Szczęść Boże! Moi Drodzy, chętnie poznałbym kogoś, kto urodził się 29 lutego. Bo chciałbym go zapytać, czy urodziny obchodzi co cztery lata, czy przenosi na 28 lutego? Albo na 1 marca? Ot, taka sobie ciekawostka… W każdym razie, jeżeli czyta to ktoś, kto naprawdę urodził się 29 lutego, niech przyjmie najserdeczniejsze życzenia!
Moi Drodzy, wspominałem w swoim czasie, że wybieram się – z Ekipą naszego Duszpasterstwa – do siedziby Polskiego Radia w Warszawie, aby w Programie 4 nagrać rozmowę o naszym Duszpasterstwie. Dzieliłem się wtedy z Wami swoimi wewnętrznymi obawami i wahaniami, spowodowanymi obecną sytuacją polityczną, a szczególnie – bandyckim przejęciem mediów publicznych przez obecną „władzę”. Jak jednak wspominałem, Biskup Kazimierz Gurda zgodził się nam nasz udział w tej audycji. Dlatego nagraliśmy i została ona wyemitowana. Ale na następne tego typu zaproszenia – o ile obecna sytuacja się nie zmieni – będę reagował negatywnie.
Tymczasem, nasza rozmowa – mocno skrócona, „powycinana” i włożona pomiędzy zbyt długie wstawki muzyczne, ale ostatecznie brzmiąca nie najgorzej – została wyemitowana w sobotę, 17 lutego, o godzinie 8:00, w Programie 4 Polskiego Radia, w audycji: „W dobrych zawodach”. Oto ta audycja:
https://www.polskieradio.pl/10/490/Artykul/3336424,duszpasterstwo-akademickie-z-siedlec
Co o tym myślicie?
I zmiana tematu. Oto wczorajsze przemówienie Posła Patryka Jakiego. Krótkie, ale dosadne. I bardzo prawdziwe! Właśnie z tych powodów, które Pan Poseł tak świetnie i sumarycznie wyliczył – oczywiście, nie tylko z tych – jestem całym sercem za rozwiązaniem przeklętej tak zwanej „unii europejskiej” (pisownia celowa). Posłuchajcie:
Co o tym myślicie?
A ja dzisiaj wybieram się na dyżur duszpasterski na ulicę Żytnią, gdzie mamy dwa Wydziały: Nauk Społecznych i Nauk Humanistycznych. Potem przejazd do Lublina.
Teraz natomiast zapraszam zatem do pochylenia się nad dzisiejszym Bożym słowem. Oto słówko Księdza Marka na dziś:
https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut
Zatem, co konkretnie mówi dziś do mnie Pan? Z jakim przesłaniem się zwraca? Duchu Święty, podpowiedz…
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Czwartek 2 Tygodnia Wielkiego Postu,
29 lutego 2024.,
do czytań: Jr 17,5–10; Łk 16,19–31
CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA JEREMIASZA:
To mówi Pan Bóg: „Przeklęty mąż, który pokłada nadzieję w człowieku i który w ciele upatruje swą siłę, a od Pana odwraca swe serce. Jest on podobny do dzikiego krzaka na stepie. Nie dostrzega, gdy przychodzi szczęście. Wybiera miejsca spalone na pustyni, ziemię słoną i bezludną.
Błogosławiony mąż, który pokłada ufność w Panu, i Pan jest jego nadzieją! Jest on podobny do drzewa zasadzonego nad wodą, co swe korzenie puszcza ku strumieniowi. Nie obawia się, skoro przyjdzie upał, bo utrzyma zielone liście. Także w roku posuchy nie doznaje niepokoju i nie przestaje wydawać owoców.
Serce jest zdradliwsze niż wszystko inne i niepoprawne. Któż je zgłębi? Ja, Pan, badam serce i doświadczam sumienie, bym mógł każdemu oddać stosownie do jego postępowania, według owoców jego uczynków”.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus powiedział do faryzeuszów: „Żył pewien człowiek bogaty, który ubierał się w purpurę i bisior i dzień w dzień świetnie się bawił. U bramy jego pałacu leżał żebrak okryty wrzodami, imieniem Łazarz. Pragnął on nasycić się odpadkami ze stołu bogacza; nadto i psy przychodziły i lizały jego wrzody.
Umarł żebrak, i aniołowie zanieśli go na łono Abrahama. Umarł także bogacz, i został pogrzebany.
Gdy w Otchłani, pogrążony w mękach, podniósł oczy, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie. I zawołał: «Ojcze Abrahamie, ulituj się nade mną i poślij Łazarza; niech koniec swego palca umoczy w wodzie i ochłodzi mój język, bo strasznie cierpię w tym płomieniu».
Lecz Abraham odrzekł: «Wspomnij, synu, że za życia otrzymałeś swoje dobra, a Łazarz przeciwnie, niedolę; teraz on tu doznaje pociechy, a ty męki cierpisz. A prócz tego między nami a wami zionie ogromna przepaść, tak że nikt, choćby chciał, stąd do was przejść nie może ani stamtąd do nas się przedostać».
Tamten rzekł: «Proszę cię więc, ojcze, poślij go do domu mojego ojca. Mam bowiem pięciu braci: niech ich przestrzeże, żeby i oni nie przyszli na to miejsce męki».
Lecz Abraham odparł: «Mają Mojżesza i Proroków, niechże ich słuchają.» «Nie, ojcze Abrahamie, odrzekł tamten, lecz gdyby kto z umarłych poszedł do nich, to się nawrócą.» Odpowiedział mu: «Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby kto z umarłych powstał, nie uwierzą»”.
Bardzo wiele cennych wskazań niesie nam dzisiejsza liturgia Słowa. Prawdę powiedziawszy, to każdy akapit mógłby być kanwą do oddzielnego rozważania – a nawet poszczególne zdania. Począwszy od pierwszego czytania, gdzie trudno nie zwrócić uwagi chociażby na to stwierdzenie: Przeklęty mąż, który pokłada nadzieję w człowieku i który w ciele upatruje swą siłę, a od Pana odwraca swe serce. Albo i na to: Błogosławiony mąż, który pokłada ufność w Panu, i Pan jest jego nadzieją!
Trudno na te stwierdzenia nie zwrócić uwagi – i trudno się z nimi nie zgodzić. Zresztą, w pełniejszym jeszcze ich zrozumieniu pomaga porównanie jednej i drugiej postawy człowieka bądź to do dzikiego krzaka na stepie, bądź to do drzewa, zasadzonego nad wodą.
Mamy zatem do czynienia ze stwierdzeniami tyleż oczywistymi, co jasnymi i zrozumiałymi, a do tego bardzo logicznie uargumentowanymi. I to nie tylko dzięki zastosowaniu obrazu krzaka lub drzewa, ale potwierdzeniem prawdziwości tak jednych, jak i drugich słów, z całą pewnością są słowa Jezusa z dzisiejszej Ewangelii.
Słyszymy w niej bowiem, że żył pewien człowiek bogaty, który ubierał się w purpurę i bisior i dzień w dzień świetnie się bawił. U bramy jego pałacu leżał żebrak okryty wrzodami, imieniem Łazarz. Pragnął on nasycić się odpadkami ze stołu bogacza; nadto i psy przychodziły i lizały jego wrzody. I słyszymy dalej, że umarł żebrak, i aniołowie zanieśli go na łono Abrahama. Umarł także bogacz, i został pogrzebany.
Mamy zatem przykłady dokładnie takich postaw, jak te, opisane w pierwszy czytaniu. Bogacz – to człowiek który zaufał człowiekowi. Czyli – w tym przypadku – samemu sobie, ale też wszystkiemu, co wyłącznie ludzkie, ziemskie, a dokładniej: przyziemne. Owa bowiem purpura i bisior, w które się ubierał, ale i te huczne uciechy, którym się oddawał, gardząc przy tym wszystkimi dookoła, a szczególnie najbiedniejszymi – to postawa, która naprawdę mówi sama za siebie. Natomiast Łazarz zaufał Bogu. I tylko w Nim miał oparcie i ratunek.
Nie dziwi zatem taki, a nie inny osąd po śmierci: zaproszenie Łazarza do Nieba, do pełni szczęścia, a jednocześnie taki, a nie inny wyrok, jaki zapadł w stosunku do rozbawionego hulaki. I co się wówczas okazało? A chociażby to, że – jak rzekł Abraham w Jezusowej przypowieści – między nami a wami zionie ogromna przepaść, tak że nikt, choćby chciał, stąd do was przejść nie może ani stamtąd do nas się przedostać.
To jest jedno z tych ważnych stwierdzeń, o których wspomnieliśmy sobie na początku, a które koniecznie trzeba zapamiętać i innym przypominać o prawdzie, w słowach tych zawartej, iż stan Nieba lub piekła, który stanie się udziałem człowieka po śmierci, jest stanem ostatecznym i nieodwracalnym! I nie będzie żadnej komunikacji pomiędzy jednym a drugim.
Ale też bardzo mocna nauka płynie z tej rozmowy potępionego na wieki bogacza z Abrahamem: Ojcze Abrahamie, ulituj się nade mną i poślij Łazarza; niech koniec swego palca umoczy w wodzie i ochłodzi mój język, bo strasznie cierpię w tym płomieniu – na co Abraham: Wspomnij, synu, że za życia otrzymałeś swoje dobra, a Łazarz przeciwnie, niedolę; teraz on tu doznaje pociechy, a ty męki cierpisz. Po czym padają zacytowane już słowa o braku jakiegokolwiek przejścia z jednego z tych „światów” do drugiego.
Zatem, mamy tu do czynienia z sytuacją, w której po prostu na jakiekolwiek zmiany jest już za późno! I na opamiętanie jest za późno! Na to był czas na ziemi, zanim się przekroczyło granicę życia i śmierci. Teraz już jest za późno…
Wydaje się, moi Drodzy, że owo stwierdzenie „za późno” – to chyba najbardziej dramatyczne i tragiczne słowa, gdy idzie o relacje człowieka z Bogiem. Ale też i z drugim człowiekiem. Bo znamionują one te sytuacje, kiedy to się może i dobrze chciało, i dobrze się planowało, i nawet miało się już zamiar coś zrobić, coś zmienić, coś poprawić, coś odbudować – ale jest już za późno… Takie nieszczęście przydarzyło się bogaczowi. Żeby było jasne: na jego własne życzenie!
Ale może właśnie dlatego zwrócił się on z taką oto prośbą do Abrahama: Proszę cię więc, ojcze, poślij go do domu mojego ojca. Mam bowiem pięciu braci: niech ich przestrzeże, żeby i oni nie przyszli na to miejsce męki. Na co usłyszał odpowiedź: Mają Mojżesza i Proroków, niechże ich słuchają. Kiedy się jednak upierał: Nie, ojcze Abrahamie, […] lecz gdyby kto z umarłych poszedł do nich, to się nawrócą, wówczas usłyszał już definitywnie: Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby kto z umarłych powstał, nie uwierzą.
To kolejna, bardzo ważna lekcja także dla nas. Jest to bowiem docenienie tych – o ile je tak można określić – zwyczajnych dróg, jakimi każdy z nas może i powinien zmierzać do zbawienia, a więc Msza Święta, Sakramenty, w tym szczególnie: Spowiedź i Eucharystia, ale także słuchanie Bożego słowa, codzienna modlitwa i życie po Bożemu… To są te najbardziej oczywiste i dobrze nam wszystkim znane drogi, którymi mamy codziennie zbliżać się do Nieba. Nie potrzeba naprawdę wielkich cudowności! A jeżeli otrzymamy jakiś znak bardzo wyraźny i czytelny, to jedynie po to, aby wzmocnić znaczenie tych „normalnych” i codziennych środków zbawczych.
Bo wiary nie budują pojedyncze, nawet największe znaki i cuda, ale codzienne trwanie przy Bogu na modlitwie, na Mszy Świętej, przy systematycznym przyjmowaniu Ciała i Krwi Pańskiej i regularnej Spowiedzi… Tę wiarę buduje kontakt z Bożym słowem, które staje się wyznacznikiem drogi, jaką mamy kroczyć.
Właśnie to oznaczały słowa Abrahama: Mają Mojżesza i Proroków, niechże ich słuchają. […] Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby kto z umarłych powstał, nie uwierzą. Dla ówczesnego narodu wybranego nauczanie Mojżesza i Proroków było tą „normalną” drogą – wystarczyło tylko nią iść. A wielkie znaki i cuda?… Same w sobie na pewno nie miały takiej wartości, o ile nie były przyjęte z wiarą.
Dlatego rację miał Abraham, gdy twierdził, że jeżeli owi bracia bogacza – czy wszyscy inni ludzie – nie będą szli tą zwyczajną, codzienną drogą, to nawet tak mocny znak, jak wskrzeszenie człowieka, nic nie da. Przypomnijmy sobie bowiem chociażby wskrzeszenie Łazarza. Czy spowodowało nawrócenie opornej elity narodu żydowskiego? Niestety, nie!
Owszem, wtedy w Jezusa uwierzyło wielu prostych ludzi i poszło za Nim, ale uczeni w Piśmie i faryzeusze – właśnie z powodu tych licznych nawróceń – zaczęli wręcz ponownie czyhać na życie Łazarza, aby zgładzić go razem z Jezusem, bo z powodu jego wskrzeszenia ich plany zostały tak bardzo pokrzyżowane.
Zobaczmy zatem, że nic nie dało nawet wskrzeszenie, powrót człowieka do życia „z krainy zmarłych”. Dlatego nie tu leży sedno całej sprawy, ale właśnie w tym, by codziennie – wytrwale, konsekwentnie i cierpliwie – budować i wzmacniać swoją osobistą więź z Jezusem! Nie szukać cudowności i nadzwyczajności, ale docenić wagę i rolę tych najbardziej znanych nam sposobów i środków, danych nam przez Pana – i iść drogą, wskazaną przez Niego!
Bo naprawdę błogosławiony mąż, który pokłada ufność w Panu, i Pan jest jego nadzieją! Jest on podobny do drzewa zasadzonego nad wodą, co swe korzenie puszcza ku strumieniowi. Nie obawia się, skoro przyjdzie upał, bo utrzyma zielone liście. Także w roku posuchy nie doznaje niepokoju i nie przestaje wydawać owoców.