Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywają:
►Ojciec Franciszek Chrószcz – Oblat posługujący w Kodniu, a wcześniej wieloletni Misjonarz; Człowiek obdarzony niesamowitym poczuciem humoru i dystansem do siebie, wprowadzający we Wspólnocie kodeńskiej i w relacjach z ludźmi bardzo dużo pogody ducha i radości;
►Ignacy Sulowski – Syn moich Przyjaciół z Lublina, Żani i Łukasza.
Życząc ogromu łask niebieskich – zapewniam o modlitwie!
A ja dzisiaj rozpocząłem dzień od Mszy Świętej w Katedrze siedleckiej, teraz trochę pracy na miejscu, a wieczorem planuję być w Kodniu, u Matki Bożej, gdzie o godzinie 18:00 włączę się w koncelebrowanie Mszy Świętej z okazji wspomnianych powyżej urodzin Ojca Franciszka. Bo są to urodziny osiemdziesiąte, chociaż entuzjazm i radość życia w ogóle nie potwierdza tego, co pokazuje metryka! Będę się – wraz z kodeńską Wspólnotą oblacką – modlił za Jubilata. A skoro będę tam właśnie, to oczywiście także będę pamiętał o Was!
Drodzy moi, bardzo dziękuję Wszystkim, którzy wczoraj wieczorem byli z nami na audycji, z cyklu: WIELKI DUCH W MAŁEJ PARAFII. Dziękuję moim Rozmówcom w studiu: Księdzu Proboszczowi Adamowi Pietrusikowi i fantastycznej Ekipie, a także tym, którzy dzwonili do nas i pisali smsy – i Wszystkim słuchającym. Niech Bóg będzie uwielbiony w tym dziele!
A teraz już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:
https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut
Poniżej zaś – słówko Kacpra, któremu dziękuję za pełen wiary i prawdy przekaz, będący świadectwem głęboko przeżywanej, osobistej więzi z Jezusem! Wielkie dzięki!
Zatem, co konkretnie mówi dziś do mnie Pan? Z jakim przesłaniem się zwraca – właśnie do mnie, osobiście? Duchu Święty, pomóż właściwie odczytać, zrozumieć, przyjąć…
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Sobota 3 Tygodnia zwykłego, rok II,
27 stycznia 2024.,
do czytań: 2 Sm 12,1–7a.10–17; Mk 4,35–41
CZYTANIE Z DRUGIEJ KSIĘGI SAMUELA:
Pan posłał do Dawida proroka Natana. Ten przybył do niego i powiedział: „W pewnym mieście było dwóch ludzi, jeden był bogaczem, a drugi biedakiem. Bogacz miał owce i bydła wiele, biedak nie miał nic, prócz jednej małej owieczki, którą nabył.
On ją karmił i wyrosła przy nim wraz z jego dziećmi, jego chleb jadła i piła z jego kubka, spała u jego boku i była dla niego jak córka. Raz przyszedł gość do bogacza, lecz jemu żal było brać coś z owiec i własnego bydła, czym mógłby posłużyć gościowi, który doń zawitał. Zabrał więc owieczkę owemu biednemu mężowi i przygotował ją człowiekowi, co przybył do niego”.
Dawid oburzył się bardzo na tego człowieka i powiedział do Natana: „Na życie Pana, człowiek, który tego dokonał, jest winien śmierci. Nagrodzi on za owieczkę w czwórnasób, gdyż dopuścił się czynu bez miłosierdzia”.
Natan oświadczył Dawidowi: „Ty jesteś tym człowiekiem. Dlatego właśnie miecz nie oddali się od domu twojego na wieki, albowiem Mnie zlekceważyłeś, a żonę Uriasza Chetyty wziąłeś sobie za małżonkę. To mówi Pan: «Oto Ja wywiodę przeciwko tobie nieszczęście z własnego twego domu, żony zaś twoje zabiorę sprzed oczu twoich, a oddam je twojemu współzawodnikowi, który będzie obcował z twoimi żonami wobec tego słońca. Uczyniłeś to wprawdzie w ukryciu, jednak ja obwieszczę tę rzecz wobec całego Izraela i wobec słońca»”.
Dawid rzekł do Natana: „Zgrzeszyłem wobec Pana”. Natan odrzekł Dawidowi: „Pan odpuszcza ci też twój grzech, nie umrzesz. Lecz dlatego, że owym czynem pobudziłeś wrogów Pana do wielkiej zniewagi, syn, który ci się urodzi, na pewno umrze”. Natan udał się potem do swego domu.
Pan dotknął dziecko, które urodziła Dawidowi żona Uriasza, tak iż ciężko zachorowało. Dawid błagał Boga za chłopcem i zachowywał surowy post, a wróciwszy do siebie, całą noc leżał na ziemi. Dostojnicy jego domu, podszedłszy do niego, chcieli go podźwignąć z ziemi: bronił się jednak i w ogóle z nimi nie jadał.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:
Przez cały dzień Jezus nauczał w przypowieściach. Gdy zapadł wieczór owego dnia, rzekł do uczniów: „Przeprawmy się na drugą stronę”. Zostawili więc tłum, a Jego zabrali, tak jak był w łodzi. Także inne łodzie płynęły z Nim.
Naraz zerwał się gwałtowny wicher. Fale biły w łódź, tak że łódź się już napełniała. On zaś spał w tyle łodzi na wezgłowiu. Zbudzili Go i powiedzieli do Niego: „Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?” On wstał, rozkazał wichrowi i rzekł do jeziora: „Milcz, ucisz się”. Wicher się uspokoił i nastała głęboka cisza.
Wtedy rzekł do nich: „Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże wam brak wiary?” Oni zlękli się bardzo i mówili jeden do drugiego: „Kim właściwie On jest, że nawet wicher i jezioro są Mu posłuszne?”
A OTO SŁÓWKO KACPRA:
Myślę, że każdy z nas doskonale zdaje sobie sprawę, że król Dawid był postacią wyjątkową. Bóg błogosławił mu w każdym aspekcie Jego życia. Zobaczmy, że z niepozornego pasterza, który z wyglądu nie przypominał króla, Bóg uczynił przywódcę całego narodu wybranego.
Dzisiaj jednak słyszymy o wydarzeniu, które jest skazą na wspaniałym obrazie Dawida. Oto bowiem spostrzegł on piękną kobietę, którą zapragnął mieć dla siebie. Okazało się jednak, że była żoną żołnierza, który służył u Dawida w jego wojsku. Dawid doprowadził do śmierci tego człowieka i wziął sobie jego żonę dla siebie. Dodatkowo ta kobieta nosiła w sobie dziecko Dawida.
Można powiedzieć, że z takimi historiami obecnie jesteśmy dość oswojeni i jakoś tak nie wzbudza to w nas emocji. Często słyszy się, że rozpadają się małżeństwa, ponieważ kobieta lub mężczyzna znajduje sobie kogoś innego. W mediach niektórzy pokazują się z innymi partnerami i wręcz za wszelką cenę chcą wmówić, że mają prawo do szczęścia, więc będą sobie żyli z kim będą chcieli.
Nie jest i nie powinno to być normalne. Mówię oczywiście o rozpadających się rodzinach, a nie o prawie do bycia szczęśliwym. Jednak to prawo do bycia szczęśliwym nie może być realizowane kosztem drugiej osoby, która cierpi. Wtedy jest to patologia i egoizm w jednym.
Dawid również popełnił ten błąd i popadł w pychę. Nie bez powodu pycha jest pierwszym z siedmiu grzechów głównych. Czym jest pycha? Myślę, że najprościej rzecz ujmując jest brakiem pokory. Oto człowiek uważa, że bez względu na koszty – coś mu się należy albo że wie lepiej od Boga. Myślę, że jeślibyśmy przeanalizowali nasze życie, to wielokrotnie postąpiliśmy wbrew woli Boga i realizowaliśmy taki scenariusz, jaki uważaliśmy za najkorzystniejszy dla nas samych.
Gdzieś wewnętrznie Dawid również wiedział, że takie zachowanie jest niepoprawne. Zauważmy, jak reaguje na przypowieść proroka: Na życie Pana, człowiek, który tego dokonał, jest winien śmierci. Nagrodzi on za owieczkę w czwórnasób, gdyż dopuścił się czynu bez miłosierdzia. Dopiero po odpowiedzi Natana, który informuje, że przypowieść dotyczy samego króla Dawida – otworzyły mu się oczy i dotarło do niego, co uczynił i jak bardzo zgrzeszył.
To co różni go jednak od króla Saula to fakt, że gorzko żałował za swój czyn i natychmiast prosił Boga o przebaczenie. Konsekwencją tego grzechu stała się śmierć syna Dawida. Czy to jednak miałoby oznaczać, że skoro doszło do takiej sytuacji, to Bóg odwrócił się od człowieka i nie chciał przebywać z taką osobą? Wręcz przeciwnie – przebaczył Dawidowi i błogosławił mu do końca Jego życia. Dawid bowiem miał potem syna Salomona, który był bardzo mądrym królem i również miał pomoc i błogosławieństwo Boga.
Bywają takie momenty w naszym życiu, gdy odchodzimy od Boga i postępujemy przeciwnie do tego, czego oczekiwałby nasz Pan. On jednak wtedy czeka na nas, aż zrozumiemy nasz błąd i wrócimy do Niego z żalem za nasze postępowanie. Ten żal jest potrzebny, ponieważ wtedy tak naprawdę nasza pycha się kruszy, a pokora wzrasta. Bóg nie gorszy się naszym postępowaniem i nigdy nie rezygnuje z nas – bez względu na to, jak nisko upadliśmy.
Nie zrozumcie mnie źle: to nie jest usprawiedliwienie złych czynów. To nie tak, że możemy grzeszyć i robić cokolwiek nam się podoba, a kiedyś powiemy, że żałujemy i będzie wszystko super. Zobaczcie, że każdy zły czyn ma swoje daleko idące konsekwencje. To, co będę powtarzał zawsze: konsekwencje grzechu i złe rzeczy, które się dzieją, nie są karą Boga. Grzech otwiera szerokie bramy i zaprasza złe duchy, które tylko czekają, żeby mieć przestrzeń na swoją działalność. Żeby potem te drzwi pozamykać potrzebujemy dużo czasu i bardzo wiele łaski Boga.
Musimy zacząć od żalu i mocnego postanowienia poprawy. Natomiast to, co jest w tym wszystkim – jak myślę – najważniejsze, to fakt, że Jezus jest bratem, przyjacielem i pocieszycielem ludzi, którzy upadli najmocniej i odeszli od Niego najdalej. Na kartach Ewangelii czytamy, że Jezus, będąc w drodze, spotykał się z grzesznikami, celnikami, nierządnicami. Niósł miłość tam, gdzie inni nie chcieli nawet zwrócić swojego wzroku. Jezus powiedział: Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz Ci którzy źle się mają. Najwięcej miłości, wsparcia i naszej obecności potrzebują ludzie, którzy najmniej tego doświadczają.
Nie są to tylko puste słowa z mojej strony. Na chwilę obecną nie bardzo mogę i chcę zdradzać szczegóły, ale czuję powołanie, żeby przy takich ludziach być i realizuję to w moim życiu. Może kiedyś będzie okazja podzielić się tym świadectwem, a może nie. Zależy mi tylko i wyłącznie na tym, żeby pokazać takiego Boga, który uratował mnie w sytuacji, gdy ja pragnąłem umrzeć. Byłem na takim dnie, że nie widziałem już drogi powrotnej.
Zupełnie jak w dzisiejszej Ewangelii – pytałem wielokrotnie Boga, czy On w ogóle widzi, że tonę? Czy Go to interesuje, że ja zginę? Teraz już wiem, że mój Pan i Bóg był cały czas przy mnie. Był ze mną na łodzi i spał spokojnie. To ja, widząc różne okoliczności zewnętrzne, krzyczałem z wszystkich sił. Jezus pokazał mi, że okoliczności nie są ważne. Liczy się to, że On ma nad wszystkim władzę i nie pozwoli, aby stała mi się krzywda. Poczułem ogromną miłość i oparcie chociaż w żadnym wypadku na nią nie zasługiwałem. Nadal nie zasługuję, bo upadam i nie jestem tak bardzo oddany, jakbym sobie tego życzył. Wiem jednak, że liczy się moja relacja z Bogiem, a nie to, czy zrobię coś dobrego dwa czy trzy razy.
W naszym życiu na pewno nie zabraknie sytuacji, gdy będziemy upadać. Jeśli mamy tak bliską relację z Bogiem, jak miał chociażby Dawid, to zamiast wpadać w pychę i postępować według naszego planu – okażemy pokorę i poprosimy Boga o przebaczenie. I z pewnością je otrzymamy. Bóg nigdy z nas nie zrezygnuje.
Jeśli zaś pojawią się trudności i sytuacje, które będą wzbudzać nasz lęk czy niepokój, to pamiętajmy, że Jezus jest Panem wszystkiego i to On ma władzę, a nie różne zewnętrzne okoliczności. Czy jest piękne spokojne morze, czy sztorm i tornado – zawsze ufajmy naszemu Panu! W każdej chwili! Każdą chwilę oddajmy Mu, a On się o nas zatroszczy, bo jesteśmy Jego ukochanymi owieczkami.
Dziś w Rosji zgodnie z kalendarzem liturgicznym obowiązkowa pamięć błogosławionego Jerzego Matulewicza (https://brewiarz.pl/czytelnia/swieci/01-27a.php3) założyciela zgromadzenia sióstr służebnic Jezusa w Eucharystii (SJE).
W mojej parafii służą siostry eucharystki: s. Teresa i s. Jekaterina.
Dawniej służyli s. Walentina (obecnie służy w Tomsku, w parafii, w której przed Surgutem służył ksiądz Marek) i s. Inna (obecnie służy poza granicami Rosji, w Kazachstanie)
W naszym kalendarzu – do niedawna – było to też wspomnienie obowiązkowe.
xJ