto to ocalić! Warto się tego trzymać! Nie dla podtrzymywania jakiejś narodowej nostalgii, ani – tym bardziej – dla podnoszenia kościelnych statystyk. Warto i trzeba się tego trzymać – dla Boga, a tak naprawdę: dla samych siebie. Żeby w tym pędzie, w jakim na co dzień żyjemy, do końca nie zwariować.

I dlatego ośmielam się prosić Wszystkich, którzy nie uczestniczyli w całości w tych Rekolekcjach, aby postarali się jeszcze w tym Adwencie takowe w całości przeżyć – gdziekolwiek (jakby co, to ja w czwartek wybieram się do Szklarskiej Poręby, gdzie także będę Rekolekcje prowadził, więc zapraszam!). Jeszcze w tym Adwencie! A jeżeli to będzie trudno, to zaplanujmy to już od najbliższego Wielkiego Postu!

My zaś dzisiaj kończymy czas naszych wspólnych, rekolekcyjnych spotkań, które od samego początku intensywnie wspieraliśmy i nadal wspieramy modlitwą, wspominając o nich Bogu w trakcie naszych codziennych pacierzy, Różańców i innych ulubionych modlitw.

Natomiast jako Wspólnota parafialna, Wspólnota rekolekcyjna – jednoczymy się w odmawianiu jednej, takiej samej modlitwy, która ze wszystkich zakątków naszej Parafii, z naszych domów i sąsiedztw, w tych dniach wznosi się do Nieba. Tak, właśnie stamtąd: z miejsc naszego zamieszkania i życia rodzinnego, z miejsc naszego codziennego funkcjonowania, natomiast nie z kościoła, bo zastrzegliśmy sobie, że w kościele i tak dużo odbywa się, gdy idzie o nasze Rekolekcje, a my nie chcielibyśmy, aby ograniczyły się one tylko do kościoła, chcemy więc tę dobrą, rekolekcyjną atmosferę tworzyć także w naszych domach, w naszych sąsiedztwach.

I dlatego właśnie tam odmówiliśmy wczoraj dwa dziesiątki Różańca Świętego, tajemnicę trzecią i czwartą radosną, a więc Narodzenie Jezusa i Ofiarowanie Jezusa w świątyni. Komu udało się te dziesiątki odmówić?… A komu udało się je odmówić wspólnie, choćby z jedną osobą?…

Serdecznie dziękuję za to modlitewne wsparcie. Dzisiaj idziemy krok dalej i umawiamy się na piątą tajemnicę radosną: Odnalezienie Jezusa w świątyni, żeby zaś było „do pary”, to dołączmy jeszcze Litanię Loretańską do Najświętszej Maryi Panny. Właśnie te modlitwy odmówmy w naszych domach, lub gdziekolwiek, ale poza kościołem, natomiast dobrze byłoby odmówić je wspólnie. Jeśli się to nie uda, to indywidualnie. Oby z gorącego serca! Bo jest to bardzo ważne i bardzo potrzebne wsparcie naszego wspólnego dzieła!

Te wszystkie modlitwy – nasze prywatne i tę wspólną – zanosimy do Boga w takich czterech, konkretnych intencjach, które sobie wciąż przypominamy.

Po pierwsze – modlimy się o dobre i trwałe owoce duchowe tego czasu w życiu nas wszystkich: wszystkich bez wyjątku, świeckich i duchownych. I modlimy się o odwagę i mądrość do podjęcia właściwego postanowienia końcowego, co uczynimy za kilka minut, oraz o siłę i zapał do jego realizacji, oraz wytrwałość w tym dziele.

W drugiej intencji ogarniamy sercem i pamięcią wszystkich Rekolekcjonistów i Spowiedników adwentowych, tak mocno teraz zapracowanych. Szczególnie gorąco modlimy się za tych Spowiedników, którzy swoją posługę spełniają wśród nas. A przy okazji – bardzo im za tę posługę dziękujemy!

W trzeciej intencji powierzamy Panu naszemu wszystkich tych, którzy chociaż bardzo chcieliby uczestniczyć w naszych spotkaniach, ale jednak nie mogą – z powodu choroby, słabości, podeszłego wieku, lub innych okoliczności nie do pokonania.

Wszystkie te Osoby prosimy, aby duchowo łączyły się z nami, aby włączały się w modlitwę, zanoszoną w ich domach w ramach naszych Rekolekcji, a Chorych i Cierpiących prosimy o ofiarowanie w intencji tego czasu i jego owoców chociaż cząstki swoich cierpień – tego swojego krzyża, który codziennie tak wytrwale dźwigają. Już teraz bardzo Im za to dziękujemy, po raz kolejny bardzo Ich serdecznie pozdrawiamy i uznajemy za pełnoprawnych Uczestników naszych Rekolekcji.

I wreszcie, w czwartej intencji polecamy tych, którzy – odwrotnie do poprzednich – mogą tu być z nami, a nie chcą. Pewnie to już kolejne Rekolekcje, na których ich nie było. My jednak, mając wielką nadzieję na to, że wreszcie tu dotrą, modlimy się o to gorąco. Oby jak najszybciej skorzystali z Bożego zaproszenia!

Moi Drodzy, przypominaliśmy sobie codziennie te cztery intencje po to, aby naszą modlitwę właściwie ukierunkować, ale też po to, aby o tych intencjach pamiętać przy okazji wszystkich następnych rekolekcji i także te sprawy Bogu wówczas powierzać.

A oto nasze rekolekcyjna refleksja oscyluje wokół hasła, wyprowadzonego z dzisiejszego drugiego czytania: ON JEST CIERPLIWY W STOSUNKU DO WAS… A oto kontekst, w jakim zdanie to zostało przez Piotra wypowiedziane: Umiłowani, niech to jedno nie będzie dla was tajne, że jeden dzień u Pana jest jak tysiąc lat, a tysiąc lat jak jeden dzień. Nie zwleka Pan z wypełnieniem obietnicy, bo niektórzy są przekonani, że Pan zwleka, ale On jest cierpliwy w stosunku do was. Nie chce bowiem niektórych zgubić, ale wszystkich doprowadzić do nawrócenia. Jak złodziej zaś przyjdzie dzień Pański, w którym niebo ze świstem przeminie, gwiazdy się w ogniu rozsypią, a ziemia i dzieła na niej zostaną spalone.

Trzeba nam wiedzieć, moi Drodzy, że w młodym Kościele ścierały się różne teorie na temat powtórnego, tego ostatecznego przyjścia Pana, czyli tak zwanej Paruzji. Wielu oczekiwało jej – by tak to ująć – „na dniach”, niecierpliwiąc się, że jeszcze nie nadchodzi. Dlatego Apostołowie – a szczególnie Paweł – nieco prostowali to myślenie, starając się nakłonić raczej swoich uczniów, aby żyli porządnie na co dzień i w ten sposób przygotowywali się na przyjście Pana – kiedy by ono nie miało nastąpić. A do tego – jak to sobie zacytowaliśmy – Piotr uzasadniał owo „opóźnianie się” przyjścia Pana tym, że Pan cierpliwie czeka na nawrócenie co niektórych, bo wszystkich chce doprowadzić do zbawienia.

Jak jednak mówiliśmy sobie pierwszego dnia, to zawsze zależy od samego człowieka: czy zrobi dobry użytek z tej Bożej cierpliwości, czy nie… Lub też – jak mówiliśmy sobie wczoraj – czy sam się na Boga nie obrazi, nie straci zupełnie do Niego cierpliwości, bo Ten może nie spełnił jego próśb, zanoszonych w modlitwach, tak jak człowiek by sobie tego życzył…

I dlatego dzisiaj – po tym, jak rozważyliśmy kwestię cierpliwości Boga do człowieka oraz człowieka do Boga – pomyślmy przez moment na temat cierpliwości człowieka do swego bliźniego, do drugiego człowieka – i do samego siebie. A czynimy to w kontekście tych oto słów z Proroctwa Izajasza z dzisiejszego pierwszego czytania: Przygotujcie na pustyni drogę dla Pana, wyrównajcie na pustkowiu gościniec naszemu Bogu! Niech się podniosą wszystkie doliny, a wszystkie góry i wzgórza obniżą; równiną niechaj się staną urwiska, a strome zbocza niziną gładką. Wtedy się chwała Pana objawi…

Zostały one – w pewnej części – zacytowane przez Jana Chrzciciela w dzisiejszej Ewangelii. Bowiem w kształtowaniu swojej postawy, w układaniu relacji z ludźmi – właśnie o to chodzi: o pokonanie tych przeszkód, tych dolin i pagórków, a niekiedy wręcz tych duchowych wybojów, które są w nas, a które utrudniają nam układanie właśnie owych relacji. Zanim zaczniemy reformować świat i Kościół, nasze lokalne społeczności i ludzi z rodziny lub sąsiedztwa – koniecznie trzeba zacząć reformę własnego myślenia i własnego spojrzenia na wszystkich i wszystko!

I zapytać o to, ile mam cierpliwości i wyrozumiałości wobec drugiego? Czy nie jest tak, że siebie usprawiedliwiam i tłumaczę nawet z dużych przekrętów, a innych osądzam za drobiazgi? I czy zanim stracę cierpliwość do drugiego człowieka i zacznę go potępiać lub przeklinać – pomyślę, ile cierpliwości ma dla mnie Jezus, przebaczając mi tyle grzechów, ale też i inni ludzie – moi Rodzice, Rodzeństwo, Członkowie Rodziny, Bliscy i Znajomi – którzy też nieraz musieli mi niejedno wybaczyć?…

Moi Drodzy, czy tą samą miarą mierzymy siebie, co innych?… Czy to ostrzeżenie Jezusa o źdźble w oku bliźniego oraz belce we własnym – nie sprawdza się ciągle w naszych relacjach z bliźnimi?… Warto o tym pomyśleć, choćby przy podejmowaniu dzisiaj końcowego postanowienia z tych Rekolekcji. Ale też warto w ogóle postarać się o więcej cierpliwości i wyrozumiałości do ludzi w codziennych, najbardziej zwyczajnych sytuacjach – oraz do samych siebie, byśmy zawsze dawali także samym sobie szansę zmiany myślenia, poprawy własnego postępowania.

Myślę, że do końca życia nie zapomnę Spowiedzi, jaką odbyłem w czasie swego Seminarium, w trakcie wakacji, u przebywającego wówczas w Polsce Misjonarza – Kapucyna, pochodzącego z mojej rodzinnej Parafii, Ojca Stanisława Miciuka (obecnie posługującego w Lublinie, na Poczekajce), który na moje dość gorączkowe wyznanie, obejmujące zarówno grzechy, jak i stwierdzenia, że tyle i tyle mi się jeszcze nie udaje, po tych moich słowach – i po chwili ciszy – powiedział tylko jedno zdanie: „Miej cierpliwość do samego siebie”.

Przyznaję, że bardzo mnie to wówczas poruszyło – i do dzisiaj to pamiętam. I przy różnych okazjach dziękuję Ojcu Stanisławowi za tamtą Spowiedź. Bo wiele razy u Spowiedzi byłem wcześniej i później, sam też wielu ludzi wyspowiadałem – a tę Spowiedź i to pouczenie do dziś pamiętam! Bo to naprawdę bardzo ważne – mieć cierpliwość do samego siebie… Podobnie, jak i do drugiego człowieka… I w duchu tej cierpliwości codziennie budować prawdziwe i trwałe dobro.

I właśnie w tym kontekście pozwólcie, że fakt obecności wśród Was wykorzystam do tego, by poprosić Was o pomoc na tym odcinku przekazywania owych wartości, na jakim na co dzień posługuję, a więc na polu duszpasterstwa akademickiego.

Staram się wszędzie tam, gdzie jestem na jakimś zastępstwie, czy choćby kiedy prowadzę rekolekcje, czy odprawiam odpust, poruszać ten temat – niestety, jak się wydaje, pomijany i zapominany w naszej parafialnej codzienności – temat duszpasterstwa akademickiego. Dlaczego jest on taki ważny?

Oto bowiem, z jednej strony, widzimy wzrastającą obojętność młodych ludzi na sprawy wiary i na Kościół, a wobec osób duchownych – wręcz niechęć, a nawet wrogość, niejednokrotnie wyrażaną bardzo otwarcie. Z drugiej jednak strony – widać wyraźne sygnały poszukiwania przez Młodych odpowiedzi na najważniejsze pytania i pragnienie odkrywania najgłębszego sensu życia.

Stare albumy, jakie znalazłem w Ośrodku Duszpasterstwa Akademickiego w Siedlcach, zawierają wiele zdjęć i zapisów, dokumentujących aktywną działalność tegoż Duszpasterstwa na przestrzeni lat, kiedy to jednoczyło ono dużą liczbę Studentów i Pracowników Uczelni, a prowadziło je kilku Duszpasterzy Akademickich. Ja dzisiaj tę posługę spełniam w Siedlcach sam.

Co się dzisiaj stało z młodymi Ludźmi, że nie ma ich w Duszpasterstwie, a często nie ma Ich w ogóle w kościele, na Mszy Świętej, czy przy konfesjonale? Czyżby Bóg przestał być Im potrzebny? Czyżby uznali, że lepiej ułożą sobie życie bez Niego, radząc sobie samemu ze wszystkimi problemami i wyzwaniami?

Nie wierzę! A wręcz jestem przekonany, że jest dokładnie odwrotnie! Dlatego proszę Wszystkich o zainteresowanie się tą sprawą.

Zwracam się z serdeczną prośbą do samych Studentów, aby tam, gdzie studiują, zainteresowali się ofertą Duszpasterstwa Akademickiego. Istnieje ono – w różnej formie – przy każdym większym ośrodku akademickim, przy każdej większej Uczelni. Trzeba tylko wpisać w wyszukiwarce internetowej: „Duszpasterstwo Akademickie – Uniwersytet…” taki a taki, i zaraz się coś wyświetli. Proszę o to zainteresowanie się.

A Rodziców, Dziadków i Rodziny Studentów proszę o zainteresowanie się tym, czy Ich studiująca Młodzież zainteresowała się tą sprawą. A przynajmniej: czy tam, gdzie studiuje, chodzi na Mszę Świętą w niedzielę? Czy się modli? Czy nie zapomniała o Bogu? Bo kiedy ci młodzi Ludzie byli jeszcze w domu, pod opieką Rodziców, to i na katechezę w szkole chodzili, i na Mszę Świętą jakoś tam docierali… Kiedy jednak wyjeżdżają na studia – zwłaszcza daleko od domu – często wszystko się urywa! I to nagle, z dnia na dzień! I to całkowicie, radykalnie!

Dlatego proszę Was – Rodzice, Dziadkowie i Rodziny Studentów: porozmawiajcie z nimi w domu, może przy okazji Świąt, czy tam, gdzie są, utrzymują kontakt z Bogiem? Czy może zainteresowali się Duszpasterstwem Akademickim na swojej Uczelni? Moi Drodzy, nie wstydźmy się podjąć takiej rozmowy! Nie obawiajmy się własnych dzieci – nawet już studiujących, ale to są jednak Wasze Dzieci – zapytać, czy nie zapomniały o Bogu?

Żeby nie było takiej dziwacznej sytuacji, że we własnym domu, we własnej rodzinie, wobec własnych Dzieci czy Wnuków, krępujemy się lub obawiamy poruszać spraw najważniejszych.

Dlatego dzisiaj proszę, aby ten temat był na stałe obecny w naszych rodzinnych rozmowach – podobnie, jak przy każdej okazji i danej mi sposobności proszę Duszpasterzy, aby temat ten był obecny w codziennej praktyce duszpasterskiej w naszych Parafiach chociażby w rozmowach, prowadzonych w czasie wizyty duszpasterskiej. Ale nie tylko… Natomiast Wszystkich – naprawdę, Wszystkich bez wyjątku – proszę, aby ten temat był obecny w naszych modlitwach.

Proszę Wszystkich, byśmy na tym polu Duszpasterstwa Akademickiego razem siali ziarno dobrego słowa, troski o naszą Młodzież, zainteresowania się Ich wiarą i ich postawą – abyśmy siali wszyscy. Sam Duszpasterz Akademicki z pewnością niczego nie zdziała, jeżeli wszyscy nie poczujemy się za tę sprawę odpowiedzialni! A jest to sprawa, która – wbrew pozorom – nie dotyczy tylko jakiejś małej grupki osób.

Przecież w większości naszych Rodzin – może tych Rodzin dalszych – są Studenci. A nawet, jeżeli nie ma ich w naszej Rodzinie, to są w naszej Rodzinie parafialnej, a to już mobilizuje nas do podjęcia tej wspólnej troski. I tego dobrego siewu! Chociaż wiemy, że na plon przyjdzie nam poczekać…

Podobnie zresztą, jak na plon jakiejkolwiek pracy nad sobą – także tej rekolekcyjnej, którą my w tych dniach podejmujemy. Ale też – każdej naszej pracy nad sobą, każdego naszego samodoskonalenia się, każdego naszego zmagania się z naszymi słabościami, każdego naszego „pokonywania siebie”, aby ciągle powstawać ze swoich słabości i czynić krok w stronę Nieba.

I właśnie w tym kontekście teraz postawmy sobie dzisiaj tylko jedno pytanie – zapowiadane wcześniej: pytanie o postanowienie. Moi Drodzy, o jakie postanowienie tu chodzi?

Przede wszystkim o takie, jakie jest nam osobiście naprawdę potrzebne, jakiego domaga się nasza sytuacja i nasza postawa. Czyli – niekoniecznie będzie to, na przykład, zwyczajowe niejedzenie słodyczy, albo niejedzenie kolacji w Adwencie, czy Wielkim Poście. To ma być lekarstwo adekwatne do choroby – tak, jak na ból zęba nie zakłada się opaski uciskowej na nogę, tak nasze postanowienie ma dotyczyć tego, co w naszej postawie najbardziej niedomaga, z czym sobie nie radzimy, co wpływa najbardziej negatywnie na naszą postawę, ale też i innym daje się we znaki.

Ma to być więc postanowienie odważnenie „zamydlamy” Bogu oczu czymkolwiek, ale bierzemy się za to, co naprawdę ważne, wręcz najważniejsze i powoduje inne grzechy, chociaż wiadomym będzie, że praca nad tym trochę zaboli i będzie kosztowała, ale to dopiero wówczas będzie praca skuteczna.

Musi to być jednak postanowienie możliwe do zrealizowania. Nasz Ojciec Duchowny w Seminarium powtarzał nam, żebyśmy w ramach naszych postanowień nie próbowali przesuwać Katedry siedleckiej. Dlatego też właśnie planujemy coś wymagającego, ale realnego!

I dlatego bierzemy się za jedną sprawę, a nie pięć naraz. Innych doglądamy, ale bierzemy się za jedną. Możemy to sobie zapisać, natomiast koniecznie musimy zapamiętać, co postanowiliśmy, i ciągle to sobie przypominać. Musimy mieć też świadomość, że może się nie udać dotrzymanie od razu tego postanowienia – nawet na pewno nie wszystko się uda. Nie załamujemy się jednak i nie rezygnujemy z pracy – stosujmy metodę małych kroków: ciągle cierpliwie do przodu! Powoli, ale do przodu!

Módlmy się o wypełnienie tegoż postanowienia. I wspominajmy o nim na kolejnych Spowiedziach. Pamiętajmy, że jest to zadanie na jakiś dłuższy czas, nie na jeden dzień. I wreszcie pamiętajmy, że jest to w końcu postanowienie przed Bogiem. Dlatego naprawdę trzeba je potraktować poważnie.

Jakie to więc może być postanowienie? Na pewno, nie może to być stwierdzenie w stylu: „Będę lepszy!”, albo: „Poprawię się”; albo: „Coś tam w życiu zmienię”. Nie, to musi być coś bardzo konkretnego? Na przykład – co?

A chociażby: codzienna modlitwa, także w ciągu dnia. Albo Msza Święta – ale poza niedzielą, bo niedzielną uznajemy za coś oczywistego. Albo stały stan łaski uświęcającej i stała Komunia Święta. A może punktualność. A może ograniczenie grzechów języka – plotkowania, albo przeklinania. A może codzienny czas dla najbliższych: wspólny obiad, wspólna modlitwa, wspólne czytanie Pisma Świętego. A może dotrzymywanie słowa i składanych obietnic. A może ograniczenie czasu przed telewizorem lub komputerem. A może systematyczne spotykanie się z chorymi, samotnymi z naszego otoczenia… A może jeszcze coś innego…

Z pewnością, propozycji takich można by mnożyć wiele. Zechciejmy zatem teraz wybrać jedną i odpowiedzieć na pytanie:

Jakie będzie moje osobiste, konkretne, długoterminowe – postanowienie z tych Rekolekcji?…

I dzisiejszą pracą domową będzie rozpoczęcie – już dzisiaj – realizacji podjętego postanowienia. A jak się nam udała wczorajsza praca domowa?…

ON JEST CIERPLIWY W STOSUNKU DO WAS… Dziękując za Twoją cierpliwość wobec nas i przepraszając za to, że tak często tej cierpliwości brakuje nam wobec Ciebie, Panie, prosimy: daj nam więcej cierpliwości i wyrozumiałości wobec naszych bliźnich i wreszcie także: dla samych siebie. To duże wyzwanie, to trudna sztuka, ale jeśli Ty sam nam, Panie, pomożesz, to na pewno damy radę!

Amen

11 komentarzy

    • Twojej znajomej Siostrze i wszystkim Osobom konsekrowanym, niech Bóg szczodrze błogosławi. W mojej parafii pw św. M.M Kolbego od samego początki jej istnienia służą i pracują Benedyktynki; w szkole, w zakrystii, w kancelarii i jedna z sióstr już emerytka gra na organach. Dziś gościły u nas dwie Benedyktynki z Ukrainy i opowiadały swoje wzruszające świadectwa pracy w czasie trwającej wojny.
      Ps. Rekolekcje zaś rozpoczynamy w ostatnią niedzielę Adwentu. Dlatego, tym bardziej dziękuję Księdzu Jackowi za zamieszczanie adwentowych rekolekcji głoszonych codziennie a które przygotowują mnie do tych ” moich” rekolekcji.

    • Sir Absurdzie z K-lechistanu, czas Adwentu jest m.i. zadumy nad własnym życiem! Nie staraj się być mądrzejszy niż jesteś; nie dokuczaj innym, patrz w swoje serce i patrz z nadzieją w przyszłość, bo Bóg jest miłosierny i czaka byś przed Nim się otworzył , nie przed nami.

  • Dużo nowych słów jest w języku polskim ale słowa blebleistyka nie znalazłam.
    Chyba rzeczywiście ktoś z tego zrobi habilitację.
    Chociaż habilitacja to niekoniecznie inteligencja.
    I wyrozumiałość dla naszych bliźnich też musimy sobie wypracować.
    U nas rekolekcje prowadzi ks. dr Robert Wielądek duszpasterz rodzin.
    Podziwiam kondycję ks. Jacka w prowadzeniu rekolekcji.
    Niech Bóg prowadzi.

    • Pod słowem „habilitacja” Sir Аbsurd najprawdopodobniej ma na myśli ubiór w habit zakonny. To jego odpowiedź na życzenia imieninowe Joanny Borowicz, które ksiądz Jacek napisał na początku tej refleksji.

      • Usunąłem wpis owego „Sira” i od dzisiaj będę usuwał wszystkie! Nawet, gdybym nie zdążył tego zrobić od razu, proszę jego wpisów nie komentować, bo i tak będą usunięte. Bez względu na treść. Wszystko wyjaśniam w słowie wstępnym w środę, 13 grudnia.
        Pozdrawiam serdecznie!
        xJ

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.