Kiedyś tam?…

K

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywały:

Agnieszka Niedziałkowska, dla przyjaciół: „Siwa” (od nazwiska panieńskiego, nie od koloru włosów!), bardzo mi życzliwa Osoba, pełna życiowej werwy i konkretu w chrześcijańskiej postawie; szczęśliwa Żona i Mama!

Agnieszka Osial, moja Koleżanka ze wspólnej pracy w Liceum Lelewela w Żelechowie.

Agnieszka Szeląg – bliska i życzliwa Osoba z Parafii Celestynów;

Agnieszka Piątek – również Osoba bardzo życzliwa i otwarta, którą miałem przyjemność poznać w czasie swojej posługi w Duszpasterstwie Akademickim, bo często przybywa do naszej Kaplicy na Mszę Świętą.

Życzę Solenizantkom, aby każdego dnia coraz bardziej swoim sercem i każdą myślą jednoczyły się z Jezusem! Dokładnie tak, jak Ich Patronka.

Modlitwą ogarniamy także nasze Babcie i naszych Dziadków – wszak dziś i jutro są dni, Im poświęcone. Niech żyjącym Bóg udziela wszystkich swoich darów, a Zmarłych – przyjmie do swego Królestwa. Niech wynagrodzi Im to, że zwykle to Oni właśnie uczyli nas wiary.

A oto ja dzisiaj wyruszam do Parafii Małaszewicze, gdzie już nieraz bywałem, a dzisiaj będę zastępował Proboszcza, który na kilka dniw wyjechał. Potem, o 20:00, Msza Święta naszym Duszpasterstwie.

Tymczasem, zapraszam już do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Postarajmy się – pod natchnieniem Ducha Świętego i z Jego pomocą – odnaleźć to jedno, wyraźne wskazanie, z jakim Pan dzisiaj do każdej i każdego z nas się zwraca!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

3 Niedziela zwykła, B,

21 stycznia 2024., 

do czytań: Jon 3,1–5.10; 1 Kor 7,29–31; Mk 1,14–20

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA JONASZA:

Pan przemówił do Jonasza po raz drugi tymi słowami: „Wstań, idź do Niniwy, wielkiego miasta, i głoś jej upomnienie, które Ja ci zlecam”. Jonasz wstał i poszedł do Niniwy, jak Pan powiedział.

Niniwa była miastem bardzo rozległym – na trzy dni drogi. Począł więc Jonasz iść przez miasto jeden dzień drogi i wołał, i głosił: „Jeszcze czterdzieści dni, a Niniwa zostanie zburzona”.

I uwierzyli mieszkańcy Niniwy Bogu, ogłosili post i oblekli się w wory od największego do najmniejszego.

Zobaczył Bóg czyny ich, że odwrócili się od swojego złego postępowania. I ulitował się Bóg nad niedolą, którą postanowił na nich sprowadzić, i nie zesłał jej.

CZYTANIE Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:

Mówię wam, bracia, czas jest krótki.

Trzeba więc, aby ci, co mają żony, tak żyli, jakby byli nieżonaci, a ci, co płaczą, tak jakby nie płakali, ci zaś, co się radują, tak jakby się nie radowali; ci, co nabywają, jak gdyby nie posiadali; ci, co używają tego świata, tak jakby z niego nie korzystali.

Przemija bowiem postać tego świata.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:

Gdy Jan został uwięziony, przyszedł Jezus do Galilei i głosił Ewangelię Bożą. Mówił: „Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”.

Przechodząc obok Jeziora Galilejskiego, ujrzał Szymona i brata Szymonowego, Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. Jezus rzekł do nich: „Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi”. I natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim.

Idąc nieco dalej, ujrzał Jakuba, syna Zebedeusza, i brata jego, Jana, którzy też byli w łodzi i naprawiali sieci. Zaraz ich powołał, a oni zostawili ojca swego, Zebedeusza, razem z najemnikami w łodzi i poszli za Nim.

W pierwszym dzisiejszym czytaniu słyszymy, że Pan przemówił do Jonasza po raz drugi tymi słowami: „Wstań, idź do Niniwy, wielkiego miasta, i głoś jej upomnienie, które Ja ci zlecam”. Tak, Pan przemówił po raz drugi, bo kiedy przemówił po raz pierwszy, to Jonasz po prostu uciekł. A precyzyjniej – próbował uciec, ale z tych planów nic nie wyszło, bo kiedy płynął okrętem, rozpętała się ogromna burza na morzu i szybko okazało się, że to właśnie przez niego. Kiedy zatem został wyrzucony do wody, wszystko ucichło, a sam Jonasz znalazł się praktycznie u bram Niniwy, od której uciekał.

I wtedy to właśnie nastąpiło wydarzenie, o którym dziś słyszymy, że Bóg przemówił po raz drugi, a więc Jonasza najzwyczajniej przynaglił – by nie powiedzieć: popędził do roboty. Zwróćmy uwagę na ten element ponaglenia. Zresztą, pierwszy z kilku, jakie znajdziemy w dzisiejszym Słowie.

Bo drugi to ten, że Jonasz wstał i ruszył do miasta, aby wypełnić wolę Bożą. Nie chciał – bardzo nie chciał! – bo oczekiwał właśnie ukarania grzesznego miasta, ale już tym razem nie opierał się Bogu, tylko od razu wstał i ruszył do dzieła. A wówczas okazało się, że mieszkańcy miasta – ku największemu zaskoczeniu, a jednocześnie, co ciekawe, ku wielkiemu niezadowoleniu Jonasza – natychmiast wzięli sobie Boże słowo do serca i po prostu się nawrócili.

Dzisiejsze pierwsze czytanie złożone jest z kilku zdań, wyjętych z dłuższego tekstu, który łatwo znajdziemy w Księdze Proroka Jonasza – mówiącego o tym, jak to wołanie Proroka zostało odebrane przez mieszkańców, jak na nie zareagował sam król i wszyscy jego dostojnicy i jak natychmiast podjęto pokutę za grzechy. Natychmiast – a więc kolejny moment pewnego przynaglenia, pewnego radykalizmu w działaniu.

W tej sprawie otrzymujemy dziś lapidarną informację: I uwierzyli mieszkańcy Niniwy Bogu, ogłosili post i oblekli się w wory od największego do najmniejszego. Zobaczył Bóg czyny ich, że odwrócili się od swojego złego postępowania. I ulitował się Bóg nad niedolą, którą postanowił na nich sprowadzić, i nie zesłał jej.

Skoro oni podjęli dzieło nawrócenia natychmiast, to i Bóg natychmiast zadziałał, nie dał się długo prosić i przekonywać, tylko natychmiast im przebaczył, zmienił decyzję co do zniszczenia miasta, przyjął ich szczery żal. Jak się jednak okazało, przekonanie Boga było o wiele łatwiejszym dziełem, niż przekonanie Proroka, który wręcz obraził się na Boga, że ten nie zniszczył miasta, tylko dał mu szansę!

W tym przypadku nie możemy mówić o żadnym przynagleniu, o żadnym radykalizmie – wręcz przeciwnie: mamy do czynienia z jakimś zupełnie niezrozumiałym uporem, intelektualną i duchową ciasnotą, a także z egoizmem, bo jak inaczej wytłumaczyć takie nastawienie, że ma być „po mojemu” – nawet, jeżeli sam Bóg chce, by było inaczej. Prorok, a więc ten, który ma zasadniczo mówić do ludzi w imieniu Boga – poważa się na to, aby do Boga mówić w swoim własnym imieniu, wbrew Bogu.

I tylko niezwykłej wspaniałomyślności Boga mógł Jonasz zawdzięczać to, że nie został za ten dziwny i niezrozumiały opór ukarany, a wręcz potraktowany bardzo łagodnie, wyrozumiale, nawet z dużą dozą pogody ducha i życzliwości, z jaką Bóg cierpliwie tłumaczył swojemu Prorokowi, że naprawdę w tym momencie nie ma racji. Ale i tak nie wiemy, czy to zrozumiał, czy przyjął Boże tłumaczenie. Wszak on „wiedział lepiej”!

Zatem, w tym przypadku nie możemy mówić o żadnym radykalizmie, o żadnym ponagleniu do dobrego działania, tylko o spowolnieniu, uporze i odwrocie.

Natomiast drugie czytanie – to już jest jedno wielkie i zdecydowane przynaglenie do tego, aby nie zmarnować czasu, jaki dał nam Pan, a jaki – jak słyszymy – jest krótki. Drugie czytanie dzisiejsze też jest krótkie, ale za to bardzo mocne i naprawdę pełne treści. Oto bowiem już w pierwszym jego zdaniu słyszymy: Mówię wam, bracia, czas jest krótki. W ostatnim zaś: Przemija bowiem postać tego świata. To bardzo mocne stwierdzenia, nie pozostawiające żadnej przestrzeni do ociągania się, dywagowania, dyskutowania o wszystkim i o niczym; do odkładania wszystkiego na „kiedyś tam”.

Nie, tu trzeba działać natychmiast! Już teraz! Nie w jakimś popłochu, chaosie czy panice, ale bardzo konkretnie, zdecydowanie i konsekwentnie. I mądrze. Czyli jak konkretnie? Apostoł wyjaśnia to właśnie bardzo konkretnie, gdy pisze: Trzeba więc, aby ci, co mają żony, tak żyli, jakby byli nieżonaci, a ci, co płaczą, tak jakby nie płakali, ci zaś, co się radują, tak jakby się nie radowali; ci, co nabywają, jak gdyby nie posiadali; ci, co używają tego świata, tak jakby z niego nie korzystali. Dlaczego?

Dlatego, że przemija […] postać tego świata. Zatem, nie można tego wszystkiego, co nas otacza tu, na ziemi; co stanowi treść naszej codzienności tu, na ziemi; co określa pewne porządki tu, na ziemi – traktować, jakby to były porządki wieczne. Nie, to wszystko przemija, dlatego mamy się tym wszystkim jedynie posłużyć, aby zbliżyć się do Boga, aby osiągnąć życie wieczne, ale nie zatrzymywać całej uwagi na tym, co doczesne.

To mocne przynaglenie, aby – by tak to ująć – nie „rozsiadać” się na tym świecie, nie mościć tu sobie ciepłego gniazdka, raczej nastawić się na życie w drodze, na ciągłe dążenie „do przodu” i „do góry”, czyli ciągłe udoskonalanie się, ciągłe przebudowywanie swojego myślenia – z tego ziemskiego na to niebieskie!

Właśnie w tym sensie ci, co mają żony, mają być jakby nieżonaci, bo w Niebie – jak w innym miejscu Ewangelii mówi Jezus – ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić. Podobnie ci, co płaczą, mają pamiętać, że tam, w Niebie, już nie będzie żadnego płaczu, smutku; tam nic nie zmąci prawdziwej i trwałej radości. I tak samo ci, co nabywają, mają pamiętać, że tam, w wieczności, nie będą mogli mieć niczego, co tu, na ziemi, nabędą, bo tam się to na nic nie przyda. Bo nawet nie da się tego tam zabrać! Niektórzy mówią, że „trumna nie ma kieszeni”…

W tym kontekście, przypomina się kolejna przypowieść Jezusa, z innego miejsca Ewangelii, o głupim gospodarzu, któremu dobrze obrodziło pole, dlatego popadł w wielką i zgubną dla siebie pychę, tak iż cieszył się z samego siebie i rzekomo własnych dokonań – jakby fakt owego obfitego urodzaju był jakąkolwiek jego zasługą! I kiedy pomyślał sobie, że teraz może już nic nie robić, tylko jeść, pić i używać, Jezus niejako zwrócił się do niego owym: głupcze!, zaznaczając, że jeszcze tej nocy stanie na Sądzie Bożym. Z czym stanie?

Właśnie… Dlatego nie można serca przywiązywać do spraw tego świata, a traktować je wszystkie jako tymczasowe, mające służyć tym wiecznym. I w tym sensie mówimy o przynagleniu i radykalizmie, że ta zmiana myślenia powinna dokonać się jak najszybciej – zmiana podejścia do owych spraw. Bo przemija postać tego świata, przemija świat, przemija nasze życie – zobaczmy sami, jak szybko!

Dlatego nie ma się nad czym długo zastanawiać, tylko trzeba dokonywać konkretnych działań i wyborów, podejmować konkretne i potrzebne decyzje! Bo czas jest krótki, bo szybko upływa – i może go nie starczyć. Dlatego uczniowie, powołani dziś przez Jezusa, kiedy – jak się dowiadujemy z Ewangelii – usłyszeli najpierw wraz ze wszystkimi: Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię; a potem już skierowane tylko do siebie: Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi, to natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim.

Bo wiedzieli, że to jest właśnie ten istotny i rozstrzygający moment. I że nie można poczekać na później, na „kiedyś tam” – nie! Właśnie teraz! W tym momencie! Natychmiast! Trzeba pójść za Jezusem i podjąć dzieło, do którego wzywa, bo ono jest potrzebne już teraz – nie „kiedyś tam”!

Zobaczmy zatem, moi Drodzy, że przez wszystkie trzy czytania dzisiejszej liturgii Słowa przewija się ten jeden zasadniczy motyw – jak go tu sobie określiliśmy: motyw przynaglenia, motyw pewnego radykalizmu. Boże słowo wzywa nas dzisiaj do działania natychmiast, od razu; do działania odważnego, radykalnego, zdecydowanego. Tak, jak Jonasz ruszył do Niniwy – chociaż dopiero za drugim wezwaniem, ale jednak – i jak mieszkańcy Niniwy nawrócili się od razu; i jak Paweł, który przypominał, że czas jest krótki, więc trzeba go w pełni i to już teraz wykorzystać; jak wreszcie prości ludzie, powołani przez Jezusa na Apostołów poszli za Nim natychmiast, tak i my, moi Drodzy, naprawdę nie mamy na co czekać!

Zobaczmy, jak wiele okazji do dobrego przechodzi nam przed oczami, a my za nimi nie nadążamy, a często ich nawet nie zauważamy. A dni, miesiące, a wręcz lata – uciekają. I my sobie tak wmawiamy, że przecież jeszcze zdążymy: a to poprawić swoje postępowanie, a to zrealizować swoje postanowienia, a to wreszcie czegoś nowego się nauczyć. Zdążymy jeszcze jakoś dogadać się z członkiem najbliższej rodziny, z którym od lat nie rozmawiamy – „kiedyś tam” jeszcze zdążymy. I wypełnić nasze postanowienia, które podejmujemy po każdej Spowiedzi Świętej, po rekolekcjach, albo przy innej okazji – kiedyś tam” jeszcze zdążymy! I to, co obiecaliśmy drugiemu – w małżeństwie, w rodzeństwie, w sąsiedztwie, że zrobimy to, czy tamto – kiedyś tam” jeszcze zdążymy.

Wielu mówi, że także na Mszę Świętą niedzielną, i do Spowiedzi, i na rekolekcje – kiedyś tam” jeszcze zdążą. Jeszcze mają czas… Może na emeryturze, albo jak nie będzie tylu pasjonujących zajęć na co dzień – to wtedy „się pomyśli” o tym, żeby już iść do tego kościoła, żeby się zacząć modlić… Teraz nie ma na to czasu, teraz są „ważniejsze” sprawy, „ciekawsze” sprawy, a „kiedyś tam” wróci się do tego wszystkiego, o czym dzisiaj mówimy – „kiedyś tam”, na spokojnie…

Naprawdę? To pewne? Jesteśmy wszyscy pewni, że dożyjemy w ogóle owego „kiedyś tam”? Zapytajmy samych siebie: ile mamy lat? Dwadzieścia, pięćdziesiąt, osiemdziesiąt? W związku z tym – ile lat jeszcze przed nami? Jak się nam wydaje? Na ile lat jeszcze liczymy? Na drugie tyle? A ile lat mają przed sobą nasi bliscy, z którym planujemy „kiedyś tam” się dogadywać? Albo którym obiecaliśmy zrobić to, lub owo? Ile lat jeszcze przed nimi?

Albo – raz jeszcze zapytajmy – ile lat przed nami, skoro tak spokojnie (żeby nie powiedzieć: beztrosko…) czekamy z wypełnieniem obietnic, danych Bogu? Kiedy zamierzamy to zrobić? „Kiedyś tam”?

Moi Drodzy, pomni na przesłanie dzisiejszego Bożego słowa, ale także na nasze własne życiowe doświadczenia i obserwacje – przypomnijmy sobie, co obiecaliśmy Bogu i co obiecaliśmy drugiemu człowiekowi – zrobić, wypełnić, dokończyć, powiedzieć, może zapytać – i postanówmy sobie w tej chwili, że za wypełnienie tej obietnicy weźmiemy się jeszcze dzisiaj, zaraz po powrocie z kościoła. Nie „kiedyś tam – ale natychmiast! Bo czas naprawdę jest krótki…

6 komentarzy

  • Oktawa Modlitw o Jedność Chrześcijan. Dzień 4
    Intencja dnia: za wstawiennictwem św. Fideliusza z Sigmaringen (https://brewiarz.pl/czytelnia/swieci/04-24b.php3 ) módlmy się za wszystkich, zwanych protestantami: aby Bóg, prawdziwy autor Pisma Świętego, dał im prawdziwe zrozumienie i doprowadził do jedności wiary ze Świętym Kościołem Rzymskim.
    (możliwość modlitwy w ciszy własnymi słowami w tej intencji)

  • Zostaw wszystko i pójdź za Jezusem.
    Zadbaj o autentyczną relację. Poczujesz, że do niczego Cię nie zmusza. Ale tak jak ewangeliczni rybacy odkryjesz w sobie inspirację do działania, która jest pochodną miłości. Miłość zachęca do takiego działania.
    Kiedy już poznałeś Jezusa, głoś światu jaki On jest i że nigdy nie przestanie kochać człowieka. I wzywa, byśmy kochali. Nie napełniaj się pozornym dobrem, które Ci się wydaje konieczne do wykonania, ale zrób miejsce Jezusowi. Najpierw pójdźmy za Nim a będziemy odkrywać, jakie wskazówki nam przekaże.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.