Żyjmy owocnie i sensownie!

Ż

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Łukasz Osypiuk, należący w swoim czasie do jednej z młodzieżowych Wspólnot. Niech Pan pomoże Mu kroczyć przez życie wyłącznie drogami Bożymi!

A u mnie dzisiaj – jak to w poniedziałek – dzień na rozwiezienie Ogłoszeń duszpasterskich po Uczelni i na załatwienie spraw bieżących.

O 17:00 natomiast – wizyta duszpasterska w Akademiku, na osobiste zaproszenie Pawła Krasnodębskiego, Studenta pierwszego roku naszej Uczelni, Jego Brata Piotra, Studenta piątego roku, oraz Mateusza Chraszcza, Studenta… nie wiem, którego roku. Wiem tylko, że sam nawet nie ogłaszałem w tym roku tej wizyty, bo od kilku lat praktycznie nie ma nią zainteresowania, a Paweł sam wyszedł z taką inicjatywą – w imieniu także swoich Współlokatorów. Jestem pod wrażeniem! I bardzo Im za to dziękuję!

Teraz zaś zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Poniżej zaś – słówko Janka, któremu serdecznie dziękuję za przygotowanie kolejnego rozważania. Jak co tydzień! I zawsze jakaś ciekawa, oryginalna myśl tam się znajdzie. Wielkie dzięki!

Zatem, co konkretnie mówi dziś do mnie Pan? Z jakim przesłaniem właśnie do mnie osobiście się zwraca? Niech Duch Święty obdarzy światłem i natchnieniem!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Poniedziałek 4 Tygodnia zwykłego, rok II,

29 stycznia 2024.,

do czytań: 2 Sm 15,13–14.30;16,5–13a; Mk 5,1–20

CZYTANIE Z DRUGIEJ KSIĘGI SAMUELA:

Przybył ktoś, kto doniósł Dawidowi: „Serca ludzi z Izraela zwróciły się do Absaloma”. Wtedy Dawid dał rozkaz wszystkim swym sługom przebywającym wraz z nim w Jerozolimie: „Wstańcie! Uchodźmy, gdyż nie znajdziemy ocalenia przed Absalomem. Spiesznie uciekajcie, ażeby nas nie napadł znienacka, nie sprowadził na nas niedoli i ostrzem miecza nie wygładził mieszkańców miasta”.

Dawid wstępował na Górę Oliwną. Wchodził na nią płacząc i mając głowę zasłoniętą. Szedł boso. Również wszyscy ludzie, którzy mu towarzyszyli, zasłonili swe głowy i wstępując na górę płakali.

Król Dawid przybył do Bachurim. A oto wyszedł stamtąd pewien człowiek. Był on z rodziny należącej do domu Saula. Nazywał się Szimei, syn Gery. Posuwając się naprzód, przeklinał i obrzucał kamieniami Dawida oraz wszystkich sług króla Dawida, chociaż był z nim po prawej i po lewej stronie cały lud i wszyscy bohaterowie.

Szimei przeklinając, wołał w ten sposób: „Precz, precz, krwawy człowieku i niegodziwcze. Na ciebie Pan skierował wszystką krew rodziny Saula, któremu zagarnąłeś panowanie. Królestwo twoje oddał Pan w ręce Absaloma, twojego syna. Teraz ty sam jesteś w utrapieniu, bo jesteś człowiekiem krwawym”.

Odezwał się do króla Abiszaj, syn Serui: „Dlaczego ten zdechły pies przeklina pana mego, króla? Pozwól, że podejdę i utnę mu głowę”.

Król odpowiedział: „Co ja mam z wami zrobić, synowie Serui? Jeżeli on przeklina, to dlatego, że Pan mu pozwolił: «Przeklinaj Dawida». Któż w takim razie może mówić: «Czemu to robisz?»” Potem zwrócił się Dawid do Abiszaja i do wszystkich swoich sług: „Mój własny syn, który wyszedł z wnętrzności moich, nastaje na moje życie. Cóż dopiero ten Beniaminita? Pozostawcie go w spokoju, niech przeklina, gdyż Pan mu na to pozwolił. Może wejrzy Pan na moje utrapienie i odpłaci mi dobrem za to dzisiejsze przekleństwo”.

I tak Dawid posuwał się naprzód wraz ze swymi ludźmi.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:

Jezus i uczniowie Jego przybyli na drugą stronę jeziora do kraju Gerazeńczyków. Ledwie wysiadł z łodzi, zaraz wybiegł Mu naprzeciw z grobów człowiek opętany przez ducha nieczystego. Mieszkał on stale w grobach i nawet łańcuchem nie mógł go już nikt związać. Często bowiem wiązano go w pęta i łańcuchy, ale łańcuchy kruszył, a pęta rozrywał, i nikt nie zdołał go poskromić. Wciąż dniem i nocą krzyczał, tłukł się kamieniami w grobach i po górach.

Skoro z daleka ujrzał Jezusa, przybiegł, oddał Mu pokłon i krzyczał wniebogłosy: „Czego chcesz ode mnie, Jezusie, Synu Boga Najwyższego? Zaklinam Cię na Boga, nie dręcz mnie”. Powiedział mu bowiem: „Wyjdź, duchu nieczysty, z tego człowieka”. I zapytał go: „Jak ci na imię?” Odpowiedział Mu: „Na imię mi legion, bo nas jest wielu”. I prosił Go na wszystko, żeby ich nie wyganiał z tej okolicy.

A pasła się tam na górze wielka trzoda świń. Prosili Go więc: „Poślij nas w świnie, żebyśmy w nie wejść mogli”. I pozwolił im. Tak duchy nieczyste wyszły i weszły w świnie. A trzoda około dwutysięczna ruszyła pędem po urwistym zboczu do jeziora. I potonęły w jeziorze.

Pasterze zaś uciekli i rozpowiedzieli to w mieście i po zagrodach, a ludzie wyszli zobaczyć, co się stało. Gdy przyszli do Jezusa, ujrzeli opętanego, który miał w sobie legion, jak siedział ubrany i przy zdrowych zmysłach. Strach ich ogarnął. A ci, którzy widzieli, opowiedzieli im, co się stało z opętanym, a także o świniach. Wtedy zaczęli Go prosić, żeby odszedł z ich granic.

Gdy wsiadł do łodzi, prosił Go opętany, żeby mógł zostać przy Nim. Ale nie zgodził się na to, tylko rzekł do niego: „Wracaj do domu, do swoich, i opowiadaj im wszystko, co Pan ci uczynił i jak ulitował się nad tobą”. Poszedł więc i zaczął rozgłaszać w Dekapolu wszystko, co Jezus z nim uczynił, a wszyscy się dziwili.

A OTO SŁÓWKO JANKA:

Gdy rozważałem to dzisiejsze czytanie oraz Ewangelię, to zauważyłem, że oba święte teksty mówią o strachu.

W czytaniu słyszymy, jak król Dawid, wraz ze swoimi zwolennikami, ucieka przed swoim własnym synem, Absalomem, w obawie o życie swoje i swoich ludzi. Z kolei Ewangelia ukazuje nam strach złego ducha, Legiona, przed Jezusem.

Zobaczmy, że każdy się czegoś boi. Każdy ma jakieś swoje obawy przed czymś. Ale w tym wszystkim łączy ich – i nas – jedno: strach przed cierpieniem. Król Dawid bał się, że będzie prześladowany, a może wręcz zabity, jeżeli zostanie w Jerozolimie po buncie swego syna Absaloma. Złe duch się bały, że Jezus pokrzyżuje im plany. Jezus także się bał – cierpienia, które Go czekało. I my również boimy się cierpienia…

Odczuwamy też niejednokrotnie strach przed złem tego świata. Mamy obawy przed chorobami, biedą, wojną, pandemią. A przede wszystkim – przed śmiercią. Tą cielesną śmiercią, która zakończy nasze życie na tej ziemi.

Jednak w tym kontekście warto zadać sobie pytanie: A czy myślimy o tej śmierci duchowej? O piekle? Wielu ludzi twierdzi, że życie kończy się w chwilą odejścia z tego świata, lecz tak nie jest! Życie wtedy się dopiero zaczyna! Tu na ziemi jesteśmy po to, aby zapracować na życie wieczne, życie bez końca życie!

Smuci mnie to, że wielu ludzi skupia się tak całkowicie na tym świecie. Problemem dzisiejszego świata jest to, że za mało myślimy o śmierci! Myślimy tylko i wyłącznie o życiu doczesnym.

Ostatnio w pracy, jak wykładałem towar na półki, to zauważyłem jedną taką dla mnie interesującą rzecz: jedzenie i picie mają termin ważności. A np. świeczka, ubrania i inne rzeczy nie mają tego terminu, a wyrzucamy je, kiedy się zużyją. Gdy się nad tym bardziej zastanowiłem, to przyszła mi taka refleksja, że człowiek też się kończy. Nasza data ważności – to jest data śmierci, ale jak się zużyjemy dla ludzi – i przede wszystkim dla Pana Boga – tak będziemy zapamiętani.

Mamy nieraz taką tendencje, że lubimy wspominać jakieś rzeczy, dawno temu używane, ale ciągle żyjący w naszej pamięci. Dajmy na to, że samochód ,,maluch” – jak niektórzy z nostalgią wspominają – to była maszyna! A znowu ktoś inny powie, że kiedyś to były piece kaflowe! Jak one grzały!

I tak samo niech będzie z nami! Byśmy kiedyś byli wspominani przez ludzi nie przez to, że umarliśmy i robiliśmy tylko to, co nam się podobało, albo co było absolutnie konieczne, ale że żyliśmy pięknie, aktywnie i pracowicie – i „zużyliśmy się” na chwałę Boga i dla dobra ludzi!

Życzę sobie i Wam, byśmy wiedzieli, po co żyjemy! Byśmy mimo różnych lęków i strachów – nie poddawali się, ale żyli aktywnie, pracowicie, pięknie i sensownie – i doszli do świętości!

2 komentarze

  • Zwróciłam szczególną uwagę na zakończenie Ewangelii:
    – Człowiek dotąd opętany, siedzi przy zdrowych zmysłach u stóp Jezusa i prosi Go, żeby mógł pozostać przy Jezusie na zawsze.
    – Natomiast ludzie, mieszkańcy, przy zdrowych zmysłach, którzy ponieśli stratę materialną, swoje świnie, przychodzą do Jezusa i proszą Go, żeby odszedł z ich okolicy.

    Zastanawiam się, dlaczego strach wypełnił ich serca, a nie radość że Jezus uzdrowił człowieka…
    Może to Oni byli opętani , żądzą pieniądza, posiadaniem majątku materialnego?…
    Czy aby się nawrócić trzeba doświadczyć cudu na sobie, nie wystarczy być świadkiem?

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.