A na szczęście wszelakie…

A

Szczęść Boże! Moi Drodzy, bardzo przepraszam za opóźnienie zamieszczenia słówka, bo od samego rana było sporo telefonów i ustaleń, związanych z piątkową audycją. Ale o niej w piątek.

A w tym momencie podglądam relacje w telewizji „Republika” oraz w telewizji „W Polsce pl” dantejskie sceny z Sejmu, gdzie trwa siłowe powstrzymywanie Posłów przez straż marszałkowską… W piątek protest Rolników w całej Polsce. Niestety, mamy rządy bandytów. Wielki bałagan w naszej Ojczyźnie! Proszę Wszystkich o modlitwę i budzenie świadomości wśród ludzi, poprzez rozmowy ze swoim otoczeniem na te tematy!

A teraz już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zatem, co konkretnie mówi do mnie Pan? Z jakim przesłaniem do mnie się zwraca? Duchu Święty, podpowiedz…

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

5 Tydzień zwykły, rok II,

7 lutego 2024., 

do czytań: 1 Krl 10,1–10; Mk 7,14–23

 

 

 

 

 

CZYTANIE Z PIERWSZEJ KSIĘGI KRÓLEWSKIEJ:

Królowa Saby, usłyszawszy o Salomonie, przybyła, aby się osobiście przekonać o jego mądrości przez roztrząsanie trudnych zagadnień. Przyjechała więc do Jerozolimy ze świetnym orszakiem i wielbłądami, dźwigającymi wonności i bardzo dużo złota oraz drogocennych kamieni. Następnie przyszła do Salomona i odbyła z nim rozmowę o wszystkim, co postanowiła. Salomon zaś udzielił jej wyjaśnień we wszystkich zagadnieniach przez nią poruszonych. Nie było zagadnienia nieznanego królowi, którego by jej nie wyjaśnił.

Gdy królowa Saby ujrzała całą mądrość Salomona oraz pałac, który zbudował, jak również zaopatrzenie jego stołu w potrawy i napoje, i mieszkanie jego dworu, stanowiska usługujących jemu, jego szaty, jego podczaszych, jego całopalenia, które składał w świątyni Pana, wówczas doznała zachwytu. Dlatego przemówiła do króla:

Prawdziwa była wieść, którą usłyszałam w moim kraju o twoich dziełach i o twej mądrości. Jednak nie dowierzałam tym wieściom, dopóki sama nie przyjechałam i nie zobaczyłam na własne oczy, że nawet połowy mi nie powiedziano. Przewyższyłeś mądrością i powodzeniem wszelkie pogłoski, które usłyszałam.

Szczęśliwe twoje żony, szczęśliwi twoi słudzy. Oni stale znajdują się przed twoim obliczem i wsłuchują się w twoją mądrość. Niech będzie błogosławiony Pan, Bóg twój, za to, że ciebie upodobał sobie, aby cię osadzić na tronie Izraela. Z miłości, jaką żywi Pan względem Izraela, ustanowił ciebie królem dla wykonywania prawa i sprawiedliwości”.

Następnie dała królowi sto dwadzieścia talentów złota i bardzo dużo wonności oraz drogocennych kamieni. Nigdy nie przyniesiono więcej wonności od tych, które królowa Saby dała królowi Salomonowi.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:

Jezus przywołał znowu tłum do siebie i rzekł do niego: „Słuchajcie Mnie wszyscy i zrozumiejcie. Nic nie wchodzi z zewnątrz w człowieka, co mogłoby uczynić go nieczystym; lecz co wychodzi z człowieka, to czyni człowieka nieczystym. Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha”.

Gdy się oddalił od tłumu i wszedł do domu, uczniowie pytali Go o to przysłowie. Odpowiedział im: „I wy tak niepojętni jesteście? Nie rozumiecie, że nic z tego, co z zewnątrz wchodzi w człowieka, nie może uczynić go nieczystym; bo nie wchodzi do jego serca, lecz do żołądka i na zewnątrz się wydala”. Tak uznał wszystkie potrawy za czyste.

I mówił dalej: „Co wychodzi z człowieka, to czyni go nieczystym. Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota. Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym”.

Niewiele tak naprawdę wiemy o królowej Saby, która przybyła dzisiaj do Salomona, aby zobaczyć jego królestwo i porozmawiać z nim o sprawach z pewnością ważnych i zapewne wagi państwowej… A może i osobistych?… Nie wiemy.

Dowiadujemy się jedynie, że usłyszawszy o Salomonie, przybyła, aby się osobiście przekonać o jego mądrości przez roztrząsanie trudnych zagadnień. Przyjechała więc do Jerozolimy ze świetnym orszakiem i wielbłądami, dźwigającymi wonności i bardzo dużo złota oraz drogocennych kamieni. Następnie przyszła do Salomona i odbyła z nim rozmowę o wszystkim, co postanowiła. Salomon zaś udzielił jej wyjaśnień we wszystkich zagadnieniach przez nią poruszonych. Nie było zagadnienia nieznanego królowi, którego by jej nie wyjaśnił.

To tylko potwierdza wszystkie dotychczasowe informacje o królu, którego Bóg obdarzył nadzwyczajną wręcz mądrością, bo ten o to w odpowiednim momencie poprosił Boga, dlatego została mu ona udzielona. I właśnie tą mądrością zachwycała się królowa, jak również wszystkim innym, co zobaczyła, co też wyraziła w słowach: Prawdziwa była wieść, którą usłyszałam w moim kraju o twoich dziełach i o twej mądrości. Jednak nie dowierzałam tym wieściom, dopóki sama nie przyjechałam i nie zobaczyłam na własne oczy, że nawet połowy mi nie powiedziano. Przewyższyłeś mądrością i powodzeniem wszelkie pogłoski, które usłyszałam.

A to z kolei oznacza, że początkowo była ona sceptycznie nastawiona do Salomona, do jego władzy i mądrości, do funkcjonowania jego królestwa. Tym bardziej zatem trzeba docenić jej mądrość, że nie uległa wszelakim pogłoskom, ale postanowiła sama wszystko sprawdzić. Dlatego przybyła, sprawdziła, zobaczyła na własne oczy i zmieniła zdanie: ze sceptycznego na bardzo pozytywne.

Moi Drodzy, jak bardzo powinniśmy ją w tym właśnie naśladować! Jeżeli bowiem stać było osobę tak wysoko postawioną, by nie upierać się przy swoim zdaniu, ale wręcz podjąć niemały trud wyruszenia w podróż i zapoznania się ze stanem faktycznym, to naprawdę my wszyscy powinniśmy tego właśnie się od niej uczyć: by nie oceniać pochopnie, by nie przykładać ucha do pogłosek i ich nie powielać, by nie upierać się na siłę przy swoim zdaniu, ale dopuścić do siebie świadomość, że możemy i my nie mieć racji… Nawet pomimo wysokiego wykształcenia czy wysokiej pozycji społecznej, czy znaczącego stanowiska…

Ta – podkreślmy to – pogańska królowa dzisiaj prezentuje naprawdę piękną i mądrą postawę. Czego już nie można powiedzieć o Salomonie… Owszem, z dzisiejszego czytania tego wprost nie możemy wywnioskować, bo dzisiaj nie słyszymy ani jednego zdania, przez niego wypowiedzianego, a jedynie słyszymy, że rozmawiał z królową i na wszystkie pytania jej odpowiedział. Natomiast komentatorzy biblijni widzą właśnie w tym momencie pierwsze sygnały zmiany nastawienia króla…

Z pewnością, biorą pod uwagę to, co z tej Księgi, z której mamy dzisiejsze czytanie, możemy się dowiedzieć na podstawie dalszej jej lektury. A możemy się dowiedzieć, że – mówiąc bardzo kolokwialnie i bardzo „po naszemu” – mądremu królowi zaczęła „uderzać woda sodowa do głowy”… I zaczął wierzyć bardziej w siebie, niż w Boga – i Bogu! Zaczął omijać Boże nakazy i zakazy, wszedł w nieczyste zbliżenia z rozwiązłymi kobietami, zaczął nawet budować ołtarze obcym bóstwom! Ale o tym dowiemy się – jako rzekliśmy – z dalszej lektury Pierwszej Księgi Królewskiej, dzisiaj jakby nic na to jeszcze nie wskazuje.

Natomiast dają do myślenia te słowa pogańskiej królowej: Szczęśliwe twoje żony, szczęśliwi twoi słudzy. Oni stale znajdują się przed twoim obliczem i wsłuchują się w twoją mądrość. Niech będzie błogosławiony Pan, Bóg twój, za to, że ciebie upodobał sobie, aby cię osadzić na tronie Izraela. Z miłości, jaką żywi Pan względem Izraela, ustanowił ciebie królem dla wykonywania prawa i sprawiedliwości.

Czyżby zatem pogańska królowa musiała przypomnieć tak bardzo wierzącemu w Boga i zaprzyjaźnionemu z Bogiem królowi, od kogo wszystko otrzymał? Dlaczego wypowiedziała te słowa właśnie ona, która tak naprawdę tego Boga osobiście nie czciła? Czyżby dostrzegła, że musi wysłać do króla ten mocny sygnał, aby nie zatrzymywał na sobie całej chwały, która Bogu się w pierwszym rzędzie należy? Nie wiemy, co tak naprawdę myślała królowa – wiemy, że takie właśnie słowa wypowiedziała.

Natomiast wiemy też, że Jezus w Ewangelii wypowiedział takie słowa: Nic nie wchodzi z zewnątrz w człowieka, co mogłoby uczynić go nieczystym; lecz co wychodzi z człowieka, to czyni człowieka nieczystym. A także: Nic z tego, co z zewnątrz wchodzi w człowieka, nie może uczynić go nieczystym; bo nie wchodzi do jego serca, lecz do żołądka i na zewnątrz się wydala. […] Co wychodzi z człowieka, to czyni go nieczystym. Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota. Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym. Jaki z tego wniosek, moi Drodzy?

A taki właśnie, że prawdziwy kształt życia człowieka, kierunek jego życia – zależy od tego, co ma on w sercu. Czyli – mówiąc już tak bardzo precyzyjnie – od jego myślenia, od jego wewnętrznego nastawienia. Wówczas ani okoliczności pozytywne, szczęśliwe, radosne i podniosłe nie wpędzą go w pychę, ani – przeciwnie – okoliczności negatywne, trudne, bolesne czy wręcz dramatyczne nie spowodują jego załamania i rozpaczy.

Jan Kochanowski wyraził to w formie poetyckiej w słowach: „A na szczęście wszelakie serce ma być jednakie”; chociaż wiemy, że sam tej zasadzie nie pozostał wierny, gdyż po śmierci swojej małej córeczki Urszuli jego serce nie było „jednakie”, a bardzo boleśnie przeżył ów fakt… My także przeżywamy różne sytuacje: i radosne, wręcz bardzo radosne i szczęśliwe, z powodu których chciałoby się wręcz tańczyć i skakać ze szczęścia; jak i te trudne i ciężkie, niczym tonowe kamienie, które przytłaczają nas do ziemi.

I teraz chodzi o to, abyśmy w naszych sercach – czyli w naszym myśleniu, w naszym wewnętrznym nastawieniu – byli tak bardzo blisko Jezusa, tak bardzo z Nim zjednoczeni, aby żadne z tych zewnętrznym okoliczności nie targały nami czy to w jedną, czy w drugą stronę, ale byśmy zarówno radości, jak i smutki – przeżywali z Jezusem i dla Niego.

I abyśmy jeszcze innym pomogli – tak, jak królowa Saby królowi Salomonowi – przekierować ich myślenie, na właściwe tory, zwłaszcza jeśli zobaczymy, że nie radzą sobie: bądź to z wielkim szczęściem, jakie ich spotkało, bądź z wielkim bólem.

Doprawdy, „na szczęście wszelakie serce ma być jednakie”! Ale będzie to możliwe tylko z pomocą Jezusa!

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.