Daj nam proroków!

D

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywają:

Ksiądz Doktor Piotr Jarosiewicz, pochodzący z mojej rodzinnej Parafii, a posługujący obecnie w Diecezji drohiczyńskiej.

Anna Chodyka, należąca w swoim czasie do jednej z młodzieżowych Wspólnot.

Natomiast imieniny przeżywają dziś:

Ksiądz Profesor Tomasz Wielebski, z Diecezji warszawsko – praskiej, z którym miałem przyjemność poznać się w czasie swojej posługi w Warszawie;

Ksiądz Tomasz Małkiński, przez wiele lat – Duszpasterz Akademicki w Siedlcach, a obecnie: Proboszcz w Parafii Brzozowica Duża, a tak w ogóle: Kolega jeszcze z czasów seminaryjnych.

Wszystkim świętującym życzę, aby swoją wiarą tak zarażali innych, jak to czynił Patron dnia dzisiejszego! Zapewniam o modlitwie!

A ja dzisiaj posługuję w Parafii w Brzezinach, gdzie – między innymi – będę miał możliwość odprawienia Mszy Świętej w intencji Księdza Proboszcza Mariusza Szyszko, z okazji Jego niedawnych imienin. Jest to intencja, zamówiona przez Parafian. I to głównie ze względu na tę intencję tam jadę. Ale nie tylko!

Natomiast o 20:00 – Msza Święta w naszym Duszpasterstwie!

Teraz zaś już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Postarajmy się odkryć to jedno, konkretne przesłanie, z jakim Pan dziś do każdej i każdego z nas się zwraca. Niech Duch Święty będzie w tym poszukiwaniu światłem i natchnieniem! Poprośmy Go o to!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

4 Niedziela zwykła, B,

28 stycznia 2024., 

do czytań: Pwt 18,15–20; 1 Kor 7,32–35; Mk 1,21–28

CZYTANIE Z KSIĘGI POWTÓRZONEGO PRAWA:

Mojżesz tak przemówił do ludu: „Pan, Bóg twój, wzbudzi ci proroka spośród braci twoich, podobnego do mnie. Jego będziesz słuchał. Właśnie o to prosiłeś Pana, Boga swego, na Horebie, w dniu zgromadzenia: «Niech więcej nie słucham głosu Pana, Boga mojego, i niech już nie widzę tego wielkiego ognia, abym nie umarł.»

I odrzekł mi Pan: «Dobrze powiedzieli. Wzbudzę im proroka spośród ich braci, takiego jak ty, i włożę w jego usta moje słowa, będzie im mówił wszystko, co rozkażę.

Jeśli ktoś nie będzie słuchać moich słów, które on wypowie w moim imieniu, Ja od niego zażądam zdania sprawy. Lecz jeśli który prorok odważy się mówić w moim imieniu to, czego mu nie rozkazałem, albo wystąpi w imieniu bogów obcych – taki prorok musi ponieść śmierć.»”

CZYTANIE Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:

Chciałbym, żebyście byli wolni od utrapień.

Człowiek bezżenny troszczy się o sprawy Pana, o to, jak by się przypodobać Panu. Ten zaś, kto wstąpił w związek małżeński, zabiega o sprawy świata, o to, jak by się przypodobać żonie. I doznaje rozterki. Podobnie i kobieta: niezamężna i dziewica troszczy się o sprawy Pana, o to, by była święta i ciałem i duchem. Ta zaś, która wyszła za mąż, zabiega o sprawy świata, o to, jak by się przypodobać mężowi.

Mówię to dla waszego pożytku, nie zaś, by zastawiać na was pułapkę; po to, byście godnie i z upodobaniem trwali przy Panu.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:

W mieście Kafarnaum Jezus w szabat wszedł do synagogi i nauczał. Zdumiewali się Jego nauką: uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak uczeni w Piśmie.

Był właśnie w synagodze człowiek opętany przez ducha nieczystego. Zaczął on wołać: „Czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić. Wiem, kto jesteś: Święty Boży.”

Lecz Jezus rozkazał mu surowo: „Milcz i wyjdź z niego”. Wtedy duch nieczysty zaczął go targać i z głośnym krzykiem wyszedł z niego.

A wszyscy się zdumieli, tak że jeden drugiego pytał: „Co to jest? Nowa jakaś nauka z mocą. Nawet duchom nieczystym rozkazuje i są Mu posłuszne.” I wnet rozeszła się wieść o Nim wszędzie po całej okolicznej krainie galilejskiej.

To bardzo specyficzna forma dialogu Boga z ludźmi – przez swoich wysłanników, a więc konkretnych ludzi, którym Bóg osobiście „zleca” powiedzenie tego, czy owego, a wówczas taki człowiek staje przed światem, przed ludźmi, by właśnie to wygłosić. Takimi ludźmi w Starym Testamencie byli oczywiście Prorocy.

Wbrew obiegowym i nieco uproszczonym definicjom, prorok to nie jest ten, kto tylko przepowiada przyszłość – żeby nie powiedzieć: wróży z kart. Takie spojrzenie słychać chociażby w stwierdzeniu: „Obym był złym prorokiem”, czyli: oby moje niedobre przewidywania, dotyczące przyszłości, nie sprawdziły się. Tak i podobnie nieraz się wyrażamy, chociaż może wewnętrznie zdajemy sobie sprawę, że jest to spojrzenie uproszczone, a przez to nie do końca prawdziwe.

Bo prorok to rzeczywiście ten, kto przepowiada przyszłość. Ale nie tylko! Bo mówi także o tym, co było, ale także o tym, co mogłoby być lub co może być, jeżeli postąpi się tak, czy inaczej. Zatem, zakres – by tak się wyrazić – prorockich kompetencji jest szeroki, obejmuje bowiem przyszłość, ale także teraźniejszość i przeszłość. Jeżeli zaś mowa o przeszłości, to nie w tym sensie, że prorok jedynie informuje o tym, co było, bo to akurat wszyscy wiedzą i widzą, natomiast w jego wypowiedziach zwykle pojawia się ocena poszczególnych wydarzeń, czy konkretnych ludzkich zachować.

I właśnie: ocena, ale z jakiej pozycji? Kto konkretnemu Prorokowi daje prawo, by kogoś oceniał? Na pewno dobrze wiemy. Kto zatem? Oczywiście, Ten sam, który każe mu mówić o tym, co się dzieje akurat w tym momencie, ale też ostrzec o tym, co może się ewentualnie stać, jeżeli ludzie nie zmienią swego postępowania, albo wreszcie: Ten, który dokładnie, niemalże precyzyjnie zapowiada, co stanie się wtedy i wtedy, jeżeli ludzie postąpią tak, albo nie postąpią tak. Któż to jest, kto to wszystko Prorokowi podpowiada?

Dobrze wiemy – to sam Bóg. Przeto widzimy, że dokładną i w pełni prawdziwą jest ta definicja, która określa, że Prorok to jest po prostu ten, kto mówi w imieniu Boga. A jeżeli mówi w imieniu Boga, to mówi wszystko to, co Bóg chce, aby powiedział. Dokładnie to – i tylko to! Właśnie takiego Proroka Mojżesz – w imieniu Boga – obiecuje swojemu ludowi.

Sam Mojżesz spełniał także taką rolę, bo chociaż w sensie ścisłym Prorokiem nie był, to jednak miał na stałe uruchomione „bezpośrednie łącze” z Bogiem i na bieżąco otrzymywał wskazania, co ma swojemu ludowi powiedzieć (przepowiedzieć?); co ma zrobić, jak rozstrzygnąć daną sprawę, także sporną, pomiędzy ludźmi. I oto w obliczu zbliżającego się końca swojej posługi, Mojżesz – jeszcze raz podkreślmy – jako człowiek wyjątkowy i mający z Bogiem wyjątkowy i niepowtarzalny kontakt, zapowiada kogoś na swoje miejsce.

Nietrudno się domyślić, że takie proste wejście na jego miejsce i przejęcie jego funkcji nie było łatwe. I nie było do końca możliwe, bo jednak to właśnie Mojżesz dokonał tego niezwykłego czynu, jakim było wyprowadzenie narodu wybranego z niewoli egipskiej, a więc tego wydarzenia, które do dziś dnia konstytuuje wspólnotę wyznawców judaizmu, a i dla nas, chrześcijan, ma niebagatelne znaczenie.

Bezpośrednim następcą Mojżesza był – jak wiemy – Jozue, który także owocnie współpracował z Bogiem i doprowadził Izraelitów do ziemi obiecanej, ale uczynił to już w nieco innym stylu, niż Mojżesz. I to akurat nas nie dziwi, to w sumie normalne, bo Jozue to był Jozue, a nie Mojżesz – ten był sobą, a ten był sobą. I jeden nie był „kalką” drugiego, bo i po co? Natomiast Bóg z każdym układał inne, osobiste, indywidualne relacje; każdemu mówił to, co ważne i sam prowadził dzieło, które wobec narodu izraelskiego realizowali odpowiednio: a to Mojżesz, a to Jozue.

W rzeczywistości, to sam Bóg dokonywał całego tego dobra, jakie wówczas dokonało się w narodzie i dla narodu – i to sam Bóg po kolei przekazywał Mojżeszowi, jak i potem Jozuemu, jak i potem każdemu z poszczególnych Proroków – co mają mówić w Jego imieniu. Sam Bóg to podpowiadał, wskazywał… Tak się w tej sprawie wypowiedział w dzisiejszym pierwszym czytaniu: Wzbudzę im proroka spośród ich braci, takiego jak ty, i włożę w jego usta moje słowa, będzie im mówił wszystko, co rozkażę. Jeśli ktoś nie będzie słuchać moich słów, które on wypowie w moim imieniu, Ja od niego zażądam zdania sprawy. Lecz jeśli który prorok odważy się mówić w moim imieniu to, czego mu nie rozkazałem, albo wystąpi w imieniu bogów obcych – taki prorok musi ponieść śmierć.

W tej dość krótkiej wypowiedzi mamy kilka ważnych stwierdzeń, z których żadnego nie możemy pominąć… Pierwsze to te, że Proroka powołuje Bóg. To On sam go – jak się dziś wyraził – «wzbudzi». Po drugie: wzbudzi go spośród ich braci, czyli to będzie ktoś z ludu, kość z kości i krew z krwi, a nie jakiś przybysz na białym koniu i ognistym rydwanie, na którym wśród grzmotu piorunów zjedzie z nieba.

A ponieważ będzie to ktoś z ludu, to będzie to człowiek taki, jak ty – jak się wyraził Bóg – czyli we wszystkim podobny do ludzi, obdarzony wszystkimi ludzkimi zdolnościami, ale i obarczony wszystkimi ludzkimi słabościami. Następnie: będzie on mówił to, co w jego usta włoży Bóg. A zatem, to nie będą jego prywatne wynurzenia czy decyzje, ale ma przekazywać dokładnie to, co mu wskaże sam Bóg. Dokładnie to – i wszystko to! Bóg wyraźnie dzisiaj czyni to zastrzeżenie! Zatem, prorok nie może przemilczeć tego, co Bóg mu powiedział – nawet części tego przekazu. Do ostatniego słowa, do ostatniego przecinka i ostatniej kropki – ma powiedzieć wszystko!

I wreszcie: jeszcze dwa, bardzo mocne i ważne zastrzeżenia, dotyczące odpowiedzialności słuchaczy i odpowiedzialności Proroka. Jeżeli ktoś ze słuchających zlekceważy słowo Proroka, jakie ten mówi w imieniu Boga – taki ktoś poniesie surową odpowiedzialność przed Bogiem za to zachowanie. Ale nie mniej surową – a może nawet surowszą odpowiedzialność – poniesie Prorok, który odważy się w imieniu Boga mówić to, czego mu Bóg nie przekazał, albo wręcz poważy się na to, by udawać proroka, uzurpować sobie prawo do mówienia na sposób prorocki!

Dzisiaj Bóg – w tym swoim ostrzeżeniu – mówi o wystąpieniu w imieniu bogów obcych, co możemy rozumieć jako mówienie w imieniu kogokolwiek innego, niż sam Bóg. Ktoś, kto by się na coś takiego poważył, z pewnością spotka się właściwą reakcją ze strony Boga.

Takie pouczenie otrzymujemy dzisiaj w pierwszym czytaniu i zastanawiamy się, jak ono może odnosić się do nas i do naszej aktualnej sytuacji – życiowej, osobistej, społecznej, kościelnej… Ale zapewne już chwila spokojnej refleksji wystarczy, aby dojść do wniosku, że jednak się odnosi.

Bo my dzisiaj także – zresztą, jak zawsze, jak we wszystkich wcześniejszych wiekach i pokoleniach – potrzebujemy kogoś, kto nam podpowie, poradzi, choćby zasugeruje, co robić, co mówić, co w ogóle myśleć o tym wszystkim, co działo się i dzieje w Kościele i w świecie. I w naszej Ojczyźnie. To nie jest prawdą, że tego nie chcemy i nie szukamy!

To nieprawda, chociaż faktycznie wielokrotnie zdarza nam się słyszeć – albo samemu wypowiadać – ostre i kategoryczne stwierdzenia, w stylu: „A co mi tu będzie mówił!”; „Jakim prawem mnie pouczasz?”; „Co Ty w ogóle wiesz o mojej sytuacji, żebyś mi tu głosił kazania?”; „Martw się o siebie, pilnuj własnego nosa, nie wtrącaj się w moje sprawy, nie ustawiaj mi życia!” – i tego typu, i tym podobne.

Tyle, że wszyscy ci, którzy takie rzeczy mówią, w rzeczywistości bardzo często ulegają wpływom innych. Zwykle, niestety, tym złym wpływom. Bo tego typu buńczuczne hasła to oni często kierują do Boga i do tych, którzy w imieniu Boga próbują im coś powiedzieć. Natomiast zwykle są to ludzie wewnętrznie słabi, osobowościowo są dość mdli i bezbarwni, zwykle nie mają jakichś własnych poglądów, tylko powtarzają to, co usłyszą w komercyjnych stacjach telewizyjnych lub radiowych, albo wyczytają na wszelkiego rodzaju portalach.

Prosta obserwacja życiowa potwierdza, że człowiek tak naprawdę musi kogoś słuchać i za kimś podążać. To jest naturalna potrzeba człowieka. Nawet może nie do końca uświadomiona, albo wprost wypierana! Bo oczywiście, to lepiej brzmi i lepiej prezentuje się przed innymi ktoś, kto będzie utrzymywał, że on sobie sam ze wszystkim poradzi, on sobie sam wszystko przemyśli i zaplanuje, dlatego nie potrzebuje, żeby go ktoś pouczał. Nie potrzebuje niczyjej rady, ani pomocy!

Tyle tylko, że ten sam człowiek potem siedzi godzinami w internecie, biega po portalach i wyłapuje, co o tej lub innej sprawie powiedział ten polityk, a co napisał ten celebryta, a co znowu napisał ten czy tamten ekspert… Do takich rzeczy przykłada on ucho, podobnie jak i do wszelkiego rodzaju horoskopów, wróżb, czy przepowiedni dyżurnych jasnowidzów, mających chyba swój stały etat na niektórych portalach.

W tym kontekście, można nawet odważyć się na taką analogię, że jak mówimy, iż kto nie wierzy w Boga, ten wierzy we wszystko, tak samo ten, kto nie słucha Boga – ten słucha wszystkich i wszystkiego. I każdą bzdurę „łyknie”, i każdy absurd „przełknie”, i każdą głupotę „wchłonie” – i jeszcze innym będzie to wszystko wciskał do głowy z największym przekonaniem, jak jakąś prawdę objawioną! Ale kiedy usłyszy słowa rzeczywiście objawione przez Boga, a przekazane przez kogoś z ludzi, przez Boga posłanych, to wtedy podnosi głowę, wypina pierś, dumnie się puszy i stwierdza, że nie będzie go nikt pouczał, ani mu nic mówił.

I w ten sposób często do głosu dochodzi zły duch, który zawsze znajdzie i ludzi, i sposoby, żeby swoje kłamstwa i krętactwa – komu się tylko da – wciskać. I jakoś tak za nim łatwo pójść, jego jakoś tak łatwo słuchać, bo to i nowoczesne, i uczone, i zgodnie z dyrektywami unijnymi. Ale posłuchać Jezusa, który przez swoich ludzi chce wskazać właściwą i prostą drogę – to już nie do pomyślenia, bo to i nienowoczesne, i nienaukowe, a co najgorsze: niezgodne z wytycznymi unii europejskiej. Czyli – mówiąc krótko i wprost – czysty skandal!

Dlatego my dzisiaj, moi Drodzy, prośmy Pana – wraz z ludem wybranym, zwracającym się do Mojżesza – aby nam dawał zawsze proroków, aby nam dawał ludzi Bożych, ludzi opatrznościowych, ludzi wielkich, silnych duchem i o mocnej osobowości, którzy nas poprowadzą, którzy nas wyprowadzą z całego tego bagna, w którym teraz jesteśmy! I którzy odważnie powiedzą złemu duchowi tak, jak Jezus dzisiaj w Ewangelii: Milcz i wyjdź z niego! – czyli właśnie: skutecznie zakażą mu mówić cokolwiek do kogokolwiek i równie skutecznie nakażą mu wyjść z naszego życia osobistego, życia rodzinnego, życia społecznego i ze wszystkich tych obszarów, które sobie zawłaszczył i w których czuje się, jak u siebie.

Prośmy Pana, aby dał nam takich ludzi świętych i światłych, którzy tak, jak Święty Paweł w drugim czytaniu będą nam tłumaczyli i wyjaśniali – w pełnej zgodzie z nauką Pisma Świętego – wszelkie aspekty życia rodzinnego, małżeńskiego, społecznego i wszyskie inne. Owszem, dzisiejsze pouczenia Apostoła może nas nieco zaskakują, bo wyraźnie wskazują na wyższość życia bezżennego, a my dzisiaj w Kościele nauczamy o równości wszystkich życiowych powołań: czy to kapłańskiego lub zakonnego, czy to małżeńskiego, czy to do życia w samotności.

Z pewnością, trzeba nam na te słowa spojrzeć przez pryzmat czasów, w jakich powstały, kiedy to doktryna Kościoła dopiero się kształtowała. Zresztą, przekonanie o wyższości powołania kapłańskiego lub zakonnego nad pozostałymi tkwiło w świadomości ludzi jeszcze do niedawna!

Ja sam, spotykając się moimi Koleżankami i Kolegami, lub ich Rodzinami – kiedy byłem w Semianarium, ale i potem, już w kapłaństwie – słyszałem od nich, jak to ja się bardzo poświęciłem, podczas kiedy oni wiodą takie zwyczajne, szare życie. Na szczęście, mądrzy nasi Wychowawcy i Ojcowie Duchowni w Seminarium konsekwentnie „leczyli” nas z takiego spojrzenia. I tak, jak Święty Paweł w dzisiejszym drugim czytaniu, porządkowali nasze myślenie w tej materii.

Bo i Paweł także nie deprecjonuje wartości życia małżeńskiego. Wszak w zakończeniu dzisiejszego fragmentu jego Pierwszego Listu do Koryntian słyszymy: Mówię to dla waszego pożytku, nie zaś, by zastawiać na was pułapkę; po to, byście godnie i z upodobaniem trwali przy Panu. Po to właśnie tłumaczył swoim uczniom te ważne sprawy.

I po to czynią to jego następcy i następcy apostołów, czyli pasterze Kościoła, księża i osoby zakonne, ale też nauczyciele i wychowawcy, ale też przywódcy polityczni i przewodnicy duchowi – ci mądrzy, rzecz jasna – a wcześniej jeszcze, jako pierwsi: rodzice, krewni i członkowie rodzin, aby wskazać drogę, aby podpowiedzieć, ukierunkować, aby ukształtować w nas dobrego ducha, aby ukształtować w nas prawdziwą mądrość. Abyśmy potem my sami stali się takimi przewodnikami i autorytetami dla innych. Takimi prorokami, którzy będą do innych mówić w imieniu Jezusa!

Moi Drodzy, z całego serca, najusilniej i najmocniej, prośmy dziś o takich proroków, o takich mądrych ludzi! O ludzi opatrznościowych, świętych – prawdziwych przewodników duchowych! O takie autorytety! Tak, właśnie dzisiaj, w dobie tak wielkiego kryzysu autorytetu – my szturmujmy Niebo o odrodzenie się autorytetu rodziców wobec dzieci, nauczycieli wobec uczniów, wychowawców wobec wychowanków, profesorów wobec studentów, prezydenta, rządu i klasy politycznej wobec narodu, ale również: autorytetu proboszcza i innych duszpasterzy wobec parafian, biskupa wobec Kościoła diecezjalnego, Papieża wobec Kościoła Powszechnego.

Prośmy o to naszego Pana, szturmujmy Niebo, ale też sami róbmy na tym odcinku, co możemy: rozmawiajmy o tym, przekonujmy się nawzajem do tego i tak kształtujmy postawę własną i postawy innych, aby w naszym życiu było miejsce dla autorytetu. I aby wszyscy odczuwali taką potrzebę! Bo taka potrzeba była od zawsze, ale obecnie – zarówno sytuacja w Kościele, jak i na świecie, jak i ostanio w naszej Ojczyźnie – woła wręcz o to rozpaczliwie!

Dlatego prosimy Cię, Panie, daj nam ludzi mądrych i świętych, daj nam proroków i przewodników, daj nam na te dzisiejsze czasy tych, przez których Ty sam będziesz do nas mówił i Ty sam będziesz nas prowadził! I Ty sam wyprowadzisz nas z tej pustyni, na jaką sami weszliśmy i na której się totalnie pogubiliśmy – i zupełnie nie wiemy, jak z niej wyjść. Przeprowadź nas przez nią – Ty sam, nasz Panie – przez swoich ludzi! Poślij ich do nas – jak najszybciej!

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.